Czas chyba wprost uznac 4 sezon za...zamierzona groteska. Szanse przezycia kogokolwiek po spotkaniu z garota (to chyba bylo to) raczej sa niewielkie, no ale co tam dla Arta! Smierc Solomonsa miala w sobie cos szczegolnego. Jedna z ciekawszych postaci w ogole. No ale nie zdziwmy sie jak powroci, w koncu ledwie lezal na plazy. A moze oddychal? :D Swoja droga nie zalapalem czemu spotkali sie na takim pustkowiu bez obstawy...
Luca zaczal z wysokiego "C", a skonczyl jak nieporadny amator z Bałut. Ten fabularny fikolek zwiazany z dogadaniem sie z ludzmi z NY rozsadny, ale ze Changretta nic nie wyniuchal to juz rodzi pytania o jego kodycje psychofizyczna:)
Naprawde nie wiem jak ocenic ten sezon. Niby wszystko na miejscu. Stare dobre PB, ale bez wielkich zaskoczen, po nitce do klebka. No ta kariera polityczna szeroko znanego gangstera to tez osobny rozdzial na dyskusje:)
Aha, co sie stalo z...Goldem?
Powiedzmy, że Tommy skrócił cierpienia Alfiego, który miał raka...
Postać Golda to wydmuszka fabularna. Facet pojawił się ot tak i...zniknął. Praktycznie nie odegrał roli w finale sezonu. Potencjał aktora nie został wykorzystany. Może to też rodzaj zmyłki fabularnej, ale wątpię.
Bardzo liczyłam na to, że Changretta jednak osiągnie jakiś sukces. Jeden trup i to w dodatku właściwie 2-planowej postaci to stanowczo za mało.
W ogóle dość absurdalne jest to, że Shelby niby ograł rodzinę Changretty dogadując się z konkurencją. Hm...przecież to ponoć taka mafia, że hej, skupiona na vendetcie! A tu Cyganie ograli ich jak dzieci.
Końcówka sezonu właściwie bez większych emocji. Twarz "wykorzystanej" Jesse dość wymowna:)
W ogóle mam wrażenie, że część scen w tym sezonie była zupełnie niepotrzebna.
Lepiej niż poprzednio, ale do 2 sezonu to się nie umywa.
Jakbyś prześledził/a historię włoskiej mafii w USA, to mafia jest taka, że hej właśnie z tego względu, że wszystkie rodziny wchodziły między sobą w krwawe konflikty, a nie łączyły się razem we wspólnej sprawie.
To ja doskonale wiem, niemniej rozwiązanie akcji na tej zasadzie jest mocno wątpliwe, bo pozycja Shelbych tam jest mocno dyskusyjna. Nie czuć ich wielkości chociaż migawki na to wskazują.
Dla mnie finał jest ok... Łatwo rozpieścić widza, trudno jednak trzymać ciągle ten sam poziom napięcia. Historia pozostała otwarta i o to głównie chodziło. Changretta to parodia włoskiej mafii, wiadomo. Atak na Arthura powinien odbyć się przy użyciu innych narzędzi, co by dawało jednak prawdopodobieństwo przeżycia, a tak? Nawet na szyi nie zrobili mu śladu w późniejszych scenach. Alfie dokonał żywota w gangsterskim stylu, choć widzowie liczyli na coś więcej, nie był to ostatecznie zwykły gangster. Finał, tak czy siak, dał radę.
Dla mnie serial zaczal zjadac wlasny ogon w 3 sezonie. Juz tam roilo sie od absurdalnych scen. Natomiast 4 niby miala potencjal, ale no wlasnie. Czarny charakter bardziej bawil (poza rozmowa z Tommy`m - najlepsza scena sezonu) niz stanowil zagrozenie. Teraz ogladasz ten serial i masz przekonanie, ze wszyscy przezyja i beda sie miec swietnie. A to chyba nie o to chodzi:) No coz, w 2019 ostatni sezon. Ponoc.
W sumie -jakby nie patrzeć - zbliża się powoli 2 wojna św. i też myślę, że pora zamknąć rodzinną sagę. Wydaje mi się, że serial, który ma tak krótkie sezony - owszem trzyma rockowe tempo, ale też wpada przez to w pułapki - nie ma czasu na budowanie niektórych postaci, na bardziej skomplikowane relacje itd. Dodam jednak, że zawsze cieszę się z możliwości oglądania Peaky - gdy fabularnie jest jakieś niedociągnięcie, tam muzyka chociaż nadrobi hehe. No i wielki plus za scenografię!
