Starkowie byli nudni, a Boltonowie są ciekawi, niech żyją jak najdłużej.

ktoś nazywa Jona Starkiem?

Niby kto?

Drogon nie umiera, po prostu był zmęczony i poszedł spać. Ze swoim nastawieniem przypomina Charizarda z Pokemonów :d

Piękne to scenki z życia rodzinnego były :D Danka w końcu znalazła sobie, w postaci Drogona, godnego męża - leniwy, humorzasty i mający wszystko w rzyci... warci są siebie :D

Drogon nie umiera.

Będzie latał jako jeden ze smoków? To chyba najlepsze wytłumaczenie.

Ej nie zapominajcie o powrocie Varysa :) Grubas z Tyrionem pewnie sporo namieszają w przyszłym sezonie. No i lubię ten duet, ze względu na cięte riposty.

Czy ktoś kto czytał książki może mi wytłumaczyć o co chodzi w wątku Aryi, jak działa magia Boga o wielu twarzach itp.?

Podbijam pytanie.

Z magią jak to z magią - nie ma jednoznacznych wyjaśnień, w książkach też. Ale akurat w serialu tragicznie ten wątek spłycili :/ Arya kradnie twarz, przyodziewa ją niczym jakiś mistrz w sztuce i wsio, a nawet nie przeszła podstawowego szkolenia czy co tam przechodzą Ludzie Bez Twarzy. Kicha totalna, scenarzyści pojechali tylko tanim efekciarstwem...

Ale w książce było to opisane bardzo podobnie. Założyli Aryi twarz mimo że nie przeszła żadnego szkolenia.

Sporo wątków ale więcej niedopowiedzeń i spłyceń. Szczególnie mnie ciekawi czemu Stanisa zaatakowała armia jazdy , czemu wcześniej wszystkie konie zabrali i nikt się nie zorientował. Boltonowie nie dysponowali tak dużą liczbą kawalerii, a powodu dla którego dezerterzy mieliby go zgładzić ... nie ma.
Dorne znowu kiepsko... Doran zdaje się być nic nie przewidującym idiotą w serialu.
Niemal 10 minut pokuty Cersei strasznie nudziło przy tym ile można było pokazać na koniec sezonu, tym bardziej Kevan w roli namiestnika nawet się nie odezwał, Tyrellów nie ma.

Ciekawe w scenie Danny, przy Drogonie, wrona siedząca obok .... to przypadek czy celowy zabieg :)

Z tą wroną też miałem takie skojarzenia. Może Bran się już szkoli:) W książce Dorne zostało lepiej rozegrane no i Doran miał plan

jak się nazywa ostatni utwór (końcowa scena + napisy)?

Utwór podczas ostatniej sceny to "Winterfell" ze ścieżki dźwiękowej do drugiego sezonu. Jeśli chodzi o utwór lecący podczas napisów to szukałbym go w tegorocznym soundtracku.

dzięki za "Winterfell". myślałam, że to "Goodbye Brother" z 1 sezonu, ale nie do końca mi się zgadzało.

niestety żaden utwór z soundtracku do 5 sezonu nie przypomina tego co słyszymy na napisach końcowych :(

Faktycznie, przesłuchałem na szybko soundtrack i nic. Na szczęście znalazłem to:
https://www.youtube.com/watch?v=6XP3n87DI2A

ewentualnie znalazłam "Kill Them All" - sezon 1. to jest to.

mniej więcej.

Szczerze? Dla mnie grand Finale był tydzień temu. Ten odcinek to była klamra dopinająca niektóre wątki. Czyli w pewnych miejscach tfurcy pozbawili nas złudzeń - jak ze Stannisem, w innych pootwierali furtki ...czyli standardowo. A poza tym śmiechałam co rusz...śmiechałam podczas klęski Stannisa , śmiechałam przy wątku Krasnala gdy dawno nie widziany Łysy znajomy ujawnił się niczym Henreietta z pożal się telenoweli, śmiechałam gdy Drogon zaliczył focha i uciął sobie drzemkę, gdy para Sansa i Feciu oddali skok z muru (głupłam bo nie wiem czy to samobój był? uświadomi ktoś?), śmiechłam nawet na pocałunek Żmiji , przyznanie się Jamiego do ojcostwa ("Ja wiem tatku, ja wiem") , i w ogóle, nawet przy Aryi się ośmiechnełam letko , mimo że trik z twarzami i cały zamysł tym razem miał ręce i nogi.... NIe śmiechałam pacząc na Cersei i jej marsz, a to dlatego , że drogie dziecinki od jesieni i u nas takie cuda będą się działy, także szykujcie się , szybciutko rachuneczki sumienia i w ogóle, praca nad ciałem żeby wypaść co najmniej tak dobrze jak Lenka.
I wreszcie nie śmiechłam gdy biedny Jon zaliczył ostrzami - a bo to takie owszem filmowe, ludzkie czyli kure**** sko niesprawiedliwe, ale tak bywa że wizjoner przegrywa z maluczkimi w pupę sobie zapatrzonymi burakami - co ani to myśleć za bardzo za siebie ani o żdźbło włosa wzrokiem nie sięgają. Tyle że Sami i Kwiatek uciekli na czas.

