Co to było? W życiu nie pomyślałbym, że tak to zagmatwają. Scenarzyści od połowy odcinka całkiem popłynęli.
Niedowierzanie pomieszane ze zgrozą. Abigail? Bedelia? WTF?! Ile jeszcze postaci zostanie automagicznie wskrzeszonych (tylko po to, żeby zginąć)?
masz rację po co by była ta szopka.. no chyba tylko po to by zmylić widza.
gdzieś wyczytałam jeszcze wersję, że Hannibala dorwano a on uciekał do swojego pałacu i ta właśnie scena nie jest rzeczywistością tylko hmm .. marzeniem? no nic czekamy na 3 sezon i zobaczymy co nam pokażą bo zapowiada się ciekawie :D
Już zdementowali to z pałacem. Autentyczna scena. Zresztą prędzej by sobie wyobrażał robienie kotletów niż takie coś.
Zmylić widza... No ja tego nie lubię. Uznaję, że mi przedstawia się historię i ja obserwuję jej realny bieg. Idąc tym krokiem myślenia to jako zmyłkę ja biorę sobie scenę z Abigail. To nie była Abigail tylko jej sobowtór.
ZRESZTĄ ten serial nie na europejskie standardy MYŚLENIA. I czy my się doszukujemy logiki? To prawie jak szukać dowodów na wegetarianizm Hannibala :)
czy ja coś przegapiłam? w którym momencie Hannibal wyczuł perfumy Freddie?
bo ja jedynie pamiętam, jak wyczuł perfumy, kiedy Will przyszedł z pistoletem go zabić. no ale to było długo przed 'zabiciem' Freddie
Gdy robię ognisko z tych notatek i Will krząta się przy Hannibalku i obraca się tyłem do niego, a ten niuch, niuch. To o czym Ty mówisz to płyn po goleniu, który za długo stał w butelce czy coś.
dziękuję ;)
musiałam wtedy jakoś pewnie na te kilka sekund odwrócić głowę i przegapiłam. w sumie przegapiłam kluczowy moment odcinka, o ile nie serialu.
Moim zdanie to raczej chodzi nie o perfumy Fredie, tylko raczej o kosmetyki do pielęgnacji włosów, stąd odniesienie do jej skóry głowy i włosów właśnie, ale chyba to nie jest aż tak istotne.
Ja tam myślałem, że chodzi o szampon:p Ale swoją drogą co by to nie było scena idiotyczna, jedna z najgorszych w tym serialu. Odebrałem to tak jakby chcieli z widzów debili zrobić (że niby ktoś w to uwierzy czy się zachwyci nowym darem Hannibala).
nie uważam umiejętności do wyczuwania zapachów nie wiadomo jak nadprzyrodzonym darem. bądź co bądź,kucharz z niego świetny, jego ogromną wiedzę na temat smaków widać od początku pierwszego sezonu. ktoś kto pół życia spędza w kuchni, a drugie zabijając (czemu towarzyszy gama różnorodnych zapachów) musi mieć ponadprzeciętną wrażliwość również na zapachy.
poza tym tej sceny nie uważam za idiotyczną. dopóki nie wiedziałam o jej istnieniu myślałam cały czas, że od początku Hannibal był o krok przed Willem i od początku mu nie ufał, nie dał się oszukać i wszystko było zaplanowane od początku. natomiast po zobaczeniu tej sceny przekonłam się, że jednak tak nie było, że jednak Willowi udało się oszukać Hannibala. pokazało to, że Lecter nie pociągął wszystkich sznurków od początku do końca.
Mam to samo odczucie, mina Hannibala mówi sama za siebie. Mam jednak mieszane odczucia co do późniejszej sceny podczas "ostatniej wieczerzy" Willa i Hannibala. Wydaje się, jakby doktor tym planem ucieczki upewniał się co do Grahama, jednak jego odmowa ostatecznie przekonała go do tego iż współpracuje z Jackiem.
