nie.. napiszę pupę ;D
chlopcy nie chlopaki.
a jesli chodzi o druga czesc liczylam na jakies kaski
sorki ale nie zrozumiałam.. o co chodzi z tymi chłopakami?
aaa... drobna literówka. ale przepraszam i dziękuję za wytknięcie. skończyłam część 3 właśnie ;D
moglas napisac poslatki dupa i inne hehehe
a jesli chodzi o kaski to nie o chlopakow mi chodzilo tylko o jakis kasek np. pocalunek b&B.
Widzieliscie wczoraj Alamo z Emily? rola chyba mniejsza od tej w spider-manie. sle film ogolnie nawet, nawet
ach chodzi ci o kąski. a myślałam że o kaski, jak dla rowerzysty ;D i sobie mysle o co chodzi.;D
oj będzie coś lepszego niż pocałunek ;* zapewniam.
Widzieliście? nie żebym sie skarżyła ale jesteśmy tylko we dwie. ;D tak, kawałek widziałam. na początku jej nie poznalam. hehe ;D
miłego czytania. I z góry przepraszam za ewentualne niedociągnięcia, literówki i blędy. [oraz rozczarowanie moimi bazgrołami.]
dla Mooni ;* (dziękuję że to czytasz, i komentujesz. ;) ogółem za całokształt. Jest obiecany kąsek. )
...3...
Booth i Brennan spotkali się z tajemniczą kobietą w Royal Dinner o godzinie 10 następnego ranka. Byla niedziela, tłum na ulicach i kilometrowe korki. Bones patrzyła przez okno. Zobaczyła dzieciaki rzucające się śnieżkami, robiące bałwany i ciągnące sanki. Kobieta usiadła przy stoliku, zamówiła kawę i zwróciła się do Bootha.
-Nazywam się Rachal Turner, przyjaźniłam się z Monicą. Byłyśmy sobie tak bliskie, jak bliskie mogą byc przyjaciółki. Mówiłyśmy sobie wszystko. Na miesiąc przed zaginięciem powiedziała mi że ktos ja prześladuje. Jakis psychol. Podgląda ją, robi zdjęcia w pracy, w domu.
-Śledził ją?-spytał Booth notując słowa nieznajomej w pamięci.
-Widziała go kilka razy w pralni, księgarni, kinie, restauracji. Ciemny samochód zaparkowany nieopodal domu.
-Jak go znajdziemy?-spytała w samochodzie.
-Nie mam pojęcia. Musiał zostawić jakiś ślad.-powiedział Booth parkując przed jej domem.-A jeśli zostawił to zezulce go znajdą.-weszli do jej mieszkania.
-Chcesz kawy?-spytała kładąc klucze na szafkę a towarzyszyło temu ciche brzdęknięcie. Zdjęła płaszcz, rękawiczki i szal.
-Tak. Dzięki.-powiedział patrząc jak idzie do kuchni.-Zapowiada się dłuugi dzień. Akurat jak mam wolne.-mruknął cicho.
Po raz setny przeglądali zdjęcia i listy. Poznali na pamięc jej rozkład dnia. Co chwila któreś z nich uzupełnialo kawę.
-Załóżmy że Monica odkryła prawdę, wiedziała kto jest tym psycholem, ale nie zdążyla podzielić się tym z przyjaciółką. Dlaczego?
-Bo on ją uprowadził.-odparł Booth.
-Ale skąd on wiedział, że ona wie?
-Może go zaszantażowała?
-Albo on planował to od dłuższego czasu. -mruknęła-Znowu jesteśmy w punkcie wyjścia.
Oboje zerknęli na zegarek. Było już po 16.
-Jesli laboranci niczego nie znajdą... to go nie zlapiemy.-oparła plecy o sofę.
-Oni zawsze coś znajdują. Jakieś minimalne drobinki kurzu, pleśni które naprowadzają nas na trop zabójcy. Włos, rzęsę, troche rdzy, piasku czy chociażby muchę!
Spojrzał jej w oczy, uśmiechnęła się a on pochylił się lekko i musnął jej usta. Oboje byli zaskoczeni, tym co zrobił. Odsunął się od niej i znowu zatopił spojrzenie w jej oczach, czekając na chociażby cień sprzeciwu lub przyzwolenia. Sekundy mijały tak powoli, że oboje mieli wrażenie że czas się zatrzymał. Chcial by ta chwila niepewności minęla, żeby pocałowała go albo wyrzuciła za drzwi. Żeby coś zrobiła, żeby wiedzial na czym stoi, jak cienki jest lód po którym stąpa.
