Nie wiem dlaczego nikt nie dodaje nowych tematów do bieżących odcinków (mówię o normalnych tematach, nie o ankietach). No ale trudno. W takim razie ja zacznę :D
Odcinek FANTASTYCZNY! Bezapelacyjnie najlepszy w tym sezonie. Ostatnią scenę oglądałam zasłaniając oczy...ale o tym na końcu. Po kolei:
Arya...wątek średni. Trochę za długo to trwa. Ja rozumiem, że proces stania się "nikim" zajmuje dłuższą chwilę, bo tu w końcu chodzi o wyrzeczenie się własnego "ja", ale zaczynam mieć dość tego mycia zwłok przez Aryę. Powinna uczyć się walczyć (co na pewno nastąpi, ale już się niecierpliwię ;)
Tyrion...nigdy nie wątpiłam w jego spryt! Zawsze znajdzie sposób, żeby zachować swoją głowę dokładnie tam gdzie jest. No i nie tylko głowę ;)
Lord Baelish...i jego rozmowa z Cersei. Jeszcze nigdy nie udało mi się rozszyfrować tego człowieka i pewnie mi się nie uda. Mam jedynie cichą nadzieję, że cały czas stoi po stronie Sansy, niezależnie od tego co powiedział naszej kochanej królowej. Bo to że ma plan - w to nie wątpiłam nigdy. Nie wiem tylko czy nasza Starkówna przetrwa przepychanki Cersei i LB.
Żmijowe Bękarcice...nie powaliły mnie na kolana. A jak jedna z nich rzuciła się na Bronna z zaciśniętymi piąstkami to wyglądała jak mała rozzłoszczona dziewczynka. Poza tym myślałam, że Ellaria ma jakiś sensowny plan. Na pewno nie taki, który by przewidywał przejęcie księżniczki w biały dzień, przy świadkach i to w jakimś ogrodzie (co raczej nie jest ustronnym miejscem).
Cersei...i rozmowa z Lady Olenną i ogólnie cały proces. Do tego momentu w sumie doszłam w książkach, do momentu, w którym Cersei włada całym królestwem i manipuluje swoim synem. Widać w jej metodach szaleństwo. Pojmanie młodej królowej? Błąd. Ona potrzebuje wsparcia Tyrellów, chociaż uważa zupełnie inaczej. A to już błąd nad błędami. Dała zbyt dużą władzę tym całym świętym (wróblom? jak żyje, nie pamiętam). I czuję w kościach, że jej się to odbije dużą czkawką. I ten proces Lorasa...żeby przypadkiem nie obrócił się przeciwko niej i nie stał się jej własnym procesem. Bo jej przewinienia są duuużo większe nic Lorasa.
I na końcu biedna, BIEDNA Sansa! To że Ramsey ma nie po kolei w głowie to wiemy już od dawna. Ale nie spodziewałam się, że nie będzie tego jakoś szczególnie ukrywał. Ostatnio poniżył Sansę przy obiedzie (tu mnie zdziwiło, że miłosierny ojczulek nie zareagował), a teraz to? Już pomijam fakt tego całego ślubu. NOC POŚLUBNA. Kazał Fetorowi zostać? Huh? W momencie jak Sansa się zaczęła rozbierać to mnie uderzyło jedno. Jak Theon i Sansa doszli to tego miejsca w swoim życiu? Jeszcze niedawno Theon był podopiecznym Neda, Sansa miała szczęśliwe dzieciństwo w Winterfell...a teraz? Theona nie ma, jest okaleczony Fetor, traktowany gorzej jak zwierzę (OK, trochę sobie na to zasłużył, ale znowu wszyscy wiemy z jakich pobudek zrobił to co zrobił). I Sansa. Po Joffreyu Tyrion (tu akurat go nie doceniła), tułaczka, Baelish i wylądowała u boku Ramseya praktycznie zgwałcona w własną noc poślubną . Tak, wiem, że wyszła za niego świadomie. Ale czy Fetor musiał tam być? Czy Ramsey musiał jej rozerwać suknie? Nie można było tego wszystkiego zrobić inaczej? Okrzyki Sansy nie były raczej okrzykami przyjemności. Mam nadzieję, że Sansa przetrwa to wszystko i na końcu będzie największym wygranym. Bo jak na razie to jest w tej grze przegrana na całej linii.
jestem z tych przede wszystkim śledzących książki, jednak nie oburzam się na serialowe wątki znacznie różniące się od pierwowzoru, wręcz przeciwnie, czasem dobrze obejrzeć coś innego i nie wiedzieć co się stanie. Jednak ostatnia scena z Sansą wprawiła mnie w... ogromne osłupienie i szok o bardzo negatywnym zabarwieniu. Zastanawiam się, jak twórcy serialu doszli to tego, że będzie to w porządku... I na ile obecnie procent na scenariusz ma wpływ Martin, że zgodził się na to, aby tak strasznie upodlić tę postać (lub zrobić z niej największą męczenniczkę w serialu). Do końca miałam nadzieję, że nagle rozbrzmią głosy rogów i wpadnie Stannis.