Natomiast w scenie, gdy Lecter mówi że otworzył się przed Willem i pokazał mu siebie nie widzę wrażliwości czy smutku. Według mnie Hannibal jedynie dał upust swojej złości ze względu że ktoś z niego zakpił. Zabijając Abigail i wypowiadając wcześniejsze słowa Grahama (o odgięciu głowy i wejściu w strumień) szydzi z niego
Jest prawdą, że kucharze mają zazwyczaj bardzo dobry węch, Można przyjąć, że ma nawet jakiś wyjątkowy ale w tej scenie było pokazane jak byk: Hannibal wyczuł zapach Freddie gdzie Will nawet jej nie dotykał tylko rozmawiali. Powiedzmy, że od rozmowy minęło minimum kilka godzin (nie pamiętam tego dokładnie ale może nawet cały dzień) i co Hannibal podszedł do Willa i również z pewniej odległości wyczuł ten zapach. Ja w takie coś nigdy nie uwierzę, przecież Freddie musiałaby spryskać Willa jakąś perfumą (na pewno nie najtańszą z marketu) żeby ten zapach się utrzymał. A ona go nawet nie dotykała:p Nie byli też u niej w domu żeby usiadł na jakiś fotel przesiąknięty zapachem perfum. Gdyby takie coś istniało to tacy ludzie wyniuchali by innych z paru kilometrów :D
Scena sama w sobie była ważna, przełomowa w relacjach Willa z Lecterem co nie zmienia faktu, że całkowicie nierealna ale to tylko moje zdanie ;)
A ja o dwóch rzeczach myślę.
Anulowanie paszportu.. Co to właściwie znaczy? i czy on jako ten EUROPEJCZYK nie ma paszportu ze swojego ojczystego kraju...
Skąd Hannibal miał swój piękny garniturek w samolocie? Skoro one na miarę szyte, a on wyszedł z domu z pożyczonym płaszczykiem to skąd nagle ten garnitur? Więc miał na mieście w jakiejś szopie "get away pack" czy u Badelii wszystko?
z paszportem akcji w ogóle nie rozumiem, a co do garniaka to pewnie "dziewczyna" mu go trzymała na czarną godzinę ;p
mnie najbardziej dziwi że Hannibal przez chwilę myślał że Will jest z nim, nawet ja się na to nie nabrałam a on dopiero zauważył to gdy poczuł perfum Freddie.
I tu masz teraz wycieczkę do Paryża z dziewczyną xD Ale nie chyba ona jednak tak swobodnie się przy boyfriendzie nie czuje, skoro odmawia szampana.... Wiedział wcześniej o Willu i przygotował sobie wszelkie awaryjne bajery, łącznie z "współpracą" z Badelią... Więc taki rozdzierający ból, taka rozpacz, gdy Will odrzucił jego "miłość"? A ten mu takie piękne prezenciki w postaci wykopanej Freddie robił :P
Dlaczego Hanni i jego super nos nie wyczuł wcześniej Jacka na Willu, Badelii na Willu lub opcjonalnie Willa na Badelii, skoro to taka mistyfikacja była...
A ja oceniam to tak…
Final rzeczywiscie trzymal w napieciu i byl zdumiewajacy.
Jedyne co w sumie mnie zirytowalo… to ta scena z pistoletem…
Slabo… Zrobili z tej Alany jeszcze wieksza idiotke niz byla.
I za swoja naiwnosc i tepote kozy juz zaplacila (ciekawe, czy pokaza jej pogrzeb w 3 sezonie..?)
A scena „pozegnania“ Hannibala z Willem.. Wzruszal mnie, naprawde.
Byla taka delikatna czulosc w gestach i glosie Lectera, taki smutek i rozczarowanie... Niewazne, ze wydawalo sie moze z lekka homo ta relacja miedza nimi…
Pieknie to pokazali, o wiele lepiej niz te sceny miziania sie Alany z Lecterem (sic!) w poprzednich odcinkach.
W sumie szkoda, ze go czyms nie odurzyl i nie zabral ze soba… Ech…
Co do Abigail... To sie nazywa niespodzianka!
