Lannisterowie, Starkowie, Targaryenowie, Baratheonowie, Tully'owie, Tyrellowie, Boltonowie,
Martellowie, Arrynowie to najważniejsze rody?
A ci Turly'owie, Tarthowie, Karstarkowie, Greyjoy'owie, Frey'owie to tylko takie pospolite mniejsze
rody, które przysięgają wierność innym większym rodom, tak?
Nie wiem, może się mylę. Wyjaśnijcie mi.
Nie. Północ należy do Starków, Boltonowie byli chorążymi Starków, stąd ich bękarty mają na nazwisko Snow.
No ale Starkowie stracili Północ, a Boltonowie ją w 5 sezonie podbili. I raczej tak zostanie dopóki mali Starkowie ni wrócą na Północ i lordowie nie opowiedzą się po ich stronie.
"Boltonowie byli chorążymi Starków, stąd ich bękarty mają na nazwisko Snow."
Może gdzieś się pogubiłem, ale co ma wspólnego nazwisko bękarta z rodem panującym na danym terenie? Raczej chodzi o sam teren, a nie o ród na nim panujący. Na tę chwilę to Północ zdecydowanie nie należy do Starków - zarówno w serialu jak i w książce.
Nie wiem jak inaczej to określić ale chodziło mi o to że podporządkowali sobie chorążych i wgl, młody Bolton i podrabiana Arya itd.
Rządzą na Pólnocy zgodnie z dekretem panującego króla. Nie wiem co ma sukcesja do tego (pytam o Boltonów).
A czemu Stannis, a nie Daenerys? Królem jest ten kto rządzi, a nie ten kto chce rządzić. Hahaha - to Jon jest Starkiem? Ciekawe teorie, jednocześnie dyskredytujesz Tommena - który jest uznanym synem prawowitego króla, a wynosisz do panowania bękarta.
Tylko że Tommen nie ma krwi Baratheonów, którym należy się tron. Stannis jest prawowitym królem (Targaryenowie stracili tron prawem podboju + uciekli, a do tego Baratheonowie byli kiedyś związani z Targaryenami). Snow powinien rządzić w Winterfell bo: Robb i Cat nie żyją, Bran, Rickon i Arya są uznawani za zmarłych, a Sansa jest zaginiona (poza Littlefingerem nikt nie wie gdzie jest). W takim wypadku tytuł lorda otrzymuje bękart, w końcu płynie w nim krew Neda.
Boltonowie byli drugim najważniejszym rodem na Północy a teraz wskoczyli na pierwsze miejsce, więc nie ma tu co odejmować ;)
prawnie im się nie należy. no właśnie a jakie prawo o tym stanowi?
jakie prawa miał Robert zdobywając tron? sukcesji? no miał jakieś tam powiązania z Targaryenami, bodajże był dalszym kuzynem Rhaegara, ale mimo wszystko jednak zabrał tron siłą. prawnie należał się Targaryenom ale przeszedł w ręce Baratheonów, bo Robert zmiażdżył Targaryenów, tak jak Boltonowie pokonali Starków, więc zajęli sobie Północ.
sam Aegon Zdobywca zdobył Siedem Królestw siłą a nie miał do nich żadnych praw.
Tak jest z tym, że Grejyojowie teraz uważają się za królów i nigdy nie byli chorążymi innego rodu. Ogólnie ludzie z Żelaznych Wysp nigdy nie lubili nikomu składać przysiąg, chyba że nie mieli wyjścia.
Po za tym nastąpiły przetasowania. Freyowie zajęli miejsce Tullych jako seniorzy Dorzecza, a Boltonowie miejsce Starków jako panów Północy.
Rody z drugiego akapitu (oprócz Greyjoyów) to chorążowie wyższych rodów. Ród Tarly służy Tyrrelom, Tarthowie wcześniej Baratheonom, ale nie poparli Stannisa i służą koronie, Karstarkowie podlegali wczesniej pod Starków, teraz pod Boltonów, Freyowie po wiekach bycia chorążymi Tullych zajęli ich miejsce.
Czyli teraz Starkowie i Tully'owie idę na dół, a Frey'owie i Greyjoy'owie na górę?
No i z jednej strony o Targaryenach się dużo mówi, bo Daenerys ma swoje smoki i planuje atak, ale nie ma podwładnych rodów. Czy to nie dyskwalifikuje Targaryenów z rodów z górnej półki?