Przeżywała wewnętrzne katusze. Przypisywała to nastrojowi, kawie w ogromnych ilościach, zmęczeniu. Nie chciała przyjąć do świadomości tego, że pociąga go fizycznie. Że może on czuje do niej to samo, co ona do niego. To niemożliwe. Nigdy nie pragnęła kogoś z taką intensywnością, nie kochała tak mocno, nie potrzebowała czyjejś bliskości tak bardzo.
Jej lazurowe oczy spoglądały na niego nie wyrażajac żadnych zamiarów. Oboje zastanawiali sie nad jednym. :Co teraz?:
Tak-pomyślała-zrobię to. Chociażby miało to zmienić nasze relacje, które nigdy nie były czysto przyjacielskie i zawodowe. Zamknęła oczy i pocałowała go lekko. Pocałunek pogłębiał się, stawał się bardziej namiętny, intymny. Wsunęła ręke w jego ciemne włosy, przeczesywala je palcami, podczas gdy jego dłonie rozpoczęły wędrówkę po jej plecach. Włozył ręke pod jej bluzkę, by być bliżej jej ciala, ciała którego tak pragnął. Pewnym ruchem rozpięła guziki jego koszuli która znalazła się na podłodze. Żadne z nich nie usłyszało pukania, w pewnym momencie Booth poprostu uniósł głowę i zobaczył stojącą w drzwiach Ange.
-Już mnie tu nie ma.-powiedziała widząc co przerwała. Odwróciła się na pięcie, zostawiła teczkę i wyszła. Niestety nastrój prysnął. Oboje zmieszani zaczęli się ubierać...
Wiem, ale ze mnie zołza straszna że im nie pozwoliłam dokończyć ; D heh. Ale cóż. Na to musicie poczekać jeszcze troochę. ; D Przewiduję jakiś taki moment w następnej części. Ale pewności nie mam.
...
mmm juz wiem chcesz zjesc ciastko i miec ciastko dalas COŚ i zabralas z powrotem.byl kasek ale i tak nie czuje sie "najedzona" ale wiesz apetyt rosnie w miare jedzenia wiec czekam na cdk. jak zawsze super.
dziekuje za dedykacje
nie ma za co. właśnie zabieram się za następną część. ;D już Ange coś knuje, więc myśle że będzie jakiś mały kąsek. ;D
no wlasnie jestemy tylko we dwie!!! gdzie reszta?! jest jeszcze nn ktora komentuje. nie poznalas jej? ja od razu brzydka byla w tym filmie. oj jak Ange cos wymysli to maskara. ja tez czekam na sweets'a on jest jak wisienka na torcie
sweets? nie wiem czy będzie. zastanowie sie. przewiduje jednego mężczyznę. kogos nowego. ;DD uuuh. tak ange to ma pomysly. ten będzie prosty,;D jeszcze dzisiaj chyba to wstawie. ;D
zobaczyłam ja tylko w jednej scenie. tak spojrzałam na nia i dopiero po chwili zauważyłam że to emily.
reszta ma wakacje ;D heh.;p Tak jest nn. ;D ale bardzo rzadko.. ;D na razie tylko ty mnie wspierasz.
nastąpiła mała zmiana planów. ingerencja ange będzie mniejsza niz przewidywałam. ;( nie wiem jak wprowadzić mój pomysł w `życie.`
ojej jak milo. jakos poradze sobie bez sweets'a. jak nie wiesz co jak zrobic to wybieraj najprostsze wyjsie po prostu dodaj i juz.
a widzialas cold mountain? tam tez rola wielka ze hej i rownie brzydka byla jak w Alamo
nie widziałam. ale widziałam film `randka z lucy` z Davidem. jest opalony, ma pasemka, trochę dłuższe niesforne włosy, ten swój uśmiech... mmm. ;D i jest chyba reumatologiem czy kimś takim bo mówili o artretycznych kolanach coś...;D nie wiem.
i łowi ryby.. ;D hehe ;p
połączyłam ange z sweetsem. co ty na to? że razem beda chcieli ich spiknąć?
tez widzialam randka z lucy. david jest jak wino. Ange i sweets? OMG nie!~oni moga sie spiknac w sprawach B&B oni jako para ... nie
to ja zle przeczytalam. na szybko wyszlo mi ze oni maja byc niby razem hehehe, ale jesli chodzi o spikniecie B&B to ok moga wspolpracowac
Zakrencona po prostu cudnie:) właśnie tego mi było trzeba po ciężkim dniu w nowej pracy...przyniosłaś ukojenie moim skołatanym nerwom tym wspaniałym opowiadaniem ......., którego ciągu dalszego już się nie mogę doczekać;) Cześć i chwała Ci za to:)
zmijex, nn dziękuję za komentarze. mi też tego właśnie było trzeba. więc, się wcale nie bede rozpisywała tylko sie zabieram do pisania. ;)
...4....
