Nadal nie mogę uwierzyć, że obejrzałam serial o zombie-wampirach (albo zombirach/zompirach, jak kto woli), które doprowadziły do rewolucji francuskiej. I chociaż początek jest strasznie chaotyczny, to warto dać tej produkcji szansę, bo tak od trzeciego-czwartego odcinka w końcu faktycznie wydarzenia zaczynają się ze sobą łączyć. Ten chaos wynika nie tylko z tego, że tak dużo się dzieje, a bohaterów jest mnóstwo, ale również ze scenerii – wiecznej mgły i wiecznych ciemności, które utrudniają odbiór historii.

Nie twierdzę, że to genialne dzieło, które koniecznie trzeba obejrzeć, ale można się na nim całkiem nieźle bawić – szczególnie, jeśli totalnie odrzuci się na bok myśl, że to serial historyczny. Bo zdecydowanie nim nie jest. Twórcy trochę sobie strzelili w stopę, bo zwiastun wskazywał na to, że jednak te wątki historyczne tutaj będą. A poza nazwiskiem jednego z głównych bohaterów (Guillotin), imieniem przywódczyni rebeliantów (Marianne) i oczywiście kostiumami, serial „Rewolucja” ma niewiele wspólnego z rewolucją francuską. Za to jest brudno i krwawo, a sceny walki są dobrze zrobione.

Ale wydaje mi się, że ta produkcja nie zasłużyła na aż takie wiadro pomyj – jest nieźle, a w drugim sezonie (bo pewnie będzie), jeśli twórcy wyciągną mityczne wnioski, może być znacznie lepiej.

Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=kBE8X8UzQ4M