A mnie właśnie strasznie to denerwuje, to odstępstwa od książki. Ale cóż trzeba się z tym pogodzić, bo jak zapowiadają będzie coraz więcej takich różnic. I właśnie wcale mnie nie zdziwiła ostatnia scena z Sansą. Została zachowana analogia do książki. Tak jak w wypadku szarej łuszczycy u Mormonta (zamiast u Gryfa), tak teraz to co w książce spotkało podszywaną Aryę tak w serialu spotyka Sansę. A i tak ta scena mogła wyglądać jeszcze gorzej, gdyby Ramsey kazał Theonowi "przygotować" Sansę. Chociaż z przebiegu wcześniejszych odcinków i tylu zmian co do książki spodziewałem się, że Sansa ukatrupi Ramseya. To chyba było dla mnie najbardziej rozczarowujące.
Mam tak samo. Scena mnie również nie zdziwiła, ale jednak do końca miałam nadzieję, że się ogarną... Nie ogarnęli się. Jak ktoś napisał niżej, Sansy w ogóle nie powinno być w Winterfell. I co z tego, że została zachowana analogia do książki, jak cały wątek nie ma najmniejszego sensu? Wątek łuszczycy Mormonta też mi się nie podoba. Kolejna postać umrze, mimo że w książce ma się dobrze, Jaime z Bronnem w Dorne - to samo. Nie ma to jak w dwie osoby, nie mając ręki, wyruszać wprost w gwiazdo żmij (dosłownie :D). Jest jeszcze wiele rzeczy nielogicznych lub po prostu wkurzających... Jednak wątku Sansy nic nie przebije >.<
Jeszcze zaznaczyli, że Bronn został zraniony, a jak wiemy ostrza dornijskie nie są suche, więc postać ta się wywinie również:). Może będzie tym, któremu głowa poleci od halabardy.
No dokładnie... A w książce Bronn zaczął brać udział w grze o tron. Prawie że został lordem. No, jego małżonka nim jest, ale on wszystkim rządzi. I możliwe, że Bronn będzie mieć większe znaczenie w dalszych częściach, także pozdro 600 D&D... :P
jest tez ten spadek po Rosby'm gdzie siostra Lolys zapomnialem jak ma na imie, mowila Cersei ze maja do niego najwieksze prawa wiec skoro ona skonczyla na stole qburna a mezulka zabil Bronn to pewnie on ma szanse zgarnac nastepny zamek jako 1 z 6 ktorzy sie upomnieli po spadek szkoda ze nie wymienili kto bo jeszcze nie ma pewnosci ale jednak szansa jest :D
No właśnie o to mi chodzi, że teraz żonka Bronna ma największe prawa, ale skoro ona to i on też :D
i tak jak przeczytałam w innym wątku, wiele ze swego charakteru stracił Littlefinger, ponieważ "ten prawdziwy" nigdy by do takiej sytuacji nie dopuścił. Chyba, że ten serialowy chce Sansę po prostu "zahartować"...
Wątpię. Mimo wszystko LF zależało na Sansie. A wysłanie jej do WF było po prostu głupie. Wszyscy wiedzieliśmy, co ją tam czeka... PS. to że tak łatwo się zgodziła było jeszcze mniej logiczne.
Na pewno nie było to głupie dla samego Balisha; a to że Sansa tak łatwo się zgodziła nie było niczym dziwnym, gdyż od początku sprawia wrażenie mocno naiwnej i łatwowiernej. W każdym razie Littlefinger ma w tym swój plan i może to ostatecznie sama Sansa wyjdzie na tym najlepiej :-)
Owszem, było głupie, począwszy od tego, że zyskałby o wiele więcej ukrywając Sansę w dolinie ;) Sama dziewczyna od śmierci ojca duuużo zmądrzała i w książce wcale taka naiwna nie jest. I nie daje się obcałowywać LF (co tam zdarzyło się tylko raz, gdy Baelish zrobił to, by sprowokować Lysę). Wątpię, by wyszła najlepiej. Choćby ze względu na traumatyczne przeżycia jakie z tego wyniesie :D
Ale my tu rozmawiamy o serialu, a nie o książce - różnica jest dość spora ;-) Co takiego zyskałby Baelish ukrywając Sansę? W tym przypadku zostanie co najmniej namiestnikiem króla na północy. Sama Sansa wycierpiała już tyle, że ten gwałt niewiele zmieni w jej psychice. Ostatecznie stanie się jeszcze silniejszą kobietą, co według mnie zaowocuje w przyszłości.