-Temperance!-krzyknęła za nimi. Agent i dr. Brennan odwrócili się niemal równocześnie-Możemy porozmawiać?-spytała artystka. Both, zadowolony z tego że ne musi uczestniczyć w tej rozmowie, poszedł pogadać z Hodginsem. Laborant miał jakąś nowinkę dotyczącą ciała, podobno znalazł coś bardzo istotnego.
-Jasne.-podążyli do jej gabinetu. Ange zamknęła drzwi i usiadła na kanapie obok przyjaciółki.
-Przepraszam że wam przerwałam. Nie miałam pojęcia że wy...-zamilkła-Poprostu nie otwierałaś a wiedziałam że jesteś w domu.
-Nic się nie stało. O czym chciałas porozmawiać?-spytała przeczesując włosy. Nagle przypomniała sobie dotyk partnera, wspomnienie chwili gdy robił to samo co ona teraz. Opuściła ręke i utkwiła wzrok w przyjaciółce.
-O tym. Dam sobie reke uciąć, lewą oczywiście, że po moim wyjściu... przerwaliście.
-To pytanie czy stwierdzenie?-Najchętniej wyszłaby z gabinetu, ale wiedziała że Ange nie da jej spokoju. Lepiej załatwić to od razu.
-Grunt że się nie mylę.-stawiała na swoim. Spojrzała w lazurowe oczy przyjaciółki.
-Iiii?-zniecierpliwiła się.
-Co było dalej? Rozmawialiście?
-Nie. Ubraliśmy się i on poszedł.-powiedziała powoli.
-Mówił coś?-spytała beznamiętnym tonem.
-Nic.-pokręciła przecząco głową.
-Rozmawialiście dzisiaj?-spytała Ange, chociaż znała odpowiedź.
-Nie.
-Ale porozmawiacie?-spytała z nieukrywaną nadzieją. Od kilku lat cos łączyło ich ze sobą, ale bali się tego jak ognia. Oboje, w równym stopniu.
-Nie sądze żeby był to dobry pomysł.-powiedziała tylko.-Muszę już iść.-wstała.
-Jeśli z nim dzisiaj nie porozmawiasz... Powiem o wszystkim sweetsowi. Nie da wam spokoju przez najbliższe dwa lata.
-Nie zrobisz tego. Jesteś moją przyjaciółką.-powiedziała cicho.
-Właśnie dlatego to zrobię.-dodała i wyszła.
-Musimy pogadać.-powiedziała Brennan. Myśl o tym że Sweets będzie miał powód do gnębienia ich, była nie do zniesienia. Wiedziala że jesli terapeuta się dowie, nie da im spokoju. I to nie na dwa lata, tylko na piętnaście.
-Tak? Hodgins coś znalazł. Rzęsę czy coś takiego. Zbadali DNA.
-Był w bazie?-spytała zaciekawiona.
-Lepiej. Jest w naszym więzieniu.-zobaczył jej zdziwioną minę-Został skazany 4 miesiące temu. Za gwałt i porwanie.
-Jedziemy z nim pogadać?
-Już to zrobiłem. Nic nie wie, ale ten dowód wystarczył żeby Caroline załatwiła nam nakaz. -uśmiechnął się szeroko. Po raz pierwszy tego dnia rozmawiali otwarcie i swobodnie. Ruszyli przez platformę na zewnątrz. Wsiedli do samochodu, Brennan oparła głowę i zamknęła oczy.
-Musimy pogadać. -powiedziała rzeczowo.
-O?-spytał chociaż wiedział czego dotyczyć ma ta rozmowa.
-O wczoraj.
-Chcesz o tym porozmawiać? OK.-powiedział udając spokój.
