wow, czy tylko ja tak uważam, że Deb powinna żyć i ułożyć sobie życie z Quinnem? pieprzyć to, że zakończenie powinno szokować, mnie się ono nie podobało, lepiej dla mnie było nie oglądać ostatniego odcinka i wyobrazić sobie swoje zakończenie.
jak od pierwszego odcinka postać Deb mnie wqrzała, tak w ostatnim najbardziej bylo mi jej szkoda, oddana bratu, swojej pracy, kiedy przyszła okazja na to, żeby była szczęśliwa to ginie :/ szkoda mi też Dextera, bo w sumie był prowadzony przez ojca tylko pod seryjnego morderce, a tak naprawde okazało się, że potrafił być człowiekiem, zakochał się, chciał zostawić wszystko dla ukochanej osoby... a tak postępuje seryjny morderca? żal mi było żegnać Rite, ale Dex był jeszcze wtedy zagubiony, ciągle się zastanawiał jaki powinien być, bo nikt go tego nie uczył, przyszywany ojciec zobaczył, że zneca się i morduje psiaki stwierdził, że jego psychika jest zepsuta, a później się okazało, że konsultował się z osobą, która zajmuje się seryjnymi i która stworzyła kodeks... tak... to jest wygodne, każdy z nas przyzna, że fajnie byłoby mieć kogoś takiego w pobliżu, kiedy zawodzi wymiar sprawiedliwości...
podobał mi się ten serial jak żaden i w sumie tylko dlatego stworzyłam konto, żeby dać koment, ale zakończenie mi nie odpowiada! jak dla mnie Deb powinna żyć i odwiedzać swojego brata i siostrzeńca w Argentynie, Dex powinien żyć szczęśliwy z Hannah, której też nie polubiłam od pierwszego odcinka w którym zagrała, ale z czasem przekonałam się, że naprawde go kocha i Harrison był za nią, ale to nie zachwyciłoby większości, happy end nie jest w modzie...
Zgadzam się Dexter powinien popłynać z Hanna do Argentyny i powinni trafić na gore lodową po czym Dexter uratowałby ukochana i syna sam ginąc.
"Dexter" nie mógł się skończyć happy endem. To byłoby bardzo niestosowne w przypadku serialu o takiej tematyce. Nieprawdziwe i nierozsądne. To nie jezioro marzeń, czy inny klan,.
zgodze sie ze typowo bajkowym hapy endem nie mógł sie skonczyc, ale smierc deb to jakaś porażka, no i cały plan by z hanną wypłynąć po czym ląduje gdzieś jako robotnik? miało mnie zkonczenie szokować ale tak by szczena w dół opadął a nie bym trzasnął laptopem wqr..... ze straciłem czas na oglądanie 8 serii, serial wspaniały ale zakończenie poprostu zepsute,
Wiesz to Twoja opinia.
Ja znam osoby, które tak nie uważają. Sama tak też nie uważam Chyba mamy do tego prawo? :)
Jedynym minusem jest cała zabawa z postacią Hanny. Chyba tylko po to, żeby męska cześć widowni mogła sobie na piękną ( i utalentowaną) aktorkę popatrzeć. Bardzo mi ten wątek się gryzł z całą resztą i ogólną konwencją serialu.
Zepsute wg Ciebie. Wiele osób, w tym ja uważa, że jest dobre (chociaż nie wybitne).
Dlaczego zakończenie miało szokować? Wystarczy, że było zaskakujące i daje do myślenia.
ale po co ta hanna była? cały sezon niby było o tym że dexter sie przełamie zakocha ustatkuje, i nagle w ostatnim odcinku tak jkby zapomniał olał sprawę i tyle, brak spójności to mnie dobiło, nie lubie gdy jest w serialu postać przez cały sezon i na koniec okazuje sie ze nie ma kompletnie wpływu i moglo jej wogóle nie być bo nic nie wnosi, no niestety,
Kompletnie kłóciła się z kanonem serialu jak dla mnie. Dexter przy niej przestawał być sobą. W momencie, kiedy próbowała zabić Debrę, powinien ją wykończyć - wtedy miałoby to jeszcze jako taki sens. Wiem, o co chodziło scenarzystom i nawet po części się to udało, ale cały wątek wydaje mi się sztuczny, bo i bez tego Dexter mógł dojść do tych samych wniosków po śmierci przyrodniej siostry....
