smutek wielki w mym sercu zagościł :(:(:(
rozłąka z Housem jest dość bolesna-były wzloty i upadki...chwile dobre i złe...jak w życiu! zatem oficjalnie wystawiam 10/10 ! absolutnie subiektywnie! a subiektywizm w ocenie filmu/serialu świadczy jedynie o wysokim poziomie produkcji i emocjonalnym zaangażowaniu widza-myślę, że to najlepsza recencja dla twórców House md!
niektórzy stwierdzą,że finał zbyt miałki ze słabym tempem akcji i rzewnym zakończeniem świadczącym o przemianie głównego bohatera (z tym się nie zgadzam-House odmieniony? nie zauważyłam)
moim zdaniem-finał absolutnie trafiony! pozwala nam-widzom na pożegnanie się z głównym bohaterem poprzez tę ciągnącą się melancholię, końcowe przemyślenia i retrospekcje-również nas wyciszają-przygotowują...no właśnie na co?
gdyby odcinek miałby się potoczyć-tak jak niektórzy fani by tego pragnęli z "wielkim finałowym przytupem", zwrotem akcji, mnogością zagadek i totalnym wywrotem...stwierdzilibyście,że to wszystko już było. a tutaj ? niespodzianka-w stylu "housowskim" czyli niczego przewidzieć nie można...a końcówka-domyślam się,że wszyscy fani słysząc komórkę Wilsona-już wiedzieli z uśmiechem na twarzy co w trawie piszczy...i z tym uśmiechem można było zostać już do końca...czy można chceć czegoś więcej? a w głowie wciąż słyszę końcowe melodie, szczególnie nostalgiczne "live forever"...
miłe pożegnanie...
a druga część tematu? jakie ukryte smaczki zauważyliście w finale albo może w innych odcinkach?
przykładowo -czy ktoś zauważył jak House wspomniał o "Stowarzyszeniu umarłych poetów"? dla niewtajemniczonych: R.S.Leonard (Wilson) grał w tym filmie jedną z głównych ról:) było to dość zabawne:)
pozdrawiam wszystkich "nieobiektywnych" fanów Housa...łączę się z wami w bólu...
R.I.P. dr House
Spoiler
Czymś w rodzaju "smaczku" jest fakt, że twórcy sami zdradzili zakończenie - pośród opublikowanych fotek promujących finał są dwie na których widzimy ucieszonego Wilsona stojącego przed swoim samochodem i House'a siedzącego na schodach. Każdy kto o tym nie zapomniał na pewno szybko domyślił się, że House nie zginął.
Niekoniecznie. Przy 10 minutach do końca (scena pogrzebu) miałem 2 teorie - albo House faktycznie nie żyje i czeka nas rozbudowane podsumowanie i przedstawienie dalszych losów bohaterów (wtedy scena na schodach mogłaby być jakimś Wilsonowym wspomnieniem o Housie), albo, że House przeżył, co ostatecznie się sprawdziło.
Ja na JM zobaczyłem GiFa jak zakładają kaski, ale oglądając odcinek potwierdzenie śmieci Housea mnie zmyliło więc było bez spojlerów.
ja unikałam wszelkich możliwych materiałów dot. finału...nie wiem zatem, czy bym powiązała te fotki z wątkiem, jednakże moją pierwszą myślą podczas sceny wybuchu-było to,że nie może być to prawdą-bo te sceny były zbyt oczywiste i czekałam na zwrot akcji-i tak jak już pisałam...byłam przekonana, że dźwięk telefonu w kaplicy był zapowiedzią nowej intrygi:)
Skoro mowa o "ukrytych smaczkach" - moje pierwsze skojarzenie było: kolejne odniesienie do Sherlocka Holmesa, który w walce z Moriartym spada do wodospadu i jest uznany za zmarłego.
moja mamusia i ja dawno zauwazylysmy, ze postac housa byla po prostu kreowana w pewnym stopniu na postaci sherlocka. podobnie jest z tyrionem z gry o tron, gdzie aktor niejako inspirowal się grą hugh. oczywiscie kazdy z nich stworzyl genialny charakter, nie ujmuję niczego im. bardzo czesto atrysci inspirują sie innymi artystami, nie ma w tym nic dziwnego i to absolutnie nie powoduje, ze nie sa wybitni. z kolei co do wilsona..wzorowany W PEWNYM STOPNIU na watsonie. tak ja to odbieram, oczywiście mogę sie mylić.