-Nie. Wcale nie chce.-uniosła głos.-Nie nadaje się do tego typu rozmów. O uczuciach. Ale Angela... zagroziła że powie Sweetsowi.-ściszyła głos.
-To lepiej zacznijmy rozmowę.-powiedział.
-Mówię poważnie!-klepnęła go w ramię.
-Ja też. Wiesz jaki jest Sweets. -przekręcił kluczyki w stacyjce.
-Nie. Wolałabym porozmawiać tutaj.
-OK.-przez dłuższy czas milczeli.-Więc.. Co o tym sądzisz?-spytał
-O czym?-obróciła sie bokiem. Teraz mogli swobodnie patrzeć sobie w oczy.
-O nas. O wczoraj.
-Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Mógłbyś ty mówić? Co ty czujesz? Co o tym sądzisz ?
-Co ja o tym sądze? Hmm... To było takie...-spojrzał w jej oczy. Wiedział że nie musi się kryć ze swoimi uczuciami, że może mówic prawdę.-..niesamowite. Co czuję?-przykrył jej dłoń swoją-Nie muszę iść z Tobą do łóżka żeby wiedzieć że jesteś dla mnie ważna. Nie wiem co czuję, chyba... to nie jest uczucie, jakim żywic powinno sie przyjaciela.-czekał aż coś powie.
Ona przyciągęła go do siebie i pocałowała. Gdy odchylił głowę i spojrzał jej w oczy, wiedział że czuje to samo co on.
Zatrzymali się przed domem podejrzanego. Otworzyła drzwi i wysiadla. Rozglądali sie po okolicy, było to typowe spokojne osiedle. Zapukał. Żadnej reakcji-tak jak się spodziewali. Booth wyciągnął klucz z kieszeni marynarki i wszedł do mieszkania. Przeglądał salon, ona zajęła się gabinetem. Znalazła małą szafke na klucz. Zawołala Bootha by ją otworzył. W środku, oprócz książeczki czekowej były dwa notesy. Jeden zawierał adresy i numery telefonów. Drugi miał bardziej przerażającą zawartość...
c.d.n.
wiem, krótko trochę. następna część będzie dłuższa... ;P
Interesująca część:)
Jakby nie Angela to Temp by nie porozmawiała z Seleyem.
Ciekawe co zawierał drugi notes.
Czekam na następną część:)
meczy sie bren ale coz zycie. angela wrrr ale i tak fajnie ze zaszantazowala tempe. jak zawsze super czekam na cdk
na nastepna część na razie nie mam czasu. Przerwałam w połowie, ale niedługo dokończę. Może jutro... nie jestem pewna. ;) Dziękuję wszystkim za komentarze. ;) Nioniu a kiedy twoje opko?? Na razie pisze sama... szooook! pozdrawiam. ;*
Moje opko jest, jest, ale czeka na lepsze czasy. czekam an cdk twojego opka myslalam ze dzisiaj wejde i bedzie a tu nima czekam
fajny pomysl z tym szantazem... :) super ze zadzial bo sie "bali" Sweetsa ;P
jestem pod wrazeniem twojej tworczosci ;)
czekam na cd xD
przepraszam z góry!! za to co zrobiłam Boothowi. ;(
...5...
Spojrzała najpierw na Bootha, który nie wiedział z czym ma do czynienia, potem na dziennik. Wiedziała co zawiera, już kiedys spotkała sie z podobnym pamiętnikiem. Zaszyfrowana wiadomość opisuje ofiare, tortury, śmierć i miejsce pochówku.
Jeśli uda im się go zrozumieć, zdobędą wiele cennych informacji o innych zaginionych dziewczynach. Monica z pewnością nie była pierwsza ani ostatnia. Z tyłu dziennika znajdowały sie zdjęcia grobów. Nie znają tożsamości 10 dziewczyn.
-Co to?-spytał Booth przyglądając się dziwnym literom, znakom i liczbom zebranym w jednolitą całość.
-Szyfr.
-Po co ktoś pisze szyfrem w notatniku?
-Żeby inne ofiary nie zostały znalezione.
-Były inne ofiary?-spytał zdziwiony
-Tak. Razem było ich 11.
Wrócili do Jeffersonian. Brennan udała się do swojego gabinetu. Miała zamiar zadzwonić do Rayana Cohana, najlepszego kryptologa w stanie. Zgodził się przyjechać i pomóc w rozwiązaniu szyfru. Spojrzała na zegarek, była 13.15, Rayan miał byc tutaj za godzinę. `Całe szczęście że mieszka w Waszyngtonie`-pomyślała.
