Na początku wydawało się, że to będzie komedia pełna gagów w stylu Family Guya, ale poziom z odcinka na odcinek strasznie spadał aż w końcu zaczął szorować po dnie (scena z piosenką na stadionie przed meczem…. Bez komentarza!). Jedyny przebłysk radości to nieoczekiwany zwrot akcji na sam koniec