Targaryenowie rządzili przez 300 lat. Przez ten czas Targaryenom służyły dosłownie wszystkie rody i nie było buntów ani wielkich konfliktów.
Sytuacja zmieniła się gdy pół królestwa zbuntowała się przeciwko Aerysowi Targaryenowi.
Jego miejsce zajął Robert Baratheon.
Ponieważ był uzurpatorem (to znaczy, że wziął tron siłą) zmusił resztę rodów do posłuszeństwa. Jeżeli jakiś ród za jego rządów, przejawiałby sympatię do Targaryenów od razu zostałby ogłoszony wrogiem królestwa. I dlatego Robert tak się denerwował, że jeszcze dwóch Targaryenów żyje, bo jakiś ród w królestwie mógłby się zbuntować przeciw niemu i poprzeć Viserysa, albo Dany.
Wiadomo, że rody sprzyjajace Targaryenom istnieją ale są w ukryciu, albo na wymarciu (np ród Darrych).
Silną rodziną, która popiera Targaryenów są Martellowie ale oni jeszcze nie powiedzieli tego otwarcie.
Poza Oberynem Martellem, który chciał mścić Elię i jej dzieci, które miała z Rhaegharem Targaryenem.
"Jego miejsce zajął Robert Baratheon.
Ponieważ był uzurpatorem (to znaczy, że wziął tron siłą) zmusił resztę rodów do posłuszeństwa"
A co to Targaryenowie tronu siłą nie wzieli ?????? To juz prędzej królem był Robert bo jego poparli ludzie i to ludzie zdobyli tron dla niego, a Targaryenowie zdobyli tron tylko dlatego że mieli smoki, które paliły kolejne armie.
Ale ludzie poparli Roberta tylko dlatego ze krol byl uwazany za szalonego i rzeczywiscie szalony byl. A przez wczesniejsze setki lat Targaryenowie rzadzili w spokoju. Owszem, tron zdobyli przez walke, ale jaki wladca zdobyla wladze dajac poddanym kwiatki? To naturalna kolej rzeczy.
Poparli Roberta dlatego, że - tak samo jak Rhaegar - był prawnukiem w prostej linii Aegona V.
Targaryenowie nie do końca rządzili w spokoju. Zresztą równie dobrze Baratheonowie mogliby teraz rządzić w przez ileś tam pokoleń i ich dynastia byłaby tak samo królewska jak wcześniej targaryeńska.
Targerynowie mieli spokoj od czasu Aegona V i madrej decyzji Aemon'a, ktory nie chcial tronu, rzady Aegona V, Jaehaerys II, i w koncu Aerysa II (przynajmniej na poczatku) byly okresem bez wojen w Westeros, rozwoju i bogacenia sie.
Lordowie Westeros zgodzili sie na wybor Roberta tez z tej przyczyny ze Stormland bylo najmniejsza z krolestw, sam Robert nigdy nie mial zapedow dykatorskich, zgodzil sie na szeroka amnestie dla zwolennikow Targerynow.
Smierc Rhaegara i jego dzieci spowodowala ze nikt nie chcial pokladac nadziei w Viserysie ktory byl dzieciakiem, i jak sie pozniej okazalo mial podobne jak ojciec problemy psychiczne.
Bartheonowie też mieli spokój choć krótki do czasu kiedy Stannis zaczą rozsiewać pomówienia tym raczej nie przysłużył się królestwu. Stasiu mówi, że zdobywa Tron tylko ze względu na PiS, ale znacznie bardziej byłby sprawiedliwy (tak samo jak Robb) gdyby stwierdził, że nie warto zawracać sobie głowę tym wszystkim i oszczędzić życie tysięcy ludzi, którzy przez wojnę stracili życie. Stannis żyłby sobie w spokoju na Smoczej Skale a i może otrzymałby jeszcze Koniec Burzy po stłumieniu buntu Renlego. Gdyby Robb nie zaczynał swojej wojny Starkowie nadal rządziliby północą.
