Bardzo niedawno natrafilam na ten serial i chociaz obejrzalam oba sezony w kilka dni czegos mi w nim bardzo brakuje. Sadze ze do klikania wciaz "nastepny odcinek" zachecala mnie glownie muzyka bo choc glowny watek ma duzy potencjal wiele rzeczy jakos sie nie klei. Niektore scene sa niepotrzebne, wrecz niewiadomo po co one sie tam pojawiaja. Na sile wrzucany watek przyjaciolki glownej bohaterki i jej chlopaka. Sama Hailey mimo ze urocza dosc drazni. Jest bardzo nijaka i moznaby to zrzucic na jakies zagubienie, poczatek ksztaltowania osobowosci w wielkim swiecie muzyki klasycznej ale to wciaz nie siada. I wiecej jest takich postaci ktore albo zle sa napisane albo fatalnie zagrane. Na szczycie listy znajduje sie tutaj Ana Maria, zona Rodrigo. Aktorka tragicznie przeinterpretowala postac i zagrala ja jak w licealnym teatrzyku.
Historia tez momentami nie trzyma sie kupy ale wtedy orkiestra zaczyna grac i chce mi sie ogladac dalej.
>ale wtedy orkiestra zaczyna grac i chce mi się oglądać dalej.
szkoda, ze tego jest tak łącznie z 8 minut na cały sezon
Pierwszy sezon był świetny, za to w drugim mam wrażenie, że sporo się popsuło.
Mamy dziwne wątki i jakieś zaburzenia ciągłości fabuły, np. z Lennoxem, skąd on się tam właściwie wziął i dlaczego? Poza tym chyba każda postać jest po prostu zagubiona, Gloria, Pembridge, Rodrigo, nawet Cynthia i Alex. Brakuje mi kogoś, kto nie ma egzystencjalnych rozterek w każdym odcinku (no dobra, jest Pavel). I kwestia Hailey. W pierwszym sezonie była taką zagubioną dziewczynką, co trochę denerwowało, ale dało się to przeżyć. Teraz zamieniła się w totalną latawicę. Pogubiłam się tutaj też, Alex, Rodrigo, Alex, Andrew Walsh, Rodrigo, Erik, Rodrigo, Erik. Jej postać stała się boleśnie irytująca, a cały sezon był trochę za bardzo pogmatwany i dziwaczny. Jestem trochę zawiedziona, mam nadzieję, że w 3 sezonie znów będzie lepiej.