Nie możesz, twórcy przecież sami się do tego przyznali dawno temu :)
Też mi się skojarzyło to zakończenie z Holmesem, którego zresztą niedawno oglądałam. Niestety podczas oglądania jakoś ciągle wybiegałam myślą w przód i szybko byłam w stanie przewidzieć co się zdarzy. Odrobinkę, może z sentymentu, brakowało mi jednak Cuddy. Powiem tak: obiektywnie zakończenie było dobre, subiektywnie, owszem podobał mi się ten odcinek, był emocjonalny, ale mam nieodparte wrażenie, że jednak twórcy powinni byli skończyć wcześniej, choć nawet teraz trudno mi przeżyć zakończenie...
Mnie nie brakowało Cuddy, nie wiem czemu, ale się tym nie przejmuję, pewnie chodzi o gust.
przyznali?serio?nie wiedziałam nawet. co do cuddy to tez mi jej zabraklo. w ogole szkoda, ze tak zakonczyloi ich wątek, lubiłam ją i ich razem.
w godzinnym materiale poprzedzającym finałowy odc twórcy serialu również o tym wspominają:)
a propos tego tematu-już był poruszany w wątkach:)
http://www.filmweb.pl/film/Sherlock+Holmes-2009-426062/discussion/Sherlock+Holme s+%3D+Dr+House,1281717
Ja powiem natomiast ,że cieszę się z zakończenia serialu. Serialu dla którego byłem w stanie niegdyś zrywać się ze szkoły, który maniakalnie oglądałem zarywając noce , serialu który po jakimś czasie stracił swą duszę.Stał się on mdły i nijaki . Zakończenie mnie mile zaskoczyło jednak gdzieś wewnątrz mnie siedzi przekonanie ,że lepiej by było gdyby zginął .Ponieważ tak skończyła by się przynajmniej jego historia ,a w obecnym przypadku serial się definitywnie skończył ale nie wiadomo co stało się gdy Willson zszedł z tego świata , czy Greg żył , jak żył , za co żył . Zakończenie stawia mnie jako widza w niewygodniej sytuacji , tak jakby czytać książkę która nagle zwalnia z tępa ,ciągnie się by nagle ruszyć z akcją i ....skończyć się bez szans na ciąg dalszy . Cieszę się ,że serial doszedł do końca ale brakuje mi jeszcze choć jednego , wyjaśniającego odcinka gdyż nie jestem w stanie dopowiedzieć sobie do czego geniusz House'a doprowadził go dalej .
dla mnie takie niedopowiedzenie jest właśnie piękne...wiele genialnych dzieł kończy się w taki sposób i pozostawia po sobie tym samym więcej pola do popisu naszej wyobraźni! w ten sposób "zagadka" pozostaje, tym razem house nie odkrywa wszystkich kart przed nami:)
zbyt jednoznaczne zakończenie mogłoby zepsuć całe wrażenie z serialu i właśnie to co w nim kochamy:)
z tą stratą duszy...serial faktycznie miał gorsze chwile-ja jednak pozostałam wierna myśli,że jest genialny:)
Zgadzam się lecz tak jak powiedziałem , w innych działach mogę się domyślić , wyobrazić lub zapomnieć o tym co się "stało" poza ekranem lecz w przypadku Grega i jego umysłu nie jestem w stanie tego zrozumieć . Poza tym jest kaleką uzależnionym od vicodinu który bazuje na morfinie = nie łatwo to dostać niepełnosprawnemu człowiekowi w wieku House'a , nie posiadającemu nazwiska (bo Gregory House nie żyje) ...no i trzeba jeszcze na to zarobić . dlatego interesuje mnie CO BYŁO DALEJ bo nie mam na to żadnego pomysłu. Miałem też nadzieję na wątek z tą Ukrainką Dominiką ,a nie został tknięty po rozstaniu i pogrzebie naturalnie .
