Tak jak w tytule - szkoda na każde pytanie zadawać oddzielny wątek a lepiej właśnie uwagi zbierać razem - może niektórzy skorzystają. Prosiłbym przy tym o traktowanie tego wątku tak jak trwa akcja serialu - nie spoilerować przyszłych tomów w tym tego czego nie zekranizowano na teraz z Nawałnicy ewentualnie pisać "dowiesz się na koniec 3 tomu" i td. Aktualnie czytam "Starcie królów" więc jeszcze daleko mi do przegonienia serialu.
1. Dlaczego Boltonowie mają za godło ubiczowanego człowieka? Jakby nie było dosyćmakabryczny i dziwny symbol zarazem, przy którym wymiękają inne godła jak emblemat "cebulowego rycerza" i td.
Z góry dzięki.
Jako że masz nick jak moja pierwsza wielka miłość, której doświadczyłam bodajże trzynaście lat posiadając, też cię lubię od dawna. A jako że nad morza pochodząc, wybacz, że ci na koniec nie pohejuję.
-Poczucie więzi z Lannisterami pomimo wychowywania się w Królewskiej Przystani. Wiadomo że Starkowie bez większych powodów pałają niechęcią do tego rodu więc tym bardziej z góry nastawiało go to na nie..
-Nawet latem w Winterfell nie jest szczególnie ciepło więc można zgadywać że można mieć dziwną opinię o ludziach którzy lubią tam żyć.
-Wybitnie nie podobało mu się że Starkowe szczenięta złoiły podczas zabawy w rycerzy w Winterfell jego brata Tommena.
-Cała sprawa z Aryą i jej wilkorem - to chyba oczywiste, tym bardziej że musiał czuć głęboki wstyd za to że dał się rozbroić gówniarze i wszyscy się o tym na dworze Roberta dowiedzieli.
-Eddard próbował pozbawić go tronu zanim jeszcze ostygło ciało Roberta.
-Północ podniosła bunt łamiąc przysięgę wierności wobec władcy Siedmiu Królestw.
-Bo mógł.
Nawet gdyby zostawić tylko tą jedną sprawę z kundlem to powód dobry jak się poczuło urażonym. Inna sprawa że o ile nienawiść do członków rodu i ogólnie Północy jest zrozumiała, to jednak zabawa w damskiego boksera wyżywającego się na nastolatce teo nie usprawiedliwiała.
Tylko i wyłącznie z powodu Sansy. A konkretnie z powodu tego, że został upokorzony w jej oczach i nie mógł tego znieść. Pięknie to wyjaśnia Cersei:
"Obawiam się, że Joffrey nie okaże ci podobnego przywiązania. Mogłabyś podziękować za to swej siostrze, gdyby jeszcze żyła. Nigdy nie zdołał zapomnieć o tym dniu na Tridencie, kiedy upokorzyła go na twoich oczach. Dlatego teraz odgrywa się na tobie. Ale ty jesteś silniejsza, niżby się zdawało. Przeżyjesz odrobinę poniżenia. Ja przeżyłam."
Pytanie nawiązujące do powyższej odpowiedzi tc1987, mianowicie tego fragmentu: "Wiadomo że Starkowie bez większych powodów pałają niechęcią do tego rodu' - faktycznie tak było to opisane w książce?
W książce było napisane, że jeden z tych "niewielkich" powódów to dołączenie się Lannisterów do Roberta Baratheona w jego rebelii, kiedy była już wygrana, rzeź w Królewskiej Przystani a następnie dzieciobójstwo Targareynów.
Czyli "pierdoły". Lannisterowie w ostatnich dekadach nie mordowali raczej Starków, a ci zachowywali się podobnie. Stosunki z racji głównie odległości były jednak poprawne, a przecież potrafili współpracować nawet po Rebelii Roberta, kiedy to w końcu trzy największe potęgi Westeros nie przeszkadzały sobie specjalnie podczas tłumienia buntu "wikingów dla ubogich". Cała rzekoma wrogość to wyłącznie naburmuszenie się Eddarda, po tym jak Tywin wyświadczył przysługę Robertowi, zdejmując z jego barków konieczność ukatrupienia obu bachorów Rhaegara, dla których np. Dorne lub inne przydupasy Targaryenów mogły by chcieć nowej Rebelii.
