PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9771}
7,5 34 tys. ocen
7,5 10 1 33626
6,4 13 krytyków
Stawka większa niż życie
powrót do forum serialu Stawka większa niż życie

Ostatni raz w serialu widac go gdy Kloss ucieka z obozu...

ocenił(a) serial na 10
ghf

A coś o tym słyszałem, ale nie byłem pewien, czy to prawda. Naprawdę ciekawe. A podobno tylko i wyłącznie wzorowali się na "HAMLECIE" Szekspira. Chociaż w sumie mogli tworzyć fabułę w oparciu o dzieło Williama, co bynajmniej nie przeszkadzałoby im stworzyć fabułę również w oparcie o japońskie anime. I najwidoczniej opłaciło się zapłacić karę i wyemitować film :)

A przy okazji wiesz, że jest też pewien serial animowany, bodajże japoński właśnie, w którym mamy jakby krzyżówkę "KRÓLA LWA", "KSIĘGI DŻUNGLI" oraz "BAMBIEGO"? Bo tam jest lewek, któremu tygrys (chyba nawet Shere Khan) zabił matkę, a potem lewek zostaje ukryty gdzieś i poznaje jelonka, z którym się zaprzyjaźnia. Obaj są książętami - lewek księciem dżungli, jelonek księciem pobliskiego lasu. Tygrys chce przejąć władzę nad tymi królestwami, więc obaj bohaterowie łączą siły i z pomocą wiernych przyjaciół stają z nim do walki. Pamiętam, że w tym serialu był też mądry pyton, kilka myszy noszących ubrania i pochodzących jakby z miasta, chyba nawet niedźwiedź i czarna pantera... Nie pamiętam nazwy tego serialu, ale wiem, że zdecydowanie widać wyraźne nawiązanie do Disneya. A myślałem, że tylko ja mam taką wyobraźnię. Jako dziecko wymyślałem historie łączące w sobie postacie z kilku znanych mi bajek. Myślałem, że tylko ja to wymyślam, ale się okazało, że wielu znanych twórców to wymyślało np. Alan Moore w komiksie "LIGA NIEZWYKŁYCH DŻENTELMENÓW" czy Jan Brzechwa w "AKADEMII PANA KLEKSA".

A to ciekawe. Jeśli Ford sam prosił o taki film, to już inna sprawa. Jest więc nadzieja, że Ford zadba o to, aby się przyłożyli i fabuła była naprawdę ciekawa.

kronikarz56

Tak a więc Disney ukradł pomysł a chwalą się jacy to oni kreatywni. Gdyby żył Walt Disney nie dopuścił by do tego.

Jeszcze kilka zadań o Pocachontas też mi się film podobał fajna historia , piosenka kolorowy wiatr w wykonaniu Górniak jest lepsza niż oryginał mimo że dostała Oscara wokalistka to krytycy występ Edyty ocenili wyżej. Głos Gosi Foremniak idealnie pasował do bohaterki , ale głos Morawskiego do Johna średnio , za to Kołbasiuk fantastyczny.
Nie rozumie nagonki na 2 część i narzekanie że zniszczyli historie , ale była ok to że wybrała Rolfa to przecież tak było naprawdę , a John w 2 wydawał mi się trochę Bucem. Szkoda że Dubbing był inny niż w 1 , ale Rozenek jako Smith był lepszy niż Morawski.

ocenił(a) serial na 10
ghf

Zgadzam się z Tobą. Gdyby żył Disney, to na pewno nie doszło by do takich sytuacji. Osobiście uważam, że Disney dzisiaj się w grobie przewraca, kiedy widzi, co się tutaj dzieje. Naprawdę dzieje się w tym studio zdecydowanie źle. Bardzo źle.

Ja osobiście niezbyt lubię "POCAHONTAS 2". Owszem, chcieli zakończyć tak, jak w historii się skończyło, czyli, że wybrała ona Johna Rolfa, jednak moim zdaniem, gdyby lepiej zakończyli jedynkę, to by nie musieli kręcić dwójki i sama jedynka byłaby lepsza. Powinni pokazać, że John Smith po kilku miesiącach wraca cały i zdrowy i wszystko jest dobrze, miłość wygrywa, jak u Disneya. A tu co? Masz rację, że ze Smitha zrobili buca w dwójce i to największa wada filmu. Jeśli chodzi o Morawskiego, to nie jest on zły, ale chyba jednak Rozenek lepszy, ma przyjemniejszy głos. Małgorzata Foremniak ma też przyjemny głos, podobała mi się też w bajce "PIOTRUŚ PAN 2" jako dorosła Wendy. Doskonale wpasowała się w postać. A co do Kołbasiuka, to powiem Ci, że uwielbiam jego głos. Nie wiem, czemu w większości dawali mu role czarnych charakterów, ale uważam, że doskonale się sprawdzał w każdej roli, jaką zagrał. Dziwi mnie też jeszcze jedno - dlaczego w filmach aktorskich Kołbasiuk zagrał główną rolę tylko w "ZNAKU ORŁA" i w innych filmach czy serialach, w jakich grał, to tylko epizodyczne czy drugoplanowe rólki. Czemu zaszufladkowano go jako Gniewka? Bo to chyba właśnie powód, dla którego nie dawano mu nigdy więcej dobrych ról aktorskich. Podobnie było z Włodzimierzem Pressem, Markiem Perepeczko czy Jerzym Kamasem. Zagrali każdy z nich genialną rolę i co? Porem długo nie dostawali porządnych ról. Uważam to za niesprawiedliwość.

A tak przy okazji wielka szkoda, że Disney nie nakręcił prawdziwej historii Pocahontas, oczywiście właściwie stonowaną i dopasowaną do młodego widza. Choć rzecz jasna nie mam nic przeciwko tej wersji - bo naprawdę bardzo mi się podoba, poza zakończeniem pierwszej części. Ciekawi mnie też, czemu nie nakręcili wiernej wersji "KSIĘGI DŻUNGLI", tylko zmienili to na uroczy i zabawny musical dla dzieci? Nie, żebym nie uwielbiał tej bajki, ale... po prostu mnie to dziwi. A przy okazji w "POCAHONTAS" i w "KSIĘDZE DŻUNGLI" wystąpił w polskim dubbingu Janusz Zakrzeński, którego uważam za jednego z najlepszych polskich aktorów.

kronikarz56

Co do króla Lwa to jaką wersję piosenki życia krąg wolisz starszą w wykonaniu Joanny Dark czy nowszą którą śpiewa Beata Bednarz bo ja wolę tą starszą wersję pani Dark ma ona lepszy klimat.

Znak Orła to fajny serial , ale może wiesz że jego pierwowzorem był serial z 1969 pt Gniewko syn rybaka gdzie właśnie Marek Perepeczko grał główną rolę , z całej sympatii do Kołbasiuka to Marek wypadł lepiej w tej roli.

Tak Perepeczko po Janosiku został zaszufladkowany nie dostawał tylu ról co by mógł , myślę że po latach dopiero nieco odbił obie w roli komendanta w 13 posterunku bo młodsze pokolenie go z tego serialu kojarzy.
Ale chyba Stanisław Mikulski został nieźle zaszufladkowany w roli Klossa , nie dostawał żadnej roli bo kojarzył się z Hansem , próbował jako pan Samochodzik , ale z łatką Klossa nie zerwał. Kołbasiuk jeszcze jest znany z roli w serialu Dom jako Łukasz zbożny.

Co do Rozenka to aktorem jest słabym , ale w Dubbingu jest dobry przecież on podkładał głos po Bohuna bo Domagarow średnio mówił po naszemu , ale Jako Wiedźmin jest fantastyczny i nie do podrobienia. A lubisz Wiedzmina książki , gry czy Ekranizacje.

Czytałem twoje inne posty na stronie o Muszkieterach i naprawdę jestem pod wrażeniem jak dużo o nich wiesz , fajnie że TVN 7 puszcza teraz 3 muszkieterów , a jutro kontynuacja czyli 4 muszkieterowie. Wczoraj przypominałem sobie wersję z Disneya z 1993 roku też fajna i film Kobieta Muszkieter też dobra produkcja tylko szkoda że ze starej ekipy pojawił się tylko York bo z całej 4 nie żyje tylko Aktor grający Portosa , ale ogólnie było ok. Bo np film z Sophie Marceu był słaby lubię tą aktorkę bo w bondzie była ok i też jest ładna ale do tego filmu nie pasowała.

ocenił(a) serial na 10
ghf

Jeśli chodzi o mnie, to ja też wolę "Wieczny życia krąg" w wykonaniu Joanny Dark niż "To początek i kres" w wykonaniu Beaty Bednarz. Ja również jestem zdania, że ta pierwsza wersja lepiej oddaje klimat bajki. Zresztą, o ile dobrze pamiętam, to Mufasa mówi do Simby o wielkim kręgu życia, a w tej nowej piosence niby o tym kręgu jest wzmianka, ale kiepska.

Owszem, wiem dobrze, że pierwowzorem serialu "ZNAK ORŁA" był właśnie serial "GNIEWKO, SYN RYBAKA". Widziałem go i chyba był takim jakby teatrem telewizji, jeśli dobrze pamiętam. Ja wolę wersję z Kołbasiukiem. Po pierwsze urocza Bożena Adamek robi swoje. Po drugie genialny Ryszard Filipski jako Władysław I Łokietek to też wielki plus. Po trzecie Adam Bauman jako zdrajca Hanysz też jest niesamowity - można go znienawidzić od pierwszej chwili. Kołbasiuk już na zawsze pozostał Gniewkiem i pewnie dlatego nie dostawał potem porządnych ról. A przy okazji wiesz na pewno, że Adam Bauman, czyli Hanysz, wiele razy pojawił się w polskim dubbingu, prawda? Świetny aktor i chyba jego też zaszufladkowali. Przy okazji w "ZNAKU ORŁA" lepiej pokazali rozwój uczuć Gniewka i Agnieszki. Podoba mi się ta scena ich kąpieli w rzece (nawiasem mówiąc śmiała scena, dziś by takiej nie nakręcili - zaraz by były zarzuty o pedofilię itd) albo jak ona śpi i trzyma jego dłoń w swojej, albo jak przyszła do niego w nocy, aby usiąść mu na kolanach i przytulić się... Ech, żeby mnie tak jakaś pokochała... I słodko wyszła scena nad rzeką, jak Agnieszka jest już dorosła - jak się rozebrała i nagusia kąpie, a Gniewko się budzi, widzi jej rozrzucone ubrania, a ta widząc, iż on już nie śpi biegnie do niego wesoło i wskakuje mu naga i mokra w ramiona. Ach, te Polki xD Nawiasem mówiąc uroczo wyszła Bożena Adamek jako Julia w Teatrze Telewizji "ROMEO I JULIA" w parze z Krzysztofem Kolbergerem.

Tak, Perepeczko jako Janosik też został zaszufladkowany i dopiero rola Komendanta w "13 POSTERUNKU" go znowu uczyniła sławnym - zwłaszcza, że w tym serialu nabijali się z jego roli Janosika wiele razy np. Komendant ma w gabinecie plakat z Janosikiem i ma w maturze zdjęcie Janosika xD Stanisław Mikulski to naprawdę niestety też został już na zawsze Klossem i zaszufladkowali go. Nie dali mu szansy wybić się, a szkoda. A pamiętasz radiotelegrafistkę Martę z odcinka 8 "STAWKI"? Bo ta aktorka, co ją zagrała, to potem zagrała żonę Mikulskiego w serialu "DZIEWCZYNA I CHŁOPAK". Wiedziałeś o tym?

Rozenka mało znam jako aktora, więcej z dubbingu go kojarzę. Tak, Bohuna doskonale zdubbingował, choć dziwi mnie, czemu zatrudnili Domagarowa, a nie Rozenka - moim zdaniem byłby dobrym Bohunem. Ale w sumie nie jest źle, Domagarow to świetny aktor. Owszem, lubię przygody wiedźmina, nawet bardzo, choć może to zabrzmi głupio, ale wolę serial z Żebrowskim niż książki. Książki niestety pewne wątki głupio rozwiązały. Nie tego oczekiwałem np. szkolenie Ciri na wiedźminkę, potem Ciri staje się lesbijką, a Geralt wiążę się z Yennefer, której szczerze nie cierpię... Nie tego oczekiwałem po Sapkowskim. Wersja serialowa mi się bardziej podoba, a do tego stały wróg w postaci Falvicka vel Gwidona (doskonały Maciej Kozłowski) też zrobiła swoje.