Wszedł na platformę. Gdy tylko ją ujrzał, zauważył jak bardzo sie zmieniła-stała się jeszcze piękniejsza. Spojrzał na laborantów, pochylonych nad stołami i mikroskopami. Ich zainteresowanie przybyszem było krótkotrwałe, odwrócili wzrok i wrócili do pracy. Jedynie Brennan mu się przyglądała. Ciemne jeansy, biała koszula, modnie przystrzyżone kruczoczarne włosy, opalenizna.
-Witaj Temperance-przytulił ją..-Ile to już miesięcy?
-8. Gwatemala.-uśmiechnęła się.-Cieszę się że będziemy współpracować.
-Ja też. To gdzie ten notatnik?-spytał z uśmiechem. Brennan podała mu oprawiony w skórę dziennik. Oworzył go na pierwszej stronie, przyjrzał sie zapisowi.
-Dasz radę się przez to przebrnąć?-spytała Tempe.
-Tak. Potrzebuje pomocnika.-spojrzał na nią porozumiewawczo.
-Jasne. Tam jest mój gabinet. Zaraz przyjdę.-powiedziała okrążając stół. Podeszła do Bootha, który z obojętnym wzrokiem przyglądał się swoim butom.-Co jest?-spytała.
-Nic.-powiedział. Patrzył jak laboranci rozchodzą się w róznych kierunkach.-Poprostu.. świetnie się dogadujecie.-odwrócił się na pięcie i odszedł.
-Nie rozumiem o co ci chodzi.-powiedziała doganiając go w pustym korytarzu.
-O nic.-burknął łapiąc się pod boki.-Poprostu widze jak ten koleś na ciebie patrzy.
-Jesteś zazdrosny?-powiedziała przysuwając się do niego.
-Może trochę. Widzę że znacie się od dawna.
-Tak. Kilka razy współpracowaliśmy ze sobą.
-Wracajmy do pracy.-powiedział całując ją lekko w usta. -Zobaczymy się wieczorem.
-Taak.-powiedziała tylko. Myślami była już gdzie indziej.
-Co znaczą te liczby?-spytała wskazując palcem.-23 43 33 42 31 11.
-Chwila. To imie.... Monica.
-Nasza ofiara. Jaki to szyfr? Wygląda na nieskomplikowany.-spytała zaciekawiona.
-Szachownica Polibiusza - rodzaj szyfru monoalfabetycznego. Szyfr ten przypisuje każdej literze liczbę, według następującej tabeli.-pokazał jej stronę książki.
-Rozumiem. Kodował w ten sposób tylko imiona ofiar. Reszta jest trudniejsza.-uśmiechnęła się.
-Nie. To tylko skomplikowanie wygląda.
Pracowali razem przez kilka godzin. Gdy poczuła się zmęczona, zerknęła na zegarek. Była już prawie 8, zaraz powinien przyjść Booth i zabrać ją na kolację.
-Kończymy na dzisiaj.-powiedziała wstając i rozprostowując zmęczone ciało.
-Też mam dość. Zjemy coś?-spytał z uroczym uśmiechem. Nawet dzisiaj, po tym wszystkim co się wydarzyło, czuła coś do niego.
-Nie mogę. Przepraszam. Jestem już umówiona.
-Masz kogoś?-spytał. Widział jak co chwila spoglądała na agenta FBI, gdy rozmawiali.
-Nie do końca.-powiedziała z niezrozumiałą miną.
Spojrzał na biurko zawalone papierami, w końcu nadszedł czas by je uporządkować. Gdy już uporał się z bałaganem zerknął na zegarek. Zbliżała się 8. Wyszedl z gabinetu i udal się na spotkanie.
Wszedł na platformę, gdzie powinna na niego czekać, ale jej nie zastał. Skierował kroki do jej gabinetu. Otworzył drzwi i zobaczył partnerkę w ramionach Rayana. Całowali się namiętnie, nawet nie zwrócili na niego uwagi. Po chwili Brennan odsunęła się od Cohana i zobaczyła Bootha. Ten cofnął się i wyszedł. Nie trzasnął drzwiami, nie chciał pokazać jak bardzo go to zabolało, zmknął je więc cicho za sobą.
to be continued.
mam nadzieje że się podoba. jesteś pod wrażeniem mojej twórczości? mam nadzieje że w pozytywnym znaczeniu? heh ;) pozdrawiam. już napisałam szóstkę. no prawie. końcóweczkę muszę tylko jakąś zaskakującą wymyślić.