Marionetka na sznurku, ciagnieta przez Hannibala.
Chyba do niczego wiecej w sumie sie nie nadawala ta dziewczyna.
I moze dlatego taki smutny los ja spotkal (dolaczyla do swojej ofiary, Alany).
Juz chyba wole Freddie – dziennikarska lachudra czy nie, no ale przynajmniej ten rudzielec nie dal sie omotac Lecterowi jak Alana czy Abigail.
Plus jeszcze za scene Hannibala w deszczu – woda oczyscila go z przelanej krwi…
Choc przypuszczam, ze nie na dlugo. :)
pięknie podsumowane, mnie też finał się podobał, ale niektóre rzeczy są tak pogmatwane i tyle niedopowiedzeń że człowiek po prostu sie zagubił w tym wszystkim :)
Tyle wygrać - miłośc Hanniego :D a co do zapachu to myśle że nie zwaracł uwagi na zapach Jacka ani innych bo oni żyli i przeciez Will nadal pracował jako pomagier i Hanni wiedział, że się z nimi spotyka w robocię więc ich "czuć" no a Freddie oficjalnie nie żyła. Ale jak taki geniusz jak Lecter nie zauważył że zwłoki nie należą do Freddie? Ciekawi mnie to. Pewnie troche czasu spędził nad zrobieniem z niej bóstwa, a on ma taka wiedzę anatomiczną, że powinien się jakoś zorientować, choc może to był moment gdy wierzył Willowi że on jednak trzyma z nim sztamę i nie drązył tematu ?
Przecież Hannibal nie miał dostępu do zwłok Freddie, to wszystko była Willa robota a Hannibal mu uwierzył na słowo. Lecter by tylko zobaczył oczodoły i już by wiedział, że to nie Freddie :P
Nom, nom, ja też podejrzewam "get away pack" ukrytą w jakimś poręcznym zakątku. A tam: kilka ekstrawaganckich garniaków do wyboru, kilka flakonów markowych perfum, kombinezon do polowań na króliki, mokre chusteczki do ścierania plam krwi z rąk, ołówki, szkicownik, skalpel, parę paczek banknotów i zapasowy paszport.
Właściwie bez sensu jest się nad tym zastanawiać, bo Fuller nigdy nie pokusi się o logiczne wyjaśnienie jak Hanniemu udało się ogarnąć i przeniknąć na pokład samolotu. Do szpitali, sądów i muzeów wchodził, jak chciał, to do samolotu nie da rady... Przecież nawet jeśli gliny przyjechały kilka minut po tym jak się zmył, to z miejsca powinni urządzić pościg, obławę, zablokować drogi wyjazdowe z miasta, obstawić lotniska i dworce, pofatygować się do znajomych, którzy mogliby mu pomagać, wydać list gończy... Musieliby go złapać. Ale Fuller wie lepiej.
Siedział gdzieś w jakimś bunkrze i wylazł jak wszystko ucichło? :) Oczywiście jakiś gustownie urządzony bunkier, nie taki plebejski :) Doświadczenie w polowaniu na króliki powinno mu pomóc w ucieczce xD
Te jego ucieczkę jeszcze bym kupiła. Karetki ślimaczące się jak stare Romety i inne bajery. Nawet to, że kobieta leci z okna a nikt z sąsiadów i przechodniów nie zareagował. Wiem, wiem padało, ale to ludzie wtedy nie wychodzą na dwór i nie słyszą podejrzanych rzeczy?
Mnie najbardziej dziwi ta pani z nadzoru. Ona jakby nic nie chciała szukać, dopytać, nic... Z góry uznała, że wszyscy nieźle ujarani, a jednocześnie blokuje ten paszport i stara się o nakaz przesłuchania. A tak w ogóle, to gdyby ktoś usiadł i przestudiował porządnie sprawę wiedziałby, że Hanniego trzeba co najmniej obserwować. Żadnego sędziego, który po znajomości da nakaz podsłuchu i kamer może? No nie wierzę, że jednej małej kamerki w kuchni nie dało się zamontować tak aby Hanni jej nie wyczuł. Zamiast tego budują jakąś intrygę z której wychodzi wielkie nic a i ma swoje tragiczne następstwa.
