Jednak brakuje tej charyzmy aktorom. Przez co ciężko zainwestować emocjonalnie w obserwowane wydarzenia.
Podróże samolotem, choć wygodne scenariuszowo i powinny przyspieszać akcję. Sprawiają, że to wszystko wydaje się jak dostarczanie pizzy, albo paczek... panie daj pinezkę (tylko tam wpadnę na chwilę i za moment zapomnę, że byłem - w jednym odcinku dosłownie "zapomnę").
Te wszystkie strefy odziaływania, jakieś niewidzialne bariery oddzielające skrajnie różne warunki - wygodne fabularnie, ale jakie irytujące (to akurat nie tylko do tego serialu zarzut)?
Aktor - Sebastian Roché - wspólny dla obu seriali. Mógł nawet nie zauważyć, że to już inna produkcja, tak mu rozpisali postać ;P
Tak jest to mocno subiektywne. Wiem.