I tak mi przeleciał Grand Finale. Spodziewałam się tego zakończenia. Spodziewam się jednak że wątek Jona w tym miejscu nie zemrze i jednak Martin nie ZROBI NAM WSZYSTKIM NA ZŁOŚĆ, czyli na odwrót od tych wszystkich domysłów. I ciekawam Dothraków , i tego czemu Drogon Królowej nie pomoże? dalej foszek? czy może dwa ogiery zdążą na czas , zanim ją przeleci całe to ładnie ukazane morze dzikusów?

Nie mam pretensji o ten odcinek do DBD - po prostu hollywódzko ładne zamknięcie, nie za trudno żeby się trybiki nie przypaliły niektórym widzom,czyli standardowo. Ale ciśnienia mi nie podniosło, owszem smaczek jest, ale póki co na razie bardziej na książkę. Może wreszcie George?

7/10

Grand Finale to tak naprawdę powinien być odcinek zawierający jednocześnie bitwę z wędrowcami, spacer pokuty Cersei, porażkę Stannisa i te smocze cuda na arenie. Niestety, wiemy jak działa telewizja, nie można zostawić wszystkiego na ostatni odcinek, bo to wcześniejsze nabijają oglądalność, dlatego od początku to 8-9 odcinki są ciekawsze od samego finału (ten był akurat całkiem całkiem).

Największe rozczarowanie chyba dotyczy Stannisa. Jego ostatnia bitwa mogła zostać jednak pokazana choćby na chwilę, zwłaszcza że szedł na samym czele swojej armii. Zamiast tego dostaliśmy oszczędności budżetowe i zamiast bitwy nakręcanej od początku sezonu samego Stannisa z dwoma pachołami. Już bym wolał odpuścić całkowicie pokazywanie Danki, jej smoka i dzikusów, a pokazać trochę mocnego starcia armii.

Co do wątku Stanka się zgodzę. Dmuchali go jak balon, łącznie z poświęceniem Shireen - po czym ekspresowo Czerwona Kapłanka stwierdziła "eę nie" to nie ten Król, wzięła tyłek w kroki , żona zawisła, Brienne łep ucięła i tylu po wielkim Stannisie.
No po hollywódzkiemu.

Ten szósty sezon bez Jona, bez Stana, z Daną gdzieś tam u dzikusów, Littlefingerem, który tak pokombinował, że już nie ma najmniejszego wpływu na cokolwiek... zapowiada się w najlepszym wypadku na dorównujący przeciętnemu piątemu sezonowi :/

Albo po prostu wysyp nowych wątków i nowych graczy:) o czym sugerują wieści z castingów. Poza tym trzeba jeszcze kapuchę trzepać ze cztery sezony , także wiesz , nie ma lekko.

I smutłam;/:( Sam Kity Haringthon wyznał że nie powróci w 6 sezonie GoTa i że jego time w serialu dobiegł końca.
Szkoda;/

A co miał powiedzieć, że zagra? Jeśli będzie w 6 sezonie, to pewnie twórcy będą to trzymać w tajemnicy, bo po prostu był by to ogromny spoiler(co nie zmienia faktu, że Jon mógł po prostu umrzeć :))

Też mam taką nadzieję, w książkach wątek kończy się podobnie, mam nadzieję, że czekają na ruch Martina, niech juz napiszę tą książkę, bo chcę wiedzieć co się z Jonem stało (i w książce i w serialu). Może byc tak, że jednak Jon w serialu zginie bo nie mają na niego pomysłu, sama już nie wiem, skoro Dedeki wiedza jak zakończy się gra o tron to może nie ma tam jednak miejsca dla Jona :-(

W internecie jest także informacja, ze Bryan Cranston ma zagrac jakiegos zabojce polujacego na Jona Snowa, także kto to wi, czo dalej byndzie!

Śmiecham na Ciebie za prymitywne nawiązywanie polskiej sceny politycznej do serialu.

Śmiechaj póki jeszcze możesz;)

Ja się nie śmieję, ja po jesieni przeżywam tragedię, jeśli opisana przez ciebie sytuacja będzie.