Dziękuję za komplement. Bardzo mi miło. No cóż... Ja po prostu kocham muszkieterów, uwielbiam ich przygody i mam w swoich zbiorach całą kolekcję filmów, seriali i bajek o muszkieterach, jakie tylko udało mi się znaleźć po polsku. Wersję Disneya z 1993 roku po prostu kocham - super komedia, w sam raz na poprawę humoru. Wersja Lestera to będzie zawsze moja ulubiona na spółkę właśnie z wersją z 1993 roku. Na drugim miejscu jest wersja radziecka z 1978 roku z genialnymi piosenkami. "KOBIETA MUSZKIETER" jest fajnym filmem, choć nie podoba mi się w niej śmierć kilku fajnych osób i brak wątku miłosnego między synem Atosa i córką d'Artagnana. Liczyłem na niego i zostałem zawiedziony. "CÓRKA D'ARTAGNANA" to niezły film, ale szczerze? Eloise grana przez Sophie po prostu mnie irytuje od początku do końca. Lubię aktorkę - świetnie grała w "ANNIE KARENINIE" czy w "BELFEGOR - UPIÓR Z LUWRU", ale tu kazali jej grać dosłownie debilkę, która wiecznie pcha się w tarapaty i nie umie się uczyć na błędach. Prócz tego d'Artagnan sam też zachowuje się jak dupek - niby kocha córkę, a jakoś mało o nią dba. Wersja z Valentine d'Artagnan pod tym względem jest o wiele lepsza, bo Valentine ma przynajmniej kochających rodziców i choć bywa lekkomyślna i narwana (jak to Gaskończyk), to jednak jest rozsądniejsza. Nie żyją już Oliver Reed (Atos) i Frank Finlay (Portos). Oni byli moim zdaniem genialni w wersji Lestera. Richard Chamberlain jako Aramis też był rewelacyjny, Michael York zaś lepszy jest w "CZTERECH MUSZKIETERACH" z 1974, bo w "TRZECH MUSZKIETERACH" z 1973 jest chwilami błaznem. Nie powiem, nieraz bawi jego zachowanie, ale... szczerze więcej irytuje niż bawi i w sumie dziwi widza, jak taki debil może ciągle wychodzić cało z każdej opresji? Chyba, że to w myśl powiedzenia, iż głupi ma zawsze szczęście. Tak czy siak w drugim filmie sprawdził się o wiele lepiej - widać już pewne doświadczenie u d'Artagnana i nieco więcej rozsądku. Nawiasem mówiąc uwielbiam sceny rozmów d'Artagnana i Atosa w "CZTERECH MUSZKIETERACH". Masz rację - wielka szkoda, że w filmie "KOBIETA MUSZKIETER" nie zagrali też Finlay i Chamberlain, bo Reed by już nie zagrał, bo wtedy już nie żył, ale oni mogli zagrać.

kronikarz56

Na początek porównanie Belli Katarzyna Skrzynecka i Kaśka Pysiak w nowej to wersja piosenki bo w nowej wersji jako Bella była Jolanta wilka , ale Pysiak śpiewała https://www.youtube.com/watch?v=KrpzeYwBV_w - To wersja Skrzyneckiej , a to ta nowsza https://www.youtube.com/watch?v=Apy0Ckm08Vo

Ja lubię Znak Orła bo to świetny serial , ale chodzi mi oto że jako Gniewka bardziej wolę Marka , ale cóż Kwestia Gustu. Podobnym serialem są Przyubice i Kaptury fajna produkcja.

Co do Wiedzmina to chyba jesteś w mniejszości bo fani sagi ekranizacje uważają za wielki chłam i zniszczenie świata który stworzył Sapkowski uznają tylko książki , opowiadania i Gry , ja sam nie jestem jakimś fanem Wiedzmina ale film to katastrofa m serial jest lepszy ma więcej wątków a Żebrowski jest ok , ale gry to majstersztyk , i kapitalny Głos Rozenka.

Ta aktorka o której mowa to Barbara Sołtysik pierwsza żona Jana Englerta , potem grała jeszcze Bawolikową w serialu Dom.

O Muszkieterach to możemy pisać cały czas lubię też wszystko co z nimi jest związane , troszkę jednak dziwnie Chemberlaina oglądało mi się w Człowieku w Żelaznej masce też opowieść o Muszkieterach a grał inną rolę może gdyby film był nieco później to może inaczej bym to odbierał Patrzyłem na Bohatera a widziałem Aramisa. Natomiast przy Hrabim nie miałem takiego wrażenia , może przez to że inna historia.

ocenił(a) serial na 10
ghf

Dzięki za link. Zgrałem sobie na mp3 pierwsze wersje piosenek "Bella" oraz "Słodkiego coś". Zbieram bowiem piosenki z bajek, które lubię - piosenki i melodie. Podobnie mam z filmów aktorskich. Mam sporą kolekcję. Wiem, to zwariowane, ale cóż... Każdy ma swego bzika :) Jeśli zaś chodzi o piosenki Belli, to moim zdaniem Skrzynecka śpiewa trochę bardziej operowym wręcz głosem, trochę dorośle, z kolei Pysiak brzmi bardziej jak dziecko powoli wchodzące w dorosłe życie. Sam nie wiem, która lepiej śpiewa, choć plus dla Skrzyneckiej, że umie śpiewać i gdy podstawia głos jakieś postaci, to nie trzeba wynajmować drugą aktorkę do śpiewania piosenek jej postaci.

Rozumiem już, o co chodzi. W sumie sam nie wiem, który z aktorów był lepszy jako Gniewko. Kołbasiuka lepiej znam w tej roli, ale Perepeczko też był genialny. W ogóle obaj to byli wspaniali aktorzy i podziwiam ich grę aktorską. "PRZYŁBICE I KAPTURY" genialny film. Roch Siemianowski jako mój imiennik, Hubert z Borów vel Czarny. W sumie jego też zaszufladkowali, bo potem nigdy nie zagrał poważnej roli. Podobał mi się tam też Emil Karewicz po raz drugi jako Jagiełło. A przy okazji wiesz, że "PRZYŁBICE I KAPTURY" powstał na podstawie dwóch pierwszych części teatrologii Kazimierz Korkowicza? Te części to "PRZYŁBICE I KAPTURY" oraz "NAGIE OSTRZE". Pierwsze osiem odcinków jest na podstawie pierwszej książki, a ostatni dziewiąty to skrócona wersja drugiej z tych książek. Pozostałe książki to "POWRÓT CZARNEGO" i "SYNOWIE CZARNEGO". Szkoda, że ich nie zekranizowano. Nawiasem mówiąc Korkozowicz to był super pisarz. Napisał wiele powieści historycznych i kryminałów. Mój ulubiony kryminał jego autorstwa to "LEGENDA ZA 10 MLN. DOLARÓW". Fajna postać żeńska tam występuje :)

Pewnie i jestem w mniejszości, ale ja jednak wolę serial, który moim zdaniem lepiej ukazał psychikę Geralta, który w serialu jest dla mnie bardziej zrozumiałym bohaterem, a w książkach chwilami zachowuje się tak, jakby sam szukał na własne życzenie cierpienia psychicznego. Poza tym w serialu zagrało wielu znakomitych aktorów - Zbigniew Zamachowski, Anna Dymna, Maciej Kozłowski, Ewa Wiśniewska, Daniel Olbrychski, Maria Peszek, Andrzej Chyra, że wymienię tylko kilku najlepszych. Nie podobała mi się za to Yennefer. Grażyna Wolszczak gra super, lubię ją, ale jej postać wkurza mnie jak nic i dziwi mnie, że Geralt za nią latał. Co on w niej widział, ja nie wiem. Moje serce podbiła za to Morenn (Karolina Gruszka). To już bardziej typ dziewczyny dla mnie. Tak czy siak serial wolę bardziej niż książki i dla mnie serial to prawdziwa wersja, a książki jedynie nieco uzupełniają fabułę o dodatkowe przygody. Opowiadania o wiedźminie są super. Powieści są znacznie gorsze moim zdaniem. Sapkowski niestety dał plamę pod wieloma względami, zwłaszcza ukazując Ciri jako walniętą nastolatkę pełną kompleksów i szukającą problemów dosłownie we wszystkim - moim zdaniem ona powinna dorosnąć i związać się z Geraltem. Moim zdaniem oboje byliby dobraną parą, bo w większości spraw doskonale się rozumieli. Byliby jak Hrabia Monte Christo i Hayde albo Henryk de Lagardere i Aurora.

Barbara Sołtysik? Muszę zapamiętać. Ona była pierwszą żoną Jana Englerta? Tego nie wiedziałem. Tak czy siak pamiętam ją jako żonę Mikulskiego w serialu "DZIEWCZYNA I CHŁOPAK". Sam serial jest nawet niezły, choć autorka książki, podobnie jak twórcy serialu, trochę zbyt stereotypowy potraktowali płcie. Bo co? Jak chłopak, to zaraz awanturnik, łobuziak, nie lubi dziewczyn, a jak dziewczyna, to musi być plotkara, tchórz, córeczka rodziców i grzeczniutka aż do przesady. Choć podobało mi się, że w serialu Tomek trochę wygrzeczniał przy kuzynkach, a Tosia nieco zmężniała. Serial też ulepszył nieco relacje Tosi z jednym z tych dwóch kuzynów (zostali przyjaciółmi), a także pokazał ciekawy wątek ze złapaniem kłusownika, zaś Tomek w serialu nieco złagodniał i nawet polubił swoje kuzynki i jeszcze ocalił jednego zwariowanego chłopaka od pożaru. W sumie serial lepszy wyszedł niż książka. I jeszcze zabawnie nawiązali do powieści - że niby reżyser (Olgierd Łukasiewicz) szuka odtwórców głównej roli w serialu "DZIEWCZYNA I CHŁOPAK, CZYLI HECA NA 14 FAJEREK". Zabawne, jakby serial nie był ekranizacją książki, ale jedynie historią niesamowicie podobną do książki, którą notabene bohaterowie znają. Ciekawy pomysł i całkiem zabawny :) Moją ulubienicą w tym serialu jest Anna Milewska, która wiele razy grała kobiety anioły i tutaj też tak zagrała.

A znasz film "ZACZAROWANE PODWÓRKO"? To musical na podstawie książki "MANIA LAZUREK". Fajna fabuła - płanetniczka schodzi z nieba podczas deszczu i zabiera grupkę dzieci w podróż po przeszłości i poznają razem znane postacie historyczne żyjące kiedyś w Warszawie. Taka mała lekcja historii, sam się od tego filmu sporo dowiedziałem :) Do tego wielu znakomitych aktorów tam gra: Edmund Fetting, Maria Żabczyńska, Gustaw Lutkiewicz, Stanisław Mikulski, Lidia Wysocka, Wiesława Kwaśniewska, Kazimierz Wichniarz, Janusz Gajos i Kazimierz Brusikiewicz. Film w sumie ma trochę za dużo scen tańca i za dużo piosenek, przez co fabuła nieco może na tym tracić, ale i tak jest super, choć podobnie jak książka ma głupie zakończenie, dość smutne jak na dzieło dla dzieci.

No proszę, a więc skoro tak się sprawy mają, to ja chętnie o Muszkieterach z Tobą porozmawiam. Chętnie wymienię poglądy i wiedzę. Jeśli chodzi o Richarda Chamberlaina, to uwielbiam go zarówno jako Aramisa, jak i jako Ludwika XIV i Filipa Żelazną Maskę. W przeciwieństwie do Leonardo di Caprio czy Beau Bridgesa Ludwik w jego wykonaniu to nie demon i tyran - raczej laluś, bawidamek i duże dziecko rozpieszczone do granic możliwości (notabene taki właśnie był w powieści Dumasa), zaś Filip Żelazna Maska to nie jest uosobienie cnót, tylko bardziej realna postać mająca też swoje wady, ale przez to ciekawsza. Chamberlain jest genialny w obu tych rolach. Równie doskonale gra hrabiego Monte Christo. A wiesz, że w wersji "HRABIEGO MONTE CHRISTO" z Chamberlainem gra też Louis Jourdain jako prokurator de Villefort? Notabene grał on 14 lat wcześniej w wersji "HRABIEGO" z 1961 roku sam grał hrabiego. Z całym szacunkiem do Louisa, który jest świetny, to jednak lepszy jest jako Villefort niż jako Dantes/Monte Christo. Ciekawie grał najpierw hrabiego, potem jednego z jego wrogów. Potem grał w "CZŁOWIEKU W ŻELAZNEJ MASCE" z Chamberlainem - grał d'Artagnana. Zauważ, że w obu filmach obaj panowie mają wiele wspólnych scen i wyraźnie się lubią. W obu filmach mają nieraz bardzo ciekawe sceny rozmów. Podoba mi się zwłaszcza, jak Monte Christo rozmawia z Villefortem i podchodzi go niczym pająk swoją ofiarę. Uśmiecha się, robi przyjazne wrażenie, nie daje nic po sobie poznać, choć w duchu ma ochotę udusić bydlaka gołymi rękami za to, co mu zrobił. A mimo to umie się do niego uśmiechać, udawać przyjaciela i podchodzić go. To doskonałe ujęcie relacji Dantesa i Villeforta. Podobnie mają się w wykonaniu obu tych aktorów relacje Filipa i d'Artagnana. Muszkieter jest doświadczony i bardziej skryty, Filip nieco narwany, zawzięty, chce się zemścić za doznane krzywdy, a ten uczy go, jak mścić się z rozwagą i jak podejść wrogów i jak udawać króla. Moja ulubiona scena to ta, jak d'Artagnan uczy Filipa szermierki i jednocześnie zadaje mu pytania z wiedzy historycznej, jaką wcześniej mu przekazał. Genialna scena.

Nawiasem mówiąc Chamberlain moim zdaniem to drugi najlepszy hrabia Monte Christo. Pierwszym moim zdaniem jest Jean Marais, niemalże żywcem wyjęty z kart powieści. Chamberlain jest już bardziej taki "na luzie", bardziej uśmiechnięty i przyjazny, choć zarazem o wiele łatwiej w ten sposób podchodzi wrogów. Ten grany przez Mairasa, podobnie jak w powieści Dumasa, budzi aurę tajemniczości i takiej grozy połączonej z fascynacją. Jego wrogowie chcą go poznać, czują przed nim lęk i podziw do niego i to ich do niego ciągnie. Intryguje on ich, choć jednocześnie przeraża, ale to rodzaj strachu, który fascynuje. Ten grany przez Chamberlaina budzi fascynację i podziw, ale... nie strach. Grany przez niego hrabia to nie jest raczej człowiek mający się za nadczłowieka i nie ukrywający tego, tylko raczej dobry aktor udający skromnego człowieka o własnych upodobaniach. Marais to wersja bardziej wierna Dumasowi, z kolei Chamberlain to coś innego, ale... ciekawego, bo w sumie taki hrabia łatwiej podchodził swoich wrogów, przynajmniej moim zdaniem. Tak czy siak obaj są genialni, choć Marais to hrabia wierniejszy powieści, z kolei Chamberlain to nieco inna wersja hrabiego, choć równie ciekawa. Dlatego obie wersje tak mnie porywają.

kronikarz56

To fajne że każdy o Wiedźminie ma swoje zdanie , ja nie jestem jakimś wielkim fanem sagi ale lubię książki i podzielam zdanie fanów , ale fajnie że masz takie zdanie i bardzo je szanuję. W grach Geralt czuł mięte do Tris już lepszy był by związek z nią niż Yennefer. Jeżeli nie grałeś w gry to polecam.
rok urodzenia Raula: 1626, nie jak w „Dwadzieścia lat później” 1634;
ojciec: w powieści „Dwadzieścia lat później” jego ojcem jest Atos. W powieści „D’Artagnan” ojcem chłopaka jest Aramis;
miejsce urodzenia: w „Dwadzieścia lat później” opisano, że księżna de Chevreuse, uciekając z kraju, wygnana przez kardynała Richelieu schowała się w klasztorze Saint Saforin, urodziła tam dziecko i je tam zostawiła. Dziecko potem odebrał Atos. W powieści „D’Artagnan” ta sytuacja jest zmieniona. Gdy by nie te punkty było by lepiej.