Lannisterowie polozyliby łapę nawet na Koncu Burzy, powolujac sie na prawo dziedziczenia, w koncu to Robert byl pierwotnie dziedzicem Stormland, tylko zrzekl sie tytulu na rzecz Renlego, Stannis z swoja wysepka nie mialby wielkiej mocy przetargowej.
fanatyzm religijny i osobiste rozgrywki z Robertem sprawily ze Stannis stracil poczucie rzeczywistosci, uwazal ze kazdy jest przeciwko niemu, nawet potencjalni sojusznicy:
Mlody Wilk - sciecie Neda rozpoczelo caly ten shitsztorm
Reach - Tyrrelom tez nie po drodze z wzrostem znaczenia i tak silnych Lannisterow
Dorne - wiadomix, Martellowie palaja zadza zemsty za mord w KP spowodowany przez Tywina
Dolina - Lady Arryn byla w sumie chora psychicznie, ale reszta lordow Doliny z checia tez potluklaby sie z Lwami ramie w ramie z Dorzeczem i Polnoca
Stannis mial ogromne mozliwosci zbudowania szerokiego frontu przeciwko Lann'om ale kompletnie to zingnorowal, dogadal by sie z Renlym/Tyrrelom, dolozyl Mlodego Wilka, spora czesc Dorzecza i juz jest sila ktorej Lannisterowie nie mogliby sie oprzec, obiecal by Martellom sprawiedliwosc za smierc Elli itp itd.
Jednak zaslepiony nie potrafil tego dostrzec
Wszystko to prawda oprócz tego, że włączając Robba do sojuszu wyrzekł by się kawału królestwa
Lepsza polowa krolestwa niz nic ;)
Zreszta Polnoc i tak byla malo znaczaca z pkt widzenia pozostalych krolestw, oddalona, dzikia, nieprzystepna.
"Lepsza polowa krolestwa niz nic ;)"
To nie jest sposób myślenia Stannisa. On nie idzie na kompromisy i nie zadowoli się kawałkiem, który jest na wyciągnięcie ręki, jeśli do wzięcia jest całość.
Ale jeśli północ jest wolna to inni też wpadną na pomysł zrobienia swojego kraju niezależnym zresztą widzimy to po postawie greyjoyów inni też by chcieli być niezależni a niezależność północy zaprosi innych do tego samego postępowania.
Tyle tylko, że Stannis rzeczywiście nie dostał pomocy od nikogo, bo jego potencjalni sojusznicy albo go zdradzili, albo próbowali oderwać swój kawałek tortu. Dlaczego Stannis miałby z takimi ludźmi pertraktować?
I nie zgodzę się, że Stannis miał możliwości zbudowania szerokiego frontu przeciw Lannisterom. Tak naprawdę mógł liczyć na swojego brata i na Robba. Zapewne spodziewał się, że obaj uszanują więzy krwi (Renly) i przyjaźni jakie łączyły oba rody (Robb). Srodze się przejechał i nie jest to jego wina, że do sojuszu nie doszło.
Z pozostałych wymienionych przez Ciebie potencjalnych sojuszników odpada Dolina, gdzie rządziła Lady Arryn, która nie miała ochoty wystawiać nosa poza swe bezpieczne góry. Nawet jeśli ten czy inny lord chętnie wsparłby Stannisa, decyzja należała do niej. Martellowie nienawidzili Lannisterów, ale to nie znaczy, że pałali miłością do Baratheonów, a zwłaszcza do posępnego Stannisa. Doran to ostrożny człek i czekał jak cała awantura się zakończy. Tyrellów przeciągnął Renly z racji swej zażyłości z Lorasem. Skusił ich też wizją małżeństwa z Marg. Co miałby im zaoferować Stannis?
Generalnie należy pamiętać, że Stannis nie miał za bardzo czym tego frontu zbudować. Z ziem, którymi rządził nie był w stanie zebrać znaczącej ilości żołnierzy. Bez armii nie miał silnej pozycji negocjacyjnej. Owszem, miał prawo krwi, ale ono jak widać niewiele znaczyło dla zdrajców i uzurpatorów. No i do tego Stannis nie był raczej lubiany, co też nie było bez znaczenia.
Gdyby Robb nie zaczął walczyc, okazłby słabość. Pojmanie ojca to wystarczający powód, żeby zebrać chorągwie.
Ale cofnijmy się trochę w tył. Czy to wszystko się nie zaczęło, gdy Cat zabrała Krasnala do Doliny? Przecież wtedy Lannisterowie wypowiedzieli wojnę. No i Góra atakował dorzecze. Ogólnie dużo było powódów do wojny.
