PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=430668}

Breaking Bad

2008 - 2013
8,8 323 tys. ocen
8,8 10 1 322745
9,1 62 krytyków
Breaking Bad
powrót do forum serialu Breaking Bad

Nie mogę przestać się zastanawiać nad sensem śmierci Mike'a pod koniec 7 odcinka, w kontekście zakończenia nadawania pierwszej połowy 5 sezonu.
W finale 7 odcinka, kiedy Walt będąc w furii strzela do Mike'a prawie wszyscy zaczęli snuć wizje jego dalszych losów. Jak to w przyszłości poprzez własne błędy, pychę, egoizm oraz żądze władzy doprowadzi do swojego upadku, odrobinę w stylu Toniego Montany. A w takim wypadku zabójstwo Mike'a byłoby przekroczeniem pewnej granicy "narcyzmu" Walta, byłoby punktem kulminacyjnym budowy imperium na zasadach Walta.
I wtedy przychodzi odcinek 8 - jakże niejednoznaczny pod każdym względem. Z jednej strony mamy dokończenie wątku z poprzedniego odcinka, czyli dokonania 10 brutalnych morderstw w przeciągu 2 minut w więzieniach oraz dokonania targu w związku z Czechami - czyli można by napisać Walt w formie.
Ale wtedy coś zaczyna w nim pękać, odczuwa zmęczenie ciągłą produkcją na dwa fronty, powrotami do pustego domu, a nawet zaczyna się zastanawiać nad powodami dlaczego w ogóle zaczął to co zaczął (wizyta w szpitalu, scena gdy patrzy na wgniecioną blachę w szpitalu, wspominki z Jessim). I w końcu pojednawczy gest Sky, który przyjmuje - czyli próba odbudowania domu oraz przyznanie się że tyle ile ma to mu wystarcza (świetna rozmowa Sky z Waltem przy pieniądzach).
Teraz należy sobie zadać pytanie: czy istnieje jakikolwiek związek między "przemianą" Walta i jego powrotem na łono rodziny, a śmiercią Mike'a? Nie, nic na to nie wskazuje. Czy istnieje jakikolwiek wątek, pod który można jeszcze podpiąć zabójstwo Mike'a? Raczej też nie, bo Jesse nigdy się nie dowie co się stało, bo niby skąd? Tak, więc jaki był sens śmierci Mike'a?

Czyżby miałoby to być po prostu spektakularne zakończenie żywotu postaci, wymyślone przez scenarzystów trochę pod publikę, aby wywołać dyskusję? Zawsze w BB, czyjaś śmierć miała sens - wpływała na losy czy to Walta czy Jessiego - a teraz? Mam dziwne wrażenie, że śmierć Mike'a jest trochę jak kapiszon - wiele huku ale nic poza tym.

ocenił(a) serial na 10
Jokullus

Ja to widzę jako kolejny etap zła, w który wkracza Walter. Zabił gościa zupełnie bez powodu i spływa to po nim jak po kaczce. Wcześniej miał wyrzuty sumienia (1 sezon), kolejne zabójstwa tłumaczył tym, że musiał itp. A tutaj po prostu zabił kolesia, który go zdenerwował. Walter stał się zwierzęciem i tego typu sytuacje traktuje jak wypadek przy pracy.

e_troll

ej no jak bez powodu ? zabójstwo Mike'a jest absolutnie w tej sytuacji zrozumiałe. Gość nie chce podać Waltowi nazwisk, ucieka i nie wiadomo jak z nim będzie - może ucieknie na dobre, a może DEA go złapie, złamie i zacznie opowiadać kto był mózgiem operacji ? Więc Walt strzela i pozbywa się przeszkody skoro Mike jest już bezużyteczny a do tego stanowi jakieś potencjalne niebezpieczeństwo na przyszłość. Proste.
To że to działo się w przedostatnim odcinku ma być bez sensu ? bzdura, po prostu wynika z logicznego rozwoju fabuły i tyle - chciał uciec więc w tym momencie dostaje kulkę i po problemie.
Zauważcie że tak samo Walt podszedł w tym najnowszym odcinku do Lydii, na spotkaniu gdzie podała mu nazwiska na kartce rozeszli się spokojnie, ale widać że Walt pod kapeluszem miał już dla niej przysyzkowaną dawkę rycyny w fiolce, na wypadek gdyby też odmówiła - stałaby się wtedy również bezużyteczna i niebezpieczna i Walt postąpiłby tak samo w tym momencie w restauracji z nią jak poprzednio z Mike'em.

