Kto waszym zdaniem jest najlepszym wojownikiem w książce i serialu
Jon Snow najlepszy wojownik? Z Oberynem lub z Jaime'm nie miał by szans, o Stannisie już nie wspominając.
Widziałam jedną walkę Oberyna i od razu dał się ukatrupić. Widziałam sto walk Jona - zawsze wygrywa.
Co z tego, że Oberyn miał doświadczenie w walce, które Jon też ma, jak nie poradził sobie z większym od siebie przeciwnikiem?
Jaime woli ataki od tyłu
Nie bez powodu Oberyn miał opinie niebezpiecznego człowieka. Jona w walce z półrękim wspomógł wilkor, z Thennem również by przegrał gdyby nie młotek który leżał obok.
Wyobraź sobie jakim Oberyn musiał być potężnym wojownikiem, skoro bawił się i prowadził monolog w walce z kimś kogo boi się połowa królestwa.
- miał opinię niebezpiecznego człowieka, bo truł włócznie i urządzał awantury, więc nikt nie chciał mieć z nim do czynienia
- dla mnie wynikało to z jego pyszałkowatości, skłonności do patosu (wymierzanie sprawiedliwości nie może obyć się bez górnolotnej mowy) i zbyt dużej pewności siebie - nie zdolności
Jakby nie patrzeć to i bez trucizny bez problemów rozprawiłby się z Górą, a to że skończył jak skończył to nie wina jego braku talentu do walki tylko nadmiernej pewności siebie.
Zresztą taki ma styl walki, wystarczy spojrzeć na minę Jaime'a gdy Oberyn zamiast się skupić na walce to gawędził i wywijał fikołki.
Z racji że nie odniosłaś się do mojego argumentu wobec Jona rozumiem że zmieniłaś zdanie co do niego.
nigdy nie wyprę się Jona :)
Zgodzę się, że w książce jest niedoświadczony w walce (ale coraz lepszy z każdą stroną) - przy Rayderze czy Półrękim słabo wypada, ale w serialu jest zdecydowanie najlepszym wojownikiem
nie wiem czemu odnosisz się do książki (w serialu Jon sam pokonał Półrękiego, bo Duch sobie gdzieś poszedł) jak wyraźnie dałam do zrozumienia, że chodzi mi o serial, pisząc, że Brienne dobiła leżącego - w książce Stannis żyje i nie zapowiada się na to, że ma zginąć z jej ręki
taki ma styl walki? no nie najlepszy jak dał się tak załatwić xD zresztą Jon walczy z wieloma przeciwnikami naraz, a Oberyn sobie z jednym nie poradził
W bitwie każdy walczy z wieloma przeciwnikami naraz, więc argument kompletnie nie trafiony.
Gdyby patrzeć na to co dzieje się w serialu, to wychodzi że Ramsay Bolton jest lepszy od Jona, bo też walczył z paroma naraz, i nie z super wypasionym mieczem z valyrianskiej stali, tylko z nożami, bez koszulki w dodatku :D
A co do Oberyna, on już zginął PO walce ;) Pokonał górę z łatwością, a przegrał przez to że chciał urządzić przedstawienie.
Zresztą Jon sam dał się zasztyletować przez kolegów, gdyby był z niego taki super hiper wojownik to wyciągnąłby miecz i posiekałby ich raz dwa ;) No niestety, patrząc pod względem serialu jak i książki to Jona inni wojownicy zjadają na śniadanie, i tego nie zmienisz :)
Jak Ramsay lepszy od Jona jak walczyli pod koniec i Jon jego rozłożył na łopatki? (wtedy kiedy Ramsay w desperacji wybrał pojedynek)
To jak mam oceniać Jona jak on nie walczy zwykle jeden na jednego, tylko w bitwach? To niech będzie jego zwycięstwo ze Styrem, który był od niego znacznie większy. Ale Jon sobie wspaniale radzi z mieczem, wystarczy spojrzeć na fakt, że z większości walk wychodzi bez draśnięcia.
Myślę, że tu zadziałało zaskoczenie, nie był też uzbrojony i przygotowany emocjonalnie na zdradę braci. Zresztą nie rozumiem jak miał się bronić w chwili, kiedy każdy zaczął wbijać w niego sztylet, w momencie, gdy on przeczytał napis.
Tak wychwalasz tego Oberyna i krytykujesz Jona, a prawda jest taka, że gdyby był rzeczywiście taki kiepski to by już dawno zginął, ponieważ życie brata nie polega na siedzeniu i czytaniu książek. A Oberyn dał się załatwić - i wcale nie jest powiedziane, że pokonał Górę, ponieważ Góra mógł zaplanować udawanie bezbronnego, by bez wysiłku pokonać Oberyna.
Książki też czytałam i utrzymuję swoje zdanie, już od początku się zdolnościami wykazywał, a z każdym rozdziałem nabierał większego doświadczenia.
No tak, w walce ze Styrem wyszedł bez draśnięcia, mimo iż został przeturlany przez kuźnię i przywalił z dyńki w kowadło :)
Jon jeszcze żyje głównie dlatego bo jest najważniejszą postacią w serialu/książce, dlatego w każdej bitwie będą unikać go strzały i włócznie, a pokazywane będą tylko sceny jak on kogoś zabija.