OMG! co ty zrobiłas?! mam nadzieje ze bren bedzie miec wyrzuty sumienia. czekam z niecierpliwoscia na cdk!
no pewnie zakrecona ze w pozytywnym znaczeniu... ;)
biedny Booth jak ona mogla mu to zrobic??? (pytam oczywiscie ciebie :) )
ale napewno Bones zrozumie swoj blad i bedzie chciala wrocic do Bootha
czekam na cd :)
czesc Wam fajne opka zakrencona czekam na cdk ja tez napisam cos ale nie mam czasu jak go znjade cos wrzuce obiecuje pozdrawiam do uslyszonka pa
sorki że tak późno, ale nie miałam czasu na pisanie. ; )
pozdrawiam.
...6....
-Booth! Zaczekaj!-Wybiegła za nim z gabinetu, dogoniła go dopiero na parkingu.
-Po co?-spytał. Nie miał ochoty z nią rozmawiać, nie chcial nawet na nią patrzeć. Był zdenerwowany i jedyne czego chcial to napić się piwa i usiąść wygodnie przed telewizorem.
-To on mnie pocałował.-powiedziała cicho.-Zrozum.
-Nie wyglądałaś na obojętną.-wykrzyczał. Jakaś kobieta odwróciła się i spojrzała na nich. Pokręciła tylko głową i poszła dalej.
-Ty byłeś!
-Nie rozumiem.
-Najpierw mnie całujesz potem się nie odzywasz! Unikałeś mnie jak ognia. Sam nie wiesz czego chcesz.-skrzyżowała ramiona. Na dworze było zimno, ona miała na sobie tylko cienki sweterek.
-Przepraszam. Nie prosiłem się o to! To nie moja wina że się jak ostatni głupek w tobie zakochałem.-trzasnął drzwiami samochodu i odjechał.
Następnego dnia w pracy nie wrócili do tematu rozpoczętego na parkingu. Rozmawiali tylko o pracy i tylko wtedy gdy była taka konieczność. Ona współpracowała z Rayanem, on był cały dzień w FBI.
-Cześć.-powiedział do niej późnym popołudniem.-Ustaliliście coś?-spytał odwracając wzrok.
-Tak. Rozszyfrowaliśmy kilka stron. Opisane było miejsce, czas i tortury.
-Jutro tam pojadę.-powiedział odchodząc.
Myślała o tym wszystkim w czasie kąpieli. Przez cały dzień rozmawiali chyba z 10 minut. Wymienili się spostrzeżeniami, żadnych rozmów na tematy prywatne. Miała tego dość. Żałowała że się pokłócili, że nie może teraz z nim porozmawiać.
Chwyciła komórkę, chciała do niego zadzwonić. Po chwili stwierdziła że to nie jest najlepszy pomysł. Wysłała mu krótkiego sms'a. 'przyjedź.' Wyszła z wody, wytarła się, ubrała koszulę nocną. Spojrzała na odbicie w lustrze. Po chwili narzuciła jeszcze szlafrok.Przeczesała wlosy szczotką i poszła do kuchni, zastanawiając sie czy przyjedzie. Zrobiła sobie herbatę i usiadła przy kuchennym stole.
Wszedł do pokoju z butelką zimnego, dobrze schłodzonego piwa. Upił łyk i zastanawiał sie czy dobrze robi. Mógłby przeciez przeprosić ją, porozmawiać i wrócić do tego co bylo. Do przyjaźni. To byłoby trudne, ale po jakimś czasie odkochałby sie w niej. Chyba. Z kolejnym łykiem stwierdził że może mówiła prawdę. W końcu tamten facet wydawał mu się dziwny, a ona nie zrobiłaby mu tego. Chociaż już raz miała dwóch facetów na raz. Sam nie wiedział co tak naprawdę ma o tym myśleć. Usłyszał dzwonek telefonu. Przetrząsnął marynarke w poszukiwaniu komórki. Zobaczył numer Brennan i sms. Nie zastanawiając się, chwycił płaszcz i wybiegł z domu.
Usłyszała ciche pukanie. Przez chwilke myślała że się przeslyszała, jednak pukanie stawało się donoślejsze. Wstała, poprawiła szlafrok i otworzyła drzwi. Zobaczyła czekoladowe oczy Bootha. Zaprosiła go do środka, usiedli na kanapie i spojrzeli na siebie.