"Dość spora" - mało powiedziane xD Kolosalna wg mnie :D Ano zyskałby to, że Boltonowie nie wiedzieliby, że tam jest, i nie mogliby jej mu sprzątnąć sprzed nosa, co teraz mogą zrobić (wiemy ile warta jest ich lojalność), i w sumie bym się nie zdziwiła, gdyby tak było: Sansa rodzi małe boltoniątko (fuuu!), sprawia problemy, jak to ona, więc się jej pozbywają. (Albo Ramsey robi z niej Lady Fetor xD) No bo jak wiemy scenarzyści lubią zabijać w książce wciąż żyjące postaci... D: I tu jest brak logiki w postępowaniu serialowego LF. Gdyby sam Sansę poślubił (coś czuję, że w książce to planuje, a ten "panicz z Doliny" to przykrywka), to zostałby lordem Winterfell (jak widać Cersei jest mu bardzo przychylna, a Boltonowie wielu sojuszników nie mają, odkąd nie żyje Tywin, więc może tytuł Namiestnika Północy też by zyskał). Poza tym jako Lord Doliny miałby na usługach jej wojsko + jeszcze możliwe, że przyłączyliby się do niego ludzie z północy ze względu na Sansę. Nie jest tam do końca obcy, a poza tym na pewno chętniej by go poparli niż Boltonów, którzy okrutnie zdradzili Starków :P
A tego: "Sama Sansa wycierpiała już tyle, że ten gwałt niewiele zmieni w jej psychice." to chyba nie skomentuję... ;d
"Gdyby sam Sansę poślubił..., to zostałby lordem Winterfell" - o_O no sorry, ale jak Ty to sobie wyobrażasz? Winterfell nie należy już do Starków, więc ślub z nią nie uczyniłby go Lordem. Poza tym Cersei nienawidzi Sansy i za wszelką cenę chce się jej pozbyć. Nie wiem w jaki sposób miałaby tolerować jej małżeństwo z Baelishem, tym bardziej gdyby zajmował jakieś wysokie stanowisko.
"Poza tym jako Lord Doliny miałby na usługach jej wojsko + jeszcze możliwe, że przyłączyliby się do niego ludzie z północy ze względu na Sansę." - On cały czas pozostaje Lordem Doliny i jest zwierzchnikiem tamtejszych wojsk (które zresztą w ostatnim odcinku zobowiązał się wykorzystać w walce). Na ludzi z Północy nie ma co liczyć, bo ani on, ani Starkówna nie mają nad nimi władzy.
Nie wiem dlaczego nie dopuszczasz do siebie myśli, że Littlefinger postąpił najlepiej jak mógł, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo i jeszcze na tym zyskać. Zdobył zaufanie Sansy (pomagając jej w ucieczce), Boltonów (wydając ją Ramsey'owi za żonę) oraz Cersei (oferując swoją armię); więc niezależnie od tego co się dalej stanie i która ze stron wygra, on jest w bezpiecznej pozycji ;-)
Lord Baelish jest moim zdaniem najbardziej egoistyczną, ale zarazem i najinteligentniejszą (obok Tyriona :-P) postacią w tym serialu. Jak kameleon potrafi dostosować się do panujących warunków i wyjść korzystnie z każdej sytuacji. Tak na marginesie, to może nie być jeszcze jego ostateczny plan. Zawsze istnieje możliwość, że w przypadku zwycięstwa Stanisa pod Winterfell, Littlefinger dołączy do niego. Wówczas ożeni się z Sansą, zostanie tamtejszym Lordem i wspólnymi siłami zaatakują Westeros. Oczywiście to czyste rozważania, ale chcę zaznaczyć jedynie, że znalazł on dla siebie idealną pozycję, która niezależnie od okoliczności zapewnia mu profit :-)
PS. Odnośnie gwałtu, miałem na myśli, że nie wpłynie on na Sansę bardziej, niż to co zdążyła już przeżyć do tej pory. Idę o zakład, że w następnych odcinkach nie zobaczymy jej płaczącej po kątach i błagającej o litość. Cała ta sytuacja jedynie jeszcze bardziej ją wzmocni, a na jej twarzy zamiast łez nieszczęścia zobaczymy raczej nienawiść i chęć zemsty ;-)
Normalnie xD WF jest Boltonów dopóki Cersei rządzi, co wcale nie musi długo potrwać... Jeśli czytałeś TzS to wiesz, o czym mówię :D Ludzie Północy od tysięcy lat byli chorążymi Starków i w wojnie 5 królów poparli Robba. A Roose wbił mu nóż w serce. Wyobraź sobie, co czują ;)
Taa, chce się jej pozbyć... W serialu jakoś tego nie widzę... Zbyt szybko uwierzyła LF, po tym co mówił, o wiedzy i jej wykorzystaniu nie powinna mu tak ufać. W książce nie jest zbyt inteligentna, ale w serialu to już dno dna... Powinna chociaż spytać Roose'a o jego wersję wydarzeń.