Tak więc ciężko znaleźć historyczny powód dla którego Starkowie musieli by nienawidzić się z Lannisterami bardziej niż z oczywistymi Boltonami. Nawet ich stosunki były poprawne podczas zjazdu w Winterfell i wszystko było by dobrze gdyby pewien bachor nie zechciał zrobić sobie dobrze podglądając dorosłych w intymnym miejscu :P.
To temat z pytaniami więc albo znajdźmy odpowiedni wątek do tego albo zakończmy by nie mieszać :).
Prawda czasem boli :). Ale zawsze możemy do tego wrócić w innych okolicznościach jakby co:).
Starkowie w osobie głowy rodu, co potem potwierdza np. Robb, byli byli bardzo niechętni Lannisterom i okazywali im pogardę pomieszaną z wyższością. Ale odnosiła się ona w stosunku do Jaimego głównie, trochę też do Tywina, ale on jako jeden z westerowskich mężów stanu, był raczej poważany, nawet przez Starków. Cersei rodzina z Winterfell poznała dopiero u siebie, tak samo jak Tyriona. Ten ostatni szybko stracił w oczach Starków, a Cersei później. Natomiast w czasie Wojny Pięciu Królów to już wzajemna niechęć i pragnienie wzajemnego wybicia się jest widoczna.
"Natomiast w czasie Wojny Pięciu Królów to już wzajemna niechęć i pragnienie wzajemnego wybicia się jest widoczna."
Fune, to ostatnie zdanie mogłaś sobie darować, zraniłaś me uczucia xP
I jeszcze jedno ode mnie pytanie <przyznam, że nie zwracałem uwagi na tego typu rzeczy xd>: orientuje się ktoś może, jak sprawa wyglądała z plakatami do serialu? Np. jak rok temu i o ile wcześniej od premiery się ukazały te 'niebieskawe'? Z góry dzięki za odp.
W Polsce pojawiły się na ulicach na jakiś miesiąc przed, na zachodzie pewnie nawet wczesniej, w sieci komentowane je pewnie z dwa, góra trzy miechy przed.
Też się dołączę, a co :P
Czy może mi ktoś wytłumaczyć dlaczego: Lysa ARRYN, Catelyn STARK, Elia TARGARYEN, ale już Cersei LANNISTER. Co jak co, ale królowa powinna nosić nazwisko męża (króla), dla mnie wygląda to trochę jak zniewaga. Czy może coś przeoczyłem?
W Westeros nie ma sztywnych reguł dotyczących przyjmowania nazwiska męża.
W książce Lysę i Catelyn także tytułowano Tully a Elię - Martell.
W przypadku Cersei może to tłumaczyć arogancją i ambicją rodu Lannister. W końcu ciotka Genna również tytułuje się Lannister a nie Frey.
W przypadku Catelyn i Lys nalezy wspomniec ze uzywano ich panienskich nazwisk po smierci ich mezow. Cat uzywala tez gdy przebywala w Dorzeczu. Czlonkinie wielkich i szacownych rodow mogly dzieki temu dodatkowo wzmocnic swoja pozycje.
Elei tytulowano rowniez Martell ale ze wzlgedu na fakt ze Sloneczna Wlocznia miala jako jedyna przywilej tytulowania sie Ksiazecym tytulem, wiec sadze ze chodzilo rowniez o dodatkowy prestiz
Być może oficjalnie nosiła nazwisko Baratheon, ale w sadze jest to przedstawione w pewnym skrócie myślowym żeby podkreślić dystans między nią a królem Robertem (niech mu ziemia lekką będzie) i podsumować późniejsze wydarzenia. Cersei jest związana z lannisterskim obozem, do tego ten romans z bratem. W przeciwieństwie do takiej np Catelyn która prócz zmiany nazwiska stała się niejako starkowata ;) Nie wiem ja to tak odbieram.
To teraz ja. Są jakieś wzmianki w sadze o niezbyt pewnych wasalach Dorana Martella ? W sensie że ktoś z Dorne, kto nie przepada za rodem wiodącym ? Oprócz Darkstara, który nie wiadomo kim i czym jest :P
Jeżeli głębiej w to wnikać, to ojciec Daemona Sanda (ród Allyrion) jest troszkę niepewny, bo Doran aresztował jego syna kiedy ten domagał się wypuszczenia żmijowych bękarcic. Jeszcze ród Uller, z którego wywodzi się Ellaria Sand, matka bękarcic, za uwięzienie córek.
Jednak wszyscy zarzucają Doranowi bezczynność, kilku przedstawicieli rodów Dorne, nie wypiło toastu za Tommena.