-Coś się stało?-spytał po chwili milczenia.
-Nie. Chciałam porozmawiać.-powiedziala cicho. Zastanawiała się nad jego reakcją.
-O czym?-spytał łagodniejszym tonem.
-Przepraszam.-wtuliła się w jego silne ramiona. Łzy popłynęły same, żadne z nich nie zauważyło kiedy.-Ja... Nie chciałam. Gdybym mogła cofnąć czas...
-Wiem.-powiedział cicho przez łzy.-Przepraszam że wtedy wyszedłem. Powinienem zostać i porozmawiać z Tobą o tym co się stało. Nawet jeśli sytuacja była niezręczna.
-Napisałam ci sms`a bo już nie mogłam wytrzymać. Strasznie za Tobą tęskniłam, za naszymi rozmowami, za twoimi spojrzeniami, za wszystkim.
-Jesteś dla mnie ważniejsza niz myślałem, dlatego tu jestem.
Przez jakąś godzine siedzieli wtuleni w siebie. Oboje płakali i dużo myśleli. O tym co między nimi jest, jak ważni są dla siebie.
Potem położyli się do łóżka i zasnęli wtuleni w siebie, całując się na dobranoc.
-Dzień dobry-powiedziała gdy otworzył oczy.
-Która godzina?-spytał zaspany. Poprawił poduszkę pod głową i podniósł się na chwilę.
-7. Czas wstawać.
-Co?-wcisnął głowę w poduszkę i zamknął oczy.-Mhm.-poczuł jak przeczesuje jego włosy.-mmm... w sumie, mógłbym już wstać...-powiedział idąc do łazienki. Po chwili wrócił i usiadł obok niej. Pochylił się nad nia, pocałował ją lekko. Ona oddawała pocałunki sciągając z niego T-shirt...
Na miejsce pochówku kolejnej ofiary dotarli z lekkim opóźnieniem. Starszy policjant zaprowadził ich do celu. Zobaczyli prowizoryczny kopiec, przykryty kamieniami i liśćmi. Przechodzień pomyslałby ze to zwykły pagórek. Patrzyli jak odkrywają ciała. Najpierw jedno, potem drugie, trzecie. Booth z obrzydzeniem spojrzał na 10 worków.
-Czeka nas duuużo pracy.-powiedział klepiąc partnerkę w ramię.
Fajne opowiadanie.
Dobrze, że Temperance i Seley wszystko sobie wyjaśnili.
Czekam na dalszy ciąg:)
Siemanko Ines!
Zakrencona no, no wynagrodzilas nam to czekanie. dobrze ze B&B sobie wszystko wyjasnili i ze sa razem. jak zawsze super. czekam na cdk!
; ) dzięki. niedługo dodam następną część. już gotowa, czeka tylko na poprawki i na zakończenie. muszę coś wymyślec, bo nie chce kończyć na 7. ; )
chciałam napisać zaskakujace zakonczenie. to co napisałam chyba was zaskoczy. ta końcówka oczywiście. ;)
...7....
Tydzień. Tyle zajęło im identyfikacja ofiar, powiadamianie rodzin i zamkniecie sprawy. Reszta w rękach prokuratora. Ona kończyła wypisywanie raportu, on siedział na kanapie czekając na partnerkę. Gdy uporała się z raportem usiadła obok Bootha i powoli go pocałowała. Usłyszeli pukanie w oszklone drzwi gabinetu i oboje odwrócili głowę, zastanawiając się kto im przerywa.
-Cześć Booth.-powiedziała Angela przekraczając próg.-Przepraszam że wam przeszkadzam. Znowu.-zamyśliła się. Ostatnio partnerzy nie mogli się od siebie oderwać.-Chciałam Was zaprosić na drinka do Royal Dinner.
-Co ty na to?-spytał Booth patrzac w lazurowe oczy kobiety, która siedziala na jego kolanach.
-Jasne. O której?-spytala przyjaciółkę.
-Hodgins!-krzyknęła artystka wychodząc z gabinetu Brennan.
-Co się stało?-spytał powoli odsuwając się od stołu laboratoryjnego.
-Nie mogę z nimi wytrzymać.-zaśmiała się.-Tak chcialam żeby byli razem. I gdy to sie stało, Booth i Brennan są jak...