myślę, że house ma kupę pieniędzy i specjalnie nie musi się martwić za co żyć. nie widziałam w serialu, żeby był rozrzutny, miał superdom, auto itd. skupiał się chyba na pracy, nie na wydawaniu kasy i śmiem twierdzić, że przez dłuższy czas będzie mogł swobodnie pożyc. co potem? domyslam się, że wilson zapisałby mu 'trochę'. house moglby co nieco zainwestować.. :D chociaż nie chce mi sie wierzyc, ze house nigdy juz nie bedzie leczyl.
Opłacanie wszelkich kar za wykroczenia , duze mieszkanie w centrum też tanie nie jest , zapasy vicodinu, instrumenty , bilety na te wszystkie monstertracki itp. motor ktorym jeździł też do takich nie należy , w tej serii był zdaje sie inny motor więc kolejny wydatek. Wiem, że jako świetny lekarz zatabial pewnie wiele ale wydatkow mial pelno. Pomysl ile musial placic za chociaz tych wszystkich aktorow czy za stale prostytutki. Gora szmalu za to wszystko poszla
http://praca.wp.pl/title,Lekarz-w-Polsce-zarabia-10-razy-mniej-niz-w-USA,wid,135 48725,wiadomosc.html
Pytanie tylko, do jakiej części swego majątku House ma dostęp! Skoro oficjalnie umarł, jego majątek przechodzi w ręce jego Matki oraz - tak, tak! - Dominki, z którą się nie rozwiódł!:) House jako zmarły nie ma też dostępu do swoich kont bankowych (które, jako się rzekło i tak stały się spadkiem, ale nawet gdyby nie miał spadkobierców, to i tak nic nie mółgby już wypłacić), a wątpię, by trzymał miliony pod łóżkiem, tak że po nie wrócił, napchał nimi nogawki, i ruszył na pięciomiesięczną wycieczkę motocyklową:) House nie był przygotowany, bo sfingowanie śmierci nie było zaplanowane - nic na to jasno nie wskazuje przynajmniej...
omg, zaraz egzamin ze spadków, a ja nic nie zrobilam jeszcze, dzieki za przypomnienie:] nadal uwazam, ze nie byl rozrzutny. duze mieszkanie moze i tanie nie jest, ale lekarze w usa zarabiaja inaczej niz u nas. a specjalisci takiej klasy sa ludzmi b.zamoznymi bez 2 zdan. z prostytutkami tez nie spedzal kazdej nocy - kilka razy taki watek sie pojawil. i znowu-jesli dal znac foremanowi to czemu nie dominice? ona z pewnoscia by mu pomogla rowniez. jest wiele mozliwosci, no na bank house nie skonczy pod mostem. mozna tez np. zalozyc, ze spisal testament i przekazal znaczną część majatku wilsonowi. skoro juz tak wybiegamy poza serial - to czemu nie? nie zdziwilabym się, patrząc na ich relację.to nawet dosyć prawdopodobne, ze wczesniej o to zadbał. co do samego wilsona to nie mam watpliwosci, ze po prostu dalby przyjacielowi co trzeba, skoro i tak ma umrzec, a rodziny nie zalozyl.