Ja wiem, że jest Lordem Doliny. O to mi chodziło co napisałeś. Tylko że co innego walczyć za Starka z Winterfell, a co innego za Cersei Lannister. Wiemy, że Lordowie Doliny dotychczas niezbyt wspierali koronę w wojnie ;) Poza tym Sansa była w dolinie i co najmniej część lordów ją polubiła. Wydaje mi się, że nawet LF coś mówił, że im bardziej lubią ją i Roberta/Robina (to zmienianie imion postaci <3), tym lepiej, bo chętniej za nim pójdą.
Ale nasze nieporozumienie nie z tego wynika, zauważyłam ;) Ty myślisz bardziej serialowo - że Baelish ma wy*ebane na Sansę i tylko ją wykorzystuje, ja zaś sercem jestem przy książkach (choć po serialu też mi się tak do tej pory wydawało, bo teraz to już sama nie wiem) i myślę, że on szczerze adoruje Starkównę ;) Co jak co, ale jej matce nigdy nic złego nie zrobił i do śmierci ją kochał. To prawda, że jest dość egoistyczny, ale nie. Nie sądzę, by mógł tak po prostu użyć Sansy jako karty przetargowej i wydać ją Ramseyowi wiedząc, jaki on jest. Zwłaszcza po tym, jak uratowała mu życie. Zresztą, po co by były te pocałunki i pożądliwe spojrzenia? Bez sensu by to udawał, bo Sansie się to zbytnio nie podoba. Większe zaufanie by w niej wzbudził z przyjacielskim podejściem xD
PS. Wiem, że jako facet tego nie zrozumiesz, ale gwałt to jednak jest straszna rzecz i myślę, że jednak okropniejsza od tego, co przeżyła w King's Landing. To prawdziwa trauma na całe życie, a przynajmniej tak mi się wydaje. Wcześniej szczęśliwe kobiety po tym popełniają samobójstwo, bo nie mogą z tym żyć, gdyż brzydzą się własnego ciała i mają w głowie okropne wspomnienia. I nie, sratata, to nie był jej obowiązek, bo to nie był "seks mimo niechęci", bo takie coś to występuje u kobiet, kiedy leżą w łóżku jak kłoda (oprócz mamusiek współczesnych np. Cersei). To był gwałt, bo Ramsey jak to Ramsey, nawet nie spróbował być łagodny. Po prostu ją, za przeproszeniem, zerżnął brutalnie i to na oczach Theona :c
Bez kitu, chyba twórcy nie zamierzają wykonczyć Bronna? To dopiero byłby idiotyzm.
też tak pomyślałem że Bron wykituje z powodu tej rany bo ostrze było zatrute , no bo przecież jaki ojciec takie córki :D
"Przyszedł Balotelli i zakończył imprezę"
XD
Co do Bronna, nie sądzę żeby zginął od zatrutej broni. Bękarcice nie spodziewały się napotkać trudnego przeciwnika i raczej nasmarowały ostrzy jadem. A Obara okazała się kiepską wojowniczką, skoro nie umie zabić kaleki walczącego lewą ręką.
Przesadzasz trochę z tym narzekaniem na uzbrojenie. To jest serial fantasy, a nie historyczny, więc mogą sobie mieszać epoki ile tylko zechcą.
Niech mieszają byle z sensem i niech to nie wygląda jak z gumy zrobione [sztylety i włócznie piaskowych karaluszyc].
Hehe dobre:) Ja mówiłem, liczę, że Balotelli zetnie jakąś głowę tym hinduskim toporem bojowym na trzonku od halabardy
Będzie, będzie, choć w książce akurat "babcia Tyrellowa" nie miała z tym nic wspólnego. Wątku pojmania Lorasa też nie było >.<
PS. przesadzasz z tym uzbrojeniem etc. Charakteryzacja w GoT jest świetna! To, gra aktorów i scenografie to chyba jedyne, co utrzymało poziom od pierwszego sezonu, bo reszta, tak jak np. scenariusz, poleciała w dół :v
I tu sie niestety zgadzam.
Straszny shit robia w serialu.
Ta scena walki w Ogrodach byla zenujaca.
W ksiazce duza role odegral Aeris Oakheart - szkoda ze tego watku zupelnie nie pokazali.