Wrócę do Alladyna piosenka ten Wspaniały świat w Polskiej wersji mi się podoba , bardziej od oryginalnej występującej w filmie ale najlepsza jest wersja Oscarowa którą śpiewają Peabo Bryson i Regina Belle. Bryson z Celine Dion śpiewał też piosenkę do Pieknej i Bestii.

Kiedyś też słyszałem że Miasto w którym rozgrywa się akcja Dzwonnika z Notter Dame to to samo miasto co w Pięknej i Bestii i że nawet widać Belle w jednym ujęciu.


Tak muszkieterowie i Hrabia to świetne tematy Dumas kapitalny pisarz ,wczoraj przypomniałem sobie powieść Dartagnan i zauważyłem kilka nieścisłości w stosunku do części 20 lat później są to

ghf

Przepraszam źle napisałem o Muszkieterach tu daję lepiej napisane Tak muszkieterowie i Hrabia to świetne tematy Dumas kapitalny pisarz ,wczoraj przypomniałem sobie powieść Dartagnan i zauważyłem kilka nieścisłości w stosunku do części 20 lat później są to rok urodzenia Raula: 1626, nie jak w „Dwadzieścia lat później” 1634;
ojciec: w powieści „Dwadzieścia lat później” jego ojcem jest Atos. W powieści „D’Artagnan” ojcem chłopaka jest Aramis;
miejsce urodzenia: w „Dwadzieścia lat później” opisano, że księżna de Chevreuse, uciekając z kraju, wygnana przez kardynała Richelieu schowała się w klasztorze Saint Saforin, urodziła tam dziecko i je tam zostawiła. Dziecko potem odebrał Atos. W powieści „D’Artagnan” ta sytuacja jest zmieniona. Gdy by nie te punkty było by lepiej. Tamte informacje są lepiej napisane.

ocenił(a) serial na 10
ghf

Cieszę się, że uznajesz moje własne zdanie w tej sprawie. Naprawdę lubię zarówno opowiadania, jak i powieści o wiedźminie, ale mimo wszystko naprawdę jestem zdania, że pewne wątki w serialu lepiej wyszły, a zwłaszcza wątek z Ciri. A co do Yennefer, to naprawdę nie lubiłem nigdy tej postaci. Naprawdę, ona czasami zachowywała się tak, jakby sama nie wiedziała, czego chce. Triss Merigold jest zdecydowanie o wiele ciekawszą postacią.

A tak, wiem o tym, że Peabo Bryson śpiewał piosenki do zarówno "ALADYNA", jak i do "PIĘKNEJ I BESTII". Oba te utwory są po prostu piękne. W ogóle Alan Menken piękne piosenki i melodie skomponował do bajek Disneya. Nawiasem mówiąc stworzył je w sumie do kilku najlepszych produkcji Disneya.

Tak, słyszałem tę teorię, ale prawdopodobnie to teoria spiskowa wymyślona przez fanów, którzy chcą wierzyć, iż bajki Disneya są ze sobą połączone. Prawdopodobnie jednak to tylko wyobraźnia widzów. Co do Belli, to faktycznie pojawia się aż dwa razy w "DZWONNIKU Z NOTRE DAME": raz przy śpiewaniu piosenki "Być tam", a drugi raz, gdy niosą Quasimoda jako Króla Błaznów. W pierwszym przypadku na ulicy obok Belli widać też Pumbę z "KRÓLA LWA" niesionego przez dwóch ludzi, a także gościa, który trzepaczką trzepie Latający Dywan z "ALADYNA". Podobnych smaczków w bajkach Disneya znajdziesz całą masę i są to oczka puszczone przez twórców do widzów. Mogę Ci podać więcej przykładów. Chcesz? A przy okazji w scenie, gdy Frollo goni Quasimodo i Esmeraldę po katedrze, to jeden z maszkaronów wygląda jak Pumba w wersji kamiennej. Kolejny smaczek.

To prawda, twórca powieści "D'ARTAGNAN" ponoć inspirował się notatkami Dumasa, ale nie wiadomo, czy to prawda. A jeśli tak, to czy Dumas sam wprowadził zmiany w biografii Raula de Bragelonne? Przy okazji widzę, że korzystałeś z Wikipedii, z artykułów, które sam pisałem :) A przy okazji nie do końca zrozumiałem. Którą wersję biografii Raula wolisz? :)

kronikarz56

A jak u ciebie z 2 częścią dzwonnika bo wielu uważa że jest słaba i niszczy opowieść z 1 ja tam ją lubię pokazuje że Quasi znalazł w końcu szczęście. I tak fajne te smaczki możesz podać inne.

Wolę tą wersję z powieści 20 lat później jest oficjalna i zawsze też w filmach była poruszana ta wersja , choć ta z Dartagniana jest ok. A widziałeś Francuski film Dartagnan i 3 muszkieterowie z 2005 roku fajna ekranizacja wzbogacona tym że Milady jest obdarzona diabelskimi mocami i nawet końcówka jest niejednoznaczna, ciekawie dodany wątek magiczny.

ocenił(a) serial na 10
ghf

Jeśli chodzi o mnie, to muszę się przyznać, że ja bardzo lubię dwójkę "DZWONNIKA Z NOTRE DAME". Właściwie, to wolę bajkę Disneya niż książkę Victora Hugo, przynajmniej dobro wygrywa, a Quasi staje się bohaterem miasta i może normalnie żyć. Moim zdaniem krytycy czepiają się dwójki zupełnie niepotrzebnie. Wiadomo, że to już nie to samo, ale miło jest zobaczyć, że Quasimodo nie był jednak całe życie sam.

Takich smaczków u Disneya jest bardzo wiele. Przykładowo w bajce "101 DALMATYŃCZYKÓW" w scenie psiego alertu widzimy Lady i Trampa, jednego z przyjaciół Lady oraz dwa psy ze schroniska, które kumplowały się z Trampem. W bajce "TARAN I MAGICZNY KOCIOŁ" w scenie, gdy elfy latają wokół głównych bohaterów, to wśród elfów mamy Blaszanego Dzwoneczka. W bajce "WIELKI MYSI DETEKTYW" w bandzie Rattigana jest jaszczurka Bill z "ALICJI W KRAINIE CZARÓW". Prócz tego w scenie w zabawkowym widzimy zabawkę w kształcie słonika Dumbo. W bajce "OLIVER I SPÓŁKA" widzimy na ulicy, gdy Bajer śpiewa swą piosenkę, Pongo ze "101 DALMATYŃCZYKÓW" i przyjaciela Lady, Reksa z "ZAKOCHANEGO KUNDLA", zaś Żorżet ma wśród zdjęć psich amantów zdjęcie Rattigatana. No i Aurora ze "ŚPIĄCEJ KRÓLEWNY" spaceruje ulicami Nowego Jorku. W bajce "MAŁA SYRENKA" w scenie początkowej można zauważyć przez ułamek sekundy na widowni Mikiego, Donalda i Goofy'ego, a na statku podczas ślubu Eryka z rzekomą Vanessą widzimy Króla i Wielkiego Księcia z "KOPCIUSZKA". Mama Bambiego w ujęciu, gdy je trawę na chwilę przed śmiercią występuje na początku "PIĘKNEJ I BESTII" oraz w trakcie "KSIĘGI DŻUNGLI" (Shere Khan próbuje ją upolować), a także w bajce "BERNARD I BIANKA" w scenie, gdy Penny płacze i obserwuje przez okno okolice - wtedy też widzimy obok Mamy samego Bambiego. W bajce "TARZAN" profesor Porter ma filiżankę i imbryk, które wyglądają tak, jak postacie z "PIĘKNEJ I BESTII", a prócz tego, gdy małpy wytrząsają z niego rzeczy, to możemy zauważyć maskotkę wyglądającą jak pies Mądrala z "MULAN". W serialu "GUMISIE" księżniczka Kala kilka razy nosi sukienkę... Królewny Śnieżki, a w serialu "BRYGADA RR" raz wystąpił niedźwiedź z serialu "PRZYGODY MYSZKI MIKI I KACZORA DONALDA". Masa podobnych smaczków występuje w trylogii o Aladynie. Jak przypomnę sobie więcej, to Ci powiem.

Rozumiem i prawdę mówiąc ja też wolę wersję z "DWADZIEŚCIA LAT PÓŹNIEJ", choć ja uważam, że mogło być dwóch Raulów. Syn Aramisa, który potem mógł umrzeć na gruźlicę lub coś innego, co wtedy zabijało, a także syn Atosa, którego stworzył sam Dumas. Znam ten film, ale niezbyt go lubię.

kronikarz56

Z książek Hugo lubię nędzników szczerze powiem że moja fascynacją tą powieścią zaczęła się od przedstawienia Les Miserables w teatrze Roma w Warszawie , potem przeczytałem książkę i oglądałem filmy , ale przedstawienie mi się bardziej podobało.

Dzięki za te smaczki trochę ich jest. A co uważasz o tych 2 pozostałych filmach o pięknej i Bestii było coś chyba ze świętami i Ogrodem bo nie pamiętam dokładnie.

A lubisz filmy o Kargulu i Pawlaku bo dla mnie to znakomite Polskie komedia 3 część lubię najmniej bo po dotarciu do ameryki robi się nudno ale jest ok.

ocenił(a) serial na 10
ghf

Ja bardzo lubię powieści "KATEDRA MARII PANNY W PARYŻU" oraz "NĘDZNICY", choć przyznam Ci się, że spodobała mi się też powieść "CZŁOWIEK ŚMIECHU". Czytałeś? Na mnie to dzieło zrobiło naprawdę bardzo wielkie wrażenie. Jeśli chodzi o "NĘDZNIKÓW", to muszę Ci powiedzieć, że ja mam na płytach cztery wersje filmowe "NĘDZNIKÓW". Są one z 1978, 1998, 2000 i 2012. Najbardziej mi się jednak podobają te dwie pierwsze, które kończą się dobrze. Valjean nie zachowuje się w nich jak idiota, który świadomie szuka cierpienia i ucieka od bliskich, aby umrzeć z tęsknoty za Kozetą. Najlepiej zaś wyszła wersja z 1998 roku z Liamem Neesonem w roli Valjeana i Geofreyem Rushem w roli Javerta.

No widzisz, sporo tych smaczków, a można ich sporo zliczyć w filmach o Aladynie i w serialu o nim, gdzie tych aluzji jest jeszcze więcej. Jeśli chodzi o "PIĘKNĄ I BESTIĘ", to muszę powiedzieć, że te dwa dodatkowe filmy powstały zupełnie niepotrzebnie. Film pokazuje wszystko, co powinno być pokazane. "PIĘKNA I BESTIA: ZACZAROWANE ŚWIĘTA" pokazuje niby kilkanaście dni z okresu Bożego Narodzenia, których nie pokazali w pierwszym filmie. I jeszcze niepotrzebnie dodali postać Angelique, do której Płomyk (Światełek) się zaleca, choć w filmie wyraźnie przecież zalecał się do tej miotełki do kurzu, a tu zdradza ją z Angeligue, aniołkiem na czubku choinki. Plusem filmu jednak jest za to pokazanie sceny, jak dokładniej Książę stał się Bestią - bo Bestia to w jednej scenie filmu wspomina i widzimy, jak to dokładniej było. To jest spory plus filmu. Potem jest film "ZACZAROWANY ŚWIAT BELLI". Nie widziałem, ale przyznam się, że nie ciągnie mnie do niego.

Kargul i Pawlak to klasyka! Kochać ich to tak, jakby nie kochać Polski. OK, żartuję, ale na serio - uwielbiam ich przygody i zgadzam się, że ostatnia część trylogii jest zdecydowanie najgorsza. Pobyt w Ameryce jest nie dość, że nudny, to chwilami strasznie smutny.

kronikarz56

Mi w Roli Valjeana podobał się też w naszej wersji z teatru Roma Damian Aleksander świetnie wcielił się w tą rolę.


Słyszałeś o Studiu Acantus wykonują oni w niezłym stylu Covery piosenek Disneya.

W serialu Droga dostaliśmy zarys fabuły Niema mocnych , gdzie bohater grany przez Gołasa pomaga kobiecie oszukanej przez sobowtóra Zenka i trafia na ziemię Kargulów i Pawlaków.

ocenił(a) serial na 10
ghf

Jeśli chodzi o mnie, to zdecydowanie Liam Neeson. Przynajmniej postać jego jest o wiele rozsądniejsza i ciekawsza niż w powieści, gdzie robi z siebie takiego męczennika, że aż mnie irytuje. Bo sam przyznasz, że w powieści to jego męczeństwo jest chwilami naprawdę irytujące.

Nie, nie słyszałem o tym studiu, ale muszę się z nim zapoznać. Zainteresowałeś mnie tym tematem.