-Co?!-spytał Sweets.-Przepraszam, wiem że to niegrzeczne ale niechcący usłyszałem waszą rozmowę. Booth i Brennan są razem? Są parą?-spytał zdziwiony.-Kiedy? Co?! Jak?-doktor stał osłupiały. Zawsze przekonywali go, że nie lączy ich nic poza pracą, aż tu nagle...
-Nie ...
-przecież to...
-byłoby... hmmm
-dziwne...-plątali się w wyjaśnieniach. Terapeuta odwrócił się na pięcie i ruszył do gabinetu antropolożki. Zapukał i wszedł nie czekając na odpowiedź.
-Jak mogliście mi nie powiedzieć?-krzyknął a oni oderwali się od siebie. Booth omal nie spadł z kanapy.-Jutro o 10 w moim gabinecie. I nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu.-powiedział wychodząc.
-No więc...-powiedzieli wchodząc do gabinetu doktora.
-No właśnie. Siadajcie.-powiedział. Zajęli miejsce na sofie. Siedzieli blisko siebie, trzymając się za ręce-Czyli miałem rację.Ale nie wątpiłem w to ani przez chwilę. Jak to się stało że jesteście razem?
-Normalnie.-powiedział Booth.-Nie o tym przecież mieliśmy rozmawiać.
-Taak.-zamyślił sie.-Chciałbym żebyście byli szczerzy. Ile to już trwa?
-Tydzień.-powiedziała rozsiadając się wygodniej.
-Jak nazwalibyście to co między wami jest?-spytał Sweets.
-Wcale-powiedziala na wstępie.Spojrzała na Bootha, który najwyraźniej myslał to samo.-Bo po co to nazywać?
-Zgadzam się z Tobą kochanie.-dodał agent-Ważne że to coś, między nami jest, a nie jak się nazywa. I wolałbym żebyś nie ingerował w nasze sprawy-zwrócił się do sweetsa-Niech same się potoczą. Niech to los zadecyduje.
-Booth, nie ma czegoś takiego jak los, przeznaczenie itp. To wszystko zależy od ludzi, od ...
-Wieeeeem.-powiedział lekko muskając jej wargi.
-OK.-powiedział doktor.-W takim razie podwoję liczbę waszych sesji do 4 w tygodniu.
-Nie ma sprawy.-powiedział.-Prawda kochanie?
-mhm.-wstała chwyciła go za ręke i wyszli z gabinetu. Przez chwile szli w milczeniu, doszli na parking, wsiedli do samochodu i ruszyli w kierunku Royal Dinner.
-Czemu zachowywałeś się tak dziwnie?-spytała z uśmiechem.
-Jak?
-Co chwila tylko kochanie, kochanie... Chyba Sweets miał dość.
-Są dwa powody.-powiedział z uśmiechem.-Po pierwsze, chciałem zeby miał dość.Żeby myślał, że chcemy żeby cały świat się dowiedział jak bardzo się kochamy.-spojrzał jak mimowolnie się uśmiecha i pyta o drugi powód.-Chcę żeby cały świat wiedzial. Żadnej kobiety nie kochałem tak bardzo jak Ciebie, w żadnej nie byłem tak szaleńczo zakochany.-zatrzymali się na czerwobym świetle- Kocham Cię Bones.-powiedział i pocałował ją.
-Ja ciebie też Booth. Chyba bardziej niż powinnam-zaśmiała się.-Nie mogę się skupić na pracy, na niczym.
-Powinnaś częściej się uśmiechać, jesteś wtedy jeszcze piękniejsza.-zarumieniła się lekko-Znamy się 4 lata, jesteśmy parą od tygodnia, a mam ochotę poprosić cię o ręke.
-Tak?-spytała z jeszcze większym uśmiechem.
-Mówię serio.-powiedział. Spojrzał na nią i po raz pierwszy zobaczył taką minę w jej wykonaniu...
to be continued.
[mam nadzieję że chociaż troszeczkęęę was zaskoczyłam końcówką. i tym że nie wiem co z następną częścią!!]
ślub? mmm byloby super. chcialabym zobaczyc mine sweetsa jak sie calowali w jego gabinecie. fsjnie by bylo gdyby kolejna czesc pojawila sie dzisiaj.
przepraszam, ale w najbliższym czasie nie wiem jak bedzie z opkiem. ; ) pomysł jest, chyba nawet bardzo fajny. ;D