"pewnie się skontaktował" , "pewnie miał coś w domu" , "pewnie" . Właśnie o to mi chodzi ,że brakuje mi odcinka w którym by się to wyjaśniło. Przecież Chase , Dominika , Forman by go nie wydali ,a pomogli i to mogli przedstawić . Wiem doskonale ,że lekarze w USA zarabiają wielkie pieniądze i nikomu nie trzeba chyba tego pokazywać ale już sama sprawa jaką przedstawił ManFromTheMoon pokazuje ,że zbyt wiele to on mieć nie mógł po "śmierci" . Kupił motor , miał coś na te 5 miesięcy zapewne ale jednak coś dalej musiał robić i wątpię by tak zapomniał o swoich jakby nie patrzeć przyjaciołach w postaci Formana czy podwładnych , mimo ,ze ich tak nie odbierał to wszyscy wiedzą jak blisko nich był . Nie twierdzę ,ze Greg skończył pod mostem bo jego geniuszem to niemożliwe , jednak własnie chciałbym zobaczyć jak to się potoczyło tym bardziej ,że serial pod koniec znów zrobił się interesujący
Nie chce sie czepiac, ale Foreman mowi w 8 sezonie, ze zatrudnil House'a za pensje minimalna.
Wilson mowi zas, ze przed pojsciem do wiezienia House wyczerpal wszystkie limity na kartach.
Do tego House wydawal krocie na rozne dziwne zachcianki. Chocby na dziwki. I to wcale nie malo, bo przeciez w szpitalu robil dla nich casting. Albo gdy sprowadzil cala grupe aktorow, zeby udowodnic Wilsonowi ile to on ludzi uratowal itd.
Poza tym oddzial diagnostyczny dzialal tylko za pieniadze House'a...ktory zdobyl je na gieldzie wczesniej sie zapozyczajac.
O tym, ze nie ma pieniedzy swiadczy najdobitniej fakt, ze w przedostatnim odcinku obaj musieli wracac do domu autobusem, bo Wilsonowi prostytutka ukradla portfel. Ba, za bilety zaplacili zegarkiem Wilsona.
Swoja droga nie znam bardziej rozrzutnego goscia niz House. Dlugo by wymieniac wszystkie jego zachcianki...
O, no widzisz! Wymaluj jakiś piękny casus na kanwie sytuacji House'a!:)
Co zaś tyczy się fabuły - oczywiście, teraz mamy pole do rozważań, można spekulować, czemu nie?:) Ale to wszystko nie jest takie proste - Dominkę musiałby przecież odnaleźć i dotrzeć do niej w tajemnicy przed światem... A z kolei gdyby Wilson miał House'owi coś oficjalnie w spadku pozostawić, to musiałoby to być załatwione formalnie, a jak w świetle prawa przekazać majątek nieboszczykowi? Poza tym, dziedziczą również wstępni - czy rodzice Wilson'a nie żyją?:) Do majątku obecnie House dostępu nie ma, dla banków nie istnieje, a to co miał i tak - jako się rzekło - przeszło na własność rodziny, wobec której musiałby się ewentualnie jakoś ujawnić... Oczywiście potencjalnie różne możliwości istnieją, ale co-nieco plącze się to wszystko, zwłaszcza, iż w grę wchodzi bieżące pozyskiwanie nowych pieniędzy, bo nawet jeśli jakoś pewną kwotę zdobędzie (Wilson mu podaruje w prezencie na przykład, albo Wilson skontakuje się z Dominką, etc.), to nie sądzę, by w grę mogły wejść sumy pozwalające na nieposiadanie źródła zarobku... Ponadto - jak długo inni ludzie będą go finansować w tajemnicy?:) Poza tym House jest inwalidą, co go ogranicza w kontekście znalezienia pracy poza zawodem, w ramach zaś zawodu jest po stokroć "zdelegalizowany", a z kolei pewnie trudno jest nabrać jakiś szpital na fałszywą tożsamość i podrobiony dyplom - a legalnymi danymi nie ma jak się posłużyć... Co mu pozostaje?:) Granie na giełdzie rękami Dominiki?:) Bycie znachorem w skutej lodem wiosce na Grenalandii?:) Kto wie, czy najrozsądniejnie nie byłoby, gdyby oddał się w ręce policji, i po lilku latach miał szasnę na ustaktowanie się poza więzieniem...