ocenił(a) serial na 9
Jokullus

Zabójstwo Mika pozwoliło Waltowi na pozbycie się wszystkich świadków znajdujących się za kratkami.

ocenił(a) serial na 10
Jokullus

Wydaje mi się, że zabójstwo Mike'a nie ma znaczenia teraz, ale nabierze go w przyszłości. Jak zauważyłeś, w Walterze coś zaczyna pękać i ta jego chęć odejścia z biznesu wydaje się szczera. Jeśli do tego dojdzie i Walt odetnie się od swojej "kariery", to wtedy pewnie zacznie inaczej patrzyć na wszystko, co zrobił. Emocje opadną, nabierze dystansu do wszystkiego i wtedy wypłynie zabójstwo Mike. Nie wydaje mi się, żeby Walt kiedykolwiek miał paść na twarz ze łzami w oczach i słowami "o boże, co ja zrobiłem?!", ale jakieś wewnętrzne wyrzuty sumienia może (a nawet powinien mieć). Tak jak było wielokrotnie zaznaczane, wszystkie inne morderstwa można było czymś wytłumaczyć, natomiast zastrzelenie Mike'a było aktem bezsensownym. Trudno wyrokować, jak historia się dalej potoczy, ale osobiście jestem w stanie wyobrazić sobie nawet taką sytuację, że Walt w desperacji sam przyzna się Jessemu do tego morderstwa.

użytkownik usunięty
buka_power

Dlaczego miałby mieć jakieś większe wyrzuty z powodu śmierci Mike'a? Facet miał sporo na sumieniu, dodatkowo pozostawał w konflikcie z Waltem i nie był jego przyjacielem.
Nie przyznał się i za bardzo nie przejął zabójstwem Jane, niewinnej kobiety, ukochanej osoby Jessiego, a miałby mieć takie dylematy z powodu najemnego cyngla, który był dla niego nikim? Bo mimo, że nie pociągnął za spust, ani jej nie udusił - to co zrobił było praktycznie równoznaczne z morderstwem.

ocenił(a) serial na 10

Jane stanowiła duży problem i gdyby nie pozwolił jej umrzeć, mógłby zapomnieć o jakiejkolwiek współpracy z Jessym (a wiadomo, jak Waltowi na tym zależało). A Mike to jedyny człowiek, którego zabił bez powodu. Ja oczywiście wychodzę z założenia, że Walt faktycznie będzie chciał się wycofać, bo jeśli nie, to nigdy sobie nawet o Mike'u pewnie nawet nie przypomni.

użytkownik usunięty
buka_power

I to, że stanowiła dla niego przeszkodę w interesach ma niby usprawiedliwić jej zabójstwo? Albo zmienia fakt, że było niewinna?
Idąc tym tokiem rozumowania, Mike wcale nie zginął bez powodu - również stał Waltowi na drodze. I to bardziej niż Jane - bo w tamtym okresie Walt Jessiego wcale nie potrzebował i gdyby wtedy zniknął byłoby nawet lepiej - pracowałby sobie z Galem w zgodzie z Gusem i spokojnie kasował 15 milionów zielonych rocznie.

ocenił(a) serial na 10

"I to, że stanowiła dla niego przeszkodę w interesach ma niby usprawiedliwić jej zabójstwo?"

Nie, dla mnie ani dla każdego normalnego człowieka nie oznacza, ale ja próbuje na to spojrzeć z perspektywy Walta. Na tym etapie można nazwać go socjopatą, ale jeżeli wycofa się z interesu i spróbuje jakoś przeanalizować swoja przeszłość, to wydaje mi się, że śmierć Jane wrzuci do tego samego wora, co wysadzenie Gusa i rozjechanie dilerów, podczas gdy zabicie Mike'a nawet jemu trudno będzie usprawiedliwić. Zresztą nawet przy umierającym Mike'u przyznaje, że to wszystko było niepotrzebne, więc jeżeli kiedyś w przyszłości zrozumie, że te słowa Mike'a, które wywołały jego furię tak naprawdę były prawdziwe, to wtedy może go to złamać. Ale tak jak mówiłem - to wszystko są tylko hipotetyczne rozważania, bo Walt może pozostać pozbawionym sumienia skurczybykiem aż do końca (w co jednak wątpię po ostatnich odcinkach).

