Jakieś konkrety?

W końcu to serial fabularny oparty na faktach, a nie serial dokumentalny.

Serial mocno stara się przekonywać widza, że trzyma się faktów, a w rzeczywistości dużo zmyśleń. Szkoda bo mogło być jeszcze lepiej.

Proszę rozwinąć.

Myślę, że pańska wiedza na temat katastrofy w Czarnobylu jest znikoma, ponieważ wiele wątków powiela się. Poza tym serial trafia w większości do osób, które nie mają aż tak rozległej wiedzy na temat wybuchu, więc są pokazane najważniejsze informacje.

Raczej kompletne dezinformacje w wielu przypadkach.

Brzmi to jak zwykła wymówka. Naprawdę tak ciężko podać przykłady, skoro wg ciebie serial dezinformuje?

Naprawdę tak ciężko zajrzeć do innych dyskusji w temacie tego serialu? :D

W każdym temacie udzielają się w kółko dwie te same przemądrzałe osoby, nie uniżając waszej egzystencji. W tym jedna, która wypowiedziami wykazuje swoją obecność w owej katastrofie. Wprost wiedza prosto z miejsca zdarzenia. Żal... I oczywiście założyciel tematu, mówiący o faktach, których żaden z was nie zna i zapewne nie pozna.

Czy trzeba wylądować na Księżycu, żeby wiedzieć że nie jest zrobiony z budyniu? :) A reszty nie skomentuję, bawcie się dobrze czarnobylscy dziesiątkowicze. :)

Budyń, księżyc. Czego dotyczy ta wypowiedź. Jakikolwiek komentarz jest tu zbędny... .

Widmo spektroskopowe. Nie ma potrzeby latać na obce ciała niebieskie, żeby znać ich skład pierwiastkowy. Podobnie jest z Czarnobylem, nie trzeba było być na miejscu katastrofy, ani włazić obecnie do sarkofagu, żeby móc przeanalizować przebieg zdarzenia i wyciągnąć z niego wnioski.

Argumentacja z porównaniem "księżyc-budyń" świadczy jedynie o ubogim intelekcie i braku konstruktywnych argumentów. Nie trzeba cię znać, aby wiedzieć, że jesteś ćwierćmózgiem.

Rozumiem, że argumenty ad personam, które tutaj uzewnętrzniasz w stosunku do innych osób słyszałeś wielokrotnie i to Cię boli do tego stopnia, że musisz dać upust na forum dyskusyjnym nazywając w ten sam sposób osoby kompletnie Ci obce. Przykro mi że ktoś nazwał Cię w przeszłości ćwierćmózgiem, być może nie do końca miał rację. :)

Pozdrawiam serdecznie.

Twoje wypowiedzi wyglądają tak: brak zbierzności z faktami, ale nie muszę podawać przykładów, bo można sobie poszukać na innych forach (wcale nie to, że ich nie potrafisz podać). Później tylko narzekanie na słabe argumenty, podczas gdy sam nie masz ani jednego.

Rzeczywiście, aż 7 stron tematów do przejrzenia w temacie tego filmu na filmwebie, zeszłoby cały dzień na przeglądanie. Sorry ale z leniwcami nie gadam.

Na tych tematach są takie przykłady jak tu: że była w 3 lub 6 miesiącu ciąży. Takie rzeczy mocno mijają się z rzeczywistością? Twój problem polega na tym, że albo serialu nie widziałeś i się spierasz, albo po prostu nie masz argumentów, że tak jest - dlaczego? - bo serial nie mija się mocno z rzeczywistością i jest tylko oparty na faktach. Później zarzucasz mi lenistwo, choć te tematy sprawdzałem, a tobie samemu nie chce się wymyślić jakiś przykładów (w końcu wg ciebie sporo ich jest). KTO TU JEST LENIEM HIPOKRYTO!?
Nikt na tym portalu nie potrafi podać mocnych przykładów, które odbierałyby wiarygodność serialu, bo ich po prostu nie ma. A z tobą już skończyłem gadać...

Wybuch mieszaniny wodorotlenowej która mogłaby powstać po wpadnięciu stopionego korium do basenu z 7 tysiącami ton wody o sile 2-4 megaton mija się mocno z rzeczywistością. Tak mocno, jak stwierdzenie że mały balonik napełniony wodorem przy wybuchu zabiłby wszystkich w promieniu pół kilometra. Tak samo mija się z rzeczywistością scena na tzw. Moście Śmierci, której nie było, jak "czerwony las", który zrobił się na filmie czerwony w kilka godzin po katastrofie, choć tak też nie było, jak jeleń który padł na skutek promieniowania, choć nie mógł tak szybko umrzeć od choroby popromiennej, jak czarny dym z reaktora którego też nie było. Pierdoły w stylu śmigłowca który spadł kilka miesięcy później czy realna data porodu Ignatienko to przy tym wszystkim nieistotne niuanse.

