Liz analizuje swoje przeżycia z Redem i podejmuje przełomową decyzję o połączeniu sił z potężnym byłym przeciwnikiem.
Wystarczy dodać z powrotem Keen do odcinków, by te stały się irytujące. Poprzednie bez niej były ekstra ale ten z nią znów sprawia, że człowiek męczy się oglądając jej decyzje i gre aktorską