nie mogę się doczekać wieczoru, aż obejrzę kolejny, czwarty odcinek.

Mam pytanko. Czy my Polacy zostaliśmy w jakimś stopniu napromieniowani? czy to może wyjś po latach?

Mutacja się kumulują więc teoretycznie tak.

Z tego co wyczytałem tutaj:
http://ncbj.edu.pl/zasoby/awarie/20_rocznica_czarnobyla.pdf

"Średnia dawka na całe ciało jaką w ciągu 70 lat otrzymamy w Polsce w wyniku awarii czarnobylskiej wynosi 0,9 mSv, czyli jest mniejsza od 70-letniej dawki promieniowania naturalnego sięgającej około170 mSv."
I dalej: "Dopiero dawki powyżej ok. 200 mSv można uważać za szkodliwe (choć nie zabójcze), a zgony na chorobę popromienną zaczynają się pojawiać się przy około 1000 mSv i to przy założeniu, że poszkodowanemu nie udziela się pomocy lekarskiej. Ryzyko wystąpienia zmian dziedzicznych na tle mutacji popromiennych jest w Polsce znikomo małe.
Jak wynika z badań UNSCEAR ryzyko to jest poniżej 10-5/mSv, czyli wielokrotnie mniejsze niż ryzyko wywołania nowotworu złośliwego."

Więc teoretycznie więcej promieniowania przyjmujemy z ziemi, występującego naturalnie - niż wtedy podczas eksplozji. Poza tym z tego, co tam jest napisane - najdłużej utrzymujące się w atmosferze izotopy po katastrofie to Sr-90 i Cs-137 - a okres ich połowicznego rozpadu to odpowiednio 29 i 30 lat. Od katastrofy minęło lekko ponad 30 lat, więc tych izotopów już jest mało, albo nie ma ich w ogóle. Podejrzewam, że ciężko byłoby powiązać takie ilości z chorobami, które pojawiłyby się po latach.

Oszacowania napromieniowania w Polsce pomijam, w zależności od tego kto publikuje takie analizy wyniki bywają różne, aczkolwiek jestem przekonany, że znaczenie katastrofy w Czarnobylu dla zdrowia populacji w Polsce jest minimalne. Bardziej bym się przejmował tym jakie skutki zdrowotne ma dla kraju opalanie węglem i produkcja energii elektrycznej z tego źródła.

Ale chciałem skomentować co innego. Mam wrażenie, że nie bardzo rozumiesz pojęcie "okres połowicznego rozpadu". Okres ten, w przypadku promieniotwórczych izotopów pierwsiatkow, oznacza, po jakim czasie - statystycznie rzecz biorąc* - połowa radioaktywnego izotopu ulegnie rozpadowi, co oznacza, że rozpadnie się na inne pierwiastki (lub izotopy tego samego) i zazwyczaj (chociaż nie zawsze - w zależności na co się rozpada) przestanie być radioaktywna. Oznacza to, że przy okresie połowicznego rozpadu wynoszącym 30 lat, po 30 latach nadal masz 1/2 poziomów początkowych. Po 120 latach masz 1/16 tych poziomów. Bo (1/2)^(120/30) = (1/2)^4 = 1/16. Tak to wygląda.

* Statystycznie, ponieważ, zgodnie z fizyką kwantową, nie da się - niezależnie jak długo niestabilne jądro danego atomu jest w tym stanie - dla pojedynczego atomu przewidzieć kiedy się rozpadnie. Mając jednak zbiór takich atomów, wykazują one prawidłowość statystyczną, charakterystyczną dla danego izotopu, którą się wyraża właśnie orkesem połowicznego rozpadu.

Tak w ogóle, to największym zagrożeniem w pierwszych tygodniach był zresztą izotop jodu-131, który jest zbierany przez tarczycę (gruczoł ten aktywnie kolekcjonuje jod do pewnej wartości) i dlatego dostawaliśmy suplement, który miał zapobiec wchłanianiu radioaktywnego izotopu przez wchłonięcie wcześniej stabilnego. Izotop ten ma okres połowicznego rozpadu około 8 dni, więc obecnie nie stanowi już żadnego zagrożenia. Obecnie na naszym terenie największym zagrożeniem jest izotop Cezu-137, który skaził gleby i może być przyjęty np. wraz z pożyweniem (np. grzybami, rybami, albo mięsem czy mlekiem ze zwierząt hodowanych na szczególnie zanieczyszczonych terenach). O ile pamiętam, największe skażenie tym izotopem mamy pod Opolem na pewnym obszarze.