Wstępni, zstępni, dobre. Tylko małe pytanko: jak to się ma do zrozumienia postaci House'a? Skoro jego maksymą było- "żyje się tylko tu i teraz". Tym różni sie idealista od zwykłego zjadacza chleba.
Niedługo policzycie jego rachunki za pranie. Dobrej zabawy:)) W pełni zgadzam się z asashią.
Rozważamy sytuację finansową House'a w kontekście jego przyszłości - stąd wątek o dziedziczeniu; to ważne, bo decyduje o zamożności naszego bohatera:) To zaś, że "żyje się tu i teraz" nie oznacza nieodpowiedzialnego hedonizmu i braku myślenia perspektywicznego:) Zabacz jakie zapasy Vicodinu House potrafił robić na przyszłość!:) A więc myślał o czymś więcej niż dosłownie rozumiane "tu i teraz":) A kwoty o jakich mówimy są cokolwiek powżniejsze od rachunków za pranie...
Ja zgadzam się ze wszystkimi, bo wszystike punkty widzenia są uprawnione:) To nie zadanie matematyczne z jedną odpowiedzią:)
Bo ja wiem, nie zgodziłbym się mimo wszystko... House, wbrew swej fantazji, nie ignorował szerszego planu, perspektywy...:) A dla dalszego jego postępowania ma znaczenie to, czy będzie dysponował środkami finanswoymi, czy też nie:) Obecnie wygląda na to, że grozi mu "carpe diem" o pustym żołądku:)
A poza tym hedonista nie musi przejawiać "nieodpowiedzialnego hednizmu":) House faktycznie rzuca się na wiatr, ale jakby nie było, na prognozę pogody zerka - na przykład - gdyby był nieodpowiedzialnym hedonistą nie odprawiłby Stacy, ze względu na to, iż przewidywał, że ją zrani, niepotrzebnie rozbijając jej małżeństwo:)
Dla Ciebie bemol33 to wszystko takie proste , rzucić maksymę i mieć wszystko gdzieś . Taka jest prawda ,ze nie istniejąc dla państwa i będąc inwalidą bez pracy życie musi być trudne . Dotrwa z Willsonem do jego ostatnich dni i musi coś robić dalej. Właściwie to jedynym sposobem na danie kasy Willsona , house'owi jest zrobienie tego fizycznie jeszcze za śmierci Willsona bo później nie będzie z tego wyjścia . akurat na koniec serii autorzy dali nam wielką zagadkę i daj nam chociaż pomyśleć nad tym bo sytuacja nie jest prosta . Swoją drogą ManFromTheMoon przyznanie się do winy oznaczałoby dodatkowy wyrok ,a house i tak już nie moze pracowac jako lekarz zdaje się więc może kupienie za kasę Willsona fałszywych papierów i pracowanie w szpitalu w innym stanie ameryki byłoby lepszym pomysłem . W każdym razie ciężka sprawa ale Greg myślę spokojnie mógłby odnaleźć Dominikę . A może zostałby kucharzem :D dobrze mu to szło :D
Owszem, House miałby teraz ostrzejszy wyrok, ale być może tak byłoby najlepiej...:) Pamiętajmy, że szpitale ostro sprawdzają kogo rekrutują, toteż oszustwo byłoby niezwykle trudne do przeprowadzenia... Ponadto House jest w świecie medycznym znany; istniałoby prawdopodobieństwo, że zwyczajnie zostałby rozpoznany "na oko"; a do tego, zatrudniając się "na fałszywych papierach" popełniłby kolejne przestępstwo, co, w razie demaskacji, pogrążyłoby go na wieki wieków... A tak, po odbyciu dłuższego niż pierwotny wyroku, miałby mimo wszystko jakąś szanasę na powrót do medycyny, a przynajmniej mógłby "być żywym legalnie" - w przeciwnym razie, nawet jeśli jakimś cudem dostałby zatrudnienie na podstawie lewych papierów i nie zostałby rozpoznany, to wiecznie musiałby się ukrywać i bardzo uważać... Takie "tajne" zatrudnienie to już raczej za granicą miałby większe szanse przeprowadzić... Sugeruję Etiopię:) Chyba najrozsądniej, biorąc pod uwagę perspektywę życiową, byłoby ujawnić się policji... Dostałby parę ładnych lat, ale nie dożywocie na zsyłce, jakie być może właśnie potencjalnie sobie zafundował...