To jest tak jak z Zakazanym Imperium. Doskonale sezony, a calosc zakonczona sztampowo i na sile. I tu tez mam wrazenie, ze niektore watki to upchnieto, zeby te 60 minut czyms zapelnic. Tommy jako ojciec dziecka prostytutki? Po diabla takie cos robic? :D Gold i Ada pojawili sie i znikneli. W sumie jakichs wiekszych konkretow nie bylo. Rozumiem, ze to jest serial do podziwiania, bo muzyka i scenografia zawsze beda robic na nie wrazenie. Ze wzgledu na to, ze uwielbiam lata 20. i 30., a brytyjskiej muzyki nikomu nie trzeba reklamowac. Po prostu chcialoby sie wiecej. Sceneria i dzwieki troche sie upatrzyly:)
Tylko ZI miało tę przewagę, że twórcy nie bali się dosłownie masowo uśmiercać gangsterów, głównych bohaterów. Tutaj zginął ledwie jeden i to prowodyr całej draki. Zdecydowanie wolałabym gdyby zginął jeszcze nawet Finn czy Michael, ale dodałoby to realizmu. A tak to wyszło trochę komediowo. Niestety.
Dwa ostatnie odcinki to był popis beznadziei. Czuję się jak Tommy w scenie z PTSD pod koniec ep. 6, gdzie moją upragnioną wojną/pracą jest sezon pierwszy który daje mi ukojenie, albo chociaż pozwala nie myśleć o tym co się działo w S3 i niestety S4.
Zwroty akcji nawet dla fanów mody na sukces sa zbyt naiwne i proste do przewidzenia, absurdalne zachowania bohaterów, scenariusz pisany w kilka dni...
Nawet muzyka już nie jest tak trafnie dobierana jak kiedyś.
Pozytywy jakie udało się odnaleźć sa dwa:
Scena na plaży i ciekawe pożegnanie Żyda, oraz wyżej wymieniona już scena koszmaru Tomka Powojennego.
Jeszcze tylko dodam, że Brody powinien ich wysmiac po przeczytaniu swojej roli już na etapie planowania angazu jego osoby. Marnować taki talent dla tak ulomnie napisanego gowna...
Aha, ch. j w dupe scenarzystom...
... by order of the Peaky f... Blinders! ..!..
No jakby się dało to ażbym polubił za to "fokin", uwielbiam jak on to wypowiada :D :D
Ależ marny sezon wyszedł. O czym on w ogóle był? Nad czym oni się rozwodzili przez 6 godzin?
Wątek vendetty wyszedł aż śmieszny. Wątek z Goldem, jego synem, cyganami i walkami bokserskimi zanosił się na najciekawszy wątek sezonu (obok Włochów), a wyszło w sumie nie wiadomo co, bez ładu i składu, i pewnie nie będzie kontynuowane w sezonie 5. Komuniści i kolejny romans Tommy'ego - ziewałam.
May? Jej pojawienie się mialo jakoś sens?
Polly i jej zdrada/nie zdrada? WTF
Michael ot tak pojechał do Stanów. Wróci? Nie wróci? Zmieni nazwisko na Corleone?
Alfie jak zawsze na propsie, liczę, że przeżył :)
Michael niby tam na skazanie pojechal, bo nie ostrzegl Tommy`ego (tak rozumiem), a jednoczesnie jako quasiconsigliere zajmie sie relacjami z miejscowymi. Co dalej? Pewnie Shelby rozwali Capone;)
Sezon nazwalbym "migawkami z Birmingham":)
Czytalem recenzje guardiana itd. i brytyjskie media chyba generalnie sa zachwycone...swoja produkcja. No tak, to bylo do przewidzenia:)
Najgorsze, że widać brak konsekwencji w scenariuszu. W 1 i 2 odcinku Changretta pozuje na grubą rybę, a w następnych okazuje się rybką i to taką ze stawów Carrefoura chyba. Początkowo Tommy trzęsie portkami przed zagrożeniem ze strony przedstawiciela mafii, a potem...