Oczywiście dla dyletantów to nie są "istotne szczegóły" i oczywiście ich ostatnią linią obrony przy braku argumentów jest jak mantra powtarzane zdanie "to nie dokument, tylko film fabularny oparty na faktach". Tak, na faktach przeplatanych bzdurami.

"Wybuch mieszaniny wodorotlenowej która mogłaby powstać po wpadnięciu stopionego korium do basenu z 7 tysiącami ton wody o sile 2-4 megaton mija się mocno z rzeczywistością."
Film nie przedstawia tego jak mogło być, tylko jak zostało przedstawione to w rzeczywistości. To, że wybuch z taką siłą nie był możliwy, nie oznacza, że naukowcy tego nie mówili.
Najprawdopodobniej wartości zostały zawyżone, aby władze nie bagatelizowały sytuacji, co było widać w serialu.

Trzeba by zapytać kogoś kto był w czasie tej filmowej narady, na przykład Gorbaczowa, póki jeszcze żyje. Nota bene rosyjskie media informowały po premierze, że zamierza on obejrzeć serial, ciekawe jakie są lub też będą jego odczucia, o ile się w ogóle ustosunkuje do tematu (sprawdzałem kilka dni temu i bez zmian, zero nowości z jego strony).

Najprawdopodobniej to nie wiemy czy takie zdanie o 2-4 megatonach w ogóle padło w czasie narady (tak samo jak nie wiemy że nie padło). Legasow nam tego już nie powie, bo nie żyje, a reszta jeśli jeszcze żyje (może poza wspomnianym Gorbaczowem) raczej nie będzie skłonna do zwierzeń. Poza tym twórcy filmu na pewno nie konsultowali się z uczestnikami tej narady, więc jest to ich artystyczna wizja wydarzeń. Naukowym faktem jest że do wybuchu o takiej sile nie mogło dojść, niestety gros laików oglądających ten film tego nie wie i odbierają tę informację bardzo często jako pewnik (tak samo jak hipotetyczną możliwość wymazania populacji ludzkiej z mapy Europy).

Faktem jest także to, o czym wcześniej nie wspomniałem, że sam moment wybuchu reaktora, który miał miejsce w nocy, nie był tak spektakularnie głośny jak to zostało przedstawione w filmie. Świadkowie różnie to przedstawiają, zależnie od miejsca przebywania w momencie katastrofy, ale nawet osoby przebywające w elektrowni lub w jej pobliżu opisują to jako "jęknięcie", "szczeknięcie", w skrajniejszych przypadkach odgłos podobny do samolotu przekraczającego barierę dźwięku. Sam efekt wizualny pożaru także był o wiele mniej spektakularny (nie było tak wielkiego ognia, mocnej łuny, ani słupa zjonizowanego powietrza strzelającego jak reflektor przeciwlotniczy kilometr w niebo). Te elementy w filmie dodano w celu spotęgowania dramaturgii. Niemało jest w sieci relacji naocznych świadków wydarzenia, niestety większość w języku rosyjskim, a bez jego znajomości ciężko je znaleźć.

To bardzo możliwe, ale ktoś na forum wkleił link do filmu "Bitwa o Czarnobyl" i "ekspersi" potwierdzają taką siłę wybuchu:
https://www.youtube.com/watch?v=OBSP2pIzoY8&feature=youtu.be&t=1977
Ja się nie znam, ale dlaczego po tylu latach od katastrofy dalej powielaliby taką siłę? 3-5 MT.
Możliwe, że twórcy filmu również sugerowali się opinią zawartą w tym filmie.

Jeśli sugerowali się tymi wypowiedziami, to w znacznym stopniu ich to jednak usprawiedliwia. Nie zmienia to faktu, że ta siła wybuchu to bzdura.

Dość łatwo to wszystko policzyć i nie są to jakieś strasznie skomplikowane kalkulacje wymagające niesamowitej wiedzy.