Wiem o tym, bo znam serial "DROGA", choć w sumie mało mi się podobał, ale chyba reżyserem jest Sylwester Chęciński, ten sam, co nakręcił trylogię o Pawlakach i Kargulach. Więc takie nawiązanie ma jak najbardziej sens. Nawiasem mówiąc cieszę się, że w serialu złapali tego oszusta, bo w filmie nie udało im się tego zrobić.

kronikarz56

Tak Nesson lepiej zagrał niż w powieści przestawili. Masz rację to jego męczeństwo było zbyt wyeksponowane.

To masz na próbę jedna z piosenek z Króla Lwa
https://www.youtube.com/watch?v=3l7QoYK32GQ


Ciekawe że taki wielki aktor jak Hańcza miał problem z tym dialektem zabużańskim i musiał być dubbingowany przez Bolesława Płotnickiego, w 2 i 3 słyszymy już głos Hańczy.

ocenił(a) serial na 10
ghf

Cieszę się, że podzielasz moje zdanie. Ja bowiem uważam, że zdecydowanie Victor Hugo zepsuł całą powieść swoim idiotycznym i irracjonalnym zakończeniem. Poza tym niech mi ktoś wyjaśni. Dlaczego grób Valjeana jest anonimowy? Czy mam rozumieć, że Kozeta i Mariusz nie postarali się o jakiś nagrobek i pochówek? Czy Hugo musiał jeszcze po śmierci pognębić tę postać? Tak czy siak w powieści Jean jest irytujący z tym swoim męczeństwem. Z kolei Liam Neeson gra bardziej po ludzku - podoba mi się scena jego rozmowy z Kozetą, gdy wyznaje jej prawdę o sobie, a ona nie potępia go wcale. Uwielbiam tę scenę, jak zawiesza Javerta w obowiązkach za nadgorliwość. No i uwielbiam tę scenę końcową, gdy do samego końca wszystko wskazuje na to, że Javert jednak zabije Valjeana, a tu proszę... I potem Valjean idzie przez ulicę, gołębie wokół niego latają, a on nareszcie jest wolny i nie musi się bać aresztowania, co okazuje radosnym uśmiechem. Tak właśnie powinna kończyć się książka. No, może jeszcze powinni dodać ślub Mariusza i Kozety. Tak jak dali w filmie z 1978 roku - tam też nie idiotycznego zakończenia z powieści, a jedynie ślub Mariusza i Kozety, na którym Valjean i dziadek Mariusza rozmawiają przyjaźnie ze sobą, ciesząc się szczęściem swoich pociech. I takie zakończenie ja rozumiem. Prócz tego uważam, że w filmie z 1998 r. z Liamem Neesonem ciekawiej ukazano Kozetę i Mariusza. W powieści Kozeta jest taką typową Mary Sue - bez wad i w sumie bez jakiś większych namiętności. W filmie ma już cechy bardziej współczesnej, zakochanej nastolatki, a i Mariusz bardziej się wybija. Javert zaś też ciekawie pokazany - Geofrey Rush jako Javert to prawdziwy drań i łajdak, bezlitosny wobec ludzi, ale w przeciwieństwie do powieści (gdzie Javert jest chwilami niemalże maszyną wszystko robiącą w imię zasad i bez emocji) tutaj Javert cały czas okazuje emocje. Jego fanatyczna miłość do prawa i nienawiść do swego pochodzenia (ojciec galernik, matka prostytutka) są tu lepiej ukazane, a on sam jest bardziej ludzki. Może przez to brakuje mu tej nutki niejednoznaczności, jak w powieści, ale... dzięki temu jego przemiana na końcu jest bardziej zaskakująca i zarazem miła dla widza lubiącego niespodzianki.

Fajne to jest. Muszę przyznać, że się naprawdę postarali. Brzmią bardzo podobnie jak w oryginale. A przy okazji nie sądzisz, że bajki Disneya mają nieraz naprawdę piękne i wzruszające piosenki? :)

Moim zdaniem to twórcy filmu zwyczajnie czepiali się drobnych szczegółów - drobnych i zupełnie niepotrzebnych. Dobrze, że w 2 i 3 już Hańcza mówi swoim głosem. Prócz tego muszę zauważyć, że uwielbiam Hańczę w "CHŁOPACH", "POTOPIE", "PANU WOŁODYJOWSKIM" i w "STAWCE WIĘKSZEJ NIŻ ŻYCIE". Genialnie zagrane role. Poza tym ten aktor umiał oddać swoją postać przekonująco. Zero sztuczności.

kronikarz56

Tak piosenki Disneya są świetne polecam ci więcej utworów w wykonaniu tego studia.


Pewnie Sami swoi miało być 1 filmem bo są nieścisłości na końcu filmu widzimy jakieś dzieci czyli pewnie wnuki Pawlaka i Kargula , a potem w 2 dowiadujemy się że Ania jest jedynaczką.

Jednymi z moich ulubionych książek to Zanchor i Profesor Wilczur Mostowicza , filmy też cenię.

kronikarz56

Co do Znachora to lubię i film Hoffmana jak i wersję z 37 roku ,obie fajne choć Bińczycki bardziej pasował mi do tej roli niż Stępowski trochę był za stary. Szkoda że film Profesor Wilczur z 38 tak bardzo odstaje od książkowej kontynuacji.

ocenił(a) serial na 10
ghf

Posłuchałem kilku piosenek tego studia i muszę przyznać, że naprawdę bardzo ładnie śpiewają. Mają talent. Ale tak czy siak powiem Ci, że mnie jako dorosłego obecnie zachwyca to, jak dobre teksty dali twórcy do bajek Disneya. I nie tylko chodzi o piosenki o miłości. Czasem czarny charakter śpiewa genialny utwór. Ogólnie nie lubię piosenek śpiewanych przez złe postacie, ale są wyjątki np. "Mój, mój, mój" gubernatora Radcliffe'a z "POCAHONTAS" oraz "Przyjdzie czas" Skazy z "Króla Lwa". Te piosenki mają genialne teksty, świetne melodie i co najważniejsze, bohater nie śpiewa w nich, jaki jest zły i jak to go bawi, a jedynie snuje swe podłe plany, które przy dobrej demagogii mogą się wydawać słuszne.

Ano racja, choć w sumie Kargul w kłótni z Witzią i Jadźką wymienia imiona dwóch osób, które się "porozjeżdżały po szkołach". Możliwe więc, że chodzi o starsze rodzeństwo Ani.

Jeśli chodzi o "ZNACHORA", to ja wręcz kocham wersję z 1981 roku. Ją widziałem pierwszą i pokochałem ją jeszcze jako dzieciak. Od tego filmu zaczęła się moja miłość do książek Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Czytałeś inne jego powieści? Ja mam wszystkie w swojej bibliotece. Nowa wersja lepiej ukazała fabułę i pewne postacie lepiej nakreśliła. Na jej niekorzyść przemawia jedynie brak kilku postaci takich jak Szkopkowa, żona Dobranieckiego, adwokat Witold Korczyński czy też wnuczka Prokopa. No i oczywiście nie pokazano Beaty i jej kochanka, w książce ukazanych. Za to zakończenie bardziej mnie wzruszyło w filmoe z 1981 niż w samej powieści. No i Dobraniecki jest postacią pozytywną, a nie żałosną kreaturą jak w powieściach. Zgadzam się też, że Bińczycki lepiej gra niż Junosza-Stępowski. Nie, żeby pan Kazimierz źle grał, ale pan Jerzy mimo starego wyglądu jest jeszcze silny i ma krzepę tak, jak w książce. Ten Wilczur z 1937 roku to faktycznie wypadł nieco za stary. Poza tym wersja z 1937 roku za bardzo pewne wątki spłyciła np. Wilczur vel Kosiba siedzi jeden dzień u Prokopa i ten już się zgadza, aby on (przed chwilą jeszcze mu obcy człowiek) zoperował mu nogi. Mało prawdopodne. Albo Marysia grająca w kinie i Leszek zalecający się do niej na oczach dziesiątek ludzi. Też mało prawdopodobne. Za to Samuel Obiedziński vel Cyprian Jemioł wypadł lepiej w wersji Jacka Woszczerowicza. Jerzy Trela bardziej przypomina narkomana na głodzie niż filozofa pijaka. Choć razi mnie, że w wersji z 1937 to właśnie Jemioł napada na Wilczura i odpowiada za jego tragedię. Ale tak czy siak lepiej wypadł film z 1981 roku. Szkoda, że Hoffman z miejsca nie nakręcił drugiej części. Tak, "PROFESOR WILCZUR" z 1938 roku zepsuł jedynkę tymi zmianami. Powieść niosła nadzieję i kończy się szczęśliwie, a film nie dość, że zmienił wiele wątków, to jeszcze zmienił zakończenie na tragedię. Dziwi mnie jedno. Tadeusz Dołęga-Mostowicz osobiście pilnował pisania scenariusza do tego filmu, a ponoć nawet sam go napisał. Dziwi mnie, dlaczego zaakceptował tak rażące zmiany w fabule filmu i czemu sam niektóre zaproponował? Czyżby w 1938 roku był takim pesymistą, że musiał zepsuć własne dzieło?

kronikarz56

Tak uwielbiam Hoffmanowską wersję choć szkoda że nie pokazali wątku Beaty był on dość ważny , w książce i w filmie z 1937 były tez pokazane poszukiwania Rafała. W książce gdy rodzi się Marysia Rafał ma 37 lat więc na początku wydarzeń z utworu jest po 40. Więc teraz widać że Stępowski był za stary.
Dymna fajnie zagrała Marysię dziewczynę z prowincji , Baryczewska to była piękna kobieta , ale grała ze zbyt dużą manierą teatralną i nie wyglądała na zachukaną dziewkę.
Za to Zacharewicz podobał mi się bardziej od Stockingera ten zawsze kojarzył mi się z doktorem Lubiczem z Klanu. Zacharewicz miał ten błysk w oku i świetne szlacheckie obyczaje a Tomasz był nijaki moim zdaniem.
Tak Profesor Wilczur dużo zmienił film niepotrzebny wątek Marysi i Leszka i ten zalotnik dziewczyny Dembicz , w powieści oni byli za granicą i tylko pisali do Rafała.
Brakowało wątku doktor Kańskiej i doktora Kolskiego , ona kochała Wilczura ale ostatecznie wybrała Kolskiego. Czytałem że film ma tyle zmian bo to była pierwsza książki i tak ją Mostowicz chciał wydać , ale po wydaniu filmu i po przemyśleniu zmienił nieco i wtedy wyszła ostateczna wersja książki. Powstał jeszcze jeden film Testament profesora Wilczura z 39 ale szkoda że nie doczekał do naszych czasów.

Niedawno nakręcili kontynuacje Znachora z 81 roku film ma tytuł Wnyki szkoda że nie miał on dystrybucji kinowej , był emitowany w specjalnych pokazach. Ze starej obsady powrócili Barciś, Dykiel , Stockinger. A fabuła kręciła się też wokół wnuczki Rafała , którą grała Stanisława Celińska. Obejrzał bym ten film z ciekawości.

ocenił(a) serial na 10
ghf

No właśnie. Junosza-Stępowski był genialnym aktorem i po prostu uwielbiam jego role, jednak jako Wilczur lepiej się sprawił Bińczycki. Elżbieta Barszczewska była genialna, ale w sumie masz rację, że jako Marysia wyglądała nieco jak wielka dama zmuszona wbrew sobie do bycia biedną. Anna Dymna bardziej naturalnie grała, Barszczewska była bardziej teatralna. Jeśli chodzi o Zacharewicza, to moim zdaniem był genialny najbardziej jako Zygmunt August w "BARBARZE RADZIWIŁŁÓWNIE". Jako Leszek też był uroczy, choć jak patrzę na jego kreację, to mi się wydaje czasami, jakby w jego wykonaniu Leszek jedynie chciał się zabić z Marysią i dopiero potem nagle, zupełnie niespodziewanie pokochał ją na poważnie. Stockinger to faktycznie doktor Lubisz, ale wiesz... widziałem, jak grał główną rolę w serialu "RYCERZE I RABUSIE" i spisał się tam doskonale, więc jako Leszek moim zdaniem też zdał egzamin. Poza tym podoba mi się, jak pobił Zenka w filmie z 1981 roku - choć Zacharewicz jako Leszek też sprał Zenka, jednak w wersji Hoffmana lepiej to wyszło. Potem miała miejsce genialna rozmowa Leszka z rodzicami. Uwielbiam ją, a zwłaszcza to, iż widać z niej wyraźnie, że on już Marysię na poważnie traktuje. Szkoda, że w powieści nie Leszek, ale pan Sobek sprał Zenka. I w sumie w powieści nie wiadomo, czemu Zenek się na Marysię uwziął. W sumie to zrobił bez większego powodu. W filmach z kolei lepiej rozwinęli jego wątek i to jest moim zdaniem dobra zmiana, bo jego kpiny publiczne z Marysi lepiej wyglądają, gdy dostał od niej kosza i chciał się zemścić niż że po pijaku z kumplami się musiał na kimś powyżywać.
To prawda, mnie bardzo się podoba w powieści wątek Łucji Kańskiej i Jana Kolskiego. Fajnie też wyszedł Prokop, jak zorganizował pomoc sąsiedzką, aby powstała klinika Wilczura. Prócz tego w powieści przez Pawlicki pogodził się z Wilczurem i razem prowadzili klinikę. Ciekawym wątkiem było też "szukanie pociechy" przez Kolskiego w ramionach Niny Dobranieckiej. No i w powieści wyjaśniło się, kim jest naprawdę Cyprian Jemioł. Choć w filmie za to ciekawie się zaczął odmieniać i przestał pić oraz ironizować, a zamiast tego zaczął wychodzić na prostą. To też ciekawa zmiana. Choć i tak uważam, że powieść lepsza, daje nadzieję, a Wilczurowi się ostatecznie życie układa, a w filmie umiera.
Słyszałem o tej kontynuacji, ale mam wobec niej pewne obawy, choć też bym obejrzał z ciekawości.

kronikarz56

Ogólnie cała historia Wilczura to coś wspaniałego czy filmy ale i też książki.