" Gdyby Robb nie zaczął walczyc, okazłby słabość "
Można było wszystko sprytnie i dyplomatycznie załatwić nawet jeśli chciał wojny to mógł wejść w sojusz z Renlym czy Stannisem a nie dążyć do uczynienia wolnego państwa co popchnęło także Greyjoyów do akcji. Jak ktoś wspomniał w jakimś temacie czy nawet w tym Robb uczynił śmierć ojca bezużyteczną oddzielając północ od reszty siedmiu królestw. Tym samym Sansa zaczęła być gorzej traktowana niż była a jego własna siedziba zdobyta przez zdrajcę jego bracia byli dla niego nieżywi a potem jeszcze bzykanko z Talisą (co niebyło godne Starka) Roose postąpił mądrze i sprytnie knując zdradę.
Z Renly'm jeszcze ybły szanse, musiałby tylko zgiąć kolano na koniec (co byłoby ciężkie, bo lordowie północy obwieścili go królem).
Ze Stannisem to już w ogóle ciężka sprawa... Jak on nawet Robba nie widział, Robb NIC nie zrobił, a jedynie walczył z Lannisterami (wspólny interes obu panów), a i tak bawił się z Kapłanką w pijawki.
Co do Greyjoyów. Gdyby nie wypuszczenie Theona, Winterfell pewnie nikt by nie zdobył, bo pierwotnym planem Żelaznych Ludzi było zdobycie brzegu (i chyba Fosy Cailin o ile dobrze pamiętam - tutaj Robb też miał genialny pomysł by ową twierdzę zdobyć).
Sansa do Bitwy nad Czarnym Nurtem była narzeczoną Joffa, więc nic by jej nie zrobili. Potem Tywin przyjechał, więc też nie pozwoliłby żeby coś jej się stało.
Co do Jeyne (Talisy)... Chłopaka poniosło, nie zapominajmy, że miał 16 lat. Był genialnym strategiem, wojnę na polu bitwy zdobyłby z łatwością, zniszczyła go ta druga strona wojny (jak to Tywin powiedział "niektóre wojny wygrywa się piórem i atramentem").
A i koronę to Robbowi nałożyli lordowie na głowę, a nie on sam.
"Gdyby nie wypuszczenie Theona, Winterfell pewnie nikt by nie zdobył"
Greyjoyowie chcieli zdobyć całą północ Theon kiepsko załatwił sprawę ze swym ojcem i Robb kiepsko załatwił sprawę z Theonem
"Z Renly'm jeszcze ybły szanse, musiałby tylko zgiąć kolano na koniec (co byłoby ciężkie, bo lordowie północy obwieścili go królem)."
"A i koronę to Robbowi nałożyli lordowie na głowę, a nie on sam."
Renly mawiał, że Robb może zachować tytuł Króla Północy, ale będzie musiał oddać hołd lenny zamiast obchodzić się z chorążymi jakby to oni władzę nad nim mieli a nie on nad nimi nie mieliby wyjścia gdyby poparł Renlego czy też Stannisa, któregoś Barthona by poparli i to najpewniej tego co poparł ich senior. I nie pisz tutaj że to lordowie go obwołali królem gdyby nie chciał być królem to by przypomniał im o co walczą i za co zginą jego ojciec a on zginą za Barthonów
A na początku nie było tylko w planach inwazji na Kamienny Brzeg?
Na co mu tytuł Króla, skoro nim by nie był? Trzeba się wczuć w tamtejszy klimat, bycie Królem, a następnie zgięcie kolana przed Renlym ukazałoby slabość co wykorzystali by czy to Freyowie czy Boltonowie czy inny chwiejny ród.
Cała Północ zapragnęła autonomii i odłączenia się od królestwa. Przecież on sam siebie nie obwieścił królem jak pozostała trójka (Joffa nie liczę).
"A na początku nie było tylko w planach inwazji na Kamienny Brzeg?"
Przynajmniej nie ma nic o tym wspomniane rozdizały Greyjoyów zaczynają się od kiedy Theon tam przybył nie wiemy co działo się wcześniej
"Cała Północ zapragnęła autonomii i odłączenia się od królestwa. Przecież on sam siebie nie obwieścił królem jak pozostała trójka (Joffa nie liczę)."
