To "gówno" jak je nazywasz, należy do klasyki polskiej kreskówki i obok dobranocek SE-MA-FOR-a (to taka wytwórnia trudniąca się animacją kukiełkową), należy do kultowych.
Dodać muszę, iż jest to adaptacja słynnej książki. S. Pagaczewskiego pod tym samym tytułem. Powstała właściwie trylogia o Smoku Wawelskim i przyjaciołach. Zekranizowano tylko dwa tomy przygód.
"Porwanie..." zarówno film jak i książka ze względu na swój specyficzny charakter jest chętnie oglądene jak i czytane przez miliony dzieci od lat 5 do 105.
Pozdrawiam!
Akiro nie warto na takiego debila strzępić jezyka, widać że to gówniarz wychowany na Edach i innych Aparatkach, nie wiedzieć co to jest. Do dzisiaj jak słysze lub oglądam tą bajke to łezka w oku siekręci z sentymentu a mam prawie 22 lata. Aż zagłosuje na 10 żeby to "gówno" jak to nazwał założyciel tematu który zapewnie nie ma wiecej jak 15 lat wróciło na pierwsze miejsce.
Pozdrawiam Akire nie doowna.
"Porwanie Baltazara Gąbki" (czy też "Mamma mia, zielona pietruszka", jak to zawsze nazywałem) to ciekawa, wciągająca historyjka, choć miała bardzo ułomną, wręcz syfiastą animację, przez co wizualnie bajka nie jest zbyt przyjemna. Ja wiem, że w latach 60. w PRL była bieda, ale przecież chyba mogli zaangażować do pracy lepszych rysowników, którzy zrobiliby ładniejsze rysunki.
Pojęcie ładności rysunku jest dyskusyjne. Dla mnie obrzydliwa, landrynkowa i nudna jest plastyka Disneya (swoją drogą także scenariusze wg wzorca: ktoś spada i wali o coś, spłaszcza się, powstaje, potem znowu - kowadłem o głowę, tu efekty animacyjne np.rozdzielenia się na części, potem samozłożenie, i znowu, upadek z wysokości, itd.)
Co znaczy "landrynkowa"? Przede wszystkim plastyka Disneya jest bogata w szczegóły i dokładna. Na pewno nie obrzydliwa - widać włożony w nią ogrom pracy i wysiłku oraz wyobraźni. Wiele filmów tego studia ma wiele jasnych, kolorowych teł, ale też wiele strasznych obrazów i czarnych teł - vide scena w upiornym lesie z "Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków", tła w "Alicji w krainie czarów" z 1951, Łysa Góra w "Fantazji" z 1940, sceny z czarownicą Diaboliną zmienioną w smoka w "Śpiącej królewnie" z 1959, sceny z "Tarana i magicznego kotła" z 1985 (Rogaty Król). Albo generalnie tła z "Wielkiego mysiego detektywa" - nie ma w nich żadnej słodkości.
Gdy się ogląda np. "Pinokia" z 1940 i patrzy się na drewniane meble i przedmioty, to widać dokładnie narysowaną strukturę drewna - wszystkie rysy, sęki, światłocienie itd. Gdy się ogląda "Baltazara Gąbkę", nie widać tam żadnych szczegółów ani światłocieni. Drzwi to po prostu brązowy prostokąt, meble to brązowe figury geometryczne itd. W dodatku postacie oddychają tu 3 razy szybciej niż normalnie - porównaj tempo oddychania kucharza "Mamma mia" z tempem oddychania krasnoludków z "Królewny Śnieżki" - krasnoludki oddychają w naturalnym tempie, kucharz nie.
Tak trochę wyrwę z kontekstu, oglądam teraz Family Guya i w jednym z odcinków gdzie Stewie i Brian podróżowali po różnych wymiarach to między innymi wpadli do świata Disneya i powiem szczerze bardzo fajnie to przedstawili. Polecam zobaczyć odcinek.
A który to numer/tytuł i czy jest dostępny gdzieś w internecie? Nie kojarzę w ogóle takiego tytułu "Family Guy", nie wiem, leci to gdzieś w telewizji?
A jeśli nie, to może opiszesz, jak to przedstawili i jak to się ma do "Baltazara Gąbki"?