Większa opinia jeszcze moja na ten temat jutro.

ocenił(a) serial na 10
ghf

To prawda. Historia Wilczura zajmuje aż dwie książki, dlatego jest ciekawiej rozwinięta niż losy postaci, którym Dołęga-Mostowicz poświęcił tylko jedną powieść. Ciekawe losy też mieli Franciszek Murek oraz Magdalena Nieczajówna. Twoje opinie z przyjemnością poznam :)

kronikarz56

Jeszcze kilka kwestii to dobrze że dostaliśmy tyle filmów o Znachorze bo jeszcze ten Testament Profesora Wilczura szkoda że się nie zachował. Moim zdaniem to była rola życia Bińczyckiego oczywiście były Noce i Dnie ale za Znachora najbardziej go cenię. Scena z filmu jak w sądzie Rafał przypomina sobie kim jest wzruszająca, choć przecież w książce przypomniał sobie na cmentarzu , a Dobraniecki potwierdził , w filmie z 37 było tak samo. choć wolę zakończenie z filmu pana Jerzego. Wydaje mi się że gdy by nie żona to Dobraniecki nie zaczął by tej nagonki na Wilczura , wahał się a i potem się zastanawiał czy dobrze zrobił.


Wrócę do Hobbita oglądam teraz na TVN i zauważyłem kilka rzeczy. Reżyser trochę moim zdaniem się pogubił bo nie wiedział w którą stronę iść czy w bajkę dla dzieci bo nie oszukujmy się książka Hobbit to bajka dla dzieciaków , czy w mrok i powagę jak w WP. Raz dostajemy sceny śmieszne i dziecinne a potem brutalne i mroczne. PJ niepotrzebnie próbował robić pomost między Władcą i tak by się wszystko układało bo zmierzało do jednego celu. Ale rozumiem pomysł i intencje reżysera ale gdy by się określił w jedną stronę było by lepiej. Co nie znaczy że nie przestałem lubić tę filmy obok WP to najlepsze fantazy

ocenił(a) serial na 10
ghf

Ja też uważam, że wielka szkoda, iż "TESTAMENT PROFESORA WILCZURA" się nie zachował, bo znamy jedynie fabułę tego filmu, a ta zapowiadała się naprawdę ciekawie, choć oczywiście wszystko musiało skończyć się tragicznie. Tak czy inaczej wersja Hoffmana ma lepsze, bardziej romantyczne i wzruszające zakończenie. Mnie ono zdecydowanie bardziej wzrusza. W sumie racja - gdyby nie buntująca go żona, to Dobraniecki by nie knuł intryg przeciwko Wilczurowi, raczej by się nie odważył. No i jak sam mówisz, miał on wyrzuty sumienia i wątpliwości, czy dobrze zrobił.

Zgadzam się z Tobą. "HOBBIT" to książka dla dzieci, a przerobienie go na trzy filmy podobne do "WŁADCY PIERŚCIENI" i mających podobną grozę uważam za poważny błąd. To można było zmieścić w jednym filmie. Poza tym zauważ, że niby mamy hobbita w tytule, a ile widzimy Bilba w drugim filmie? W trzecim zaś powoli wraca na miejsce głównego bohatera, ale i tak nie widzimy go tak często jak powinniśmy. Oczywiście też lubię zarówno "HOBBITA", jak i "WŁADCĘ PIERŚCIENI", choć ta druga trylogia jest o niebo lepsza.

kronikarz56

Tak Bilbo w Pustkowiu tylko jest potrzebny do ratowania Krasnoludów i rozmowy ze smokiem a tak jest zbędną postacią gdzieś w szeregu innych. W tej części bardziej ważni są Thorin , Gandalf , a nawet Legolas. obecność Legolasa w Mrocznej puszczy jest do zaakceptowania bo Thanduril do jego ojciec więc on musiał tam być , ale poco zrobili z niego postać jedną z ważniejszych to nie wiem i jeszcze jego udział w Bitwie i zabicie Bolga tak jakby Beorn tego zrobić nie mógł. Sceny Akcji w jego wykonaniu to przesada już w Wp śmiesznie to wyglądało ale jeszcze było nawet ok. Podobał mi się początek Niezwykłej podróży ze starym Bilbo i końcowa scena w 3 filmie można od razu włączyć Włądcę.
Uważam jednak że jeden film to było by za mało jednak ale w 2 spokojnie by się zmieściło mimo że fajnie oglądało się sceny w Dol gul dur to po ich wyrzuceniu było by mniej materiału.

Po 2 części i tej akcji ze Smokiem Thorin dostał od fanów przezwisko Thorin żelazna taczka.

ocenił(a) serial na 10
ghf

No i sam widzisz. Niby to jest film o przygodach Bilba i jego pamiętniki, a jednak co się dzieje? Mamy go jedynie w pierwszym filmie, a w drugim schodzi na drugi plan, a w trzecim chwilami znów jest ważną postacią, ale ciągle skupiamy się na sprawach, które w powieści ledwie były poruszone. Jak dla mnie powinni nakręcić serial ukazujący wszystko, co chcieli pokazać i z tego serialu zmontować kinowy film, w którym skupiliby się jedynie na tym, co ma znaczeniu. Jak mogli nakręcić bajkę "HOBBIT" z 1977 roku, w którym pokazali prawie wszystkie wydarzenia z książki, to cóż... Film aktorski też by się udał. Legolas wariuje w obu trylogiach jak jakaś niezniszczalna maszynka do zabijania orków. W filmie "DRUŻYNA PIERŚCIENIA" jeszcze walczy normalnie, od "DWÓCH WIEŻ" zaczynają się hece, a w "POWROCIE KRÓLA" to już się nabijali krytycy, że mógłby sam rozwalić całą armię Saurona i wystrzelić Pierścień przywiązany do strzały z łuku przed bramą do Mordoru, a strzała na pewno wleciałaby do Góry Przeznaczenia i spaliła się razem z Pierścieniem w lawie. Ale mimo wszystko masz rację, że w WP jeszcze można to znieść, ale w "HOBBICIE" to już przegięli. A przy okazji wygląd postaci niezbyt mi odpowiada w "HOBBICIE". Krasnoludy wyglądają niektórzy dziwacznie - zwłaszcza Thorin, Kili i Fili. To mają być krasnale? To są przystojni młodzi ludzie, a nie krasnale! Albo Beorn - ja widziałem go jako kogoś pokroju Hagrida z Harry'ego Pottera, a nie wysokiego chudzielca z lekką brodą. Zresztą jako wysokiego, barczystego człowieka z długą brodą o wielkich mięśniach - w rodzaju Hagrida - pokazuje go też komiks na podstawie "HOBBITA". No i krasnoludy są ciekawiej pokazane w komiksie - w stylu właśnie Tolkiena. Ktoś się nabijał, że krasnoludki z bajki Disneya o królewnie Śnieżce bardziej wyglądem pasują do wizji Tolkiena niż ci przystojniacy z trylogii filmowej. Mają rację, przynajmniej ja tak uważam :) A co do początku "NIEZWYKŁEJ PODRÓŻY" zgadzam się, jest super i to był dobry pomysł - podobnie jak zakończenie "BITWY PIĘCIU ARMII" i w sumie nawet zakończenie "PUSTKOWIA SMAUGA" miał niezłe zakończenie, bo takie emocjonujące, choć moim zdaniem i tak przegięli w drugiej części na chama rozszerzając wszystko, co się tylko da, aby mieć pretekst nakręcić trzy filmy. Ha ha ha! Boskie! Thorin Żelazna Taczka! Dobre! :)

A przy okazji widziałeś film "KING KONG" Petera Jacksona? Mnie się on bardzo podoba. Niedawno go sobie odnowiłem, bo kupiłem sobie powieść "KING KONG", na podstawie której powstał film z 1933 roku, a od niego zaczęła się moda na filmy o King Kongu. Film Petera Jacksona jest w sumie nawet lepszy niż książka, przynajmniej moim zdaniem, choć w kilku scenach przegięli z grozą - a przy okazji film z 1933 roku jest wierniejszy powieści, ale za to film PJ ma w sobie jakiś urok, jakiego film z 1933 roku nie ma.

kronikarz56

Wiesz ja raczej w filmach krasnoludów w bajkowej wersji bym nie widział , ale np kompania Thorina jest dobrze przedstawiona choć sam żelazna taczka wygląda na kogoś w filmie w stylu Aragorna. Podobał mi się Smaug fajnie zrobiony choć uważam że jego śmierć powinni pokazać w 2 części , a 3 powinna rozpocząć się po śmierci smoka. Fajnie wyszły sceny w Gol dul dur w pustkowiu i w Bitwie jak Galadiera , Erlond i Saruman ratują Gandalfa. Lepiej niż we Władcy pokazali Saurona budzi grozę a nie rozśmiesza jak to oko w stylu latarni w WP. A jak tobie podobał się pomysł z Azogiem bo w książce jest opowieść jak ginie z rąk Daina ,a film pokazuje że Thorin odcina mu ręka i cała akcja to osobista zemsta Orka. Choć opowieść Balina bardzo ciekawa i sceny bitwy też fajnie pokazane , więcej dowiadujemy się w wersji rozszerzonej Pustkowia już podczas rozmowy Gandalfa z Thorinem. We Władcy nie podobało mi się że zmienili Faramira i to że pierścień go kusił i przecież nawet uwięźił hobbitów i nie wiem dla czego z Dhenetora zrobili nieudacznika który szkodzi Gondorowi i jeszcze wyeksponowali jego niechęć do Faramira i faworyzowanie Boromira , w książce jest to tylko lekko zasygnalizowane . Zamiast takiego Wałdcy jak w książce dostaliśmy karykaturę postaci. Są też zarzuty że z Gimlego zrobili za bardzo postać komediową i czasami jego zachowanie jest przesadzone jak np rozpacz po śmierci Balina w Morii kiedy wył z rozpaczy wolałem np wersje Animowaną gdzie Gimli tylko z szacunku opuszcza głowę to tyle moich zarzutów.

Lubię obie wersje Konga choć też fajny jest film z 1976 roku z Jecisą Lange i Jeffem Brigisem.

ocenił(a) serial na 10
ghf

Ja bym zdecydowanie widział wszystkie krasnoludy takie, jakie powinny być, czyli z długimi brodami. Mogą być fantazyjne, czemu nie, jednak mimo wszystko powinny być, a Fili i Kili nawet ich nie mają - tylko zarost i nic poza tym. Prócz tego jeszcze czemu zrobili wszystko, abyśmy polubili Filego i Kilego najbardziej z całej kompanii, a potem ich uśmiercili? Naprawdę tego nie rozumiem. I po co to zrobili? Żebyśmy ryczeli z rozpaczy po ich stracie? Tak, Thorin to zdecydowanie przypomina Aragorna. Film powinien być jeden, a ewentualnie dwa, ale nie trzy i to jeszcze pełne efektów specjalnych, które zdecydowanie chwilami mnie irytują. Walka z Sauronem była niezła, choć mam zastrzeżenie - przecież jak Tolkien sugeruje w swoich dziełach, że już wtedy, w czasach "HOBBITA" Saruman był już ogarnięty chęcią znalezienia Pierścienia, a tu pokazują, że niby dopiero teraz nagle go coś naszło. Owszem, we "WŁADCY PIERŚCIENI" zdecydowanie zrobili z Gimlego postać komiczną, choć jego sprzeczki z Legolasem są po prostu boskie. Jeśli chodzi o zmianę Faramira, to zgadzam się z Tobą, podobnie jak z Denethorem - obie te postacie źle ukazano w filmach, a w każdym razie nie tak, jak powinny być one pokazane. Owszem, w bajce Gimli ma więcej dostojności, choć z kolei tej wersji się czepiano, że Gimli jest za wysoki.

Tego filmu z 1976 roku nie widziałem, ale pamiętam, że jakąś wersję przeniesiono do lat 70 XX wieku i tam King Kong na końcu historii wchodzi na Word Trace Center, a nie na Empire. A coś słyszałem, że ten film z 1933 roku ma kontynuację i bohaterowie trafiają znowu na tę wyspę, gdzie spotykają syna Konga, o wiele łagodniejszego niż ojciec.

kronikarz56

Sauruman mógł udawać był przecież mistrzem pozorów , gdy Gandalf w Drużynie do niego na początku przychodzi też jest zdziwiony że Gandalf wie gdzie jest pierścień dopiero potem pokazuje swoje prawdziwe oblicze. W Hobbicie filmowym wiedzą o powrocie Saurona ,a we Władcy są zaskoczeni ,choć tu można wytłumaczyć że myśleli iż Saruman na dobre się z nim rozprawił , a i też nie wiedzieli o istnieniu pierścienia.


