Kto według Was byłby najlepszym królem/królową Westeros?
Ja stawiam na Karła, Roba albo moją ukochaną Daenerys. :D
Ale jak dotąd rządzenie nie bardzo jej wychodzi. Przez to, że uwolniła niewolników, zrujnowała cały system, oparty właśnie na niewolnictwie.
Poza tym chyba nie najważniejsze będzie kto zasiądzie na tronie. Nadchodzi zima. Westeros jest zrujnowane po wojnie, część plonów zniszczona, przebudzili się Inni. Teraz ważniejsza będzie walka o przetrwanie, nie o tron. Myślę, że najciekawsze rzeczy będą się działy na Północy, na Murze i za Murem.
pamiętam daaawno temu jak zaczynałem czytać chyba 2gą lub 3cią część, miałem podobną rozmowę z kolegą, który siedział już od dawna w tym temacie. Powiedział, że ma przeczucie, że Snow i Dany bd razem władali. Zastanawiał się nad tytułem 'Pieśni lodu i ognia' i mówił, że wydaje mu się, że Dany to ogień a Snow lód.. czas pokaże czy to o to chodziło
Coś mi się kojarzy, że gdzieś w książce było coś wspomniane na temat tytułowych pieśni, ale nie pamiętam gdzie.. gdzieś w wątku Brana?
Spieszę z pomocą :D
była wzmianka, owszem. O "Pieśni Lodu i Ognia" mówił Rhaegar w wizji Dany w Domu Nieśmiertelnych.
Chodzi mi po głowie pewna rzecz. Jest niemal pewne, że Jon jest synem Rhaegara. I tu nadchodzi myśl : a co jeśli Dany jest siostrą Jona? :D
bodajże w pierwszej książce jest napisane, że Targaryenowie zawsze wiązali się z rodzeństwem, żeby zachować czystość krwi :)
przeczytałem cała serię i czekam na kolejne części i jago władce Westros obstawiam Targaryena, którego jeszcze w serialu nie pokazano (chyba Aegona)
ja tam marzę żeby Stannis zasiadł na tronie. SPOILER SPOILER SPOILER ŻEBY NIE BYŁO - przekonał mnie, gdy pomógł Nocnej Straży na Murze, jest chyba jedyną osobą, którą ta Północ w ogóle interesuje.
Pomógł Nocnej Straży tylko i wyłącznie dlatego, że była mu potrzebna. Ale z całą pewnością go nie interesuje w takim sensie jak myślisz.
Ja jestem zdecydowanie przeciwko Stannisowi i Lannisterom.
Za to popieram Daenerys, Aegona i Jona. I mam nadzieję, że to będzie przynajmniej jedno z nich :)
Ale jedynie on ruszył pomagać Nocnej Straży. Reszta miała to gdzieś. Na pewno bardziej interesuje się Północą, niż reszta.
Zresztą Północ go pokocha, tak myślę. Stannis walczy z Lannisterami, a oni zamordowali Neda Starka. Walczy z Boltonami, którzy zdradzili Robba (Krwawe Gody to przecież też ich robota), walczy z Freyami, którzy zabili Robba. Chce przywrócić Winterfell dzieciom Neda, tak? Pewnie też ukaże Boltonów. Oddał Gloverom ich siedzibę i wykurzył z niej Ashę. No i oczywiście uratował Północ przed dzikimi. Plus jeśli Davosowi uda się wyciągnąć Rickona ze Skagos (no bo chyba o Skagos chodzi, kanibale, jednorożce, wszyscy tak się boją tego miejsca?) to do Stannisa dołączy Biały Port i Północ będzie należała już całkiem do niego. Liczę na to,
Poza tym chyba najbardziej nadaje się na króla, właściwie od początku mu kibicowałam, chociaż wolałam Robba, ale Robba widziałam tylko i wyłącznie jako Króla Północy, nie Westeros.
A Daenerys w ogóle nie widzę jako królowej, btw w 5 tomie była po prostu wkurzająca...
Wątpię, by to Jon zasiadł na tronie, chociaż wg mnie też byłby naprawdę dobrym władcą.
A ten młodzian Aegon, pod warunkiem że to prawdziwy Targaryen, może mieć szansę siąść na tronie, jednak zdecydowanie mi się taki pomysł nie podoba, nie cierpię Targaryenów.
Ruszył pomóc, bo miał w tym własny interes, a poza tym Nocna Straż go ani trochę nie obchodzi co wiele razy udowodnił będąc tam.