Nie rozumiem tego oburzenia. Sansa nie jest pierwszą żoną w Westeros, która nie ma ochoty na pokładziny, ale musi to znieść, bo to obowiązek i tradycja w Westeros. Oburzone są głównie osoby (i nie mówię o filmwebie), którym wcześniej podobała się zmiana, bo przynajmniej "nie tak nudno jak w książce, Sansa im pokaże". A jednak okazało się, że świat jest brutalny. Pewnie jestem jedyną osobą, która popiera taką scenę bardziej, niż nagłą przemianę Ramsaya w drugiego Tyriona, który nie chce skrzywdzić Sansy, czy nagle ktoś w ostatniej chwili przerywa. Dokładnie tak powinien wyglądać jej pobyt u Boltonów. Twórcy zaskoczyli mnie odwagą, podoba mi się tak kontrowersyjny krok. W ogóle nie popieram wątku Sansy w tym sezonie, jej w ogóle nie powinno tam być, ale jak już jest to dobrze, że na razie czuje się tam źle, nie potrafi grać, manipulować, bo to byłoby sprzeczne z jej charakterem w serialu i zbyt infantylne (i pewnie później takie będzie). Jeszcze w 3 sezonie Sansa pytała Shae czy może zaprosić rodzinę na ślub z Lorasem, a teraz miałaby być świetnym graczem i manipulatorką, bo spędziła trochę czasu z LF?
Poza tym Sansa zgodziła się na małżeństwo, a chyba wiadomo co to oznacza. Nie wiem czemu miała taką minę jakby w ogóle nie spodziewała się pokładzin. Zła powinna być tylko na Baelisha. Poza tym, Littlefinger też poślubił Lysę i nie miał ochoty na pokładziny, ale mimo obrzydzenia spełnił swój obowiązek.
Czyli cała ta gadka LF jak to Sansa ma mścić się na Boltonach i wyprowadzać ich w pole świadczy o tym, że LF się po prostu zbłaźnił sądząc, że ona sobie poradzi. Powstaje pytanie po co więc scenarzyści wysłali Sansę do WF, skoro jedyny jej wkład w ten wątek to kolejna okazja, by tanio zaszokować widzów? Rozumiałbym Twoje tłumaczenie, bo rzeczywiście jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć B, gdyby obecność Sansy tam służyła czemukolwiek poza byciem zgwałconą w swoją noc poślubną... Na chwilę obecną wygląda to tak, że według benioffów Sansa ma po prostu cierpieć, bo... bo tak. Najpierw jest szmacona przez Joffa, teraz upodlona przez Ramsaya. Ta dziewucha doznaje tylko krzywd i upokorzeń, ale postać nie rozwija się przez to w żadnym kierunku. Zwiastun jakiejkolwiek przemiany Sansy, który pojawił się pod koniec s4 poszedł się yebać wraz z jej wątkiem w tym sezonie. Robi tylko za worek treningowy dla najgorszych zwyroli w Westeros.
Jeśli to zostanie dobrze poprowadzone to służy temu, żeby pokazać, że dziewczynka nie ma szans przeciwko największym zwyrolom z obdartym ze skóry człowiekiem w herbie i ktoś musi ją uratować. LF całkiem się zbłaźnił, to wiadomo :P Dla serialowego LF to nie budowanie przyszłości tylko hazard więc niech się nie zdziwi jak wszystko przegra. Twórcy już tam próbowali tłumaczyć, że lepiej dać Sansę, na której widzom zależy, niż wprowadzać nową postać i nie ma czasu blebleble zawsze mówią to samo. Według mnie pod koniec 4 sezonu Sansa wcale dużo się nie zmieniła, nadal nie wiedziała dlaczego Baelish zabił Joffreya, prawie zostałaby zabita przez Lysę, później roztrzęsiona obroniła LF, bo zabrał ją od Joffreya, uratował ją zabijając Lysę i naiwna wierzyła, że tylko on zapewni jej bezpieczeństwo, więc nie chciała, żeby go stracono za zamordowanie żony. W książce też jej postać rozwija się powoli, ale przynajmniej wszystko jest logiczne. I nie pyta w środku wojny czy może zaprosić brata i matkę na ślub.
Jeszcze dodam co do tych "oburzających" pokładzin: powinno być nawet więcej świadków tego wydarzenia, niż płaczący Fetor, na tym właśnie polegają pokładziny, jest publiczność, żeby był dowód skonsumowania małżeństwa, i zazwyczaj żadna ze stron nie czerpie przyjemności z pierwszego razu. Ludzie oceniają to naszymi standardami, ale to nie był gwałt tylko obowiązek małżeński.
Szkopuł w tym, że już widać, że to od początku źle prowadzony wątek i kolejne sceny nic w tej kwestii nie zmieniają. Twórcy chcieli koniecznie być oryginalni, ale wyszło z tego wielkie gie...
Co do serialowej Sansy, to może ona w s4 nie stała się od razu mistrzynią gry, ale coś tam jednak zaczęła kombinować i kiedy trzeba było potrafiła gładko wybrnąć z opresji i wybronić LFa. Z zapowiedzi samego Petyra wynikało, że w tym sezonie Sansa będzie się dalej w tym kierunku realizować, tymczasem okazało się to ściemą. Czyli mamy powrót do zahukanego dziewczęcia, które liczy po prostu że jakoś przetrwa. Tyle, że Joff jej przynajmniej nie zgwałcił... W związku z tym nie widzę sensu w tym wątku, bo to, że "dziewczynka nie ma szans przeciwko największym zwyrolom z obdartym ze skóry człowiekiem w herbie i ktoś musi ją uratować" jest oczywistą oczywistością i można było czas poświęcony na pokazanie tego przeznaczyć na co innego.