A co sądzisz o tym nowym filmie Kong wyspa czaszki tam Kong jest bardzo wielki bo szykują go do pojedynku z Godzillą bo ten film o wodnym potworze z 2013 roku to początek serii.

ocenił(a) serial na 10
ghf

W sumie faktycznie Saruman był mistrzem pozorów, więc cóż... Mógł udawać, choć mogliby w "HOBBICIE" pokazać wprost, że już wtedy Saruman szukał Pierścienia dla siebie. O ile dobrze pamiętam, on nawet zwabił w pułapkę i zabił dwóch Istarich, Aladora i Pallando. W filmowej trylogii "HOBBIT" Gandalf ich wspomina, ale nie pamięta ich imion, a jedynie to, że są Niebiescy. Jednak w filmowym "HOBBICIE" kilka rzeczy mi się nie zgadza. Mianowicie jak to możliwe, że Galadriela przepędziła Saurona? Aż tak potężna była? I czemu w jednej scenie Gandalf i Galadriela patrzą na siebie tak, jakby byli zakochani w sobie? I jak Galadriela, Elrond, Saruman i Radagast przybyli Gandalfowi na pomoc? To przez tę ćmę Gandalf wezwał pomoc? Ale OK, Galadriela mu powiedziała, żeby ją wezwał jakby co. Więc ona przybyła. A czemu reszta przybyłą? Skąd ich Galadriela tak szybko wzięła? Nie byli zajęci innymi sprawami? I jeszcze Saruman, który wszak mówił, że nie wierzy, aby Czarnoksiężnik w Dol Guldur był niebezpieczny teraz nagle przybywa na pomoc Gandalfowi? A przy okazji pytałeś mnie o Azoga... Moim zdaniem to nie był zbyt trafiony pomysł, aby w filmie go ukazać. Jego postać wkurza mnie - bo pokazują go jako takiego niezniszczalnego drania, który zabił Thorinowi dziadka i siostrzeńca, a potem zabił samego Thorina, który jeszcze przed śmiercią zadał mu ostateczny cios. Dobijająca scena śmierci Thorina - przy okazji pokazała, że Thorin taki twardziel, tyle przeszedł, a jeden cios mieczem wystarczył, aby go załatwić. Gdzie tu sens? W książce dostał przynajmniej kilkoma włóczniami zanim skonał. No i jeszcze propos Azoga... Czemu Gandalfowi nie udało się go zabić w Dol Guldur? OK, taki był plan filmowców, aby on podręczył kompanię, ale to mi nie pasuje - Gandalf załatwił Wodza Goblinów, jeszcze większego pakera niż Azog, a tu co? Z Azogiem sobie nie może dać rady? Gdzie tu sens? No i jeszcze ten Bolg. Czy nie mógł bo zabić Beorn, jak w powieści? Musieli z Legolasa zrobić maszynkę do zabijania orków, który w sumie mógłby sam całe Śródziemie ocalić, gdyby się postarał? No i po co rozwijali wątek Kilego i skupiali się na ratowaniu go w "PUSTKOWIU SMAUGA", skoro i tak zamierzali go uśmiercić w "BITWIE PIĘCIU ARMII"? Po co skupiali się na ratowaniu go i dawaniu nadziei widzom, że on przeżyje, skoro i tak zamierzali go uśmiercić? Ja tego nie cierpię - jedną postać ratują od śmierci, skupiają się na tym i poświęcają temu wiele uwagi. I po co? Żeby i tak ją uśmiercić? Dla mnie to bez sensu.

Tego nowego filmu nie widziałem, dlatego nie będę się o nim wypowiadał, choć po zwiastunie raczej nie daję mu zbyt wysokiej oceny. No i jeszcze te efekty specjalne.

Przy okazji ciekawi mnie, czy w Polsce za lat 30 XX wieku znali już prozę Tolkiena? Bo znali już wiele książek dla dzieci twórczości angielskich pisarzy - tłumaczyła je głównie Irena Tuwim. Ciekawe, czy Tolkiena też znali. Tak czy siak wiem, że Irenka nieco namieszała jako tłumaczka np. z Mary Poppins zrobiła Agnieszkę i to jeszcze bez nazwiska, zaś Bagheerę zrobiła samicą (w książce to samiec).

kronikarz56

Tak ale jednak sam sauron fajnie był przedstawiony jeszcze nie był aż tak potężny i może dla tego Galadiera go pokonała. Zauważyłem że naprawdę jakby Gandalf i ona czuli coś do siebie , choć np pamiętam że we Władcy to przeżywała jego śmierć więc może było coś na rzeczy. Azoga zabił Dain po śmierci swojego ojca mogli zostawić tak jak było a nie dawać do tego Thorina. Choć dla mnie sam Thorin bardziej przypomina króla niż filmowy Aragorn mimo że lubię Aragorna i rozumiem dla czego Pj dopiero w 3 zrobił z niego króla , to Thorin od początku miał posłuch skoczyli by wszyscy za nim w ogień.

We Władcy fajnie przedstawili Boromira w książce miałem wrażenie jakby był tylko tłem w filmie mimo negatywnych cech lubiłem go cena jak ratuje hobbitów i ginie wzruszająca lepiej pokazane niż w książce bo 1 kończy się atakiem orków , a w 2 znajdują go już ze strzałami. Pokazują też że Drużyna pierścienia była jak jedność mimo że były nieporozumienia to jeden za 2 oddał by życie.

ocenił(a) serial na 10
ghf

W sumie racja, że wtedy Sauron był o wiele słabszy, bo dopiero we "WŁADCY PIERŚCIENI" urósł w siłę, mimo wszystko jednak jego przegnanie przez Galadrielę jest mocno naciągane. Podobnie jak to, że Gandalf nie mógł dać mu rady, bo przecież obaj byli Majarami, więc są z tej samej rasy i powinni mieć równe moce, choć może Gandalf jako Istari stracił część mocy Majarów, bo przybrał ludzką postać? Mimo wszystko jakoś mi to jego uwięzienie przez Saurona i to, że Sauron go bez trudu w sumie pokonał nie pasuje. Również to dziwne uczucie, jakie panuje między Gandalfem a Galadrielą też mnie mocno dziwi. Choć w sumie w książce coś tam sugeruje chyba Saruman, że Gandalf był ulubieńcem Galadrieli, która chciała, żeby to on był Białym czarodziejem i zarazem przywódcą Istarich. Więc być może faktycznie coś jest na rzeczy. Owszem, krytyce tego się właśnie czepiali w filmowej wersji Aragorna. Ja uwielbiam tę postać, ale w książce lepiej widać jego zdolności dyplomatyczne czy umiejętności rozmów z innymi, a sam Theoden traktował go jak równego sobie. W filmach zaś wyraźnie tego wszystkiego zabrakło i jest on bardziej wojownikiem i maszynką do koszenia orków jak Legolas, choć robi to mniej efektywnie. Jednak w "POWROCIE KRÓLA" mimo wszystko w kilku scenach pokazał prawdziwą królewskość np. gdy powiedział do hobbitów, że oni nie muszą się nikomu kłaniać i sam oddał im pokłon. I cóż... Tu też masz rację - Thorin w filmie budzi większe wrażenie wygnanego króla, ma w sobie więcej dumy i dostojności niż Aragorn, choć w sumie Thorin był dumny i butny, Aragorn zaś skromny. Ale nie podoba mi się to, jak pokazano tzw. "smoczą gorączkę" w filmie. Jakoś tak... dziwnie to wygląda, jakby rzucono na Thorina czar. W powieści Thorin bardziej sprawiał wrażenie osoby niechętnej do dzielenia się czymś z królem elfów, który go poniżył zamykając w swym lochu i być może, gdyby nie on, to by się podzielił z Bardem, gdyby ten uznał go za króla i złożył mu hołd lub coś w tym stylu. Tak czy siak w powieści sprawiał on wrażenie osoby, która się podzieli skarbem, jeśli go "poprosi" się jak prosić należy króla. Oczywiście mogę się mylić, ale takie odniosłem wrażenie. W filmie zaś sprawiał wrażenie po prostu wariata opętanego gorączką złota. No i w powieści bez wahania stanął do walki z goblinami Bolga - w filmie zaś porzuca wszystko i wszystkich dla złota, dopiero po chwili orientuje się w tym, co zrobił i naprawia swój błąd.

A co do Boromira, to faktycznie - w filmie lepiej podkreślili jego postać niż w książce, gdzie w sumie faktycznie robi za tło. W filmie zaś mamy podkreślone jego cechy charakteru, przez co jest wyrazistą postacią, a do tego widzimy wyraźnie kuszenie go przez Pierścień i lekki taki konflikt z Aragornem, którego mimo wszystko Boromir szanuje, choć dopiero w chwili śmierci nazywa go swym królem. I tak - w filmie scena jego śmierci jest bardziej bohaterska, choć w powieści jest bardziej realistyczna, bo trudno uwierzyć, żeby Boromira załatwiły tylko 4 strzały Lurtza - OK, strzały były wielkie, ale w powieści dostał on przynajmniej z kilkanaście strzał zanim padł. W tej sprawie mogliby się postarać. Ale też bardziej mi się podoba, jak w filmie Boromir z hobbitami ramię w ramię się bije, a nie tylko ich ratuje, a oni tylko stoją i się patrzą - w wersji rozszerzonej filmu najlepiej to pokazano, bo tam hobbici, mimo nakazu Boromira, aby uciekali, biją się u boku przyjaciela, co też bardzo mi się podoba.

Jeszcze propos Galadrieli. Ciekawi mnie, jak oceniasz jej postać w filmie "DRUŻYNA PIERŚCIENIA". Ja bardzo lubię tę postać, ale... W filmie jest taka jakaś... dziwna. Gdy się wita z Drużyną, wydaje się być dumna i wyniosła, a do tego jakaś groźna. Czyta w myślach Boromira, mówi telepatycznie do Froda... Dziwne trochę. I sama scena ze Zwierciadłem też emanuje grozą, a ona sama, gdy Frodo proponuje jej Pierścień, wygląda jak narkomanka, gdy jej proponuje się narkotyk. Może przesadzam, ale tak to właśnie widzę. Choć scena jej chwilowej przemiany, gdy przedstawia wizję tego, jak zostanie władczynią Śródziemia, jest super - pokazuje całą grozę mocy Pierścienia, a potem Galadriela staje się normalna i taka, jaka powinna być, ale wcześniej niestety, to jest zbyt groźna i dziwna. W bajce z kolei od początku jest sympatyczna i zarazem tajemnicza, choć tu scena kuszenia jej przez Pierścień z kolei nie wypada tak groźnie, jak powinna - choć w powieści też, jak i w bajce, parsknęła śmiechem i zaczęła na wesoło przedstawiać swoją wizję siebie jako Królowej Śródziemia. Ale mimo wszystko w książce czuło się grozę w tej scenie, w bajce jej nie było. Więc jak widać - wszystkie wersje mają swoje wady i zalety. Ale ciekawią mnie Twoje spostrzeżenia.

kronikarz56

Gandalf jako szary nie był aż tak potężny widać to było np w drużynie w walce z Sarumanem . Dopiero jako biały czarodziej stał się potężny. Może między Gandalfem było coś na rzeczy , ale Tolkien nie chciał tego rozwiajać a Jakcson trochę to zrobił. Fajne w Bitwie 5 armii było nawiązanie do Aragorna przez ojca Legolasa że to Obieżyswiat a prawdziwe imię musi sam poznać ,co właśnie wyjawia podczas narady u Erlonda. Podobał mi się pomysł by w drużynie skrócić czas kiedy Frodo wyrusza z shire po w książce to było ponad 10 lat zanim Gandalf się pojawił.

Słyszałeś pewnie żarty że po co ta cała wyprawa jak orły są tak potężne że mogli na nich lecieć do Mordoru i zrzucić pierścień.

co do Faramira to są krytycy jego zmiany ale słyszałem że niektórym się to podoba bo w książce Faramir był zbyt krystaliczną postacią , a w filmie przez dodanie więcej cech nawet negatywnych stał sie bardziej ludzki , może coś w tym jest i ta zmiana miała jakiś sens bo np to co zrobili z jego ojcem szkoda słów.

Tak Galadiera była dziwna może cierpiała po śmierci Gandalfa i jako załamana było jej wszystko jedno oczywiście żartuje.

ocenił(a) serial na 10
ghf

To prawda, że Gandalf został pokonany przez Sarumana, bo nie był aż tak potężny jak on i stał się taki dopiero wtedy, kiedy został Biały, choć mimo wszystko moim zdaniem dziwne to trochę, że byli oni z tej samej rasy, co Sauron, a jednak byli słabsi od niego. Czyżby przyjęcie ludzkiej postaci to sprawiło? A przy okazji jedno mnie zastanawia - Gandalf w "PUSTKOWIU SMAUGA" idzie do Dol Guldur prosto w pułapkę, choć wie, że to pułapka. Dziwne, co? I po co on tam poszedł? Co chciał osiągnąć? Wiedział doskonale, że tam jest Sauron i osiągnął swój cel. Po co jeszcze tam się pchał? I jeszcze jedno... Po co Sauron zachował Gandalfa przy życiu do czasu wymaszerowania armii? Dlaczego od razu go nie zabił lub nie kazał zabić? Oczywiście to wersja filmowa i u Tolkiena nie ma tak irracjonalnych wydarzeń, ale w filmie one są i moim zdaniem są... bez większego sensu. Bo Saruman, czemu nie zabił Gandalfa, tylko go więził, wiemy doskonale - chciał wycisnąć z niego, gdzie jest Pierścień i kto dokładniej, go ma. Ale Sauron nie miał takiego powodu.

Owszem, w filmie ciekawie nawiązali do Aragorna, że niby Thranduil nakazuje Legolasowi, aby go znalazł. Prócz tego ciekawy był udział Radagasta w tych wszystkich wydarzeniach. Ta postać bardzo mi się spodobała, bo Tolkien ledwie go ukazał we "WŁADCY PIERŚCIENI" w opowieści Gandalfa podczas narady u Elronda. W sumie ta zmiana, żeby nie czekać kolejnych kilkunastu lat od ponownego zjawienia się Gandalfa w Shire i wyjawieniu Frodowi tajemnicy Pierścienia, to był dobry pomysł. Ale szkoda, że za to zabrakło Toma Bombadila. Ale w sumie powiem Ci, że z filmów najbardziej lubię "DRUŻYNĘ PIERŚCIENIA". Jest najsensowniejsza, nie ma Legolasa skaczącego jak wiewiórka i zabijającego sto orków na minutę, efekty specjalne nawet ciekawe, ale przede wszystkim widać solidarność między drużyną, a i walki polegają na tym, że nie elfik sobie skacze i rozwala z łuku wszystko, co jest wrogiem, krasnolud i człowiek zaś na ziemi rozwalają wszystko i wszystkich mieczem i toporem, tylko normalne sceny walki, gdzie jeden pomaga drugiemu itd.