W sumie nienawidziłam go od samego początku, od kiedy przyjął wiarę w R'hllora.
Wątpię, że Północ go pokocha - chce spalić ich bogów...
Jeśli Jon faktycznie pochodzi od Targaryenów to mógłby zdobyć tron.
Ja uważam, że pojawienie się Aegona było zaplanowane i mu kibicuję.
Mi się ta cała jego wiara w R'hllora też nie podoba, ale to jeden z niewielu bogów, którzy dają o sobie znać (cień Melisandre, wskrzeszenia Catelyn, i liczne wskrzeszenia Dondarriona...)
Jeśli jednak Davos przywiezie Rickona, to myślę, że Północ mimo jego wiary i tak za nim pójdzie. Wydaje mi się, że Aegon i Stannis stoczą kiedyś bitwę - Stannis z wojskami północy, Aegon z wojskami południa (o ile jest prawdziwy, niektórzy uważają że nie, jednak ja uważam, że to prawdziwy syn Rhaegara).
Chociaż faktycznie ludzie z Północy mogą nie pójść za Stannisem, jeśli mu odbije i każe spalić wszystkie czardrzewa - oby nie :o
O, jak dla mnie R+L=J to pewniak, ogólnie Targaryenów nie cierpię, ten ród mi się nie podoba, ale Jona bardzo lubię.
Zdziwię się, jak Martinowi odbije, i okaże się że matką Jona jest ktoś inny, a nie Lyanna.
Ja szczerze mówiąc nie chciałbym żadnych Targaryenów (Dany zakończy w klasztorze - przymusowo) a Aegon zginie. Prawdopodobnie moje przeczucia są błędne ale tak mi przez myśl przemknęło że koniec końców Shireen zasiada na tronie. Zapewne byłoby to zaskoczenie na zakończenie całej sagi :)
No way! Żadna Shireen, żywa chimera... Jedno jest pewne, wszystkim szczęki wypadną pod koniec.
Tak BTW to Wichry mogą mieć gdzieś z 20 POV, jakby tak zsumować z Uczty i Tańca. Stawiam na 1800 stron i premierę za 3 lata.
Co masz do Targaryenów? Nie żebym był ich fanem, mam stosunek raczej neutralny.
Aegon niekoniecznie jest czystej krwi Targaryenem, nawet Tyrion miał wątpliwości, choć oczywiście nie liczy się jego krew ale to w co uwierzą ludzie. Daenerys ma szansę ale tylko jeśli się ogarnie i porzuci wschód. Niestety Stannis to jedyna słuszna opcja w Westeros - on lub rozpad na mniejsze królestwa.
Ja myślę, że nici ze zjednoczenia królestwa. Królem Północy będzie Jon a Południa pewnie Dany. Pozostali zostaną na swoim miejscu. Jedynie ród Lannisterów zniknie całkowicie z powierzchni, po za Tyrionem.
Inna opcja, jako że autor lubi zaskakiwać i lubi zabijać bohaterów, jest taka że wielu zginie a tron dostanie się w najmniej spodziewane ręce.. np Littlefingera (czy jak to sie pisze) który zdobędzie północ żeniąc się z Sansą innych zmanipuluje np Stanisa, zdobędzie poparcie banku żelaznego, obieca żelaznym Wysogród lub na odwrót..
Możliwości jest naprawde wiele.. czas pokaże a tymczasem winter is coming:)
Littlefinger marnie skończy i to być może jego protegowana go wykończy, to byłoby wręcz poetycko piękne.
Jestem prawie pewna, że tak to się skończy, w sensie, że Sansa będzie odpowiedzialna za śmierć Littlefingera.
Nauczy ją knuć i kombinować a potem uczennica przerośnie mistrza:) I dobrze, bo tak jak Littlefinger jest ciekawą postacią, tak naprawdę mu się należy:)
Ja Ci dam "ród Lannisterów zniknie"! Tyrion mi zwisa, ale łapy precz od Jaime'go (napisałabym i od Cersei, ale tak naiwna to nawet ja nie jestem ;( )! (tak, wiem, jestem niepoprawną i zaślepioną optymistką, nie trzeba mi tego powtarzać) Niech sobie GRRM wybija inne rody, większość mi wisi, ale Lannisterów dotknąć nie pozwalam! Ktoś inteligentny w końcu i w Westeros jest potrzebny, :P
Oj tam, ja i Cersei uwielbiam, a to, że przy okazji jej też nienawidzę to już szczegół, :P
ja Jaime'go na początku nie mogłam ścierpieć, ale czytając Nawałnicę, bardzo polubiłam jego POVy i stało się tak, że Jaime to jedna z moich ulubionych postaci :D uwielbiam go na równi z Tyrionem.
Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć że Jaime to moja ulubiona postać. Chyba każdy czytelnik zmienia o nim zdanie po "Nawałnicy" ale wszyscy uważają, że Jaime przeszedł tam przemianę. Ja uważam, że Jaime w środku jest cały czas taki sam, zmienił tylko swoje postępowanie. Potem zmienia jeszcze bardziej kiedy odrzuca od siebie Cersei i dopiero wtedy w pełni rozwija skrzydła jako wielowymiarowa postać o nieznanych wcześniej talentach. Całe życie Jaime myślał o sobie jako o ręce trzymającej miecz - a zakończył wojnę w Dorzeczu bez rozlewu krwi, dzięki doskonałej dyplomacji. A jego rada dla Tommena żeby ten "założył zbroję w środku" była wzruszająca.
Ale niestety sądzę że Jaime zginie, ale wcześniej zginie Cersei. Być może "valonqar" z przepowiedni to właśnie Jaime a nie Tyrion, i bliźnięta odejdą na świat podobnie jak przyszły - razem.
Ja tam ani przez chwilę przy czytaniu nie przechodziłam przez etap "hejtowania" Jaime'mu. Miałam do niego stosunek neutralny (+ wyglądał na interesującą postać), który zmienił się w uwielbienie w momencie jego rozmowy z Cat pod koniec 2 tomu (gdy ta go wypuściła). Swoją drogą był pierwszą postacią w serii, do której zapałałam taką sympatią (drugą taką postacią jest dla mnie Brienne, którą lubiłam od początku, ale pokochałam dopiero później). Wcześniej lubiłam Aryę, Brana,..., lecz nie w takim stopniu.
Też myślę, że Jaime będzie musiał zginąć, liczę jednak, że najpierw GRRM pozwoli mu dokonać czegoś "wielkiego" (na temat mojego psychofańskiego poszukiwania w książkach wskazówek przemawiających za tą teorią, nie będę się rozwodzić). No bo proszę, patetycznie mówiąc kto z postaci pasuje lepiej do roli "bohatera ginącego dla ratunku świata" (tak, oczywiście to metafora, wiecie o co mi chodzi)?
I również nie uważam, by Jaime się "zmienił" on po prostu "wyrwał" się z pod wpływu Cersei, uświadomił sobie jak rodzina nim manipulowała i zaczął postępować zgodnie z sobą...
Oczywiście, nie dopuszczam do siebie innej opcji, niż to, że Jaime zbije Cersei... (oj będę mieć po niej żałobę... ;( )
Też uwielbiam Lannisterów jako postaci.
Cersei jest zdecydowanie złą osobą, ale ma ciekawą osobowość, Jamie`go bardzo polubiłam odkąd zaczęły się jego POV-y, Tyriona chyba nie da się nie lubić.
Nawet Joffa w jakimś sensie lubiłam jako postać - bo naprawdę nie spotkałam się jeszcze nigdzie z tak odpychającym bohaterem, któremu ma się ochotę zrobić krzywdę, a taka umiejętność budzenia niechęci to też sztuka:)
Po pierwszym sezonie Joffrey {aktor} zadzwonił do Martina i spytał - No i jak wypadłem. Świetnie- odpowiedział Martin - wszyscy cię nienawidzą.
Podpisuję się pod tym co napisałaś. Nie może w dobrej książce zabraknąć postaci niegodziwych,a czym bardziej taka postać jest irytująca , tym dla nas czytelników lepiej.
Jack Gleeson jest genialny w roli Jeffreya. Jak dla mnie najlepsza rola dziecięca/nastoletnia.
Faktycznie jest znakomity. Arya też świetnie sobie radzi. W ogóle już od dłuższego czasu obserwuję, że dzieciaki w filmach grają świetnie.
Tak jest postacią której życzy się śmierci bolesnej i długiej.SPOILER SPOILER
śmierć przez truciznę była dla niego zbyt delikatna.
KONIEC SPOILERA KONIEC!!!!
Według mnie najlepiej by rządził Jon lub Dany.
Tyrion Ci zwisa?! To mój ulubiony bohater :D... Jamie też jest spoko, ciekawe tylko czy przeżyje spotkanie z Catelyn czy dostanie od niej jakąś idiotyczną misje.. Cersei ogólnie rzecz biorąc lubię ale na ilość błędów które popełniła w "grze" już dawno powinna podzielić los ojca. Aktorka dobrana idealnie do roli. Mimo iż niektóre działania Cersei budziły moją sympatie to i tak obieram strone Tyriona:P Tyrwin był też naprawde spoko.
