Nie chodzi mi o to, że jest nudny jak flaki z olejem. Nie, gra aktorska stoi na wysokim poziomie. Brakuje mi tego jasnego kontrastu dobra i zła jak chociażby w kultowym "Powrocie Batmana" Tima Burtona z 1992 roku. Tutaj mamy bandziora, do którego twórcy próbują wzbudzić naszą sympatię, bo co z tego że jest zły i odrażający, skoro ma charyzmę i polot. Jest jeszcze bardziej mrocznie niż w "The Batman". Zbyt mrocznie. O taką wylewającą się z ekranu beznadzieję mi chodzi. Mam oglądać kolejne odcinki tej fascynacji złem? Nie jestem przekonany...
Prosty podział na dobrych i złych jest strasznie nudny, każdy ma coś za uszami. Nie lepiej kiedy twórcy serialu zadadzą widzom takiego brejnfaka, że zaczynamy kibicować temu "złemu"? Ja tak miałem z Waltem w Breaking Bad, kibicowałem mu do samego końca, i gość nie zawiódł, odszedł z przytupem i klasą.
Wszystko zależy od egzekucji - tutaj postac pingwina jest napisana przekonująco a Farell wymiata, no i w kinie gansterskim jest miejsce na supervillains i szarość a nie tylko czerń i biel. Z kolei w takim rings of power sauron biedulek piz.eczka skrzywdzony przez morgota i orki które mają rodziny - debilnie napisane, słabo zagrane i w świecie tolkiena nie ma na taki zabieg miejsca. Czy wy wszyscy nie oglądacie za dużo popularnych youtubowych recenzentów i później jak gęsi powtarzacie tezy mimo, że kupy się to nie trzyma?
Nie, nie powtarzam czegoś, co już wcześniej gdzieś usłyszałem. To moja własna opinia. Szkoda, że ten serial nie jest czymś pomiędzy oklepanym schematem czyste dobra kontra czyste zło, a fascynacją złem, którą wybrano. Jak dla mnie zmarnowany potencjał.
Myślę, że w odniesieniu do serialu jako całości, mógłby Pan przynajmniej delikatnie zmienić podejście. Jeśli ma Pan czas, to zachęcam do obejrzenia całego sezonu (już jest skończony) i zweryfikowania części Pana komentarza.