Po śmierci Johna Esme tak po prostu znika z życia Shelbych. Żadnej "wyprawki" itd., z tego co pamiętam.
Walki bokserskie? Właściwie nie wiadomo po co to było.
"i to taką ze stawów Carrefoura chyba"
aż parsknęłam :D
to i tak dobrze, że nie został mrożonym filetem :)
Ja ogladalam z zadowoleniem cały ten sezon, poziom zachwytu trochę opadł po finale,ale jak to mawiaja co za dużo, to niezdrowo, w tym wypadku, to nie dziala na korzyść serialowi. Ja jednak oglądam ta produkcje też dla samej muzyki, ktora jest perfekcyjnym majstersztykiem.
WIELKIE ROZCZAROWANIE - niestety :(
Przyznam, że z całego sezonu jedynie 1, 2 odcinek i połowa 6 były ciekawe.
Niestety finałowy odcinek bardzo mnie rozczarował. Pierwsza połowa była wręcz genialna, ale w momencie kiedy pojawia się zmartwychwstały Arthur... wtf? Miałam ochotę przestać oglądać i zostawiłam drugą część na kolejny dzień.
Gdyby jeszcze zostawili wątek Arthura, który umarł z rąk Włocha to może dałoby się uratować ten sezon.
Jestem naprawdę zawiedziona mimo, że uwielbiam jego postać, ale to było strasznie naciągane...
W takim razie po co Finn miał wyłupać oczy Włochowi? Thomas chciał z niego tak bardzo zrobić brutala? I co Finn na to, że został wykorzystany?
Po co właściwie był wątek Golda? Nic do serialu nie wniósł oprócz swojego bokserskiego syna i polizania się z Polly... Po co wątek Changretty skoro zrobili z niego idiotę? Gdy usłyszałam, że w 4 sezonie ma zagrać Aidan Gillen i Adrien Brody to aż skakałam z radości, ale po co właściwie ich obsadzono? Tak bardzo chciano wcisnąć w niepotrzebne postacie znane twarze? Tu kompletna porażka...
Thomas ma nagle jakieś powiązania z Bostonem. I tak nagle wszyscy stanęli po stronie jakiegoś tam cygana, a nie po stronie włoskiego mafioso? :o
Nie uratowała tego odcinka śmierć Alfiego, bo właściwie to było skrócenie jego męk - mam raka to mnie zastrzel. Potem wariactwa Thomasa, bo przecież on nie może nie pracować.
Końcówka mogła być. Fajnie pokazana wymiana spojrzeń między Lizzy i zrobioną w bambuko Jesse.
Co wy z tym rakiem? Ja myślałam, że Alfie kłamie, żeby wzbudzić tylko litość i osłabić czujność Thomasa, a następnie go zastrzelić. Scena podobała mi się, bez niej ten finał byłby żałosny po całości. No i poczułam się oszukana śmiercią Arthura.
Wykorzystana Jesse to taki smaczek, faktycznie okazała mimiką wszystko co trzeba.
Sprawa z Bostonem to trochę nieporozumienie jak dla mnie, ale przecież scenarzyści musieli coś zrobić.
Alfie choruje na raka płuc. Stąd łuszczyca na jego twarzy. Oficjalnie w serialu o tym chyba wcześniej nie było, ale Hardy sam się wygadał jakoś w wywiadzie.
Tak, miał raka. Właśnie jak Kasiek napisał/a świadczyła o tym łuszczyca na jego twarzy. Pewnie ze względu na chorobę było mu wszystko jedno. Umarł godnie i tak jak chciał. Ciekawe, czy zaskoczą nas czymkolwiek w 5 sezonie..
a ja tam podzielam Twoją opinię. Alfie prawdopodobnie kłamał, albo w celu, o którym wspomniałaś albo żeby mu odebrać satysfakcję. Łuszczyca ani inna opryszczka nie jest objawem raka płuc, może być chorobą współistniejącą co najwyżej, więc takie uzasadnienie nie ma pokrycia.
Może mi ktoś powiedzieć dlaczego Tommy i Alfie chcieli się w ogóle zabić nawzajem?