użytkownik usunięty

Walter nie zabił Jane tylko nie udzielił jej pierwszej pomocy, patrzył jak umiera, sama wróciła do ćpania i to była tylko kwestia czasu kiedy przedawkuje. Mówienie że to wina Walta to nadużycie.

ocenił(a) serial na 10

Nieprawda. Gdyby Walt nie zaczął trząść nieprzytomnym Jessie'm, Jane leżałaby na boku [tak jak za kazdym razem kiedy była po herze - tak trzeba i tak była przyzwyczajona, co calkowicie neguje mozliwosc uduszenia sie wymiotami]. I to nie było przedawkowanie... Patrzył jak umiera, zamiast obrocić ją na bok. Co jak co, ale Walt takie oczywiste rzeczy na pewno wie, a nie zrobił tego tylko z pobudek egoistycznych

użytkownik usunięty
bini0l

Nawet gdyby obrócił ja na bok jak piszesz i tak zostawił mogłaby udusić się swoimi wymiocinami. Nie wiesz czy po kolejnej działce obudziliby się rano. Jane działała na Jessego destrukcyjnie, ich związek nie mógł się skończyć dobrze. Walter w tamtym momencie serialu czuł się za Jessiego odpowiedzialny, jak sam rozmawiał w barze z ojcem Jane o swoich dzieciach i trosce o nich.Miał na myśli Jessego od którego wyszedł wcześniej zostawiając mu pieniądze, ale wrócił bo nie mógł go tak zostawić. Śmierć Jane była konsekwencją jej wyborów ( ćpanie) i nieszczęśliwego wypadku (Walt próbował dobudzić Jessego). W pierwszej chwili chciał Walt chciał jej pomóc ale się wycofał. Myślę że poczuł wtedy ulgę ale i wyrzuty sumienia. Ta historia go dręczyła , widać to w odcinku z muchą w laboratorium w jego rozmowie z Jessiem. Reasumując nie mówmy że Walt zabił Jane z wyrachowaniem , ze to było podłe.To był moment , działanie pod wpływem emocji a nie z premedytacją. Oczywiście nie znosi to odpowiedzialności z Walta. I on o tym wie.

użytkownik usunięty

Napisałem przecież, że nie zabił jej dosłownie - czytaj uważniej. Nie zmienia to jednak faktu, że Walt jest tak samo odpowiedzialny za śmierć Jane, jak i za Mike'a. Imho sytuacja z nią była znacznie gorsza - bo po prostu stał i patrzył jak niewinna dziewczyna, która kochał Jessie dusi się własnym rzygami czekając aż umrze. Ze wszystkich złych uczynków Walta to było najgorsze i najbardziej perfidne. Bo tak jak pisze bini0l - nie musiał jej udzielać żadnej pierwszej pomocy, wystarczyłoby jakby obrócił ją z powrotem na bok.
Nadużyciem jest twierdzenie, że skoro wróciła do ćpania kwestią czasu było przedawkowanie - równie dobrze mogła wrócić na odwyk.