Co do Disneya, to nie idealizuję go, zresztą gdzieś już pisałem, że parę charakterystycznych dla niego schematów mi się nie podoba, ale nie sposób odmówić Disneyowi artyzmu pomysłowości, wyobraźni, umiejętności oddziaływania na emocje (zwłaszcza młodych widzów), pewnego rodzaju magiczności i umiejętności tworzenia filmów zapierających dech z powodu wizualności (vide "Fantazja" z 1940).
Dla mnie główne wady wytwórni Disneya, które mogą kogoś razić lub zniechęcać, to: a) tworzenie postaci słabych fizycznie i psychicznie królewien i księżniczek bez osobowości i z urodą jako jedyną zaletą (na szczęście w drugiej połowie lat 80. to się poprawiło i postacie takich dziewoj zaczęły być lepsze), b) Tworzenie prawie każdego filmu pełnometrażowego w konwencji musicalu z nadmiarem piosenek, z których część jest infantylna i irytująca, c) To, że gdy już tworzą filmy o królewnach itp., to niemal zawsze całkowicie pomijają postacie ich matek, jakby były martwe lub w ogóle nigdy nie istniały.
Jednak mimo to uważam, że trudno nie kochać Disneya. W tworzone filmy ludzie z tego studia na ogół wkładali bardzo wiele serca, środków i wysiłku.
No nie żartuj że nie wiesz co to Family Guy, nie pamiętam teraz który to był odcinek, ale jak się wpisze na youtube Family Guy Disney to bezie, do Baltazara Gąbki nic, do disneya tak, taka ciekawostka.
Nie żartuję, naprawdę nie znam takiego serialu. Ale może to dlatego, że nie oglądam żadnych seriali i nie prowadzę żadnego życia towarzyskiego.
Jest to najbardziej zabawny post - w tej ostatniej części - jaki widziałem tu na tym forum, ale piszę to z sympatią. "...porównaj tempo oddychania kucharza "Mamma Mia" z tempem oddychania krasnoludków z "Królewny Śnieżki"...takiego tekstu nigdy na swoje nieszczęście nie popełnił nikt z kabaretu Monty Pythona, ani Benny Hill czy u nas Wiesław Dymny albo Ross z Fronczewskim w "Rossmówkach"! Tak cudownie mi się wydaje tu absurdalny ten tekst, że aż wyczuwam intuicyjnie jakieś jądro racjonalności, jakąś warstwę wiedzy, której ja nie posiadam, choć piszę to licząc się z pewnym ryzykiem, bo ...a jak to tylko żarty?-
--Ale co do rysunków - widziałem już animację niedokładną, że tak powiem, bez słojów drewna itd., a świetną, ciekawą; ba, nawet pamiętam dziwne, ambitne filmy rysunkowe, widziane przeze mnie w kinie, kazano nam w szkole podstawowej pójść na zupełnie niekomercyjne filmy dla dzieci, gdzie więcej było sztuki abstrakcyjnej niż realizmu - wtedy nie podobało mi się to, choć nie nudziło. Dopiero lata potem zacząłem to wspominać bardzo dobrze i teraz w TVP Kultura coś podobnego widziałem. Twierdzę, że dzieciom trzeba pokazywać też filmy, które im się ...nie podobają, bo jedna dziesiąta z nich kiedyś obudzi w sobie tę inspirację, skojarzy dobre wychowanie plastyczne z kiedyś widzianymi filmami, które naciskają klawisze w duszy nieporuszone przez zwykłe komercyjne filmy. Jest coś takiego w "Porwaniu..." umykającego komercyjnej oczywistości.
Jeżeli wybierzesz się do lasu ze swoim smartphonem, będziesz w stanie zaprezentować strukturę drewna jeszcze precyzyjniej niż Disney. Czy to znaczy, że Samsung jest lepszy od Moneta a Prometeusz od Stalkera? Nie sądzisz, że te porównania nie mają w ogóle sensu?
Disney stworzył wiele ładnych, technicznych majstersztyków. Ale ładny może być jeleń na rykowisku a technika to bardziej rzemiosło niż sztuka. Nie neguję jego dorobku, ale zwracam Ci uwagę na to, że kryterium, którym się posługujesz, prowadzi Cię do absurdów, które wytknął Ci Wydmin. Se-ma-for stworzył prawie 1500 filmów, które zdobyły ponad 300 nagród z Oscarami włącznie a związani z nim twórcy należeli do światowej elity. A Ty chcesz oceniać efekt ich pracy licząc słoje w pniu drzewa...