Widzimy co się wydarzyło przez te niestłumione pragnienia. Obwołał się królem kiedy pozwolił żeby go nim obwołano chłop chciał mieć władzę i tereny niezależne tyle w temacie on na 100 % chciał zostać królem. Już po śmierci ojca mógł po prostu poprzeć Stannisa w walce ze wspólnym wrogiem. potem miał jeszcze szansę z Renlym, lecz jego matka wszystko załatwiła swoją dyplomacją a on swoimi zamrożonymi kolanami
"Na co mu tytuł Króla, skoro nim by nie był? Trzeba się wczuć w tamtejszy klimat, bycie Królem, a następnie zgięcie kolana przed Renlym ukazałoby slabość co wykorzystali by czy to Freyowie czy Boltonowie czy inny chwiejny ród. "
Na litość boską a nie mógł by być królem namiestkiniem północy bez tytułu króla (jego ojciec tym się zadowalał a władzę miał nie małą) . Robert miał jedynie tytuł a żadnej władzy wszystko robiła rada królewska. Przyszedł na nią raz w książce tylko po to żeby zlecić zabójstwo ostatnich Targów.
Freyowie i Boltonowie znaleźliby się po wygranej stronie czyli w przypadku dołączenia Robba do Stannisa po stronie Barthona ponieważ za Młodym Wilkiem poszliby napewno Umberowie (chociaż trochę by ponarzekali), Mormontowie, Karstarkowie, Hornwoodowie, Tully i ci wszyscy pomniejsi. CO dałoby Stasiowi armię niemałą. O Renlym nie piszę ponieważ tak czy tak zginąłby przez ten cień
Rozdział Theona zaczyna się gdy płynie do Pyke. Nie wiem jak ty czytałeś książkę... Nawet kazali Theonowi wracać z Winterfell, bo ta twierdza nie była w planach.
Poprzeć Stannisa gdy on ma 2, 3 tys armię, samemu mając bodajże ponad 20tys. Super pomysł.
Chyba najpierw miał szansę z Renlym, bo zanim Stannis zdobył dużą armię, to ta armia należała do Renly'ego. I nigdy nie wiadomo jakby to się potoczyło, bo młody Baratheon został zamordowany.
Na miłość boską, jaki król namienistkiem północy, bea tytułu króla. O czym ty w ogóle do mnie piszesz.
Robert rządził tak a nie inaczej, bo po prostu wolał pić, ruchać i się bawić. Zobacz jaką władzę miał Joff, który nawet nie był w 100% królem, przez swój wiek.
Stannis wygrał? A to nie wiedziałem, bo o ile pamiętam to dostał łupnia nad Czarnym Nurtem.
"Rozdział Theona zaczyna się gdy płynie do Pyke. Nie wiem jak ty czytałeś książkę... Nawet kazali Theonowi wracać z Winterfell, bo ta twierdza nie była w planach."
Nie było, ale Theon podbił Winterfell zabił tych niby młodych Starków i zdradził Robba. Robb wysłał Theona chociaż matka mu raz dobrze doradziła aby tego nie robił posłuchał lordów i został królem, ale swojej matki już jakoś nie chciał posłuchać. Dopóki Robb nie wysłał Theona żadnej inwazji nie było w planach Balona
"Poprzeć Stannisa gdy on ma 2, 3 tys armię, samemu mając bodajże ponad 20tys. Super pomysł.
Chyba najpierw miał szansę z Renlym, bo zanim Stannis zdobył dużą armię, to ta armia należała do Renly'ego. I nigdy nie wiadomo jakby to się potoczyło, bo młody Baratheon został zamordowany."
Do tego dążył jego ojciec skoro chciał go pomścić mógł poprzeć Stanisława nieważne ile jego armię przeważały nad armiami Barthona razem pokonaliby Lannisterów i odzyskałby siostry, miecz ojca, kości ojca i poległych to chyba to na czym mu zależało nie ? Chyba ,że zależało mu na samodzielnym mordzie Lannisterów, byciem królem Północy (choć tak naprawdę nie tylko północy, bo również Dorzecza ) prawda jest taka, ze Robb sam zaczął wojnę i sam ją przegrał, propozycja pokoju była nie do przyjęcia nawet przez najbardziej wyrozumiałego władcę chociaż wygląda na to, że o to właśnie mu chodziło.
"Na miłość boską, jaki król namienistkiem północy, bea tytułu króla. O czym ty w ogóle do mnie piszesz.
Robert rządził tak a nie inaczej, bo po prostu wolał pić, ruchać i się bawić. Zobacz jaką władzę miał Joff, który nawet nie był w 100% królem, przez swój wiek. "
Królewska Przystań leży daleko od Północy, władcy Westeros zależy tylko na tym, aby nie było buntów i na pomocy zbrojnej w razie wojny. Starkowie byli namiestnikami północy i zosataliby nimi nadal gdyby Robb złożył hołd Joffowi albo Stannisowi a nie bawił się w króla. Północ nikogo nie interesowała Starkowie sprawowali tam władzę najwyższą. Król troszczył się o to, zęby nie było buntów i wymierzał karyczyli robił to samo co robiliby Starkowie gdyby nie ogłosiliby się królami. Robb jednak wolał zagarnąć więcej niż połowę Westeros i brata królowej.
