Abstrahując od wszystkich innych absurdów, czy tylko mi się wydaje, że doba w tym serialu jest niesamowicie długa? Wstają rano, biorą prysznic, idą na śniadanie na mieście, później w pracy lunch, w między czasie spotkanie z klientami, wieczorem przygotowanie imprezy, impreza i tak w kółko. Próbuje sobie wyobrazić ile moja doba musiałaby mieć godzin, żeby zrobić tyle rzeczy w ciągu dnia.
no coz, nie jest to takie niemozliwe. Powedzialabym ze nawet najmniej absurdalne w calej bajeczce (ktora, nawiasem uwielbiam za zdjecia, takie moje guilty pleasure)
1. we Francji, pelny etat to 35 godziny na tydzien
2. wiekszosc postaci pracuje w branzy kreatywnej. czesc ich pracy to wlasnie wloczenie sie po takich imprezach. Nie bede tu spojlerowac o ktore konkretnie sceny chodzi, ale tak naprawde Emily byla na 2 wyjsciach z wlasnego wyboru. Mindy, no coz, jest splukana artystka, pracuje tez raczej tylko wieczorami, wiec ma czas na dlugie sniadanka. no a maz Sylvie zaklada klub, wiec zakladam, ze jest szefem sam dla siebie.
3. Paryz to tak naprawde male miasto, tam naprawde mozna sie latwo przemieszczac. Gabriel ma swoja restauracje tuz za rogiem, Emily chyba chodzi do swojej na piechote.