Owszem, słyszałem te żarty i muszę powiedzieć, że sporo jest tu na rzeczy, bo w sumie czemu nikt nie skorzystał wcześniej z pomocy orłów i czemu one same się nie ruszyły wcześniej? Nawet widziałem na youtube animowany filmik, jak Aragorn, Boromir, Legolas i Gimli odwracają pod bramą Mordoru uwagę Saurona, a Gandalf z Frodem na orłach lecą i wrzucają Pierścień do ognia. Potem sobie lecą i się śmieją, że dobrze, iż skorzystali z orłów, bo inaczej by się wlekli nie wiadomo jak długo i można by potem napisać książkę o tej wyprawie i nakręcić trzy filmy xD

Jeśli chodzi o Faramira, to pod tym względem muszę się zgodzić, że nieco zmiana jego charakteru jest ciekawa, bo przynajmniej jest bardziej wyrazistą postacią. Z kolei Denethor... No tak, tutaj po prostu zniszczyli jego postać. Galadriela z kolei w "DRUŻYNIE PIERŚCIENIA" chwilami sprawia wrażenie opętanej, a zwłaszcza w scenie, gdy mówi telepatycznie "Witaj, Frodo z Shire. Ty, który widziałeś oko". To jest straszna scena i co niby ma wnosić?

A przy okazji mam już wszystkie części "HOBBITA" w wersji reżyserskiej i bardzo mi się podobają, wycięte sceny niekiedy wiele wnoszą. Szczególnie cieszyła mnie scena śmierci Alfrida (jak ja nie cierpię tego gościa) oraz piękna scena pogrzebu Thorina, Filego i Kilego oraz koronacja Daina na Króla Spod Góry. Nawiasem mówiąc jednak dziwi mnie to, że Tolkien właśnie Thorina i najmłodszych członków kompanii uśmiercił. Powinien uśmiercić kogoś starszego, a siostrzeńców Dębowej Tarczy zachować - przynajmniej później w filmie wątek z Tauriel miałby sens, a tak nie ma żadnego sensu i tylko dołuje widzów.

A przy okazji znasz parodię "WŁADCA PIERŚCIONKA"? Całkiem zabawny film, choć nie wszystkie żarty są tam, że tak powiem smaczne i w dobrym tonie, to jednak reszta bawi do łez. Zwłaszcza parodia sceny w Morii, gdzie brama otwiera się na hasło "CHOLERA!" i otworzyła się dopiero wtedy, gdy Frodo zaklął xD Albo jeszcze rozbawił mnie do łez książę La Carol (parodia Aragorna, Isildura i... księcia Karola) i scena, jak znalazł swój magiczny miecz, który... rozwalił przez głupotę na skale i posklejał taśmą klejącą xD

kronikarz56

Tak to ciekawe czemu trzymał Gandlfa przy życiu może chciał by zobaczył jaki będzie koniec całej wojny i jaki to potężny , sama scena w Dol gul dur nabiera sensu w wersji reżyserskiej i odnalezienie Thraina.


Choć krążą opinie że Tom był zbyt radosną postacią i nie pasował do mrocznej aury filmu. Ja też lubię Radagasta i nie wiem co od niego chcą fajnie było zobaczyć innego czarodzieja niż Gandalf czy Saruman.

Ja najbardziej lubię Powrót Króla choć i tak uważam że 11 oscarów to za dużo bo wersja kinowa jest trochę okrojona ale i tak ją lubię , bo wersja reżyserska jest kapitalna.

Co do Hobbita to mam jeszcze jedną kwestię Osobny akapit należy się Bardowi. Największą wadą książki był właśnie on. Olbrzymi przepotezny smok atakuje miasto... po czym pojawia się nie przedstawiona wcześniej postać, która mowi “jestem Bard syn kogośtam mam tu strzałe która trzymalem od trzech pokoleń a teraz giń!“... świst jeden strzał z łuku i smok nie żyje. Z całym szacunkiem dla Tolkiena ten moment był debilny.
W filmie jest dużo lepiej - przedstawiono postać aa\ zwykły łuk zamieniono na krasnoludzką balistę co ma chociaż znamiona realizmu. Dobra rola Luka Evansa


A czytałeś tą niby kontynuacje Ruskiego pisarza Pierścien Mroku ja szukam i nigdzie nie mogę dostać.

ocenił(a) serial na 10
ghf

No i właśnie. Niby czemu Sauron oszczędził Gandalfa i dopiero po wymarszu wojsk kazał go zabić? W wersji reżyserskiej "BITWY PIĘCIU ARMII" ork, który ma zabić Gandalfa ma mu odrąbać dłoń z Pierścieniem, który ten nosi - a wszak to jeden z Trzech Elfickich Pierścieni. Drugi miała Galadriela. Trzeci nie pamiętam kto. A przy okazji pamiętasz może, jak Gandalf wszedł w posiadanie tego Pierścienia? Ale scena w wersji reżyserskiej nie nabiera większego sensu, bo skoro Sauron wiedział, że Gandalf ma ten Pierścień czemu nie kazał od razu go zabić i zabrać mu Pierścień? Czemu zamknął go najpierw w klatce? W sumie to by pasowało, żeby sobie Gandalf popatrzył na potęgę Saurona, żeby bardziej cierpiał. Nieraz czarny charakter nie zabija bohatera, bo chce, aby ten cierpiał widząc jego zwycięstwo, a swoje porażkę. Oczywiście zawsze to obraca się przeciwko temu złemu, bo ten dobry i tak się wymknie i pokona tego złego. Ale tutaj wyszło to dość naiwnie moim zdaniem.

W sumie powiem tak: wszystkie części zarówno "HOBBITA", jak i "WŁADCY PIERŚCIENI" w wersji reżyserskiej są o wiele lepsze niż w wersji puszczanej w telewizji czy dawanej na DVD. Osobiście mam wielką nadzieję, że wydadzą wersje reżyserskiej filmów o Harrym Potterze. Zwłaszcza jedynkę i dwójkę, a także czwórkę. Moim zdaniem brakujące sceny są super i film ma większy sens z nimi. A przy okazji... Widziałeś filmy "TROJA" oraz "LEON ZAWODOWIEC" w wersji reżyserskiej? Bo ja znalazłem je i jestem nimi zachwycony. Zwłaszcza drugi film jest dzięki brakującym scenom dołożonym do filmu bardziej zrozumiały - np. wyjaśnia, jak Leon został płatnym zabójcą. Wielka szkoda, że wycięli tę scenę, bo jest genialna i wiele wyjaśnia.

A wiesz, tu muszę znowu się z Tobą zgodzić. Bard wyskakuje nie wiadomo skąd i od razu staje się bohaterem. W filmie lepiej go ukazano i powiem Ci, że Bard to największy plus wersji filmowej "HOBBITA". Świetnie go pokazano - Luke Evans gra go doskonale. Świetny był też jako Aramis w wersji z 2011 roku, która w sumie jest bardziej komedią pełną efektów specjalnych niż adaptacją powieści Dumasa. Ale zaskoczyło mnie, że Luke umiał tak dobrze zagrać Gastona, całkowite przeciwieństwo Barda. W sumie racja - bardziej realne wydaje się to, że Bard ustrzelił Smauga z wielkiej kusznicy niż z łuku i wielką strzałą, a nie zwyczajną strzałą. Ale za to moim zdaniem nierealne jest to, że tak łatwo z daleka wypatrzył dziurę w pancerzu Smauga. Lepiej wyszło to w książce, że drozd mu powiedział.

Nie, nie znam tej książki, ale za to kupiłem sobie niedawno pierwszą część "KRONIK PRYDAINU" - "KSIĘGA TRZECH". Ów pięcioksiąg Lloyda Alexandra pierwszy raz został po polsku wydany. Super książka i czekam na wydanie kolejnych części. Na podstawie pierwszej części i drugiej o tytule "CZARNY KOCIOŁ" powstała bajka Disneya "TARAN I MAGICZNY KOCIOŁ", którą uwielbiam, choć ma kilka niedociągnięć, ale uwielbiam ją. W sumie to najmroczniejsza bajka Disneya - w końcu mamy tu żywe trupy ożywiane przez magiczny kocioł, mamy trzy wiedźmy, mamy śmierć jednej z dobrych postaci, a także Rogatego Króla z twarzą jak u Szkieletora z "HE-MANA", ale o wiele groźniejszego, a do tego Rogaty Król mówi mistrzowskim głosem Johna Hurta. Boże... Jak ten gość mówi! Po prostu... ma się ciarki od samego sposobu, w jaki wypowiada słowa. Geniusz. Szkoda, że zmarł i to jeszcze na raka... Biedny człowiek. Był wspaniałym aktorem.

A propos bajek Disneya przeczytałem niedawno super książkę - "KRAINA LODU: SERCE Z LODU". Akcja taka, jak w bajce, ale... skupia się na Annie i Hansie. Znaczy opisuje tylko te wydarzenia, w których oni brali udział i mamy doskonały wgląd w ich psychologię. Zaś zachowanie Hansa staje się bardziej zrozumiałe, gdy poznajemy nieznaną z bajki jego historię. Zaś Anna przestaje być głupiutką, naiwną dziewuszką, co chciała wyjść za obcego, którego ledwie znała, ale nieszczęśliwą dziewczyną pozbawioną najbliższych sobie osób. Wszystko w sprawie tych dwóch postaci jest dokładnie tam opisane. Warto przeczytać. Dzięki temu obejrzenie samej bajki staje się bardziej dla widzów zrozumiałe. Autorka książki się postarała.

kronikarz56

Ja też uważam że Martin Freeman był najlepszym Hobbitem nawet porównując z Władcą , filmowy Frodo był za mięki i za młody bo książkowy był w podobnym wieku jak Bilbo podczas swojej wyprawy. Pozostali byli nawet ok tylko Ian Holm może być na równi z Freemanem.

Szkoda że w tv nie puszczają wersji reżyserskich ja rozumiem że z reklamami na zwykłym TVN filmy były by za długie , no ale często są powtórki w popołudniowych godzinach i stacja ma też swój kanał filmowy więc mogli by raz na próbę pokazać te wersję.

ocenił(a) serial na 10
ghf

W sumie zgadzam się z Tobą, że Martin Freeman jest genialny jako Bilbo i bardzo mi się spodobał w tej roli. A przy okazji nie wiem, czy to zauważyłeś - Smauga i Saurona gra w "HOBBICIE" aktor, który gra Sherlocka Holmesa w serialu "SHERLOCK". W tym samym serialu Martin Freeman gra doktora Watsona. Nie lubię tej uwspółcześnionej wersji przygód Holmesa i Watsona, ale sami aktorzy są super i to zabawne, że znowu się spotkali na planie filmowym, tylko że tym razem grali wrogów :) Ciekawi mnie, czy obaj panowie się lubią.

Owszem, ja również jestem zdania, że mogliby puścić w TVN reżyserskie wersje zarówno "HOBBITA", jak i "WŁADCY PIERŚCIENI". Co do Froda, to właśnie krytycy się czepiają, że w bajce Frodo jest bojowo, a Sam zachowuje się chwilami jak upośledzony, a z kolei w filmach Frodo jest miękki, a potem przez Pierścień arogancki i chamski, a Sam zawsze dzielny i odważny. W sumie nie pamiętam, jaki był Sam w książce, ale chyba najpierw był nieco głupkowaty, a potem się rozwinął, a Frodo był odważny i dzielny, a Pierścień go osłabiał, a nie robił z niego aroganckiego dupka.

kronikarz56

Wielu tez uważa że 3 Hobbit to bardzo pocięty film i wersja reżyserska to powinna być wersja kinowa bo tak naprawdę nie ma dużo nowych scen , walka wojsk Daina z Elfami i ta jazda tym zaprzęgiem kozim gdzie krew tryskała , no i pogrzeb Thorina. A tak naprawdę prawdziwej wersji reżyserskiej nie dostaliśmy. Dobrze też że w Hobicie aktorzy z Władcy powtórzyli swoje role bo nie wyobrażał bym sobie np w roli Gandalfa kogoś innego.

Moja ocena filmów o śródziemiu wersja reżyserskie oczywiście

Drużyna 9/10
Dwie wieże 8/10
Powrót 10/10

Niezwykła podróż 7/10
Pustkowie 8/10
Bitwa 6/10

A jak ci sie podobał Gollum filmowy fajnie że w powrocie pokazali jak to się stało że Smeagol stął się Gollumem. W książce był czarnym stworem , ale do filmu lepiej pasował w takiej wersji, choć uważam że wizualnie lepiej wyglądał w Hobbicie.

ocenił(a) serial na 10
ghf

Zgadzam się, że trzecia część "HOBBITA" nie ma zbyt wiele dodane i w sumie mogli puścić ją taką właśnie w kinie. Nie rozumiem, dlaczego ją pocięli i czemu pominęli śmierć Alfrida i pogrzeb Thorina. Mnie te dwie sceny bardzo ucieszyły, bo w wersji kinowej mi ich zabrakło. Jednak jeśli chodzi o Bitwę Pięciu Armii wkurza mnie użycie takich efektów specjalnych i kilku sprawa absurdalnych. Bo jak Azog ustawił swoje maszyny oblężnicze i inne na skale i co? Nikt tego nie zauważył? Albo Dain i jego armia - nikt przy Ereborze nie usłyszał, jak oni idą? I czemu pokazano jakieś durne robakołaki, które tylko po to się pojawiły, aby zrobić tunele i zaraz zniknąć? Naprawdę głupie.