I mogli po ludzku zbadać historię Hannibala. Przecież jakieś ślady w jego przeszłości musiały być niepokojące.
Też mnie interesuje to anulowanie paszportu tylko, że z innej strony. Skoro kobitka [jakkolwiek się zwała ta krótko ścięta blondynka] wywaliła Jacka wspominając o prowadzeniu dochodzenia i braku rzeczywistych dowodów to jakim cudem mogła anulować paszport, innymi słowy zatrzymać w kraju, faceta, który nic nie zrobił? Przeszukanie mieszkania jeszcze zrozumiem, ale czy paszport można anulować bez żadnych podstaw?
Oj logika... Nie myśl zbyt logicznie, tu się nie da, to tu jest szkodliwe dla zdrowia :)
Pewnie mogła zablokować paszport w związku z prowadzonym śledztwem, ale czy naprawdę myślała, że to może powstrzymać kogokolwiek podejrzanego o coś więcej niż parkowanie w niedozwolonym miejscu? Taka urzędniczka bez wyobraźni. Mam nadzieję, że poleci jej głowa (nie dosłownie), bo po części okazuje się, że przez swoje sztywne reguły doprowadziła do tej rzezi. Nie twierdzę, że miała zaakceptować okaleczenie Tiera (naprawdę nie było innego nazwiska?), ale no mogła zachować się inaczej. Miałam wrażenie, że to nie do końca przemyślany krok. Chcieli doprowadzić to tej konfrontacji w kuchni - OK, ale nie tak. Nie tak po lebkach.
Tak, tyle, że co jeśli owa urzędniczka skłamała Jackowi odnośnie anulowania paszportu? Znała go, wiedziała, że tak łatwo nie odpuści tej sprawy, zwłaszcza jeśli jej zdaniem głównie liczyły się pobudki prawne, a nie działanie instynktowne. Być może to całe przeszukanie domu i paszport to wyłącznie bujdy na kółkach, które miały trzymać go z daleka od niewinnego Lectera. W końcu przecież jak Alana powiedziała jej, że Jack i tak zrobi co do niego należy to nie wyglądała jakby się tego spodziewała. Ewentualnie nie interesowało ją to, prawnie zrobiła co mogła, plus okłamała go dla dobra "wyższej" sprawy. Ciekawi mnie czy przypadkiem to nie będzie rozwiązanie tej kwestii wg Fullera.
Tfu, skłamała gdy mówiła Alanie. Swoją drogą, gdyby rzeczywiście mieli zrobić coś w związku z Lecterem to dlaczego najpierw zawitano do domu Willa gdy rzeczony siedział sobie w domku? Prawdopodobnie odpuścili Jacka i głównym manipulatorem stał się dla nich Will. Swoją drogą przebieg czasowy nie jest zależny od pokazywanych scen. Wszystko może dziać się w odstępie sekund, ale, że dostaliśmy zielone światełko i nasz serial jest psychologiczny to możemy rozciągnąć scenę na 5 minut wywołując napięcie u widza. Kuwra, od pewnego czasu cokolwiek z gatunku "psychologiczny" pozwala sobie na znikomą logikę, nie tylko Hannibal.
Co tak się psuje? :) Ona po prostu spietrała. Wszystko dobrze, gdyby nie fakt, że okaleczeli tego Tiera. Ją to przeraziło i tyle. Moim zdaniem nie popisała się ta pani i tyle ;)
A może jako jedyna potrafiła spojrzeć na to trzeźwo, bez bulszitowej otoczki tworzonej misternie od dwóch sezonów przez Hannibala i zobaczyć to, czego my jako widzowie oraz Jack z Willem, skażeni Lecterową manierą nie potrafimy? Czyli bestialstwo, chodzenie skróty nie ważne jakim kosztem oraz haniebne bezczeszczenie ludzkich zwłok?
