Pojawiła się teoria, wedle której Walt umarł w zaśnieżonym samochodzie w New Hampshire, a cały odcinek "Felina" jest jego śmiertelną wizją.
http://www.newyorker.com/online/blogs/culture/2013/09/breaking-bad-finale-review ed.html
http://www.uproxx.com/tv/2013/10/norm-mcdonald-breaking-bad/
No cóż, "The New Yorker" to poważne pismo. W skrócie przesłanki są takie:
- Narratorem ballady "El Paso" jest człowiek, który nie żyje
- Walt pojawia się wszędzie jak duch, nie napotyka żadnych przeszkód
- Wchodzi bez problemu do rezydencji Schwartzów i do domu Skyler
- Jest niewidzialny dla policji
- Wszystko idzie po jego myśli
Wedle tej teorii Walt po wyjściu z baru (skąd dzwonił do DEA) wsiada do niezamkniętego samochodu (podobno takie rzeczy się zdarzają w New Hampshire, że ludzie zostawiają samochód otwarty, bojąc się by nie zamarzł). Następnie usiłuje odpalić samochód, mocuje się ze śrubokrętem, kaleczy się w rękę. Widzimy światła policji, słyszymy syreny. Prawdopodobnie oddział policji wchodzi do baru, jak było pokazane w finale odcinka Granite State. Potem kamera pokazuje twarz Walta i od tej chwili "everything seems to go exactly as Walter White would want things to go"
Ciekawostką jest to, że teorię tę podtrzymują osoby znane z imienia i nazwiska - dziennikarka Emily Nussbaum i aktor Norm MacDonald. Choć pomysł jest kontrowersyjny, to wyjaśnia rozmaite wątpliwości, podnoszone na tym forum przez osoby, którym nie podobał się finał, albo podobał się średnio.
Pierwsze słyszę o tych ludziach i tej gazecie, więc z całym szacunkiem do nich, ale na mnie ich zdanie nie robi wrażenia :D
Dla mnie to prawie jak fanfiction. Gdyby rzeczywiście tak było, to myślę że twórcy by w jasny i czytelny sposób zasygnalizowali to. Nic takiego nie widziałam. Jeśli chodzi o te "wątpliwości" , to trochę śmieszny sposób na wytłumaczenie zwykłych niedociągnięć tudzież jakiś lekkich nielogiczności. Twórcy tego serialu to też ludzie i wcześniej też im się zdarzało robić drobne niedociągnięcia czy dziury w fabule/logice.
ciekawa teoria, mnie zastanawia taki drobny szczegół po co Walt zostawił zegarek na tej budce telefonicznej?
Vince Gilligan powiedział, że byli zmuszeni pozbyć się zegarka, bo we wcześniej nakręconych scenach w barze, kiedy Walter układa bekon na talerzy, nie ma tego zegarka na ręku:) Ot prozaiczna przyczyna, a doszukiwać się symboliki można w nieskończoność.
Chyba trochę za bardzo wydziwiają, mam wraże nie że producent/dziennikarka chcą aby widzowie podważali zakończenie, aby pojawiały się nowe teorie, niedomówienia(jak przy zakończeniu rodziny Soprano).
Ciekaw interpretacja. Jednak mało prawdopodobna. Dla mnie obala ją fakt Walter spotkał Jessie'go zakutego w łańcuchy. Przecież nie wiedział, że jest on niewolnikiem wujków. Do tego nie wiedział jak wygląda laboratorium, z tą szyną na łańcuch u góry itd. Walter tego wszystkiego nie wiedział i raczej niemożliwe żeby to się też pojawiło w jego przedśmiertnych majakach.
Ponad to, idąc tym tokiem rozumowania dalej, to wychodziło by na to że Jesse czy Wujki to majaki Walta i tak naprawdę nigdy nie istnieli.
Poza tym, to Walter wyobrażał sobie rozmowę Skyler z Marie?
Tylko teoria. Do tego słaba.
Walt został zauważony przez Carol, sąsiadkę która go zauważyła po zabraniu rycyny z domu.
Eh..to trochę jak z LOSTami, wszystko co działo się od początku pierwszego sezonu do zakończenia serialu w szóstym to był...sen psa :)
Bardzo ciekawa teoria. Mi się podoba.