Tyrion jest mi jakoś od początku dziwnie obojętny... Nic na to nie poradzę, nie każdy musi go lubić... Tywin jest s*******em i dzieciobójcą, ale przy tym jest tak piekielnie inteligentny i sprytny, a przez to przerażający, że nie sposób go nie kochać (pominę fakt, jak bardzo lubię grającego go aktora). Cersei totalnie ogłupiała pod wpływem władzy, nie przeczę, ale dopóki jej nie miała i gdy ją straciła, była fenomenalna! Jedna z najinteligentniejszych kobiet w Westeros, jej duma, dążenie do władzy i ta przerażająca, wręcz niszczycielska kobiecość! Uwielbiam ją! Ale nie przeczę, że zasłużyła na śmierć, na okrutną i bolesną śmierć, za to jak krzywdziła wszystkich (też tych, którzy ją kochali), za jej egoizm, i próżność, ale to jest w niej właśnie fascynujące! Żadna inna postać nie budzi we mnie tak skrajnych emocji podziwu i pogardy, miłości i nienawiści, empatii i niezrozumienia jak Cersei.
Aegon to fake. Jest na to kilka ciekawych argumentów..
Osobiście niesamowicie podoba mi się teoria, że jest synem Illyria i tej jego Serry, a Serra jedną z ostatnich Blackfyre'ów - jej włosy były srebrne, przetykane złotem. Czy nie tak zawsze Martin opisywał włosy Targaryenów? A Illyrio miał w chałupie chłopięce ubrania.
Był też taki fragment w którymś rozdziale Brienne... Szyld gospody przedstawiał czarnego smoka. Szyld zatonął i nurt porwał go do morza, po latach jednak fala wyrzuciła szyld - jednak smok na tym szyldzie był fałszywie zabarwiony na czerwono..
Mamy też wizję komedianckiego smoka, którego sławią ludzie na ulicach.
A ja mam nadzieje, że Sansa i Tyrion.
Nie jest przecież głupia, przetrwała tam gdzie nikt ze Starków nie dałby rady. Jest silna i w końcu jest Starkiem, więc musi być coś w niej :D.
A Tyrion byłby najlepszym królem. Razem z Sansą stanowiliby silny i niepokonany duet.
Dalej spojler !!!
No chyba, że Sansa zamiast przez 5 lat nauczyć się grać o tron, to zwariuje od tych śliskich czułości Paluszka. Fuuu. Albo Tyrion umrze, albo zgubi się w tej swojej cholernej podroży donikąd, albo khaleesi go uwiedzie ;] ...
Też mi to chodziło po głowie. Bo gdyby mieli więcej czasu, żeby się poznać, Sansa byłaby trochę starsza i nie nagadano by jej tych wszystkich kłamstw o nim, mogłoby z czasem zacząć się im układać.
Był potencjał i mogliby być niezłą parą i bardzo dobrymi władcami. Ale równie dobrze mogą się już nigdy nie spotkać - kto wie, co szykuje Martin. A mam smutne przeczucie, że Tyrion jednak skończy źle:(
Ale że Sansa nie da się Littlefingerowi, nauczy od niego manipulacji i w końcu doprowadzi do jego upadku, jestem prawie pewna. I mam przeczucie, że Sansa odegra jeszcze bardziej znaczącą rolę w końcówce.
Wariantu Deanerys + Euron Greyjoy nikt nie bierze pod uwagę? Danka lubi silnych mężczyzn...
Lubię Eurona, ogólnie wszystkich Greyjoyów, ale jeśli miałaby któregoś poprzeć, to tylko Victariona, który rozwali w pył flotę Yunkai.
SPOILER
Jeśli chodzi o Yunkai to myślę, że załatwią ich Dothrakowie których spotkała Daenerys. Chyba nie bez powodu ich spotkała, ona napewno nad nimi zapanuje ponieważ ma smoka którego potrafi poskromić. Co do Victariona to nie wiem jaką rolę odegra jego flota w tej grze. Ale Victarion chce zabrać sobie Daenerys siłą (nie prosić jak Quentyn Martell), a Dany napewno mu na to nie pozwoli, a może przejąć nawet flotę Victariona za pomocą smoków. Nie, nie wydaje mi się, aby Victarion i Daenerys się pobrali.