Moim zdaniem pani się właśnie popisała. Jako jedyna postać w tym serialu jest całkowicie odcięta od Lectera i nie uczestniczy w jego Grze. Jest PROFESJONALISTKĄ , jedyną w tym serialu!
Pochwalić by ją za to, a nie ganić :)
Ona na sytuację patrzy przez pryzmat Biura. Czyli nawet jeżeli Jackowi udałoby się złapać Hannibala, to jego proces mógłby się obrócić przeciwko prestiżowi oraz reputacji FBI. Co z tego, że złapali mordercę (na gorący uczynku oraz w sytuacji wykreowanej PRZEZ SZEFA FBI, bez jakichkolwiek dowodów na to, że jest CR), ale do czego musieli się posunąć, żeby to zrobić?
Ale ja rozumiem wszyściuteńko :) Ona wyrąbała to zatrute drzewo Jacka, myślała o procesie itd. Osobiście myślałam, że doprowadzą do takiego momentu, gdy wina Hannibala nie będzie ulegała wątpliwości i marzyłoby mi się przyłapanie go w sytuacji w której wszystko będzie jasne. A Hannibal przyłapany np na patroszeniu zwłok dajmy na to w kościele nie wybroniłby się od psychiatryka. A i tak miałby zszarganą reputacje jako człowiek normalny, więc sam wybrałby glorie i chwałę jak CR.
No ale no ale... Hanni walczyłby o siebie do końca tak myślę, czy to w kuchni, czy na sali sądowej, dopiero jakby się nie udało, to wtedy czemu nie - pławiłby się w swojej glorii :D
Mnie po prostu zachwyciła pani w czerwonym. Czym - wyłożyłam wyżej.
I nie odnosisz wrażenie, że mogła zrobić coś więcej? Mi by wystarczyła scena w której przegląda akta z miną sugerującą głęboki proces myślowy...
Eeee tam, wpadła jak po ogień, raz dwa zwolniła kogo czeba, pozamiatała i zasiadła a kawo do biurka. Ona tam nie jest od myślenia, tylko od działania. Pacz, co myślenie zrobiło z reszty bohaterów - nawet Alana, jakby pozostała gópia to by nie leżała w deszczu.
Więc skubana nie zrobiła nic oprócz ratowania swego kościstego tyłka. Bo nie sądzę, aby była na tyle naiwna sądząc, że Jack będzie grzecznie siedział z żoną. Ale czy na jej szkodę nie działa Jack wymierzający sprawiedliwość na własną rękę? Jej nadzór nie zainteresował się, że dopuściła do takiej a nie innej sytuacji. Dla kogoś z boku wygląda do tak, ze FBI chciało, ale nie wyszło. A nie wyszło, bo Miranda się wtryniła.
Z paszportem również bardzo ważna kwestia. Wiadomo jak w Stanach o takie rzeczy dbają. Jak ktoś z zablokowanym paszportem może wsiąść na pokład.. A co z faktem, że na pewno FBI wpadło do domu Hannibala. Jakim cudem gość podejrzany o morderstwa, w którego domu doszło do masakry może przejść ze swoimi danymi przez bramki? No dno jak nic. Być może miał fałszywe dokumenty co nie zmienia faktu, że to dziwne.
Tak samo nie wiem jak jest z faktem sąsiadów. Tzn nie zwróciłem uwagi czy Hannibal posiada jakiś (może nie zeżarł wszystkich). Bo to dziwne ktoś wypada z okna + strzały w domu szanowanego, spokojnego doktorka a tu zero reakcji.
Może zdążył nawiać zagranice po gruncie że tak powiem i dopiero potem jakiś samolocik czy coś.
On ma sąsiadów i to solidną ilość :) Do obejrzenia na Google Stret View :) Więc nie dość, że kobieta wypada na frontową ścianę, to jeszcze strzały i ogólna podejrzana rozpierducha. Może był deszcz i odgłosów kuchennych nie słyszeli, ale strzały i fruniu Alany na pewno.