W wiezieniu mowi Addams, ze zrobi doktorat z fizyki, by badac ciemna materie.
Co do pracy w innym szpitalu, to byloby conajmniej trudne. Trzeba pamietac, ze House jest lekarzem...znanym.
W zasadzie kazda osoba wspomniana w serialu wie kim jest House - nawet z odleglych szpitali. W serialu sa wzmianki, ze pojawial sie w gazetach. Byc moze - za sprawa pewnej artystki - trafi do muzeum Tate w Londynie.
Przy okazji pracy dla bogaczy wyszlo, ze House jest znany jako najlepszy lekarz na swiecie, a jego brak w Princeton powazniej odbijal sie na kondycji szpitala
Poza tym House jest trudny. Sama Cuddy przyznala, ze zatrudniajac go nie chcieli go nawet przy pobieraniu krwi.
Zagadki sugeruja, ze House moglby zaczac pracowac...np w policji.
Niestety kryminalna przeszlosc i brak poszanowania prawa to raczej wykluczaja.
Ale to juz gdybanie... :)
nie mialam na mysli formalnego przekazania ofc :) bardziej cichą pomoc. odnosnie tych wstepnych - gdyby byl spisany testament i house bylby glownym spadkobiercą to rodzice wilsona otrzymaliby jedynie zachowek(dziedziczenie testamentowe wypiera ustawowe), takze house dostalby spokojnie połowę.no ale to jesli by formalnie zyl, a nie o tym mowa. a to i tak bez znaczenia, bo ja nie wiem jak to w usa wygląda :]
ostatecznie zawsze moze wysiedziec swoje w wiezieniu i tyle, zawsze jakas opcja..ostatecznie odwiedzal juz podobne miejsca :D poza tym byc moze wiezienie po smierci wilsona nie byloby dla niego najgorszą sprawą na ziemi
Wczesniej pisałaś o testamencie House'a, to sobie podciągnąłem rozważania:) Oczywiście, Wilson mógłby po prostu obdarować House'a, jasne, ale musiałby to sfinalizować zanim odejdzie:) A co do drogi oficjalnej - to wszystko rzeczywiście zależy od przepisów panujących w danym państwie - osoby z rodziny mogą być tak zabezpieczone, że nawet testament ich racji nie naruszy:) Ale to trzebaby wiedzieć jakie prawo panuje w USA, i to w tym konkretnym stanie, o ile przepisy się w poszczególnych stanach różnią; polskie przepisy to polskie przepisy:)
Powrót za kratki jest może mało "CzakoNorisowy", ale prawdopodobnie opłacalny, przynajmniej w perspektywie; o ile ma być perspektywa - bo jeśli House planuje samobójstwo, które nastałoby wraz ze śmiercią Wilson'a, to wtedy co innego - mogą szaleć jak wariaci i mieć wszystko w nosie:)
a ja sobie tak myślę,że House by się uśmiał czytając podobne "diagnozy" nasze tutaj... ja nie muszę wiedzieć jak to dalej się potoczyło i zakładać różnych hipotez... jestem przekonana.że poradziłby sobie doskonale-z pewnością lepiej niż byśmy mu wymyślili w powyższych scenariuszach:):):) abstrahując od przyziemnych rozważań...
w końcu cytując współtowarzyszy bohatera "It's House"!