użytkownik usunięty

Moim zdaniem nalezałoby porzucić rozpatrywanie kwestii fabularnych pod kątem moralnych rozterek, bo chociaż to one są tłem serialu, to jednak jego sednem jest taktyka i strategia przetrwania człowieka, który już nie ma żadnych skrupułów. My jako widzowie jedynie podziwiamy tę eskalację i nikt nie oczekuje, że Walt nagle zacznie się przejmować jakąś pretensjonalną i egzaltowaną ćpunką.
Niewinna czy nie, w tym serialu niewinność niczego nie gwarantuje, bo Walter w swoich manipulacjach nie waha się nawet zaryzykować życiem sześciolatka. Nicnierobienie w kwestii Jane było posunięciem wyrachowanym i logicznym. Może Jane była niewinna, ale stanowiła realne zagrożenie. Pieniądze Jessiego, którymi tak skrzętnie się "zaopiekowała" były niby na nowe życie, ale Walter słusznie przewidział, że oni je przećpają a po nową partię mamony zgłoszą się, rzecz jasna z szantażykiem do niego. Gustavo Fring odradzał Walterowi pracę z Jessim, ponieważ ćpuny są nieprzewidywalne i mogą pogrążyć cały misternie budowany biznes. Dlatego usunięcie Jane z drogi było bardzo dobrym posunięciem a moim zdaniem - genialnym fragmentem scenariusza. I jakby nie patrzeć, drugą pieczenią przy tym ogniu był fakt, że Walter uratował Jessiemu życie - heroina to krótki dystans. Śmierć Jane była katalizatorem przemiany Jessa, po ostrej jeździe w dół odbił się od dna, przestał ćpać i mocno chłopak wydoroślał.

Cały serial rozpatruje się przede wszystkim ze względu na rozterki moralne i w sumie ostatni sezon również na nich bazuje, bo jak inaczej można rozważać próbę powrotu Walta na łono rodziny oraz odbudowanie je? W tym nie ma żadnego interesu, jedynie własne "duchowe/sercowe/uczuciowe" potrzeby.
Brak reakcji Walta, przy duszeniu się Jane jest jednym z najbardziej genialnych fragmentów serialu i - przynajmniej dla mnie - momentem od którego zacząłem wątpić w Walta jako człowieka. Z logicznego punktu widzenia śmierć Jane pozwoliła Waltowi odzyskać Jessiego, zdołowanego bliskiego dna, ale na swój sposób odzyskać. Pytanie tylko za jaką cenę.

ocenił(a) serial na 10

W ogóle widzę tu pewną prawidłowość. Walter z każdą chwilą staje się pozbawionym sumienia, wyrafinowanym handlarzem i mordercą podczas gdy Jessie staje się coraz bardziej pozytywnym bohaterem. Odżywa w nim moralność, staje się silniejszy, posiada wszystkie te cechy, które utracił Walter- moralność, sprawiedliwość, wrażliwość. Obydwaj zaczęli tę "przygodę" z pozycji nieudaczników, ale ta podróż dla każdego z nich wyglądała inaczej, Walter odkrył swoją mroczną stronę i podążył tą ścieżką, Jessie odkrył światło i przeszedł przemianę- stał się mężczyzną odpowiedzialnym za swoje czyny.

użytkownik usunięty
trolik_filmaniak

pięknie napisane.

trolik_filmaniak

Też tak to odbieram, i dlatego też ostatecznie Pinkman przeżył - jako metafora zwycięstwa dobra nad złem. Co do Mike' - gość powiedział coś, co Walta bardzo zdenerwowało, a do czego przyznal sie w ostatnim odcinku Skyler - on tego nie robil dla rodziny, tylko dla samego siebie. Czul sie wtedy wielki, potezny. Mike trafił w samo sedno z tym, że chodzi tu wyłącznie o ego Walta, i dlatego Walt strzelił - być może sam tego jeszcze nie dopuszczał do świadomości, oszukiwał samego siebie. Zastanawiam się, czy planował pozbycie sie niewygodnego świadka, musiałabym obejrzeć jeszcze raz ale z tego, co pamiętam to decyzja, że on przzekaze kasę Mike'owi wyszła fisyc spontanicznie, a morderstwa w więzieniach zaplanował później. Także niekoniecznie zaplanował zabójstwo Mike, raczej było to działanie w szale po tym, co o sobie usłyszał.

ocenił(a) serial na 9
dina28

On musiał zginąć. Może i był dobrym zabójcą, ale organizacyjnie idiotą. Jeden prawnik przynosił pieniądze jego ludziom. Został złapany i co dalej? On planował ucieczkę, ale Walt miał rodzinę i nie mógł tak łatwo zniknąć. Jego ludzie wiele razy widzieli Walta i Jessiego. Także po skończeniu opłat za milczenie mogli wszystkich zdradzić.

buka_power

Jak dla mnie odejście Walta od biznesu jest szczere i niczym nie podyktowane (bo niektórzy twierdzą o nawrocie choroby, ale nie mam pojęcia skąd taki wniosek), ale - bardzo dobra uwaga - jeśli śmierć Mike'a miała mieć jakikolwiek sens to może go nabrać wyłącznie teraz kiedy biznes jest zamknięty. Miejmy nadzieję, że scenarzyści coś wymyślą bo byłoby katastrofą gdyby taka postać jak Mike'a zginęłaby tak po prostu, bezsensownie.

użytkownik usunięty
Jokullus

>"(bo niektórzy twierdzą o nawrocie choroby, ale nie mam pojęcia skąd taki wniosek)"
A scena z badaniem w szpitalu pojawiła się niby przypadkowo, tak dla zapełnienia czasu?