Nie chcę być czarnowidzem ,ale zaczęłam intensywniej spędzać czas na siłce, co by cyc do jesieni nie opadł:) Żeby podwójnego "wstydu" nie było.
Przyłączam się i utulam;)

Walking a podobały Ci się piersi Leny. Ciało cudne, ale cycunie takie trochę... ja wiem... Co myślisz?:)

To była dublerka.

Walking, to nie było ciało Leny. Rany, przecież ona ma zupełnie inną figurę! Inne piersi, drobne, szerokie biodra. Debilny zabieg swoją drogą, no ale...

Już wiem litwosxd.:)

Myślę że w życiu każdego nikusia internetowego przychodzi taki czas kiedy trzeba dorosnąć i porzucić świerszczyki dla nastoletnich masturbatorów i zając się poważniejszą lekturą , ponoć Gość Nie-dzielny szkodzi mniej. Ale co ja tam wiem...

Jednego nie rozumiem. Czemu Sansa i Theon strzelili samobója? Ze strachu przed zemstą za zabicie laski Ramseya? Ta scena strasznie nijaka była jak na zabicie tak ważnych postaci w serialu.

skoczyli w zaspe sniezna, wszystko bedzie dobrze.

obejrzałem kilka razy i tam żadnej zaspy nie było tylko zamarznięta ziemia.

IMO kluczem do zagadki jest śnieg, Theon pewnie wcześniej przyczaił gdzie największe zaspy się robią i hop

nikt nie strzelił samobója, pod murami Winterfell zbierają się zaspy śniegu a Theon wybrał miejsce, gdzie zaspy są największe- kilkumetrowe.

Nie ma to jak chęć poczytania co inni sądzą o odcinku i natknięcia się na spoilery z książki.Nosz to mne wkurza tutaj w ludziach,powinno się gadać tutaj tylko o serialu,a jak ktoś ma ochotę porównywać serial z książką i szpanować wiedzą niech sobie założy osobny temat.

to zaloz sobie osobny bez spojlerow i czytaj bez pretensji.

Szpanować wiedzą:):):) ha ha

Naprawdę dobry odcinek. Odrzuciłem już oczekiwania co do logiki i konsekwencji serialu, więc oglądało się świetnie. Nie wiało nudą, ani przez chwilę. Spoilery do Wichrów są bolesne, ale były do przewidzenia. Po pierwsze Stannis. Nie wiem czemu, ale na mej twarzy zagościł lekki uśmiech, gdy Brienne skazywała go na śmierć. Widać, że fanatyzm pozbawił go wszystkiego: córki, żony, Meli, armii i życia. Mimo to czuję gorycz. Boltonowie wciąż bezkarnie mogą zanieczyszczać Winterfell :( Braavos było jak niemal zawsze świetne. Uwielbiam Aryę, okrutnie mszczącą się za krzywdy swoje, ale też i Starków. Dom Czerni i Bieli jak zawsze bezbłędny. Dorne bez komentarza, bo choć zgon Myrcelli lekko mnie zaskoczył, to... Po prostu bez komentarza. Za wąskim morzem ciekawie, bo zjawia się Varys, reszta wyrabia normę. Marsz Cersei był piękny. Momentami jej współczułem, ale i tak cieszyłem się w duchu, bo zasłużyła. Szkoda tylko totalnie skopanej sceny "For the watch" - jeśli dedeki tak skończą los Jona w serialu, nie daruję im tego.

Wymieszano wątki z książki z "twórczością" scenarzystów. Najlepsza scena to marsz Cersei. Cieszy też powrót Varysa, Meeren być może będzie w końcu zarządzane przez kompetentną osobę. Bez sensu wątek Brienne i świeczki w wieży, tyle się kobieta naczekała, by w końcu rozminąć się z podopieczną. Wątek Stannisa też dziwnie urwany, po raz pierwszy mam wrażenie zastosowano tanie moralizatorstwo: tyle Stannis poświęcił, a jego ambicje zostały pokarane. Zabrakło mi większej "przewrotności" jego losów, choć mimo wszystko na końcu jednak zachował godność. Śmierć Myrceli też nie stanowiła zaskoczenia. To co mnie dziwi to brak jakiejkolwiek reakcji Tommena na wydarzenia toczące się jego stolicy...Poza tym gdzie był Duch ? Największe wrażenie wywarł na mnie jak zawsze Drogon oraz scena z Dothrakami, Khaelesi wraca do korzeni. Finał otworzył wiele nowych wątków i tylko ciekawe co scenarzyści wymyślą...

Kim są ludzie, którzy się pojawili na polanie otaczając Daenerys?

Dothraki zapewne, czy tam lud Khalasar.