Wcale nie olał sprawy, tylko śmierć Debry totalnie załamała. Wszystkie plany wzięły w łeb.
Zgodnie z tym ,co pisze Bazanist57 była jego siostrą przybraną.
Określenie"przyrodni"można w potocznej mowie/rozmowie stosować zamiennie, dlatego go użyłam. Ponadro "pzyrodni/przyrodnia" bardziej mi jakoś leży od "przybrany/przybrana" -przybrać można kwiatki, albo przybrać można na wadze (niestety) :)
Też parokrotnie spotkałam się ze stosowaniem słowa "przyrodni" jako zamiennik "przybrany", ale osoba używająca go nie miała pojęcia, że jest to błędne. Więc wydaje mi się, że do potocznej mowy wchodzi to głównie za sprawą osób, które nie wiedzą, że te dwa słowa nie są sobie tożsame. Tak czy inaczej "przyrodni" zgodnie ze słownikiem języka polskiego, to mający tą samą matkę i innego ojca bądź odwrotnie. Nie wiem, czemu niektórzy stosują to do rodzeństwa adoptowanego, chociaż to zupełnie nie pasuje, bo oni mają wspólnych oboje rodziców (tyle, że w świetle prawa, a nie biologii).
A co samych określeń i tego, które lepiej brzmią - najlepiej pozostać po prostu przy rodzeństwie/bracie/siostrze.
Rodzeństwo, czy to ze wspólnej matki, ojca, czy adopcyjne, nadal jest rodzeństwem.
Pozdrawiam:)
W sumie racja - mogłaś pomyśleć, że nie odróżniam przyrodniego rodzeństwa od przybranego. Dex i Deb nie mieli wspólnego rodzica, więc wydawało mi się oczywiste, co mam na myśli.
Skrót myślowy zastosowałam nieopatrznie :). Anyway, faktycznie lepiej używać określenia brat/siostra, i tyle :D
SPOILER
"Jezioro marzeń" miało o wiele bardziej rozbudowane, interesujące zakończenie niż "Dexter". Zdecydowanie nie kończyło się happy endem. Zakończenie "Dextera" jest zaledwie w porządku tzn. jest logiczne. Serial był świetny do zakończenia sezonu 4, którym twórcy serialu strzelili sobie w stopę, bo nie wiedzieli jak kontynuować fabułę. Niestety, seriale to nie filmy i kiedy nad scenariuszem pracuje tyle osób, to ciężko jest ustrzec się błędów. Dodatkowo nad wszystkim czuwa rzesza producentów, nadproducentów, podproducentów, okołoproducentów, producentów wykonawczych itd. No i finał jest wynikiem chaosu pracy wielu ludzi.
A "Dawson's Creek" wszystkim polecam, fajny serial obyczajowy.
Dobrze że nie było happy endu. Ale to zakończenie było głupie i tyle pełne absurdów. I mogli to lepiej zrobić
Zakończenie Dextera jednocześnie mnie cieszy jak i dołuje. Też uważam, że serial taki jak Dexter, nie miał prawa zakończyć się szczęśliwie, ale jednak żal mi starszego Morgana. Tak się starał i męczył, żeby zacząć prowadzić normalne życie jak zwykły Kowalski i żeby był uważany za takiego, a skończył jako samotny 40-latek, z brodą i mało płatną pracą. Jeszcze tylko brakuje napisu na czole "jestem seryjnym mordercą".