Straciłam zakładkę, a ulicy nie pamiętam. Ale jeśli bardzo Ci zależy to wyszukam...
44 Lowther Avenue Toronto
Już nigdy nie będę się łudzić, że mam dobrze w głowię xD
To i ja się dołączę do tematu ;) Te dwie kwestie nie są aż tak absurdalne ( powiedziałabym, ze przy wielu momentach w tym serialu dają się nawet w bardzo logiczny sposób wytłumaczyć). Otóż odwołując się do książek -choć Fuller już tak poleciał w swoje fantazje, że nie wiem czy to ma jakikolwiek sens, no ale powiedzmy ze jest, to jednak jakaś baza- UWAGA MOŻLIWY SPOILER -to co do paszportu, było powiedziane bodaj w końcówce milczenia owiec, ze miał falszywy paszport i to nie jeden a kilka "w razie w". I tu przechodzimy płynnie do drugiej kwestii nienagannie skrojonego i schludnego garniturku w samolocie, poza oczywistym i najprostszym wytłumaczeniem, ze miał jakiś zostawiony u Bedelli vel Scully;) to mógł i tu znowu moje odwołanie do książki, mieć ukryte w jakimś sobie wcześniej przygotowanym miejscu, ubranko razem z dokumentami i pieniędzmi. Dokładnie tak jak to było we Włoszech, gdzie w jednym z florenckich kościołów ukrył sobie wcześniej papiery na fałszywe nazwisko, w razie gdyby musiał się natychmiast ewakuować(jeszcze przed złapaniem), a potem po nie wrócił kiedy były potrzebne(już po ucieczce z więzienia, kiedy przebywał we Włoszech). Być może w trakcie tej domniemanej podróży po Europie zahaczą o ten wątek. BTW bardzo jestem ciekawa czy uda im się zaangażować Bowiego do produkcji jako wujaszka, myślę że to byłby mocny punkt tego serialu, może jakoś lepiej zniosłabym poziom absurdu. Pozdr ;*.
Oj, no widzisz, dobrze kminisz. Przecież on mógł mieć wynajęty ten magazyn :) Stosy fałszywych paszportów to miał na pewno.
Abigail miała dużo siły ( bez wysiłku wypchnęła Alanę przez okno ) i dlatego przeżyła pierwsze podcięcie gardła...heh
Dla mnie jednak najlepsza w tym odcinku reakcja pogotowia i organów ścigania....Alana zgłasza strzały zanim weszła do domu Hannibala, Will po zastaniu Alany dzwoni po karetkę, a jakiś czas później po dźgnięciu Willa, prawdopodobnie zabiciu Abigail i Jacka nasz Hannibal wychodzi sobie, staje nad Alaną i rozkoszuje deszczem....karetki, ani FBI czy policji ani śladu.
Alana to tam małe chuchro, z rozpędu te dzieciaki z jednego odcinków mogłyby to zrobić...
W momencie kiedy Hanni wychodzi na ulicę i zakłada płaszcz, za jego plecami widać słabe odbicia czerwono-niebieskich świateł na ogrodzeniu, więc ktoś akurat nadjeżdżał. Hanni sobie stanął, bo słyszał że syreny są jeszcze daleko, my nie- bo dramatyczną muzyczką je zagłuszyli;)
Ja sie zastanawiam kto zginął ? myśle że na pewno Abigail ale myśle co z Jackiem bo Will i Alana na 100 przeżyją XD co myślicie ?
Mnie się wydaje, że Jack i Will na pewno przeżyją. Z kolei nie wiem jak z Alaną. Ale najpewniej tylko Abigail zginie.
Will i Jack na bank - to zbyt wazne postaci, by pozwolic im zginac (choc co do Jacka mialam lekkie watpliwosci w ostatnim odcinku).
A Alana, no coz... w sumie to z tego co widac, to ona wywoluje skrajne emocje u wiekszosci fanom serialu, wiec raczej nikt po niej plakac rzewnie nie bedzie :)