Myślę jednak, że w przypadku wojny, Dornijczycy będą najbardziej zjednoczonym regionem Westeros.
Ellaria chyba nie jest matką "starych" Bękarcic, tylko tych młodych dziewczynek. One też zostały uwięzione ?
Nie, uwięzione zostały chyba tylko "stare", Obara, Tyene i Nym, ale potem je wypuszczono. Tak, Ellaria, nie była ich matką, każda ze starszych żmijek została spłodzona z inną kobietą.
Są w Wodnych Ogrodach... razem ze swoją matką. Racja, mój błąd. ... A nie :P
"Ellaria Sand była naturalną córką lorda Harmena. Ją i jej córki uwięziono razem z resztą Żmijowych Bękarcic. To z pewnością rozgniewało jej ojca..."
Czy w książce Pyp też był śpiewakiem, czy to serialowa zagrywka po to by w przyszłości mógł zastąpić Dareona w Adventure of Sam and Gilly ?
W książce Pyp sam przyznał, że "...jego śpiew jest jak szczyny wylane na pierdnięcie" :) W książce potrafił naśladować głosy i lubił "aktorstwo".
Przepraszam za wprowadzenie w błąd, pomyliłem się. Powyższy cytat odnosi się do Toddera, Pyp tylko mówi owe słowa.
No, ale niezmiennym jest, że Pypar śpiewakiem nigdy nie był, bardziej aktorem a oni mogli sobie podśpiewywać czasami (tak mi się wydaje :)
Dorne przez wieki bylo zagrozone od strony Tyllerow i Targerynow wiec jest przywyczajone ze musi sie bronic razem. Jako jedyna kraina chyba, obok Doliny/Lannisterow, maja tak scentralizowana wladze i brak wewnetrznej silnej opozycji.
Moim zdaniem to z powodu ważności rodów.
Starkowie to jeden z najznakomitszych rodów, mający wiele tysięcy lat i wywodzący się starożytnych królów zimy.
Arrynowie ównież wywodzą się od jednego z najstarszych i najczystszych rodów, od królów Góry i Doliny.
A Tully'owie, choć bogaty znaczący ród, jednak w w/w przegrywał w przebiegach, dlatego zarówno Lysa, jak i Cat, używały nazwiska męża, także i jako wdowy.
Lannisterowie
A Baratheonowie to najmłodszy z Wielkich Rodów, no i jednak bękarci. W związku z tym Cersei zachowała sobie nazwisko Lannister, które samo w sobie jest znamienitsze.
Ja to rozumiem, ale pierwsza kobieta w królestwie, która nie przejęła nazwiska męża, trochę to dziwne i może nasuwać różne skojarzenia.
Ciekawe co na to Robert, wiem, że ogólnie to wszystko mu zwisało poza... no nieważne, ale był dumnym królem, który lubił publicznie pokazywać, że Cersetka jest JEGO kobietą, a tymczasem ona nie przejęła nawet jego nazwiska.
Stąd właśnie moje wnioski, tym bardziej, że normalnie Robert, mimo, że mu wszystko (prawie) zwisało, to jednak chyba to raczej nie.
Nie pierwsza, jej ciotka Genna też jest Lannister ;)
Wiem, że Genna też Lannister ale to jestem w stanie zrozumieć, bo która kobieta z własnej woli chciałaby się nazywać Frey ;))
Jednak duma i wyrafinowanie Cersetki mnie dobija, aż dziw bierze, że Robercik nic z tym nie zrobił...
A to dlaczego? Czyżby pycha Tullych przez Ciebie przemawiała? :P Freyowie to był normalny lordowski ród, bogaty i znaczący.
Tak samo z Cersei, co Cię tak dziwi? Sansa po ślubie z Joffem też pewnie zostałaby Stark ;) Zresztą Margaery bodajże też nie została Baratheon.