- sny nigdy nie mają początku, sen się zaczyna w środku jakiejś sytuacji i tu też sporo scen zaczyna się "już się dziejąc"
- wszystko przychodzi mu strasznie łatwo
- niema ani jednej sceny "pozawalterowej", wszystko jest jakby jego strumieniem świadomości
Brakuje mi tylko wyraźniejszego powodu śmierci w tym aucie i jakiegoś choćby symbolicznego odcięcia snu od jawy. Jak u Lyncha w Mulholland Drive.
"Brakuje mi tylko wyraźniejszego powodu śmierci w tym aucie "
I to jest problem, ale wtedy byłoby to zakończenie jednoznaczne. Sprawa jest delikatna, bo Gilligan stwierdził, w którymś z wywiadów, że rozpatrzyli wszystkie możliwe zakończenia. Czyżby coś przeoczyli?
Albo głęboko ukryli.
W "Felinie" jest taki moment, kiedy Walt zapisuje adres Schwartzów w Tesuque i mówi "To jest niedaleko opery?". I następnie cała scena w domu Schwartzów rozgrywa się jak w operze, z muzyką z "Fausta", z teatralnym zachowaniem Elliota i tekstem Mike'a użytym przez Walta, niesamowita, jakby wyśniona ..
Nawet, jeśli w intencji autorów "Felina" to jest rzeczywistość, to jest ona filmowana jak taniec z duchem (scena ze Skyler, scena z Flynnem), nic dziwnego, że taka teoria powstała.
Umysł jest w stanie wyśnić wszystko, nie ma żadnych ograniczeń w tworzeniu wizji.
A tak nawiasem mówiąc, skąd wiesz, że na początku odcinka "Felina" Jesse jest jeszcze więziony, skąd wiesz, że nie zginął? Masz jakieś kontakty poza ekranowe z wujkiem Jackiem?
to jest bzdura.
Równie dobrze cały serial mógłby być snem jessego , który usnął na lekcji chemii
Nikt ci nie każe w to wierzyć. Ale tu więcej logiki i sensu niż w wersji realistycznej.
Jak się wyraził ktoś na amerykańskim forum: "A fantasy or a Hollywood movie -- those are the only two explanations for the finale"
To brzmi jakbyś nie mógł pogodzić się , że zakończenie jest lekko naiwne.
Jak ktoś słusznie mi ostatnio powiedział 5 sezon kończy się normalnie na Ozymandias , a dalej to zabawa twórcy, tak samo jak 2 sezon się konczy tak naprawdę na 12 odcinku, a potem to żart z widza i jaja
Odcinek "Granite State" nie jest żadną zabawą, ma sens, mógłby być zakończeniem serialu. Początek "Feliny" też nią nie jest.
no a zakonczenie 2 sezonu przewijało się przez cały 2 sezon, a okazało się żartem z widza.
Albo sen Walta, wtedy gdy w 1 odcinku 1 sezonu stracił przytomność w myjni i padł na ziemię, potem zaczął się jego sen. :)
Wcale nie bzdura. Co więcej, jest masa dobrych filmów których twórcy balansują na granicy jawy i snu, zostawiając widzowi pole do interpretacji.
Akurat przesłanek za tym że cały serial jest snem nie ma żadnych, ale sam powrót Waltera - czemu nie.
Walter wiedział (domniemywał) że Jessie żyje i jest w rękach nazioli, bo w telewizji usłyszał o błękitnym towarze. 2+2=4
Tzw. filmy oniryczne, mają to do siebie, że nawet jeśli nie zdradzają, co było snem a co jawą, to sygnalizują widzowi możliwość takiego pomieszania. Niby co w Felinie miałoby nam mówić, że to mógłby być sen? Naciągana logika? Gilliganowi i spółce coś takiego pewnie nawet przez myśl nie przeszło. Obala ją właśnie Jesse na łańcuchu, o którym Walt nie miał prawa wiedzieć.
Nie chodzi o filmy oniryczne (WTF?) tylko o najzwyklejszą dowolność interpretacji. Oglądałaś Memento Nolana albo Mechanika z Bale'm? Drabinę jakubową? Pi Aronofsky'ego? Durną Dziewiątą sesję? Pierdyliard takich opcji było. Chodzi o zwyczajne mrugnięcie okiem twórców, że to co się dzieję nie musi (co nie znaczy że nie jest) być for real.