W przypadku elektrolizy wody otrzymujemy mieszaninę gazowego wodoru i tlenu w proporcjach 2:1 (objętościowych, wagowo jest to 1:8). Jeśliby przeprowadzić elektrolizę wody zgromadzonej w zbiornikach pod reaktorem (7000 ton) i napełnić tą mieszaniną wodoru i tlenu jakiś zbiornik (najlepiej o regularnym kształcie walca lub kuli) to wybuch takiej mieszaniny osiągnąłby równoważnik wybuchu od 7,24 kilotony do 13,5 kilotony. Różnica w danych wynika z kształtu pojemnika, z temperatury gazu w momencie wybuchu, zresztą 13,5 kilotony można by osiągnąć w przypadku pobudzenia mieszaniny do wybuchu przez wstępną detonację silnego materiału wybuchowego w ilości 10% masy samej mieszaniny tlenowodorowej. Ale hipotetycznie powiedzmy że niech to będzie nawet te 13,5 kilotony (czyli wybuch i sile ładunku 13500 kg trotylu. Jak to się ma do wybuchu 2000000 - 4000000 ton, nie mówiąc o 3000000-5000000 tonach trotylu. To jest przeszacowanie siły wybuchu o 150-270 razy. Ja już całkowicie pomijam teraz fakt, że otrzymanie mieszaniny tlenowodorowej w ilości 14 960 tysięcy metrów sześciennych gazu w warunkach katastrofy czarnobylskiej byłoby niemożliwe, bo zanim doszłoby do rozkładu całej wody na wodór i tlen, to już dużo szybciej doszłoby do wybuchu powstałej niewielkiej ilości mieszaniny tlenowodorowej w ilości może kilku - kilkunastu ton, więc i tak wartość przeze mnie podana jest ostro przeszacowana i możliwa jedynie w warunkach idealnych.

Nie ma też co tu mieszać z hipotetyczną możliwością zajścia reakcji rozszczepienia, reaktor jądrowy jest urządzeniem dalece odmiennym konstrukcyjnie od bomby jądrowej, zarówno uranowej jak i plutonowej i nie ma takiej opcji, żeby przy wybuchu o dużej energii wewnątrz lub w pobliżu reaktora doszło do uwolnienia energii na takiej drodze jaka ma miejsce w czasie wybuchu bomby jądrowej. Bomba jądrowa mimo że niezbyt skomplikowana technicznie, jest konstrukcją wymagającą wielkiej precyzji w budowie, zarówno w "metodzie działa" jak i "implozyjnej" drobne odchyłki od projektu lub niedostatecznie zsynchronizowane odpalenie ładunków skutkuje "niewypałem" - takie niewypały miały miejsce w czasie prób jądrowych i de facto były to konwencjonalne wybuchy o niewielkiej sile (za to miały wszelkie cechy "brudnej bomby"). Tak poza tym to masa krytyczna dla uranu-235 wynosi 52 kg, gdyby nawet z dużą trudnością zbudować bombę uranową o tej masie, to siła wybuchu wyniosłaby 1,09 Mt. Silniejsze wybuchy są charakterystyczne wyłącznie dla bomb termojądrowych, ale takiej bomby bez obecności deuteru i trytu nie można zbudować, pomijając już że to jeszcze trudniejsze do zbudowania dwu- a nieraz trójstopniowe mechanizmy, gdzie o błąd jeszcze łatwiej. Łopatologicznie mówiąc, szanse na to że ze stopionego korium i paru tysięcy ton wody, nawet przy "współudziale" sąsiadujących sprawnych reaktorów, otrzymamy wybuch o sile bomby termojądrowej są mniejsze niż to, że po wrzuceniu do pieca martenowskiego kilkuset ton elektrośmieci otrzymamy wahadłowiec kosmiczny. To po prostu przeczy zasadom fizyki. Nie wiem skąd się wzięli ci eksperci z filmu "Bitwa o Czarnobyl", ale powinni dogłębnie przemyśleć zmianę profesji.

Dobrze powiedziane!

Ale trud daremny, bo i tak nie dotrze do adresatów. Jak już im wszystko wytłumaczysz, to powiedzą - to tylko serial. Ale zdanie o realnych osobach jak np. Diatlow mają po serialu wyrobione doskonale.

Jednym z przykładów może być to, że żona strażaka była już w 6. miesiącu ciąży, jak doszło do wybuchu. Nie zależało mi na tyle, żeby weryfikować ten fakt. Mi zbieżności póki co nie przeszkadzają w odbiorze serialu.

3 a 6 miesiąc ciąży, to w praktyce żadna rozbieżność.

Nie powiedziała żadna kobieta w ciąży ani żaden lekarz nigdy :)

Nie, nie może to być jednym z przykładów, bo jest to fakt krańcowo nieistotny z punktu widzenia tematu, a tematem jest: rażąca rozbieżność treści serialu FABULARNEGO i wydarzeń na których jest oparty, zakrawająca na brednie.
Zaznaczę, że odnoszę się negatywnie do tego tematu.