Jeśli chodzi o Gandalfa, to też nie widziałbym innego aktora w tej roli. Był po prostu genialny w tej roli i bardzo mi się w niej spodobał. Choć Gandalf w filmie animowanym z 1978 roku też jest niezły. A przy okazji wielu chce, aby "WŁADCĘ PIERŚCIENI" filmy też zdubbingować. Co o tym sądzisz? Ja nie miałbym nic przeciwko temu, choć w bajce jest w kilku sprawach lepszy dubbing niż w "HOBBICIE". Moim zdaniem Zborowski był niezły jako Gandalf, ale Bednarski jako Gandalf w bajce był moim zdaniem o wiele lepszy. Poza tym uwielbiam głos pana Bednarskiego. Do każdej roli się świetnie wpasował, żadna nie jest mu straszna. Uwielbiam gościa. Mistrz polskiego dubbingu. Prócz tego w bajce Gollum z głosem Boberka jest lepszy niż z głosem Szyca. Choć Szyc się starał, ale... Mówi chwilami tak, że nie można go zrozumieć. Wiem, że naśladuje Andy'ego Serkinsa i naprawdę dobrze mu idzie, ale mógłby mówić wyraźniej. Filmowa wersja Golluma jest super, choć w "HOBBICIE" on nie powinien jeszcze mieć rozdwojenia jaźni - tę miał dopiero we "WŁADCY PIERŚCIENI". W "HOBBICIE" gadał do siebie, ale nie dzielił się na dwie osobowości. I jeszcze jedno - Bilbo nie powiedział Gollumowi, że pochodzi z Shire. Tego dowiedział się Gollum sam, bo podsłuchał rozmowę Bilba z Gandalfem pewnie niedługo po Bitwie Pięciu Armii. A w filmie Bilbo podaje mu jak na tacy wszystkie informacje, a w książce jedynie nazwisko mu podał, choć to też było głupie, ale tak zdecydował autor, aby uzasadnić, skąd Gollum wiedział, kim jest "złodziej" jego "skarbu". I w sumie czarnoskóry Gollum nie wiem, czy po wizji filmowej, do której przywykłem, by się w mej wyobraźni sprawdził. Ale podoba mi się wizja filmowa, jak Smeagol stał się Gollumem. Moim zdaniem nawet lepiej wypadła niż w książce, gdzie przecież od razu udusił Deagola, a w filmie chciał mu po prostu zabrać Pierścień i potem obaj przez jego moc się próbowali udusić, ale Smeagol wygrał - to moim zdaniem lepiej pokazuje złą moc Pierścienia.

kronikarz56

Odpisuję teraz bo miałem popsuty komputer.

Wrócę do janosika bo oglądam go obecnie na TVP 1 i tak się zastanawiam że szybko Janosik z takiego jeszcze niezbyt doświadczonego zbójnika w 1 i 2 odc nagle odc 3 staje się prawdziwym hersztem bandy wie jak się zachowywać. Sam Hrabia już nie wspomina Jakubka tylko Janosika czyli musiał jakiś czas minąć by banda już działała a i Harnaś zapracować na swoje imię ale np Maryna była zaskoczona kto jest Harnasiem takie tylko moje dywagacje.


Też w odc Beczka okowity spotykamy postać Słowackiego dziedzica a razem z nim córkę Hrabiego ,zastanawiam sie czy on czasem nie był jej mężem ale poprzednie odc nic na ten temat nie mówiły a Hrabia odsyłał córke do matki.

Zawsze jak oglądam końcowe sceny jak Janosik jest prowadzony na śmierć robi mi się smutno , jednak w tamtym okresie w kinie wielu bohaterów kończyło pozytywnie a tu takie inne zakończenie , zawsze było mi żal Walusia , Pyzdry i Janosika , ale z drugiej strony według prawa byli przestępcami i musieli być ukarani.

ocenił(a) serial na 10
ghf

Ja osobiście kocham ten serial i doskonale rozumiem Twoje uczucia. Jeśli chodzi o mnie, mam podobne przemyślenia. Przykładowo ciekawi mnie, kim był Gąsienica, który wychował Janosika - czyżby był żołnierzem? To by tłumaczyło, czemu Janosik umie robić szabelkę lepiej nawet niż hajducy czy nawet austriaccy żołnierze. W wojsku Gąsienica mógł się nauczyć czytać i pisać, a potem wiedzę tę przekazał Janosikowi, to więc w sumie też by wiele wyjaśniało. Dziwi mnie też nieco, że Jakubek tak łatwo wziął do kompanii Gąsiora i Słowaka, bo przecież oni nie byli w jego bandzie, dołączyli do niej po ucieczce z kamieniołomów, jaką urządzili Janosik i Kwiczoł. A przecież on nie ufa zbytnio ludziom. I ciekawi mnie, czemu zaatakował tego starszego szlachcica - czyżby to był krewny pana Sieracińskiego, na którego polował? I przy okazji gdzie udał się Jakubek na końcu 2 odcinka? Czyżby na Słowację? Zdecydowanie Janosik musiał po 2 odcinku nieco podziałać i Murgrabia kilka razy o nim musiał opowiadać Hrabiemu, dlatego Hrabia o nim słyszał i planował jego stracenie, a nie Jakubka. Maryna z kolei mogła nie interesować się tym, kto jest harnasiem bandy Jakubka, a może też działalność Janosika dotykała Murgrabiego, ale na wsi o tym jeszcze nie słyszano, więc stąd Hrabia wie o działalności Janosika, a Maryna jeszcze nie. Moim zdaniem między 2 a 3 odcinkiem minęło tak najmniej z miesiąc, dwa lub trzy. Dość, aby dać się we znaki Hrabiemu i dość mało, aby jego sława na wsi się rozrosła. Ciekawi mnie też, czy Jakubek wspierał biednych jak Janosik. Zauważ też, że Jakubka jego banda się bała i czuła wobec niego respekt, ale nie darzyła go wielką miłością. Janosika z kolei uwielbiali i kochali. To kolejna ciekawostka, podobnie jak to, że Kwiczoł nosił taką samą czapkę, jak harnaś, co by mogło sugerować, że był zastępcą herszta. Ciekawi mnie, czym zasłużył na taką funkcję, bo nie zawsze wykazywał się inteligencją np. w odcinku 10 "WSZYSCY ZA JEDNEGO" upił się z Pyzdrą i dali się obaj złapać jak dzieci. Choć w większości odcinków wykazywał się większą bystrością niż inni.

Ten pan na Słowacji też mnie ciekawi. Moim jednak zdaniem hrabianka Klarysa musiała być jego żoną, bo inaczej nie byłaby na jego dworze sama i to bez opieki. Żadnej przyzwoitki u jej boku, nikogo. Panna z dobrego domu nie byłaby u mężczyzny bez przyzwoitki czy niani do pilnowania jej dobrego imienia, że tak powiem. Podczas uczty na zamku u pana na Słowacji nie miała nikogo takiego. Siedziała sama między mężczyznami. Moim zdaniem to dowodzi, że była jego żoną. A przy okazji zauważyłaś, że pana na Słowacji gra ten sam aktor, co grał ojca Agnieszki w "ZNAKU ORŁA"?

Jeśli chodzi o mnie, to ja nie uznaję egzekucji Janosika. Dla mnie oni uciekli z pomocą wiernych kompanów, a to, co widzimy na końcu to tylko sen nieprzytomnego harnasia, który potem się budzi w towarzystwie wiernych kompanów i ukochanej Maryny. Tak czy siak ja tak to widzę. A przy okazji nie wiesz, gdzie i za ile można kupić książkę na podstawie tego serialu? Bo mówiłeś o takowej. Chętnie bym ją nabył.

Przy okazji widziałeś "JANOSIK - PRAWDZIWA HISTORIA" Agnieszka Holland i Katarzyny Adamik? Mnie się podobała, choć moim zdaniem film i tak zbyt mocno wyidealizował Janosika jak na "prawdziwą historię", prócz tego dali za wiele scen fantastycznych - wizja Matki Boskie, wizja Szatana udającego Jezusa... Błagam, co to ma być? I jeszcze ta tak realistycznie ukazana scena wbicia Janosika na hak. Mogliby sobie darować taką szczegółowość.

kronikarz56

Serial Genialny tak Jakubek bł ostry nie przepuścił nikomu mścił się strasznie za śmierć żony i dzieci . Może Gąsior i Słowak powołali się na Walusia i ten dał im szanse w bandzie.

Kwiczoł to był wiceharnaś nawet oficjalnie produkcja to potwierdziła. Tak masz rację między 2 a 3 odc musiało minąć przynajmniej te 3 miesiące.

Odc Zdrada niby dotyczy Bardosa ale jakby tytuł był szerszy początkowo myślałem że może zdradził ktoś z kompani bo był przekupiony , a tu się okazało że organista. Tak końcówka to było ryzyko uśmiercić głównego bohatera.

Film na podstawie serialu jest moim zdaniem bardziej depresyjny wycięto wile scen komediowych i wyszedł dramat.

Ksiązke janosik można kupić na allegro , Kwiatkowski ją napisał są 3 tomy.

Widziałem film Holland średni chcieli pokazać prawdziwego janosika , a wyszło średnio.

ocenił(a) serial na 10
ghf

To by miało sens. Waluś zdecydowanie mógł poręczyć za owaka i Gąsiora. Nawiasem mówiąc ciekawi mnie to, że właśnie to Gąsior w odc. 2 ocaliła Janosika, gdy Jakubek zdradziecko rzucił w niego ciupagą. A przecież wcześniej wręcz go nie cierpiał. To też taka mała ciekawostka.

A więc jednak miałem rację. W sumie na Wikipedii spotkałem się ze stwierdzeniem, że Kwiczoł to był wiceharnaś bandy i jak widać nawet producenci serialu to potwierdzili. Ciekawi mnie też, czemu wzięli Kwiczoła i Pyzdrę do reklamowania margaryny Rama :)

Właśnie, odcinek 13 przede wszystkim dotyczy zdrady Bardosa, który zdobył zaufanie Janosika jedynie po to, aby go zdradziecko zabić. Ale szkoda, że na tym nie poprzestali. Śmierć tak wspaniałego, głównego bohatera to było po prostu coś podłego. Dlatego osobiście zakończenia serialu nie uznaję i dla mnie Janosik jak zawsze uciekł.

Film na podstawie serialu zdecydowanie nie powinien powstawać, bo w sumie poza pierwszymi trzema odcinkami trudno stwierdzić, które przygody są ważne, a które nie i które powinny być w kinowym, a które nie.

Na Allegro? Poszukam i bardzo chętnie ją nabędę. To musi być dzieło warte swojej ceny. Film Holland z kolei, jak widzę, ma u nas obu taką samą ocenę. Wyszło średnio, jak słusznie mówisz. Choć spodobała mi się postać Barbary i Tomasza Uhorczyka.

kronikarz56

W 1 odc Słowak opowiada o prawdziwym Janosiku , czyli ten nasz Janosik jest tylko nazwany na cześć tamtego harnasia.

Wiesz ja jestem z Podkarpacia a sam serial dzieje się w Galicji więc jakby ten Janosik jest bliski mojemu sercu.

W reklamie margaryny grali też Cnota i Kociniak. Waluś mówił że je Kame i ma serce jak dzwon a paradoks był taki że Bilewski zmarł na serce.

Pytałeś mi się kiedyś jakie jeszcze książki Mostowicza czytałem to tylko Dyzma mnie zaciekawił oprócz 2 części Znachora. A jak u ciebie z Ekranizacjami Dyzmy.

ocenił(a) serial na 10
ghf

Nie inaczej, Słowak mówi, że u nich był Janosik. Z pewnością mówi o tym historycznym, prawdziwym Janosiku, a bohater tego serialu żyje ponad 100 lat po historycznym zbójniku i jedynie nosi jego imię. Nie musiał więc dzielić jego losu. Naprawdę przesadzili z tym uśmierceniem głównego bohatera. To był po prostu szczyt wszystkiego.

Rozumiem. Ja jestem z Wielkopolski, ale mimo wszystko ten serial podbił moje serce za pierwszym razem, gdy tylko go obejrzałem. I nadal jest jednym z moich ulubionych polskich seriali i choć w sumie znam go na pamięć, to i tak wciąż go lubię. Tak właśnie jest :)

A, to ciekawe. Tego nie pamiętałem, że Jerzy Cnota i Marian Kociniak także grali w tej reklamie. Tu mnie zaskoczyłeś. Tak, to słyszałem, że Bogusz Bilewski zmarł na serce i to dawno temu. Witold Pyrkosz o wiele lat go przeżył. 90 lat. To jest dopiero serce jak dzwon.

No, a ja mam wszystkie książki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Uwielbiam je i jestem nimi zachwycony. Jeśli chodzi zaś o Dyzmę, to widziałem wszystkie trzy ekranizacje, czyli film "NIKODEM DYZMA" z Adolfem Dymszą, serial "KARIERA NIKODEMA DYZMY" z Romanem Wilhelmim oraz film "KARIERA NIKOSIA DYZMY" z Cezarym Pazurą, który to film jest bardziej parodią powieści Dołęgi-Mostowicza. Film z Dymszą kiepsko wyszedł, serial wyszedł genialnie, a komedia jest zabawna i pokazuje, że dzisiaj też mamy wielu Dyzmów.

kronikarz56

a Co do filmu z 1974 roku to głupio brzmi ten głos Janosika , tak jakby to nie był Marek Perepeczko strasznie że zmienili zwykłą mowę na gwarę bo to wyróżniało Janka spośród innych zbójników.

Tutaj masz tą Reklame o której mówię https://www.youtube.com/watch?v=zADgB-ZPC38

Tak serial z Wilhelmim jest świetny ale końcówka dziwna czyżby oni uwierzyli szwagrowi bohatera , bo coś pamiętam że w książce nie wierzyli mu jak ten opowiadał o tym że Dyzma to prostak i wyśmiali go mówiąc o nim że zwariował, a ostatnia scena serialu jest dość dziwna.