Czy tylko mnie zastanawia dlaczego kartki jeżdżą na sygnale do trupów?
"Powiedz im, że jakbyśmy znaleźli samą dupę odrąbaną, to też by musiał lekarz stwierdzić tej dupy zgon, jasne? Doktora w karetkę i dawać go tu!" "Śleboda" /Kuźmińscy
znaleziono ciało w lesie...to pierwszy komunikat , nikt nie zakła
da , że jedzie do trupa , swoją drogą bardzo skupiony jesteś na filmie skoro takie sprawy najbardziej cię zastanawiają
No, ale na miejscu była policja która chyba jest w stanie stwierdzić zgon. Swoją drogą skupiam się na filmie i na szczegółach na przykład takich jak wyżej wymieniony
Mnie zastanawia, czemu karetki w ogóle jeżdżą tam do truposzy. Jeszcze bym rozumiała, gdyby to był umierający człowiek i byłaby jakakolwiek szansa na uratowanie go, ale zgon został stwierdzony przez policję, która była na miejscu, więc... po co karetka i ratownicy? Przecież oni nie mogą trupów przewozić...
Policja może stwierdzić zgon, ale uprawnionym do oficjalnego potwierdzenia zgonu jest lekarz. Nie policjant, nie ratownik medyczny, nie strażak, nie cywil. Do każdej osoby musi przyjechać lekarz i potwierdzić zgon, mimo 100% pewności, że osoba nie żyje,
A gdzie napisałam, że jest inaczej i lekarza nie powinno na miejscu zbrodni być? Oczywiście, że powinien, ale raczej nie dostanie się tam karetką pogotowia i to jeszcze na sygnale. Zwłaszcza gdy, tak jak pisałam wyżej, wie, że jedzie do trupa. A to najczęściej wie, skoro policja dostaje cynk o ciele znalezionym w lesie. Wtedy taki lekarz jedzie na miejsce w asyście dochodzeniowców, techników i innych takich. Zatem skoro cały zespół już na miejscu był, to po co za jakiś czas na sygnale jedzie do nich ambulans? To mnie nurtuje, nic więcej.
Yyyy.... a od kiedy lekarz jedzie w asyście dochodzeniowców, czy techników? Lekarz porusza się tylko i wyłącznie karetką. Na karetkach są określone symbole min. S, T, P, gdzie w karetce S znajduje się lekarz o określonej specjalności i karetka ta jest najlepiej wyposażona używana w stanach zagrożenia życia, w karetce P jest podstawowy zespól ratownictwa medycznego. Ambulans oznaczony tym symbolem kierowany jest do wypadków, urazów oraz zachorowań, które nie wymagają udziału załogi karetki S. Natomiast T to ambulanse używane do transportu poszkodowanych i chorych niewymagających intensywnego nadzoru. Pojazdy te są używane do transportu między szpitalnego lub przewozu narządów lub krwi. Są również inne symbole na ambulansach, ale lekarz będący na dyżurze nie przyjedzie stwierdzać zgon radiowozem policyjnym.
O rany, serio? xD
W takim razie odsyłam do wikipedii i zapoznania się z definicją patologa sądowego/koronera. Tak, to jest lekarz, tak, przyjeżdża na miejsce zbrodni razem z dochodzeniowcami i tak, może OFICJALNIE orzec, że trup to trup. Odsyłam również do zapoznania się ze specyfiką miejsca zbrodni i oraz definicjami osób uprawnionych, które mogą w nim przebywać. Jeżeli nie ma tam osoby poszkodowanej/potrzebującej pilnie pomocy, karetka nie jest potrzebna.
(Zresztą załącz sobie ponownie pierwszy odcinek i zobaczysz, że ambulansem na miejsce przyjechało dwóch ratowników medycznych, którzy nawet nie weszli do lasu, a po prostu zabrali rozhisteryzowaną matkę ofiary, którą notabene sami tam zaprowadzili).
Przestań też porównywać przypadki śmierci naturalnej z przypadkiem śmierci nagłej w wyniku czynu zabronionego, bo wzywa się do tych przypadków zupełnie innych lekarzy (chyba że w miejscowości nie ma typowego koronera, wtedy zastępuje go lekarz tam obecny).
I wreszcie nie myl oficjalnego stwierdzenia zgonu ze zwykłym osądem, że masz przed sobą trupa, któremu potrzebna sekcja, a nie osobę dopiero umierającą czy poszkodowaną, do której należy przysłać karetkę i ratowników medycznych.
Ahathe__Oczywiście "rozhisteryzowaną matkę ofiary", powinni zręcznie ominąć, albo najlepiej w rowie zakopać, aby nie przeszkadzała w pieszym spacerku do ciała.
Karetka nie jedzie wyłącznie po trupy, ale m.in. po tego typu przypadki. Poza tym osoba może być "na oko" denatem, a w rzeczywistości "jeszcze dychać". Ale po co koguta odpalać - lepiej grzecznie w korkach postać i jeździć przepisowe 40 km/h. Mniej roboty na "finiszu"...
Mojemu synowi, który był w stanie śmierci klinicznej po wypadku, już byś pewnie na miejscu grób wykopała, aby ludziom głowy nie zawracać i zbędnego hałasu nie robić... Dobrze, że munduru nie nosisz...