Ja totalnie nie rozumiem tej sceny z zabiciem alfiego. Proszę mi wytłumaczyć - skoro Tommy chciał zabić Alfiego, to czemu tego nie zrobił na początku odcinka - gdy się widzieli wcześniej?!
Gwoli ścisłości, są różne rodzaje garot. Garota tnąca rzeczywiście była zabójcza i niezwykle skuteczna, ale służyła do podżynania gardła a nie duszenia. Włoscy gangsterzy używali jednak garot klasycznych (nieostrych) i dusili swoje ofiary. W tym wypadku skuteczność garoty zależała od siły duszącego. Artura uratowały palce, które włożył pod drut.
Tak mnie się wydawało, że maczał w tym palce! Ogólnie to myślałem że jak Tommy strzelał na ringu i podszedł do niego Charlie to mu powiedział na ucho że Artek żyje...
Całość totalnie dołuje, fabuła jest skrajnie nielogiczna, przecież gdyby Arthur Shelby nie poszedł za zamachowcem, to nie byłoby zamachu, zaś trudno zakładać, że akurat za nim pójdzie i uda się użyć garoty sam na sam - w hali bokserskiej, gdzie była ochrona, tłum ludzi i cała masa Peaky Blinders - a zamachowcy w dwóch przenieśli garotę - no tak to ma sens....
Cały kapitał emocjonalny z poprzednich odcinków poszedł się jeb.... nie mówię już, że końcówka 5 odcinka, gdzie kapelusz sugerowały pojawienie się Luci - w tym zamglonym ujęciu.
No i oczywiście Thomas Shelby, który rozwiązuje problem jednym telefonem do Stanów, tylko pytanie po co Luca brał ludzi od Capone, skoro miał swoje imperium przerzutu alkoholu i co wszyscy jego ludzie od tak go zdradzają w chwili sukcesu ?
To wszystko bije po oczach na tle świetnie zawiązanej intrygi, postaci Luci,czy sceny spotkania w fabryce, brakuje sensownej dramaturgii, no i Arthur Shelby, który przeżył i nawet nie miał opatrunku na szyi.
To jest oczywiście problem wielu produkcji, że łatwiej czasem zawiązać fabułę, niż z sensem poprowadzić kolejne wątki, by były one raz logiczne, dwa zaskakujące i ciekawe.
Najgorsze jest to, ze to co piszesz wydaje sie byc...prawda. Chyba niczego nie przeoczylismy. Rozwiazanie fabuly jest wrecz prostackie.
Przecież nie kłamie - z jednej strony Luca Changretti potrafi wykiwać całe Peaky Blinders kierując wszystkie ich siły na zamach u matki zmarłego chłopaka, którego Arthur zakatował na ringu i żeby przypomnieć Polly umowę -
uderza w innym miejscu - straszy Michaela, zabija ochronę w szpitalu - po czym w ośmiu ludzi nie potrafią dorwać Thomasa - którego zachowanie jest, także absurdalne, bo jeśli wiedział o zdradzie Polly to dlaczego w pułapce działa sam jeden ?
Dlaczego Alfie Solomons zdradza i godzi się na tak idiotyczny plan w stylu - dwóch ludzi z garotą, skoro trafnie przewiduje, że Włosi przejmą jego biznes, no tak ma raka, ale chyba nie mózgu, a niezależnie od własnej śmierci, ma rodzinę, swoją społeczność, ludzi za których odpowiada.
To nie jest tak, że to jest zły, beznadziejny serial, ale tym większe oczekiwania im lepsze zawiązanie fabuły, a tu scenarzyści pokpili sprawę, by w pełni wykorzystać Brodiego, by stworzyć postać kultową i podciągnąć serial jeszcze do góry, dając coś więcej.
Nie mówię już, że końcowa scena z odcinka 5 sugerowała postać Luci - zarys kapelusza i niezły roz......- wielki finał, którego nie było.
Wciaz pozostaje pytanie dlaczego tyle ludzi nie jest w stanie dostrzec tych porazajacych bledow.
Dzisiaj zobaczyłem końcówkę 5 odcinka i jak się bliżej przyjrzeć to widać sylwetkę Alfiego, ale myślę, że ten brak ostrości i dwuznaczność była tu celowa. Po 5 odcinku każdy mimo wszystko oczekiwał emocji, jakiejś wielkiej rozpie....., a dostaliśmy bardzo słaby finał - ok od biedy pewien humor i satyra polityczna na samym końcu się broni - natomiast nie to było osią 4 serii.