Zgadza się, to tzw. anomalia opolska, niestety nie da się tutaj wklejać załączników w postaci obrazów, ale można bez problemu znaleźć mapkę kraju z szacunkowymi wartościami skażenia cezem-137 w Polsce w google wpisując właśnie hasło 'anomalia opolska' w okno wyszukiwarki, po czym wybrać opcję grafiki. Pewne znaczenie choć dużo mniejsze miał też stront-90, a poza tym w wyniku katastrofy doszło też do emisji wielu innych izotopów, ale dla terenów Polski o znaczeniu kompletnie marginalnym.

A zastanawiałeś się dlaczego w Polsce tyle ludzi choruje na tarczycę? Praktycznie co 10 osoba ma problem z nią.

Tylko że o fakty ten serial luźno się opiera. Podkoloryzowane to wszystko.

Ale przecież to nie dokument. Jest podkoloryzowane bo ten serial to głównie gra na emocjach (tym gorzej kiedy uświadamiasz sobie, że to się wydarzyło), dlatego długo z tej kanapy nie można wstać. Mimo tego jednak wydarzenia się zgadzają, ukazana mentalność ustroju (głównie w pierwszych dwóch odcinkach) się zgadza, poznajemy chorobę popromienną (w skrócie i od najgorszej strony ale znów-emocje i mało czasu-5 odcinków, trzeba to skompensować jakoś) się zgadza...

Cały ten klimat grozy i spirala zagrożeń powstała nie przez przypadek. Ukrainie zależało na sfinansowaniu nowego sarkofagu, a Europa wyłożyła pieniądze. Tak po prawdzie, skutki katastrofy nie były tak straszne, jak się o nich mówiło. W tej chwili mogliby już ludzie mieszkać w Prypeci. W niejednym miejscu w Polsce poziom skażenia jest naturalnie wyższy. Poza tym są tacy, co sami powrócili na wioski (tzw. samosioły - starsi już ludzie, zaraz problem sam się rozwiąże).
Bardziej skażona została Białoruś, która o wiele bardziej narażona została na chmurę radioaktywną.

Ale ja bym tam mieszkać nie chciała. Sama świadomość, że mam w pobliżu coś, co trzeba przykrywać, strzec, by się nie wydostało choćby w postaci pyłu (a przecież eroduje tam pewnie to wszystko) byłaby... niezwykle frustrująca. A nie tak wielkie skutki awarii. Hmm. Po pierwsze życie ludzkie chyba jednak ma spore znaczenie, a tu ofiary były. Po drugie to skutki finansowe przecież są olbrzymie. Nawet my dokładaliśmy się do ostatniego sarkofagu, arki.

A jaki interes. Wycieczka jednodniowa kosztuje ok. 120 usd. Mogę nawet pochwalić się, że byłem, widziałem, obiad na miejscu jadłem.

Trzeba by policzyć, czy zyski przewyższają straty. Tak na moje oko nadal bilans sporo na minusie.

Przecież ten serial jest z 2019 roku a sarkofag już tam dawno stoi więc co ma wspólnego groza serialu z wyłożeniem pieniędzy. Ja bym powiedział że wgl skutków nie było, bo przecież 250 miliardów $ (zaokrąglam pewnie poszło więcej) i tam parę osób które poświęciło się dla innych to nic. Serial idealnie pokazuje jaki jest człowiek to w skrócie, a co do wycieczek to czekam aż firmy które je organizują zarobią te 200 miliardów które wpompowano w tą katastrofę i podzielą się z ludźmi którzy na to wyłożyli.

Wpierw piszesz, że to tylko serial i nie ma co robić afery z podkoloryzowania, a potem piszesz - "tym bardziej kiedy sobie uświadamiasz, że to się wydarzyło". Ot autoprogramowanie się na ogłupienie. I nie jesteś tu wyjątkiem. Dlatego ludzie rozsądni bardzo negatywnie oceniają pogrywanie sobie z faktami w filmach czy serialach, które są promowane jako realistyczne i oparte na faktach, w szczególności jeśli mamy do czynienia z historią, wokół której i tak już narosła masa mitów i społecznej paranoi, która kosztuje czasem realnych ludzi zdrowie i życie (np. po katastrofie w Japonii dużo, dużo więcej osób przedwcześnie zmarło na skutek ewakuacji, niż się szacuje, że będzie takich wypadków na skutek skażenia).

Też bym tak bardzo nie przesadzał z tym koloryzowaniem.
Bo błędy są pokoju: Trzy wozy, a nie pięć. Jednostka z Prypeci czy jednostka z Czarnobyla pierwsza weszła na dach.
Parę postaci połączyli w jedną. Zwiad robili BRDM a nie ekranowana ciężarówką.
No i nieszczęsny śmigłowiec.