i taki właśnie pozostanie w naszej pamięci:)
na 100% by się śmiał i własnie dlatego chciałbym zobaczyć co dalej by wiedzieć na co nie wpadłbym nigdy . Obraziłem sie z serialem na długo ale po tym zakończeniu będzie mi go brakować
Brak dobrych seriali obecnie wyczuwam . Obejrzałem pierwsze 4 serie doctora Who kręconego od 2005 roku to w raz ze zmianą aktora popsuli cały serial, HIMYM powoli staje się mało odkrywczy i się kończy , a Big Bang Theory wychodzi raz na kilka tygodni nawet więc to za mało . Myślałem nad Sherlockiem od BBC ale jakoś ciężki mi się za niego zabrać
sherlock? super. polecam, jeden z lepszych seriali jaki oglądałam:)szkoda, że teraz trzeba tyle czekać na nową serię..aż do 2013 chyba. na początku byłam niezbyt db nastawiona-bo aktorzy mi się dziwni wydawali, że współczesne czasy, że coś tam.. ale zobaczyłam pierwszy odcinek i..rewelacja
Poniewaz kocham Doktora Housea , też się zainteresowałam Doktorem Who i potwierdzam pierwsze 4 serie genialne i genialnie zagrane /Tennant/, obecne dwie serie to ponura przypowieść bez idei .Tak , że obaj Doktorzy odeszli do historii ,jakoś mi żal
Bo ja wiem, czy by się śmiał?:) Nasze rozważania nie są wyssane z palca, lecz opierają się na szeregu konkretnych faktów, którym musiałby sprostać - wyjść z sytuacji wbrew pozorom nie ma aż tak dużo - albo kończy swój żywot, albo w jakiejś formie się ukrywa, albo się demaskuje:) Wyłączając porawnie House'a na inna planetą przez życzliwych kosmitów, takie ma trzy zasadnicze możliwości, i żadne "It's House!" mu nie pomoże, a doskonałość jego "radzenia sobie" nie raz okazywała się katastrofą - o to własnie w tym chodzi, że nie jest to postać nierealnego superbohatera w pojedynkę gromiącego całe armie i w weekend uwalniającego setki jeńców z tajnych, usytuowanych w dżungli obozów:) Może sobie poradzić tak czy inaczej, ale w pewnych ramach - ramach o ostrych krawędziach:)
:) myślę,że za bardzo wybiegamy też poza fikcję -którą jest serial (co też zauważasz w ostatnim komentarzu-odnośnie naszej ludzkiej autodestrukcji:) czy w realnym świecie nawet wybitny specjalista-miałby szansę w tak otwarty sposób na powrót do zawodu po tych wszystkich hecach, które naprodukował przez te 8 sezonów?
taka spekulacja odebrałaby mi całą przyjemność -jakże prostą przyjemność oglądania show:)
a odnośnie wypowiedzi "everybody lies"...nie zauważyłam tutaj złowieszczego wydźwięku-raczej element "układanki" bez umoralniania:)
Oj, w realnym świecie, to przypuszczam, iż trudno byłoby House'owi utrzymać licencję przez tydzień:)
Ja bardzo mocno odczuwam defetyzm owego "Everybody Lies" - to nie jest, ot, spostrzeżenie; wiemy jakie nastawienie ma House; ta sekwencja wyraźnie wpisuje się w bardzo negatywne podejście do... "całości stworzenia":) House wszystko co stanowi tak zwane "negatywizmy" rozszerza i podkreśla, a z kolei "pozytywizmy" ignoruje , lub umniejsza lub im przeczy - nawet Matce Teresie wmówiłby raka mózgu, bo to przecież niemożliwe, by ktoś zdrowy nie był "darwnistycznym egoistą"; dobroć to najpewniej objaw choroby - przynajmniej na zewnątrz tak to wygląda, bo jak praktyka pokazuje w akcji jednak wcale niekoniecznie tak jest:) House na zewnątrz jest o wiele bardziej ostry niż wewnątrz, co pokazują wszelakie "poważniejsze" sytuacje...
wersja dwugodzinna - myślałam, że to będzie 2 h fabuły i zastanawiałam się, dlaczego na necie wstawili tylko 45 minutowy odcinek ;p
w każdym razie doczytałam - wersja 2godz to po prostu 45 min serialu i 45 min z ekipą serialu, to specjalnie wydanie zwie się "Swan Song" i można znaleźć w sieci, może napisy też już są.