Tak jak bylo pisane wczesniej. Za duzo groteski. To nie jest...Twin Peaks:)
Tworcy nie wiedzieli czy chca utrzymac powazny ton opowiesci czy wlasnie stworzyc karykature zycia gangsterskiego, czego przedsmak mielismy w 3 sezonie, w kilku kuriozalnych scenach.
Ostatecznie mozna powiedziec, ze sam Brody w roli a`la Corleona to kwintesencja groteski...Pytanie tylko po co? Po co np. w ogole byla scena z May itd., itd...
Rola Brodiego w pewnych niuansach nawiązywała do Don Corleone, ale jest to naturalne, w końcu mieliśmy tu członka włoskiej mafii - sama postać była jednak na tyle nowa, charyzmatyczna, że w pierwszych odcinkach wnosiła nową jakość.
A mi się sezon 4 podobał. Szkoda, że ostatecznie zeszmacili Brody'go, bo wejście miał naprawdę super, a Włosi byli groźnymi przeciwnikami. Wspomnienie o Alfonsie Capone mega mnie ucieszyło i mam nadzieję, że pojawi się w 5 sezonie. Zgadzam się z tym, że jest dużo błędów logicznych, a bohaterowie są nieśmiertelni. Cały sezon podsumowałbym tak - twórcy chcieli wprowadzić dużo zmian, jednak ostatecznie zdecydowali się wrócić do poprzedniego status quo postaci. Na początku zabili Johna, skłócili rodzinę, a na koniec i tak nie mieli już jaj, żeby uśmiercić Arthura (co mnie cieszy), a cała rodzinka pogodziła się zapominając o wszystkim (co też ma sens, bo Shelby są najsilniejsi razem). Trzeba pamiętać, że Peaky Blinders to przede wszystkim serial rozrywkowy, więc nieśmiertelność bohaterów jest wpisana w charakter serialu. Jako serial mający dawać rozrywkę, Peaky Blinders znakomicie spełnia swoje zadanie, a błędy umiem wybaczyć. Mam nadzieję, że stanowisko Tommy'ego wprowadzi powiew świeżości w 5 sezonie.
No tak, ale te bledy sa dyskwalifikujace, bo dotycza "bazy" serialu, fabuly. 1 i 2 sezonu jakos wlasciwie nikt sie nie czepial, a od 3 to juz taka troche sieczka.
Mało jest seriali, które po 4 sezonach trzymają się kupy... Dlatego dla mnie najważniejsze jest, że serial ma nadal tyle polotu.
Niestety tak się kończy odcinanie kuponów od sukcesu pierwszego i drugiego sezonu. Żyjemy w czasach gdzie o długości seriali decyduje oglądalność a rozpisywane są tak żeby nie tworzyć zamkniętej całości bo a nóż się sprzeda i trzeba będzie dokręcić kolejny sezon. Fabuła kompletnie nie związana z trzecim sezonem, który przypominam zakończył się cliffhangerem. Brody kolejny raz udowadnia, że jest Cagem z najgorszych ról do kwadratu. Jego zmanierowana, nadęta, patetyczna, przeszarżowana wizja gangstera to najgorsza kreacja jaką widziałem od dawna. Jak tylko się pojawiał z wykałaczką w mordzie to nie mogłem się powstrzymać od śmiechu. Brody nie flirtował na granicy parodii, on ją przekroczył obiema stopami i już wrócić nie zdołał. A co do przykładów absurdów opisanych powyżej ja dokładam jeden, który mnie najbardziej rozwalił. Brody wchodzi do Tommiego jak do siebie oznajmić mu, że nie ma zamiaru go teraz zabijać bo najpierw chce wykończyć jego bliskich a po chwili układa się z Polly żeby wystawiła mu wspomnianego Tommiego? I jeszcze go wredna okłamała, zero honoru ;) Szkoda, podobały mi się pierwsze dwa sezony ale twórcy nie wiedzą kiedy skończyć dlatego ocena z każdym kolejnym leci w dół. Zupełnie jak w przypadku Breaking Bad, które również wnosiło coś świeżego tylko po to żeby skończyć marnie.