'you forgot Poland' ;)

Scena z żołnierzami przebywającymi 90 sekund na dachu to jak lądowanie na Omaha Beach w Szeregowcu Ryanie. Wbiło mnie w wyro jak się drugi raz przewrócił.

Skutki Czarnobyla nie okazały się tak straszne, jak mogły być. Ale wiemy to z perspektywy czasu. Jestem z pokolenia, które pamięta tamte wydarzenia -
brak informacji, niepewność, strach. Łatwo dzisiaj obejrzeć film dokumentalny z analizą i sobie mędrkować. Świeżo po katastrofie nie było wiadomo nic.

Spoiler





Scena ze szczeniakami była wg mnie niepotrzebna, to już było niepotrzebne granie na emocjach (tak, jakby twórcy nie wierzyli, że do widzów dotarły wcześniejsze sceny).

Zazdroszczę trochę Ukraińcom siły tego filmu. O ich historii dowiedzá się miliony. Wywód babci dojącej krowę brzmiał nieco sztucznie, ale może dzięki niemu ktoś sobie załata białe plamy z wiedzy historycznej i doczyta, czym był np. Wielki Głód.

Scena ze szczeniakami wydarzyła się naprawdę. Wystarczy przeczytać "Czarnobylską modlitwę" Swietłany Aleksijewicz z relacjami strażaków, likwidatorów,zwykłych ludzi. Właśnie m.in ten obraz utkwił czarnobylskim likwidatorom w pamięci aż po dziś dzień. Ten oraz zakopanie jednego z psów żywcem ze względu na brak amunicji (tego w serialu na szczęście nie pokazali). Niektóre fakty serial rzeczywiście wyolbrzymia. Likwidację zwierząt nie.

Czytuję Aleksijewicz. Byłam na niedzielnym spotkaniu z nią i Jeanem Hatzfeldem, miałam nawet zapytać o jej odbiór serialu, ale były ważniejsze tematy. Sama Aleksijewicz mówiła dużo o roli szczegółu i o tym, jak bardzo istotna jest cała opowieść, by wybrzmiał należycie, a nie był pornografią emocjonalną. Dosłowna ekranizacja czy to Czarnobylskiej modlitwy czy Ostatnich świadków byłaby z tego powodu wypaczeniem intencji reportażystki. Dlatego uważam, że scena ze szczeniakami to był o jeden grzyb w barszczu za dużo. Trzeba wiedzieć jak szczegółu użyć, by nie nadużyć zaufania czytelnika/ widza.

Nie zgadzam się z tobą, ale szanuję twoją opinię :-)

nawzajem :)

Talerz dobrze napisane...

*ależ
PS. Też musieliśmy brać prysznic po każdym odcinku :|

Dla mnie najsłabszy odcinek, zbyt dużo pokazywali kolesi od zabijania zwierząt, ja te sceny pomijałam bo zniosę wiele, ale na to patrzeć nie mogłam, mogliby ciekawsze rzeczy pokazać a uwzięli się na nich przez jakąś 1/3 odc.
Jakby serio nie mieli ciekawszych rzeczy do przedstawienia w serialu biorąc pod uwagę że został 1 odc.

Zgadzam się. Mogli temat ruszyć i zamknąć. A nie ciągnąć przez cały odcinek.

Hmmm, dziwne że tylko kobiety szokują takie sceny. Moim zdaniem to kolejny świetny przykład z jakim złem koniecznym musieli się liczyć Ci ludzie, pokazanie przemiany tego młodego chłopaka. Dla was najlepiej jest niektóre tematy ruszyć i zamknąć, udawać że nic się nie stało?

Ja jestem akurat facetem, trochę śmieszne że muszę tłumaczyć się z płci, ze względu na wypowiedź.
Dla mnie scena była rozwlekła i nijak miała się do polityki i samego - bezpośredniego skutku.
Powinna zostać skrócona żeby pokazać skutek pośredni. Nic więcej. Zajmowanie połowy godzinnego odcinka polowaniem na szczeniaki jest przesadą.

Aha, to wybacz sugerowałem się nazwą użytkownika, która delikatnie wskazuje na płeć piękną :)

Anelka to piłkarz. Wcale nie sugeruje płci żeńskiej lol.