Jednego nie mogę zrozumieć: jak Wilson mógł ... zostawić frytki i odejść :) :) :)
Odcinek naprawdę dobry, bez zarzutu. Na pewno serial lepiej zakończony niż np "Lost". Cieszę się, że to już koniec, to było naprawdę wspaniałe 8 lat, a sezonów nie porównuję bo wszystkie były super. Dla mnie to serial ,w którym było najmniej "głupich odcinków".
Zgadzam się w 100 %. Było naprawdę mało słabych odcinków :) Cały serial, przez tyle lat trzymał poziom :D Będzie mi go brakowało :(
Bardzo ciekawe podejście do odcinka : ) Ja nie spodziewalem sie niczego specjalnego po nim, a w sumie dostalem wszystko czego oczekiwalem, ale twoja opinia jest tego jakby uzupelnieniem , faktycznie przeciagniety odcinek bez fajerwerkow jako mozliwosc pozegnania sie z bohaterami serialu czy tez z bohaterem bo nie ukrywajmy na kim serial sie opieral , zwlaszcza od 6 sezonu.
Jesli w dzisiejszych czasach nie chcieli tworcy wyciskac serialu jak cytryny to House powinien zakonczyc sie na 5 sezonie gdzie final byl genialny i wtedy faktycznie poziom zwrotow akcji przyprawil o zawrot glowy, a szczeke przynajmniej ja zbieralem jakis czas z podłogi.
Nie dali sobie rady scenarzysci z watkiem milosnym, ktory dawal rade do czasu kiedy istniał jako niedomówienie a potem niejako rozwalil serial . House od 6 sezonu stracil jakosc. Zawsze to w pacjentach znajdowalismy odbicie dla wszystkich cech House'a jego ateizmu, lekkiego spolecznego autyzmu itd. zawsze to na kanwie szpitalnych przypadkow toczyla sie konfrontacja osobowosci house'a z rzeczywistoscia. Tworcy powoli odchodzili od tego i coraz wiecej akcji dzialo sie poza murami szpitala.
Tak wiec po mizerii seznow 6,7 ciezko juz bylo wyskoczyc z czyms naprawde wielkim wiec dali szanse wszystkim zeby sie rozstali z serialem na swoj sposob, fajne bylo pojawienie sie wszystkich lekarzy, Chase jako nowy House :D a przeciez od 1 sezonow to Foreman mial byc tym podobnym do house'a a padlo na najwiekszego(do czasu) wydawaloby bezkregowca ; ) .
Ciekawe czy z aktorka grajaca Cuddy doszlo do jakiegos powazniejszego konfliktu skoro tak wazna postac nie znalazla sie w ostatnim odcinku. Pewnie poszlo o kase ale zeby az tak ?
A ja mysle że zakończenie takie a nie inne bo twórcy tak naprawdę zostawili sobie furtkę by za kilkanaście lat nakręcić sezon 9.
Wspomnicie moje słowa. Gdyby uśmiercili Housa to były koniec zupelny. A tak mogą nakręcić kolejny sezon jak ludzie zapomną o serialu, a młode pokolenie pozna. :]
Zgadzam się w całej rozciągłości :)
Oj, tak, finał piątego sezonu, jako moje najukochańsze odcinki, oglądałam jeszcze w tym tygodniu i byłam zszokowana, jak bardzo odstawał od ósmego, czy raczej ósmy od niego. Wtedy nie dało się spokojnie usiąść czy zjeść chipsów przed telewizorem, bo groziło to nieusłyszeniem jednej wypowiedzi - zawsze tak cennej. Dlatego uważam, że finał był bardzo dobry jak na warunki, które mu pozostały po tym wszystkim. No, nie licząc braku Cuddy - dziury, którą może dało się załatać.