Jak pisałem wyżej - scena w szpitalu miała pokazać to, że Walt zastanawia się nad sensem swoich działań i nad genezą tego kim się stał. Dwa argumenty za tym: scena kiedy patrzy na wgniecioną blachę oraz brak chociażby najmniejszej wskazówki, że choroba wróciła (w tym serialu takie rzeczy są pokazywane/"zaznaczane" jakimkolwiek ujęciem czy najazdem kamery, nawet w finale 4 sezonu pokazano nam najeżdżając na kwiat w ogrodzie Waltera kto tak naprawdę otruł dzieciaka)

Jokullus

http://www.youtube.com/watch?v=cG77VIJc_EQ

tutaj masz chyba wszystko - od tego że zabójstwo Mike'a było dziełem przypadku i zaskoczyło samego Walta (czyli na chwile obecną śmierć bezsensowna nic nie wnosząca CHYBA że uznamy iż to ona zmusiła Walta do przemyślenia własnych działań), po to że Walt wcale nie ma raka - po prostu zaczyna rozumieć, że ma tyle pieniędzy że nie ma sensu dalej tak pracować.

użytkownik usunięty
Jokullus

Śmierć Mike'a miała bardzo duże znaczenie - można powiedzieć, że była wręcz konieczna. Dzięki niej Walt mógł spokojnie wykończyć ludzi w więzieniach i zacząć prowadzić interes "na poważnie" - wcześniej nie ważne co by robił, zawsze przewagę miał nad nim Mike, który dodatkowo zamierzał zniknąć i przestać opłacać swoich byłych pracowników przez co ci zaczęliby sypać. Gdyby wtedy Walt ich wykończył - zostawiwszy Mike'a przy życiu, cały czas musiałby oglądać się za siebie - doskonale zdając sobie sprawę z profesjonalizmu Mike'a, który mógłby go zabić jednym palcem.
Sam bezpośredni motyw - zdenerwowanie gorzkimi słowami owszem, był niepotrzebny i głupi. Ale nie powiedziałbym, że morderstwo było całkowicie bezpodstawne.

Mike i tak uciekał z kraju/stanu przez co w żaden sposób nie mógłby przeszkodzić Waltowi w wykończeniu swoich współpracowników - co było jedynym wyjściem aby uratować biznes. A założenie, że w przyszłości Mike ryzykowałby powrót do miejsca gdzie ściga go cała policja (a przez ucieczkę również najprawdopodobniej w niedługim czasie FBI) aby zrewanżować się Waltowi byłaby głupotą. A Mike do takich impulsywnych ludzi nigdy nie należał.

użytkownik usunięty
Jokullus

Nie chodzi o to czy powrót Mike'a byłby głupotą czy nie. Mógłby to zrobić - byłby w stanie. Mi by to w zupełności wystarczyło.
Pomijając fakt, że Mike mógłby zwyczajnie sypnąć w razie schwytania - tłumaczenie, że "nie, to niemożliwe, to przecież Mike" biorąc pod uwagę, że facet w zasadzie nienawidził Walta jest zwyczajnie naiwne.