Poprzeć niekoniecznie znaczy poślubić. Może się jakoś dogadają. Dany też z pewnością nie spodoba się pomysł dostarczenia jej prosto do łóżka Eurona.
Możesz mieć rację z tymi Dothrakami, ale pamiętaj że flota Victariona jest bardzo blisko Meereen, podczas gdy Dany dopiero napotkała khalasar, nie wiadomo ile zajmie jej przejęcie nad nim kontroli, co wydaje się pewne.
Ale Victarion nie chce jej dostarczyć Euronowi tylko zabrać ją dla siebie. Być może będzie tak jak piszesz. Flota Victariona dotrze do Meereen i pokona Yunkai, potem Daenerys ze smokiem i Dothrakami powróci do Meereen. Tam spotka się z Victarionem który jej powie, że chce ją zabrać, Daenerys odmówi i zacznie się walka. Victarion widząc, że jest na straconej pozycji podda się rezygnując tym samym z planów poślubienia Daenerys, przyłączy się jednak do niej i pomoże jej zdobyć Żelazny Tron.
Na tronie powinien zasiąść król Stannis.
Dlaczego:
1/ Zna Westeros. Historię (i geografię), siły poszczególnych lordów, politykę etc. etc.
Dany nic nie wie nawet o tych mniej romantycznych powodach rebelii "Uzurpatora" i jego "psów" i nie chce się dowiedzieć. Ma przy sobie ser Barristana i o nic go nie wypytuje, niech ją Inni porwą!
2/ Zna się na ludziach. Potrafi zrezygnować ze swoich planów, jeżeli mu je odradzi ktoś zaufany.
Dany "nie obejrzę się za siebie" swoją idiotyczną decyzją i brakiem chociażby jakiejkolwiek próby osłodzenia gorzkiej pigułki podarowała Harpiom pokrzywdzonego chłopaka.
Dany "nie obejrzę się za siebie" wypięła piękną pupkę na całe Dorne, oczekując, że będą posłusznie czekać, aż jej przyjdzie chętka zbawiać Westeros.
Myśle, że włądza w Westeros powróci w ręce Targaryenów: Daenerys nie zasiądzie na tronie, bo zabrania tego prawo (poza Dorne) - co najwyżej moze ona przyczynić się do pokonania Lannisterów, królem zostanie ten dzieciak, którego Varys uratował podczas plądrowania Królewskiej Przystani. Mam tez nadzieję, że Winterfell zostanie odbudowane i będzie rządził nim Lord Brandon Stark, może nawet północ stanie się osobnym królestwem. Powiem tak - Starkowie w tej powieści doświadczyli tak wiele złego, że jeżeli na koniec historii karta nie odwróci się na ich korzyść i nie zostaną im odpłacone wszystkie krzywdy, to chyba obrażę się na Martina.
Też tak myślę... I nie wierzę by Aegon był naprawdę Targaryenem. Oj tam, Marin zrobi rewolucję, i albo znów powstanie siedem królestw, albo wprowadzi demokrację - spokojnie, sama w to nie wierzę, :P
Jest teoria, że Aegon jest potomkiem Blackfyerów (http://www.piesnloduiognia.com/wordpress/uniwersum/rody/rod-blackfyreow/) nie Targaryenów. To tłumaczyło by jego Targaryeński wygląd, a dodatkowo, jest sporo przesłanek, m.in. to, że pomaga mu Złota Kompania, która jest przeciwnikiem Targaryenów, a jako cel stawia sobie wprowadzenie na tron Blackfyera. Jest teoria, że jest on synem Illyria (dziecięce ubranka w jego domu) i jakiejś tam Lysenki, z którą się bodajże ożenił (?), nie mam książki przy sobie... Wiemy, że Blackfyrowie uciekli do wolnych miast, więc mogła być ona ich potomkinią, wygląd by pasował. Tłumaczyłoby to też zaangażowanie Illyria w pomoc ostatnim Targaryenom. Oprócz tego, wsparcie ze strony Varysa, który, wydaje mi się, że gdzieś to było, jest przeciwny Targaryenom. No i symbolicznie w rozdziale Brienne było coś o smoczym szyldzie (czarnym smoku) z jakieś gospody, który wrzucony do rzeki, płynącej w kierunku wolnych miast (?), po kilku latach został wyrzucony na brzeg, ale już czerwony od rdzy (czarny smok - Blacfyerowie, czerwony - Targaryenowie).
To nawet ciekawa teoria z pochodzeniem Aegona od linii Blackfyerów , ale watpie żeby Martin zdecydował się znowu tak mieszać nam w głowach