Serial ten wspominam z rozżewnieniem; dla nastolatka był wprowadzeniem w świat finansjery, zarządzania ryzykiem, pokazał "mózgowych" dealerów jako zwykłych ludzi (romans z happy endem Declan'a i Michelle, alkoholizm Sirrka, odjechany Max Lubin, Szkot w Londynie - Chas).
Po ponad 15 latach jako wierny fan, obecnie już jako finansista, z nieukrywaną emocją i radością kupilem go na DVD! "Kolekcja seriali". Tylko 80 zł za powrót do przeszłości. Polecam!
Jako finansista... oglądam go z nutką nostalgii. Od tego serialu zaczęło się moje zainteresowanie rynkami finansowymi, a w konsekwencji późniejsze wybory życiowe.
Z perspektywy czasu obraz City ukazany jaki został serialu jest mocno lukrowany i bardzo naiwny, niemniej jednak jest to jedna z niewielu prób pokazania od kuchni jak wygląda życie dealera w banku inwestycyjnym (w polskim tłumaczeniu uparcie występują 'maklerzy', a to zupełnie inny zawód). Do płaczu ze śmiechu doprowadzają mnie dekoracje ustawione w 'trading floor' (czyli w polskim kulawym tłumaczeniu "parkietu" - jak wiadomo określenie to odnosi się do giełdy), w szczególności screeny serwisów Reuters'a.
Niemniej jednak z przyjemnością wracam po latach do tego serialu. Lepiej jednak oglądać w oryginale (który też nie grzeszy znajomością terminologii finansowej - scenarzyści się nie popisali, porównajcie chociażby terminologię medyczną w House M.D.), bo polskie tłumaczenie jest pod względem "finansowym" tragiczne.