Wsypując Waltera, Mike jednocześnie wsadziłby do więzienia Jessiego. A tego Mike raczej by nie chciał. Zresztą ciężko jest według mnie obronić tezę, że nagle po 5 sezonach serialu Mike - wzór zimnego wyrachowania, kalkulacji oraz profesjonalizmu - sypałby w więzieniu jak leci albo wracał (właśnie o to chodzi w tym, że nie mógłby wrócić bo dla niego byłoby to za duże ryzyko) aby zabić Walta.

ocenił(a) serial na 9
Jokullus

Spójrzcie na to z tej strony w sezonie 3 e12 Mike był bliski zabicia Walta i nie zrobił tylko tego bo Jessie sprzątnął Gale'a. Idąc dalej sytłacja w barze gdy Walt powiedział Mike'owi że jadą na tym samym wózku ten też bez powodu sprał go na kwaśne jabłko . Patrząc na sytuacje zabicia Mike'a tuż przed tym tym Walt Jessie i Saul rozmawiają na temat Mikea i Saul mówi że może on sypnąć i że są zagrożeni
.Myślę że dało To Waltowi do myślenia że tak naprawde w razie wpadki tylko on zna jego personalia i zagraża interesom po czym wyjmując broń z torby jedzie z zamiarem zabicia go . Monolog Mikea na temat tego jak Walt spieprzył wszystko tylko jeszcze bardziej posunął go do działnia . Mike był rzeczywiście jedną z najlepszych postaci w serialu jednak patrząc z punktu widzenia Walta jaki byście mieli stosunek do osoby która raz prawie cie zabiła a potem sprała na kwaśne jabłko??

ocenił(a) serial na 10
bator22

"że jadą na tym samym wózku ten też bez powodu sprał go na kwaśne jabłko"
tu się nie zgodzę. Mike był bardzo lojalny wobec Gusa i wiedział, że jesli nie popelni zadnego bledu (a nie popełniał), to nic mu nie zagraża. Walt za bardzo sie unosił i starał się przekonać czy też nastraszyć Gusem Mike'a i stąd ten owy wpierdziel.

ocenił(a) serial na 10
bator22

Weź też pod uwagę to, że Walt dobrze zdawał sobie sprawę, że Mike tylko wykonuje swoje zadania. Czy nieetyczne czy niemoralne - wykonywał je, bo na tym polega profesjonalizm jak i lojalnosc wobec pracodawcy. No i wiedział też, że wszystko to po to, "zeby zyło nam się lepiej". WW sam w sobie nie jest głupi i wg mnie nie twierdził, że ten drugi zacznie kiedyś sypać. IMO zabicie Mike'a stało się tylko i wyłącznie pod wpływem chwili/emocji. Powiedział za duzo (sama prawdę tak btw), co za mocno zabolało Walta.

ocenił(a) serial na 9
bini0l

spójrz jednak na więź Mikea z jego wnuczką i jego dezorientację gdy policja miała go schwytać wydaje ci się że nie poszedł by na ugodę z dea gdyby zagrali na jego uczuciach związanych z rodziną ( tym bardziej wnuczką) .

ocenił(a) serial na 9
bator22

Pozatym chodzi mi o co innego, czy darzył byś miłością do osoby która chciala cię zabić i potem zlała ?? Postaw się w sytuacji i przejściach tej postaci może wtedy zrozumiesz ze większość osób postąpiła go tak samo , pozatym po co Walt zabrał pistolet i tak nalegał żeby dostarczyć Mike'owi osobiście torbę , bo wiedział że ten go zwyzywa i może go zastrzeli . Nie błąd pojechał tam z zamiarem zabicia go ( tak oczywiście wygląda mój punkt widzenia )

ocenił(a) serial na 10
Jokullus

Jakoś nie zauważacie że Mike ucieka ale zostawia 9 wygadanych świadków za kratkami. A to sprawia że Walt też musi wiać. Z kolei wykończenie tej dziewiątki doprowadza do tego że przyczajony Mike mści sie na Walcie. Po prostu musiał go zabić.

ocenił(a) serial na 9
Jokullus

Idź się wysraj

ocenił(a) serial na 10
Jokullus

Ja bardzo zaluje ze Mike umarl, poniewaz byl jednym z moich ulubionych bohaterow, nie wiem czemu.

ocenił(a) serial na 10
Jokullus

Mike był naciekawszą postacią do momentu aż zginął,niepotrzebnie i bezsensu. Popsuło to odbiór całego serialu.Mike nigdy by niezabił Walta,pobiłby ale niezabił,wogóle niezabiłby bezpowodu nikogo i niewydałby w przeciwieństwie do Walta,był na to zbyt profesjonalny.Az niechce się oglądac następnych odcinków