Tak, uważam, że powrót Walta do Nowego Meksyku nie musi dziać się poza jego głową.
Skrót myślowy, może się źle wyraziłam, chodziło mi o oniryzm - nadanie rzeczywistości kształtu snu, zabieg wykorzystywany w literaturze i filmie. Co ma do rzeczy Memento? Tam chodziło przede wszystkim o zaburzenie narracji, mające odzwierciedlić zaburzenia pamięci bohatera. Już lepszym przykładem w kontekście tej dyskusji jest Mechanik albo Drabina jakubowa - tam mamy do czynienia z oniryzmem właśnie. Ale i tak: co to do ma do rzeczy? Walt nie jest chory psychicznie, nie ma zaburzeń pamięci, nie podłączył się do cyberprzestrzeni, w żadnym punkcie serialu nie skorzystano z chwytów rodem z wymienionych przez Ciebie filmów. Owszem, puszczano oko do widza, urozmaicając narrację, ale w zupełnie inny sposób, wykorzystując np. ciekawe ustawienia kamery. Twórcy nigdy nie przekonywali nas, że "to, co się dzieje naprawdę nie istnieje" i nie ma żadnych powodów by sądzić, że zrobili to na zakończenie.
Podbijam, gdzie jest to mrugnięcie? Proszę o konkretne przykłady, bo na razie jest teza, ale dowodów brak.
W Memento chodziło o to, że obejrzałaś film i nie miałaś pewności kto zabił jego żonę, czy w ogóle istniał jakikolwiek morderca. Może tak, może nie, mogłaś 100 razy obejrzeć i ostatecznego werdyktu nie dostałaś. Poszatkowanie chronologii było fajerwerkiem, efektem specjalnym, ale do treści, meritum filmu miało się nijak.
Nie chodzi mi o oniryzm tylko o mnogość interpretacji. Nie chcę rzucać tytułami filmów bo trochę ich było i taka licytacja nie ma sensu. Może to myślenie życzeniowe z mojej strony, ale jeśli Felina jest czymś co można interpretować na więcej sposobów niż Bolka i Lolka... to ja jestem za.
No ale cały czas nie odpowiadasz na pytanie - w którym momencie jest zaznaczone, że finał można różnie interpretować? Tylko nie pisz proszę, że można, bo jakiś znany człowieczek tak napisał w znanej gazecie. Gdzie jest coś takiego w 16 odcinku?
Nie jest zaznaczone. W Shutter Island Scorsese też tego nie zaznaczył co się dzieję w głowie Teddy'ego a co poza nią. Widz ma się domyślić z kontekstu całości.
Walt jest most wanted drug baron, nawet samochodu nie może od farmera w New Hampshire kupić, bo to ogromne ryzyko. Ale w swoim rodzinnym mieście jak gdyby nigdy nic wchodzi do kawiarni, uśmiecha się do kelnerki, nikt go nie poznaje. Wszystko przychodzi mu dziwnie łatwo, od kluczyków do auta przez Schwartzów, wizytę u Sky po rozwalenie wujków i uratowanie Jessiego. Wszyscy ludzie reagują dokładnie tak, jak od sobie wymarzył, ani o jotę inaczej. Jak we śnie.
Ja nie twierdze że tak jest na pewno. Może to fanfiction, a Giligan nawet o tym nie pomyślał. Taka interpretacja z pewnością nie jest hmm... kanoniczna, tylko apokryficzna :P Tyle że tak odczytywana Felina jest DLA MNIE mniej rozczarowująca.
Zdrawim :)
No właśnie nie jest zaznaczone i nigdy w BB nie użyto takiego zabiegu, więc dlaczego mielibyśmy dostać ni z tego ni z owego takie coś na pożegnanie?