Podobnie jest z Daenerys, też powiesz że walczy lepiej od Oberyna, tylko dlatego że ona żyje a on nie?
No tak, w końcu jak ktoś Ci wbije włócznię w brzuch, przebije łydkę na wylot, zatopi ponad 10 cali ostrego i zatrutego ostrza między żebrami to nie znaczy że Cię pokonał, Ty tylko leżysz bo jesteś pewna że Żmija będzie wygłaszał monolog zamiast po prostu Cię dobić ;)
I nie, nie wychwalam go, bo wiem że są od niego lepsi, np. taki Arthur Dayne. Ale powiedzieć że Jon lub Stannis to najlepsi wojownicy... Rozumiem że lubisz gładkiego Jona i dlatego go wychwalasz ale Stannis? Naprawdę? Stannis? xD
Trochę śmieszy mnie podejście mówiące, że Oberyn przegrał z górą. To tak jakbyś jednym palcem siłowała się z trzylatkiem i jakimś cudem ten trzylatek przegiąłby Ci palca, a potem śmialiby się z Ciebie, bo przegrałaś siłowanie na rękę z trzylatkiem.
Oberyn wyszedł bez szwanku z walki z jednym z najsilniejszych wojowników w Westeros. Rozprawił się z nim kilkoma strzałami. Zginął przez pewność siebie i tyle.
Jak na razie Snow nie zawalczył z nikim z nawet top 10, więc ciężko nazywać go jednym z najlepszych. W momencie jak pokona Hounda, Górę, Brienne to by mogło coś o nim powiedzieć, ale oni wybiegają daleko ponad jego poziom i zresztą taka walka już teraz nie ma prawa bytu.
Gdyby Oberyn nie zatruł włóczni to Góra wylizał by się z tego z palcem w tyłku .
Walka trwała dopóki któryś z nich nie wyzionął ducha wiec Oberyn przegrał pojedynek proste jak budowa cepa.
Góra zabił , Oberyn zdechł więc kto wygrał ?
Chyba nie był takim dobrym wojownikiem skoro dał się ponieść emocją i nie docenił przeciwnika który ostatecznie zmiażdżył mu czaszkę jak melona .
Nowy, olbrzymi gwardzista królowej to Góra. Qyburn coś z nim zrobił, powinien umrzeć od trucizny Oberyna, a jednak żyje, ale nie jest sobą, nie mówi, ma jakieś przekrwione oczy i siną skórę. Jest w pewnym sensie chodzącym trupem -> zombie ;)
to że jest gwardzistą to wiem, chodziło mi bardziej jak do tego doszło :) twoja odp jest najbardziej merytoryczna, za co ci dziękuję :)
Przecież Oberyn bawił się jak z dzieckiem z tym "większym od siebie przeciwnikiem". Bił się, jednocześnie cały czas gadał i uśmiechał się jeszcze! :-) Gdyby nie chciał, by Góra się przyznał do swoich win, to by go zabił w parę sekund. Ale zabiła go zbyt pewność siebie, która rzeczywiście nie powinna się przytrafiać doświadczonemu wojownikowi, ale nie przesądza tego, że talent miał ogromny. Szkoda, że tak szybko zginął, jedna z ciekawszych postaci "Gry o tron".
Gadał i uśmiechał się, aby sprowokować przeciwnika do ataków i zmęczyć go. Poza tym, aby Góra go trafił, Oberyn musiałby popełnić błąd. Ta walka trochę przypominała starcie gladiatorów: retiariusa - sieciarza z ciężkozbrojnym secutorem.
Stannis co najwyżej jest - był wielkim dowódcą ale już Robert był wielkim wojownikiem .
Trudno powiedzieć. Ten stary,co zabiły go harpie,fajnie jechał z tym koksem. Dario jest szybki i przebiegły. Ten,co pomaga Jaimiemu też jest strasznie mocny. Khal Drogo wygląda jak typowy wrestler,tyle,że z kosą zamiast krzesła
Gdzie on się dał haratnąć? Jego ziomek podszedł do niego z kosą, a on sam na tą kosę się wepchnął klatą jeszcze przed walką.
I rozgromiłaby wszystkich Innych. W ogóle to ją typuję do roli AA. Co tam jakiś północny bękart, ona zabiła samego JPK i Ogara.
Ot tak przypadkiem, jedną ręką Nocny Król, drugą Wielki Inny i apokalipsa zombie zażegnana.
To by były emocje. Jeszcze jakby walczył bez koszuli tak jak z Ashą. Tfu Yarą.
Oby Brienne nie ściągała koszulki, strach pomyśleć co pod nią jest. Nie wspominając od spodniach :D
To:
http://kinkshed.com/public/images/photos/2072a78d58bf277c65e4d782086680f0.jpg
Uprzedzam, że to nie jest przyjemny widok.
W sumie jak to możliwe, że oni się nie spotkali? Przecież byli chyba w odległości kilku metrów od siebie.
Ale ci twórcy lubią tego Ramsaya. Miał większość czasu antenowego w scenach z WF.
Co najmniej jego gra aktorska nie leży i nie kwiczy. Ale co za dużo to niezdrowo. Z tym, że i tak przyjemniej mi się oglądało sceny z nim niż te w Dorne i Meereen.