Ale przecież w serialu było przynajmniej 2 razy powiedziane i pokazane, że nie jest to wcale koniecznością. Ned zakazał pokładzin na swoim ślubie, w przypadku Tyriona i Sansy też się obeszło, więc to nie warunek ważności ślubu. Ramsay kazał Theonowi patrzeć dla czystej perwersyjnej przyjemności, bo wiedział, że będzie to dla niego i dla Sansy - delikatnie mówiąc - krępujące.
Wiesz, inaczej "spełnienie obowiązku" wygląda z punktu widzenia faceta, inaczej kobiety, w dodatku dziewicy jak Sansa. Pewnie, że skonsumowanie małżeństwa jest normalną konsekwencją samych zaślubin, ale Ramsay zachował się w tej senie nie jak pan młody, tylko jak bydlę. Po co było np. to rozrywanie sukni? Konieczność skonsumowania małżeństwa nie wyklucza troski o komfort wybranki, a przynajmniej zachowania się z większym taktem. Nie musiał jej tak brutalne - przepraszam za kolokwializm - zerżnąć. Zrobił to tak, a nie inaczej, bo to kawał gnidy i tradycja nie ma tu nic do rzeczy.
Z pierwszą częścią zgadzam się w 100%, też mi się nie podoba wątek napisany dla Sansy przez d&d, jej postać się cofa, a co namniej stoi w miejscu, po tym sezonie będzie bogata jedynie w kolejne traumatyczne doświadczenia, ale szczerze z dwóch opcji wybieram mniejsze zło - wolę biedną Sansę niż mściwą manipulatorkę, która miałaby ograć Boltonów. Tak jak Arya pyskuje do większych od siebie i nadal ma się dobrze. Wolę trochę realizmu, to brutalny świat, tutaj mała dziewczynka nie ma szans przeciwko mordercom, zwłaszcza że jeszcze niedawno była głupiutka.
W serialu też nie było typowych pokładzin, nie było uczty, rozbierania ani publiczności komentującej pokładziny. Dopiero Sansa by płakała i byłoby dla niej krępujące jakby gruba Walda zaczęła dawać jej rady :P Ramsay nie zadbał o komfort, nie wiem jak miałby to zrobić, Sansa od początku czuła się niekomfortowo, płakała, celowo przedłużała rozbieranie, tak jak w scenie z Tyrionem czekając aż każe jej przestać tak jak Tyrion. Ale skonsumować małżeństwo trzeba. Sansa i Ramsay nie podeszliby do tego tak jak Margaery ze swoim sweet Tommenem, dla mnie ich scena była zbyt "nowoczesna", bicie rekordów w łóżku i Tommen jako napalony nastolatek. Zdecydowanie lepsza ta bardziej realistyczna wersja pokładzin.
Czytałeś książkę? Albo tego nie robiłeś, albo przeczytałeś nieuważnie. Pokładziny polegały na tym, że panna i pan młody byli rozbierani przez gości weselnych i zanoszeni do sypialni, a potem wychodzili i ew. siedzieli przy drzwiach i nasłuchiwali. Nie byli świadkami aktu. Wydaje mi się, że nie masz żadnego doświadczenia w sprawach łóżkowych i współczuję Twojej przyszłej partnerce, skoro uważasz, że seks to obowiązek żony... Zgadzam się, że dawniej był taki pogląd, ale jednak mąż zazwyczaj dbał, żeby jego wybrance było jeśli nie przyjemnie, to chociaż komfortowo... Ja osobiście mam ochotę przestać oglądać serial, ale robię to przez ciekawość, mimo że HBO mnie torturuje debilizmem, który nam serwują już od dawna, ale wcześniej mi to nie przeszkadzało za bardzo - do 5 sezonu, gdzie to już osiągnęło najzwyczajniej w świecie apogeum.
PS. O komfort Ramsay mógłby zadbać, hmm, grą wstępną, pieszczotami, uspokojeniem jej, podaniem kubka wina? ;) Tylko gdyby to zrobił, to nie byłby Ramsayem. Pomijając fakt, że wątek Sansy został najgorzej poprowadzony. Potem jest wątek Jaime'a, Myrcelli, Dorne, a na 3 miejscu wątek Deanerys. Za podium Tyrion. Arya w miarę okej, Królewska Przystań też, choć mogłoby być lepiej. Np. aresztowali Lorasa, ale geja, który na niego doniósł już nie? Taa...
Nie muszisz mi niczego współczuć ponieważ umiem rozróżnić nasz świat od świata, w którym panują takie a nie inne zwyczaje i skonsumowanie małżeństwa nie służy przyjemności, a spłodzeniu w tym przypadku przyszłego dziedzica księcia Winterfell (masz odpowiedź na pytanie o książki, bo w serialu ten tytuł niestety nie padł :P) Niżej masz link do filmiku, na którym GRRM tłumaczy, że owszem, publiczność oglądała pokładziny.