Nie jestem akurat fanem piłki nożnej :P

Każde imię kończące się na "A" sugeruje że jest płci żeńskiej.

anelka to nazwisko

Kużwa wcześniejsze odcinki i jak ludzie umierali to mogłaś patrzeć, a na zwierzęta nie. Ogarnij się i idź do psychologa

hahaha dokładnie, nigdy nie zrozumiem tego fenomenu :D
> rozkładające się żywe ciała, śmierć, straszliwe skutki promieniowania - no spoko hehe
> ktoś strzela do pieska, słychać piski, piesek leży we krwi, stos piesków - ooo nie przesadzili, jak tak można, przewijam

no tak, bo przecież jak nie mogę patrzeć na zabijanie niewinnych zwierząt a oglądanie umierających ludzi mi nie przeszkadza to znaczy że mam zaburzenia psychiczne XD logiczne. dzięki za info, lece do psychologa.

Żyjesz w świecie ludzi, a ty nad pieskiem się użalasz. Ale i tak Ci nie wierzę. Jak Ci ktoś bliski umrze to zobaczysz że mam rację, będziesz opłakiwać bliską osobę

skąd wniosek że bym nie płakała nad śmiercią bliskiej osoby? Bliska osoba to nie jakiś random. Obcy ludzie mnie nie obchodzą, a zwierząt wszystkich mi szkoda. No ewidentnie to objaw zaburzenia psychicznego.

To masz problem - obcy ludzie Cię nie obchodzą, a zwierzęta tak. Masz coś nie tak . Jakiś uraz w dzieciństwie czy coś podobnego. Dlatego wolisz przebywać wśród zwierząt a nie ludzmi. Ale ok. To twoja sprawa. Miłego dnia

Po pierwsze, jak zauważyłeś, to jej sprawa. Jej sprawa, czy wykazuje większą empatię do ludzi, czy do zwierząt (precyzyjnie rzecz ujmując - do innych zwierząt). Skoro zauważasz, że to jej sprawa, czyli nie twoja, to po co krytykujesz? O ile to, że krytykujesz jeszcze można podciągnąć pod nachalną potrzebę wyrażania swojej "jedynie słusznej" opinii, o tyle zdania: "Masz coś nie tak", "Ogarnij się i idź do psychologia" świadczą już bardzo źle o tobie. Obchodzą cię ludzie, a z taką łatwością piętnujesz, krytykujesz, poniżasz, bo z góry zakładasz, że to ty reprezentujesz lepszą jakość, słuszne wybory i jedyną dozwoloną społecznie normę. Według ciebie ci, którzy mają inną od twojej wrażliwość potrzebują psychologa, że coś z nimi nie tak i ty wiesz o tym najlepiej, nawet zanim psycholog oceni, czy faktycznie jest jakikolwiek problem. Co za pycha w traktowaniu innych! A zdanie "Ale i tak Ci nie wierzę" wskazuje, że musisz miłośniku ludzi zacząć ostro pracować nad wiarą w ludzi, bo jesteś kompletnie niespójny, a ta twoja ludzka wrażliwość jest niezbyt przekonująca.

Jestem za tym żebyś była bardziej wrażliwa. Empatia jest nierówna dla zwierząt i ludzi. Ale oczywiście nie sposób napisać że jesteś osobą mądrą, inteligentną, wykształconą

Alez ci pieknie dokopala po jajach i zupelnie slusznie :)
Nie dopisala jeszcze na przyklad ze uwazasz sie za specjaliste: " Jakiś uraz w dzieciństwie czy coś podobnego."
Szkoda, ze nie przyszlo ci do glowy, ze to czlowiek czlowiekowi jest wilkem, hahahaha.

Swietnie napisane angelic.a !

Obyś nie trafiła kiedyś, będąc w kryzysowej sytuacji, na kogoś kogo również nie obchodzą obcy ludzie.. Pozdrawiam.

xd pozdrawiam

To tak jakby idąc z tobą gdzieś po chodniku po lewej stronie nagle samochód potrącił psa, a zaraz z prawej tir przejechał matkę z dzieckiem. I ty biegniesz do tego psa, bo przecież ta matka z dzieckiem jest dla Ciebie obca

Ale mimo wszystko jest coś takiego, że dlaczego miałby ratować jakiegoś losowego jegomościa np. na tonącym statku, jak widzę przerażonego, własnego psa, z którym żyłem od 10 lat i który dał mi swoje zaufanie i uważa się za członka mojego stada. Sorry, ja wiem, że to dla niektórych brzmi psychopatycznie, ale ja nie widzę żadnego powodu żeby cenić wyżej życie człowieka. Może dziecko bym ratował prędzej, bo jest równie bezbronne jak zwierze, a więcej rozumie i głębiej czuje i to jest tragedia dla rodziców, ale gościa który sam mógł o sobie zadbać? No nie wiem.

Jedno się tu nie zgadza, Ty opisujesz sytuację z Twoim psem z którym jesteś zżyty, koleżanka Inkawa pisała, że szkoda jej wszystkich zwierząt.

Człowiek posiada duszę, zwierze nie.