Ze smutkiem stwierdzam że chuda pani doktor, artystycznie rozwichrzony major, rozdarty naukowiec i podróbka Jennifer Lopez są ponad moje siły. Czarny ujdzie. Starałam się, naprawdę się starałam :(
No i czarny w drugim sezonie wyleciał;) Według mnie poza Podróbką Jennifer L.czyli Teylą obsada jest znośna, szczególnie Mckay.
Owczarek jest do bani!! Teyla...sztywna i jednocześnie przerysowana!! Weir...kto ku..wa mać zatrudnił aktorkę ją grająca? była tandetna, beznadziejna, sztuczna i w ogóle działała mi tak na nerwy, ze w myślach popełniałam samobójstwo za każdym razem jak sie odezwała. Jedynymi pozytywnymi postaciami były wraithy, Ronon, Rodney, i kapitan drugie drużyny nie pamiętam jak się on nazywał ale często pomagał drużynie owczarka. całość (serial) był poniżej przeciętnej pod względem efektów, gry aktorskiej, fabuły i czegokolwiek!!
.ja zaczynam się przyzwyczajac, ale tez uwazam, ze sierota skompletowala obsade..
..plusem jest Rodney - komiczny.. niestety (ekhm, jestem dziewczyna no nie?) on to nie Daniel Jackson.. ehh..
.a ladny nawet major jest.. no to tylko podroba po O'Neillu.. nieudana :/.. ale i tak w porownaniu z reszta jest ok..
.czarny jest niewidoczny w ogole ;/..
.ale najgorsza to jest Teyla - maksymalnie przerysowana i przepakowana postac.. babo-chlop o mocy telepatycznej polonczonej z widmami :>.. .aktorka nia grajaca jest niewydazona..
.ale i tak najlepszym aktorem to byl gosc od widma, co przezwali go Steve ;)
Steve był rewelacyjny:D ale przed tobą poznanie Todd'a:D niesamowita postać:D mądra, inteligentna, szczwana, przebiegła, taktowna a na dodatek z niesamowitym poczuciem humoru....którego Ci z Atlantis nie rozumieją:D
Mnie tam się podoba. Szczególnie fajną postacią jest John Sheppard, myślę, że moją ulubioną. Weir mnie denerwuje niekiedy, ale jakbym się miała spodziewać idealnej obsady, to nie oglądałabym nic. Jednym pasuje, innym nie. Przestańcie oceniać grę aktorską, stopień realizmu itd., bo i tak do niczego nie dojdziecie. Usiądźcie przed telewizorem i rozluźnijcie się. Takie seriale nie są po to, żeby rozkładać je na części pierwsze - zwyczajnie dajcie się ponieść. A gra Rachel Luttrell nie jest wcale taka zła. Jest nieco wyniosła, dumna i stateczna - jest w końcu królową... Naprawdę, nie rozwodźcie się - są duuuuuuuuuuuuużo gorzej dopasowane obsady.
Shepparda uwielbiam, Teyle średnio, McKey też jest super, Wier jest ok, ale Forda nigdy nie lubiłam, ta postać jest taka zupełnie bez charakteru jak dla mnie. Ale kto z polskich tłumaczy z Wraith zribił Widma??? To chyba powinno zostac jako nazwa własna rasy, jak Goa'uld!!
Sheppard i McKey sa najlepsi bez dwóch zdań a z tego co wiem tu już na AXN zamiast nazwy Wraith sa Widma.
lektor niestety wiele mija ( pomijając już fakt że nie potrafie tego lektora słuchać.. ma taki niefajny głos). nie tylko tłumaczenia padają, pomijane są ciekawsze kwestie... cięte rozmówki nie brzmią tak jak w oryginale.. taki urok lektora.
no aż sie nie moge doczekać tego Todda, o którym tak wszyscy piszą - jestem w prawie połowie sezonu trzeciego i dręczy mnie ta obsada.
Shepard w sumie ma własny charakter i jest ok - nie jest to Oniell ale co z tego - ważne że jest to Sheppard.
MacCay też ok - jest to w sumie idiotyczna postać, bo jest takim geniuszem co przestraja w mig urządzenia obcej technologii...w sumie to jest poważny i najwiekszy zarzut dla tej serii - brak "wiarygodności" całej tej otoczki technologicznej. SG1 jakoś kombinowali by to sie kupy trzymało...było wsparcia Sgardczyków np. i innych cywilizacji...tutaj McCay jest kurde wszystkim w jednym - NIE MNIEJ JEDNAK - jako charakter jest wyrazisty.
Becket jako lekarz jest ok.
Teyla...boże jaka nuda......
Ronan.....matko jaka płaska postać...rozstrzelać, zgnieść.
Weir....jezu jaka sztywna.
w skrócie obsada to: boże, matko, jezu...... :D
z jednym się zgadzam: Weir jest najgorszym ze wszystkich, znanych mi ośmiu dowódcach programu stargate. mam nadzieje, że 9 dowódca (w tym 2 dowódca Atlantydy) będzie lepszy
po za tym nie mam nic do Johna i Rodneya. Żałuje, że tak mało tu O'Neilla i Daniela. Carter jest tu odpowiednio
to może nie tyle kwestia obsady (choć aktorka grająca Weir jest do bani) co kwestia płaskich postaci. Teyla jest sztywna, Ronon jest płaski...
ale Becket, John czy MacCay są w porządku...
No moim zdaniem to akurat opinia o obsadzie jest jak kulą w płot. Toż obsada w SG-1 była tragiczna. Tam prawie żaden z aktorów nie pasował do swojej roli.
Mi właśnie dlatego podoba się SGA że każda postać jest przekonująco obsadzona i każda z postaci jest interesująca.
Sorry ale MacGywer w roli twardego oficera (wcześniej Kurt Russell)kompletnie mnie nie przekonywał. Amanda Tapping rety jej postać była tak nudna że ziewałem na sam jej widok nie wspominając o tym że ta aktorka nie jest seks bombą. Michael Shanks w miarę pasował do roli ale do pierwowzoru filmowego troszkę mu daleko. A Teal'c on w niektórych odcinkach miał tylko jedną kwestię "indeed" mimo to akurat jego postać moim zdaniem była najbardziej przekonująco pokazana przez scenarzystów. Rozumiem że wiele osób ma do SG1 ciepłe odczucia ale to dlatego że ten serial był pierwszy. Stawiając SG1 z SGA wybieram ten drugi ma nie tylko ciekawszych aktorów ale też fajniejszych (straszniejszych) przeciwników Widma przemawiają do mnie bardziej niż Gou'uld, a i wizja Atlantydy jako kosmicznego miasta na wodzie jest dosyć przekonująca.