W jednej z ostatnich scen chciałabym zobaczyć jak po "śmierci" Dexa radzi sobie Hannah i Harrison. Czy młody Morgan potrafił poradzić sobie ze śmiercią obojga rodziców, czy może poszedł w ślady ojca. Oh, i oczywiście, czy w końcu jakiś dobrze rozgarnięty detektyw odkrył mroczną tajemnice, głównego bohatera. Podsumowując: zakończenie nie było złe, lecz mogłoby być jeszcze lepsze.
Oczywiście. Sama nie należę do narzekaczy, ale uważam, ze mogło być nie tylko lepsze, ale o wiele lepsze. To jednak jest bardzo dobre, a jego największymi plusami są:
1) NIEJEDNOZNACZNOŚĆ
Po obejrzeniu finału można dojść do dwóch skrajnych wniosków : a) Dexter nadal zabija;
b) przestał zabijać, chociaż - jak się okazuje w trakcie ostatniego odcinka, co nawet przeciętnie wnikliwy Widz na pewno dostrzega - nadal ma tę potrzebę - i jest to rodzaj samoukarania.
Przeczytałam całkiem niedawno jeszcze jedną interpretację, prawdopodobnie napisaną pół-żartem, pół-serio, ale jakby się głębiej nad nią zastanowić, to wcale nie taką naciąganą i niemożliwą, zwłaszcza, że główny bohater ma niesamowitego farta i zawsze wychodzi cało z opresji (chociażby sam finał, czy "ognisty krąg" na oceanie z szóstego bodajże sezonu). Oto potencjalne trzecie wytłumaczenie:
c) Dexter to mężczyzna o bardzo ubogim, nieciekawym życiu drwala jest obdarzony nieprzeciętną wyobraźnią i umila sobie czas wyobrażeniami o tym, co by było gdyby, a my jesteśmy świadkami właśnie jednego z takich scenariuszy, rodzących się w jego głowie. Interesujące :)
Osobiście opowiadam się za pierwszą interpretacją, ale, ani jedna ani druga, nie są błędne - Widz zostaje z tą zagadką i to jest bardzo, bardzo fajny element.
2) NIEPRZEWIDYWALNOŚĆ - nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek wpadł na to, jak skończy główny bohater. Choćbyśmy myśleli w tysiąc osób przez okrągły miesiąc w ferworze burzy mózgów wypisywali możliwe zakończenia, to nie wierzę, żeby pojawiło się wśród nich takie, jakie zaserwowali nam scenarzyści.
Zgadzam się z agatą(koniak). Zakończenie popsuło mi humor na cały dzień. Ta lekko ironiczno-
czarnohumorowa czołówka, bohaterowie do których naprawdę się przyzwyczajasz i nagle widzisz że podstawa
tego serialu (Debra) bezsensownie ginie a Dexter, który przez cały serial szuka drogi, walczy z demonami,
próbuje zrozumieć swoje człowieczeństwo i znajduje szczęście które jest na wyciągnięcie ręki a tu...
beznadzieja, ból i bezsens wszystkiego, wszystkich starań. W życiu nie widziałem tak pesymistycznego i
tragicznego wydźwięku czegoś co tak długo napawało nadzieją. Totalny dół...
Bardzo dobrze, ze Cię zdołowało. Miało dołować. To serial o seryjnym mordercy na litość boską, a nie o cukierniku.
Ja się maksymalnie wkurzyłam i byłam wściekła przez 24 godziny,a potem zrozumiałam, że zakkończenie musiało być dołujące i wkur*wiające, inaczej nie miałoby sensu.Najbardziej tragiczny jego element - śmierć Debry - pokazuje i nam (i Dexterowi), jak ogromnie ważna ona była. Okazuje się, że była nie tylko elementem nadającym sens życiu głównego bohatera, ale też opoką samej fabuły serialu; byłą najważniejsza, ważniejsza od głównego bohatera. Była sednem i sensem, początkiem i końcem. Dlatego zakończenie jest okrutne, daje po ryju,jest mocne i mądre. Postarajmy się zatem docenić perfidną nauczkę, którą dał nam "Dexter", zamiast jojczyć na "złych i głupich" scenarzystów.