Jak bym miała do wyboru Lannister czy Frey to wybór byłby raczej prosty i oczywisty. No ale to ja ;D
Ale weź pod uwagę, że ja nie pisałam o sobie :D poza tym o czasach, kiedy o KG się jeszcze nikomu nie śniło, a także chyba nie miało znaczenia to, że Genna dostała za męża pierdołę ;)
E tam, na złość to ja piszę komuś innemu i w innym temacie, bo dyskusja którą śledzisz wciąż kwitnie :)
Zauważyłam, cieszy mnie to bardzo, dlatego nie będę Cię już dłużej zajmować offtopami w tym temacie :)
Teraz tak patrzę i widzę małe nieporozumienie :)
Pisząc "pierwsza kobieta w królestwie, która nie przejęła nazwiska męża" miałem na myśli jej pozycję (pierwsza kobieta - królowa) a nie to, że ona pierwsza nie przejęła nazwiska małżonka ;D
Ot takie małe nieporozumionko
Przewinęła się jeszcze np. taka Myriah Martell, jakieś sto lat wcześniej, zachowując swe nazwisko po ślubie z Daeronem Drugim Swego Imienia Targaryenem ;)
Skąd Wy to wszystko wiecie? Przeczytałem całą sagę dość uważnie ale nie wiem więcej niż połowy z tego co Wy ;(
W pierwszym czytaniu trudno wyłapać, bo generalnie śledzisz główne wątki i siłą rzeczy nie zwracasz na pewne szczególiki uwagi i nawet one za bardzo nie interesują. Ale jak już wsiąkniesz w ten świat, to interesuje Cię wszystko, na co się on składa ;) I przy kolejnym czytaniu już dochodzi do Ciebie więcej. Np. wszelkie aluzje Martina dot. przyszłych wydarzeń. Łączysz też ze sobą poszczególne postacie i rody, nawet jeżeli nie występują w jednej książce :)
Przykład (że się powtórzę;):
Jak czytasz Prolog po raz pierwszy to w ogóle jeszcze nic nie wiesz. Ale teraz, już ponownie, czytając np. o Waymarze Royce, to już się kuma, że to syn jednego z najpotężniejszych rodów w Dolinie, stąd nie dziwi jego dowództwo, mimo że nieupierzony. Że jego ojcem jest sam Stalowy Yohn. Że po drodze do Nocnej Straży zabawili w Wnterfell, gdzie Waymar stał się obiektem wielkiej miłości Sansy, a Yohn pokonał w walce zarówno Neda, jak i Rodrika. Że jego brat Robar, będzie w Tęczowej Gwardii, potem zostanie zabity przez Lorasa z żalu po śmierci Renly'ego. Że podczas wojny Spiżówy Yohn chciał poprzeć Robba i namawiał na to Lysę.
I tak dalej, i tak dalej.
Wiadomo, co się stanie z Garedem (trafi do Neda), w serialu był to Will.
Że już o samym postrzeganiu Nocnej Straży czytając sam prolog nie wspomnę.
Ma się już pewną całość w głowie, od razu jedno kojarzy się z drugim i trzecim.
Zupełnie inaczej się to odbiera :)
Zachęcam też do przeczytania dodatków zawartych w książkach, przejrzenia map, a także do zajrzenia do wszystkich quizroomów, tam jest mnóstwo różnych ciekawostek :)
Aha, bo zapomniałam. Jakbyś jeszcze kiedyś ew. przeczytał, to zwracaj uwagę na każdą radę i decyzję Varysa, a nawet i milczenie (jak np., kiedy dokładnie wiedział, że LF okłamuje Cat w sprawie sztyletu, a nie zareagował) - który pięknie, acz niepostrzeżenie rozwala ten system od środka, nie szczędząc Starkom, Baratheonom i Lannisterom ;)
Tak, właśnie, milczenie u Varysa <jeśli tylko opisane> rzeczywiście musi oznaczać to i owo - on milczy nie bez powodu, haha xD
– Nie ma lepszego ostrza niż to z valyriańskiej stali – odezwał się Littlefinger. (...) w całej Królewskiej Przystani istnieje tylko jeden taki sztylet. (...) Należy do mnie. (...) A przynajmniej należał do dnia turnieju w dzień imienia księcia Joffreya (...) Podobnie jak połowa dworu postawiłem w turnieju na ser Jaime’a.(...) Kiedy Loras Tyrell
zrzucił go z konia, wielu z nas nieco zbiedniało. Ser Jaime stracił sto złotych smoków, Królowa przegrała wisior ze szmaragdów, a ja straciłem mój sztylet. Jej Miłość odzyskała swoje szmaragdy, lecz zwycięzca zatrzymał resztę.
– Kto? – zapytała gwałtownie Catelyn, czując, że wyschło jej w ustach ze strachu. W palcach rozchodził się pulsujący ból.
– Karzeł – powiedział Littlefinger, a LORD VARYS NIE SPUSZCZAŁ OCZU Z JEJ TWARZY. – Tyrion Lannister.