Dobra, widzę że ani tobie ani nikomu nie chciało się oglądać filmiku, ewentualnie nie umiecie po angielsku, bo GRRM mówi "they didn't actually watch it" co potwierdza, że masz rację. Nie że się nie umiem przyznać do błędu :P Rozdział Sansy też to potwierdza. W prawdziwych średniowiecznych pokładzinach oglądało się również stosunek, żeby było czarno na białym, że małżeństwo jest skonsumowane, bo czasami ludzie oszukiwali XD
W każdym razie Ramsay oszczędził Sansie bycia publicznie rozebraną i zaniesioną do łoża, co by ją całkowicie zawstydziło. Jednak obydwoje mieli obowiązek to małżeństwo skonsumować, i tym razem Sansa nie mogła się wymigać. I tak jak na Ramsaya było naprawdę spoko.
Obejrzałam ten filmik już po napisaniu paru postów w dyskusji z Tobą i miałam go właśnie podać jako argument xD No średniowiecze to były chore czasy, trudno się nie zgodzić, ale też fascynujące, przynajmniej dla mnie :D (z moją polonistką się wykłócam, bo ona woli "epoki rozumu", a je jestem bardziej średniowiecze, romantyzm czy barok :D) No wiesz. Jak Ramsey nikogo dotkliwie nie oszpecił to można powiedzieć, że jak na niego to dobrze, ale mimo wszystko... XD Myślę, że może po prostu Ramsey nie nie zrobił pokładzin, bo twórcy serialu nie chcieli cycków Sansy pokazywać :v Jeszcze tego nie zrobili i wątpię, czy zrobią - nie dziwię się, dziewczyna z mojej grupy wiekowej i też bym się na to nie zgadzała. Gdyby to zrobili zgodnie z książką, czyli dali tam Jayne Poole tudzież ktokolwiek innego, to ta scena byłaby o wiele bardziej brutalna, szczegółowa, i hm... obrazowa xD
Mi się wydaje, że to oburzenie wynika jedynie z tego, że ludzie lubią Sansę i spodziewali się, że postać będzie teraz manipulować takimi graczami jak Boltonowie, dlatego muszę pochwalić Davida & Dana za to, że nie zdecydowali się na takie banały (oczywiście to moje zdanie na dzień dzisiejszy, bo nie wiem co oni tam kombinują z Brienne, światełkiem w wieżyce i tą służbą co pamięta XD)
Jeszcze co do pokładzin ja będę się trzymać tego, że to nie był gwałt, bo Sansa doskonale wiedziała, czym się kończy ślub. Wręcz przecież miała wykorzystać Boltonów do odebrania im władzy (może jak Cersei radziła zamiast płakać powinna wykorzystać swoją broń :P) Littlefinger też wiedział, że po ślubie normalna jest noc poślubna, jeszcze zapewniając Boltona o tym, że jest dziewicą. Sansa godzine się rozbierała więc Ramsay wziął sprawy w swoje ręce i jej pomógł, zwłaszcza że nienawidzi takiej nudy w łóżku XD Sansa nie wyszła z żadną inicjatywą, stała jak kołek więc to Ramsay musiał "zdominować". A teraz ludzie robią problemy, Sansa nie jest pierwsza, niejeden małżonek/małżonka musieli przez to przechodzić. Dobra, już nic więcej nie piszę, bo zaraz będzie, że bronię gwałciciela:D
Nie no, dobra, pisz, na tym polega dyskusja, że ludzie mają odmienne zdania :D
Szczerze to nie spojrzałam na to ze strony tego, że ludzie ją lubią :D Ja w sumie ją lubię, ale dopiero od Nawałnicy/Uczty. Wcześniej mnie irytowała niemiłosiernie :P
Weeź. Ta fanatyczna Brienne, światełka i służba to żenada... No ale coś trzeba z naszą wielką panią zrobić, skoro Jaime w Dorne pokazuje, że chyba nie tylko ręki mu brakuje, ale mózgu też, a L. S. nie będzie. Heh...
Właśnie scenarzyści mówią, że on nie wiedział, jaki jest Ramsey. Myślał, że normalny... Huehue, jasne... W sumie tu się zgodzę. Gdyby się pośpieszyła, to może mniej brutalnie by się z nią obszedł, bo byłby w lepszym nastroju :v
PS. Cersei swojego daru używa tak często, że niedługo się zużyje, bo po prostu będzie, hmm, "studnią bez dna" i nikogo nie przekona XD
Ja za nią nie przepadam, ale mi się często zmieniają ulubione postacie, obecnie mój ulubiony ród to Freyowie i resztę mogą Inni porwać :P
Też nie kupuję tego, że LF nie wiedział, wtedy nie ryzykowałby w ciemno, w ogóle nie podoba mi się ten wątek, bo Baelish zamiast planu może jedynie gdybyać, nie może niczego przewidzieć. To zawsze były jego konkretne działania, to on kazał Lysie otruć Jona Arryna, wrobił Tyriona w próbę morderstwa, a nie gdybał "jeśli Lannisterowie zabiją Arryna". Oczywiście dużo zbiegów okoliczności, często "przypadkiem" wszystko szło po jego myśli, ale jednak.