"Stannis wygrał? A to nie wiedziałem, bo o ile pamiętam to dostał łupnia nad Czarnym Nurtem."
czytaj ze zrozumieniem. Gdzie napisałam, że Stannis wygrał ? zacytuj
Theon przysłużył się Greyjoyom zdobywając Winterfell ponieważ przez to Starkowie mieli zamkniętą drogę do domu a tak w planach była inwazja na Kamienny brzeg ponieważ od czegoś trzeba było zacząć tę północ zdobywać
Drogę do domu to mieli zamkniętą przez Freyów, czy przez zajęcie przez Greyjoyów Fosy Cailin.
Robb był Królem więc np. taki Manderly w swoim Porcie by ich przyjął z wielką chęcią.
Czyli Balon na własne życzenie zbierał wojska, drakkary? Theon nic dla niego nie znaczył, to że młody Greyjoy był zakładnikiem nic go nie obchodziło.
Dobrze by było gdyby Robb wiedział jaki plan miał ojciec (korona dla Stannisa).
Skoro Północ nie obchodziła króla to po jaką cholerę wojna? Poza tym jak ty sobie to wyobrażasz - zabijają ci ojca i posądzają o zdradę, a ty i tak składasz hołd. Jeszcze w takich czasach, gdy splunięcie było wielką obrazą.
"[...]znaleźliby się po wygranej stronie, czyli w przypadku dołączenia Robba do Stannisa po stronie Barthona [...]" brzmi to tak jakby Stannis miał pewną wygraną.
"Drogę do domu to mieli zamkniętą przez Freyów, czy przez zajęcie przez Greyjoyów Fosy Cailin.
Robb był Królem więc np. taki Manderly w swoim Porcie by ich przyjął z wielką chęcią. "
Tak masz rację, jeśli patrzeć na mapę z Białego Portu mogliby dotrzeć do Dreadfort i stamtąd spokojnie dojść do Winterfell Pozostaje pytanie : Czy nikt na taki pomysł nie wpadł ?
"Czyli Balon na własne życzenie zbierał wojska, drakkary? Theon nic dla niego nie znaczył, to że młody Greyjoy był zakładnikiem nic go nie obchodziło."
Nie wiem co kierowało Balonem gdy Theon przybył dostrzegł szansę na kolejny bunt ponieważ Stark jak idiota przysłał mu swojego zakładnika i nic już go nie zobowiązywało
"Dobrze by było gdyby Robb wiedział jaki plan miał ojciec (korona dla Stannisa). "
Łatwo się było domyśleć poprzez to za co umarł Ned a umarł za zdradę Joffa, bo poparł innego króla i od razu można było się domyślić, że Stannisa
"Skoro Północ nie obchodziła króla to po jaką cholerę wojna? Poza tym jak ty sobie to wyobrażasz - zabijają ci ojca i posądzają o zdradę, a ty i tak składasz hołd. Jeszcze w takich czasach, gdy splunięcie było wielką obrazą."
Wojna była rozpętana przez Starków a Tron musiał utrzymać północ aby nie było innych buntów jedno niezależne państwo pośród siedmiu królestw wywołało by masę buntów każdy chciałby być niezależny. Jak pisałam mógł poprzeć Stannisa albo Joffa nie musiał robić z północy i dorzecza niezależnego państwa
Co do cytatu może w złej kolejności to napisałam, ale gdyby Robb poparł Stannisa cała północ i Dorzecze zrobiłoby to samo Stannis miałby siły przeważające, ale być może znów coś by wykombinowano w KP
Oj tam, oj tam. Czepiasz się strasznie o uogólnienia w moim poście. Ja tylko próbowałem wyjaśnić w prostych słowach co się mniej więcej działo użytnikowi, który nie jest za bardzo w temacie.
Gdybym miał wypisywać wszystkie fakty historyczne Westeros powstałaby encyklopedia, a nie o to przecież chodzi.
"Przez ten czas Targaryenom służyły dosłownie wszystkie rody i nie było buntów ani wielkich konfliktów"
No chyba nie bardzo.