Poza tym Boltonowie, co cały czas powtarzam, nie powinni pozwolić Baelishowi opuścić Winterfell. I tak plan Boltona zakładał zdradę korony więc LF żywy może mu tylko zaszkodzić, co już się stało, bo nakablował królowej i wrobił Boltona.
Brienne to ogólnie największa porażka tego sezonu. Lepiej jakby wróciła do ojca na Tarth dzięki czemu postać odeszłaby z serialu z godnością, bo zrobiono z niej wariatkę-stalkera.
Co do rady Cersei - to już tak mówię, bo wszyscy piszą po co była scena Sansy w Dolinie jak jej postać wcale nie rozwinęła się w kierunku Sansy-gracza tylko nadal biednej dziewczyny (przynajmniej bardziej realistycznie). Więc ja się pytam po co była scena z Cersei jak Sansa w noc poślubną nie wyniosła z tego żadnej lekcji? :P To tak pół żartem, pół serio.
No mi w sumie też, kiedyś lubiłam Dankę, a teraz mnie wkurza, zarówno w serialu jak i w książce. Za to Jaime'ego zawsze lubiłam i wszyscy się dziwili :D A z koleżanką stworzyliśmy fanklub Ogara :D (swoją drogą, Ogarze, wróć!)
No właśnie. Książka - konkretne działania. Fanfiction Dedesów - brak związków przyczynowo-skutkowych w postępowaniu Bealisha (chyba że D&D tak naprawdę są genialni, a to jest ich geeniaalny plan, który się później wyjaśni i wszyscy zrobimy wielkie "wooow!", w co wątpię) i, jak powiedziałeś, działanie w ciemno. Hasztag yolo i jadę xd
No właśnie, Bolton to ostatni sku*wiel, i LF o tym wie. Co robi? Przyjeżdża tam po kryjomu, bez eskorty. Gdyby Bolton go wydał, zyskałby duże wpływy w koronie, za a) schwytanie Sansy b) wykrycie zdrady. A tak to tylko Ramsey zyskał, bo nacieszy się rudą D: (PS. Czy nikt nie pamięta, że PETYR KOCHAŁ CAT, a Roose osobiście poderżnął jej gardło - chyba, nie pamiętam dokładnie Czerwonego Wesela, a nie będę oglądać, bo się dobiję - ale jak już mówiłam. Brak związku przyczynowo skutkowego... Jego postępowanie w serialu wydaje się nie mieć sensownych podstaw).
No z Brienne robią idiotkę :/ A to dobrze prowadzona postać była...
Cersei bredziła... Jak to Cersei xD "Nie mamy wina, bardzo mi przykro. Dla nas to za wcześnie na picie".
Sądzę, że LF ma solidny plan. Skumał się z Boltonami. Roose czytał przecież listy LF <-> Cersei i wszystko było ok. LF pewnie chce się zemścić na Boltonach za Cat, ale bez konkretnego powodu nie namówi lordów do walki. Co innego z nakazem "króla". Podejrzewam, że dojdzie z wojskami Doliny równo ze Stannisem, odbiją Winterfell, Sansa ochroni LF przed Stannisem (bo w końcu to LF ją uratował od Lannisterów). Wtedy Staś odda Północ Starkom, LF poślubi Sansę i zostanie Namiestnikiem Płn. A potem tylko czekać, aż armia Stannisa wykrwawi się w Królewskiej Przystani (ew. pokona Lannisterów). LF zaatakuje osłabione siły zwycięzcy i Volia! Ma Tron :D
Dwight_ podpisuje się obiema rękoma pod tym. (Chciałabym dać uśmieszek, ale ten temat tak mnie dobija, że się nie pokoszę)
Czułam, że jak zaczną robić fanfiki to będzie tragedia. I niestety miałam racje. Dlatego tak bardzo krytykowałam Sanse w WF od samego początku - no po prostu intuicja mi powiedziała, że szansa na to, że spierniczą jest kolosalnie większa niż, że wyjdzie coś super.
Czuje sie oszukana przez te wywiady :( one dawały mi nadzieję, bo chociaż wiadome, że nie mogą w nich powiedzieć wszystkiego, to nie zakładałam, że będą kłamać.
Napisze szczerze - nie miałam sił oglądać tej sceny całej. Widziałam tylko kawałek. Po prostu mnie to przerosło.