Wiesz, jak się widzi takiego zapuszczonego dziada, to można człowieka nie poznać (mówię tu o kelnerce i innych mieszkańcach. Poza tym kelnerka mogła być nowa, mogła w ogóle Waltera nie znać itd. da się to wytłumaczyć). Czy wszyscy reagują tak jak on chce? Wątpię w to że chciałby żeby Elliot groził mu nożem, Skyler znowu robiła mu wyrzuty itd. Po prostu finał nie jest dopracowany. Ot cała tajemnica. Wiem że ciężko w to uwierzyć, bo twórcy Nas przyzwyczaili do wysokiego poziomu, a odstający od tego finał, gryzie się z tym przekonaniem. Ale czy akcja z magnesem, laptopem itd. nie była naciągana? Czy samo to że Walter z Jessem zawsze mieli fuksa i wychodzili praktycznie z każdych kłopotów, nie jest naciągane? To też w takim razie mamy uznać za sen?
Coś mi się wydaję, że gdyby ten temat nie został założony, to nie przyszłoby Ci nawet do głowy, że to może być jakieś "ale to jest na niby" :)
Pewnie tak, pewnie nawet bym o tym nie pomyślała. Ale sam pomysł na interpretacje doceniam, jest ciekawy. Choćby jako intelektualną rozrywkę.
Czyli Walt był tak trudno rozpoznawalny, że kelnerka, goście kawiarni czy ludzie na ulicy w jego mieście nie mogli za cholerę go poznać, ale na drugim końcu kraju, n tysięcy mil dalej był tak doskonale rozpoznawalny że był zmuszony kraść samochód? Sugerujesz że tu nie ma drugiego dna?
Może i masz rację :) nie będę się upierać.
Zwykła ostrożność. Skoro wie, jaka jest sytuacja, że jest ścigany, no to nie będzie ryzykował. "Przezorny zawsze ubezpieczony" :D
Skoro jest taki przezorny to do tej kawiarni by jakąś czapkę/okulary powinien założyć :P
Rzecz w tym, że każdy z tych filmów w jakiś sposób otwiera możliwość wielu interpretacji. Pojawiają się sygnały, że rzeczywistość niekoniecznie jest spójna i jednoznaczna. W "Wyspie Tajemnic" są to chociażby wizje kobiety z dziećmi. W BB nigdy czegoś takiego nie było i teoria o wielu interpretacjach/oniryzmie, jest zwyczajnie pozbawiona podstaw.
Wishful thinking, biczys :P
"Akurat przesłanek za tym że cały serial jest snem nie ma żadnych, ale sam powrót Waltera - czemu nie."
No właśnie trafiłaś w sedno...bo skoro to jest sen, to MUSI taka przesłanka być. Jeżeli nie ma, to znaczy że nie ma. Nie jest to żaden sen. Tak to można sobie do prawie każdego serialu, dorobić "sen żółwia".
Piszesz skrajne głupoty, totalnie skrajne. "Umysł jest w stanie wyśnić wszystko" - Tak.. Walt we śnie zamienił się w jasnowidza i zobaczył, że Jessy jest więziony i trzymany na łańcuchu. Ludzie, jak nie macie nic mądrego do powiedzenia to najlepiej nic nie pisać, bo to zakrawa o paranoje.. Oczywiście psychika ludzka to coś niesamowitego, jednak bez przesady.. bo idąc takim tokiem myślenia to można zanegować dosłownie wszystko co się dzieje. Jeżeli już mówimy o jakiś skrajnych teoriach to należałoby napisać coś mądrego i precyzyjnie się określić, a nie wyskakiwać z takimi bzdurami. Walter to nie bohater "Wyspy Tajemnic" czy "Pięknego Umysłu".. tylko dobrze nam znanego serialu "Breaking Bad" i jeżeli twórcy chcieliby zrobić dwuznaczne czy otwarte zakończenie to wyraźnie by nam to pokazali, naprowadzili na to / To jest tak samo jak z teoriami spiskowymi, których jest po prostu cała masa.. Ludzie nie mają co robić to doszukują się zawsze jakiejś sensacji .. niekiedy mogą nawet mieć racje, ale w większości przypadków są to wynikające z nudy majaki i bujna wyobraźnia. Tyle w temacie.
Słaba ta interpretacja. Ta jest lepsza:
http://d24w6bsrhbeh9d.cloudfront.net/photo/av0ODgM_460sa.gif
Ach, to wszystko tylko taka wizja! Cudownie. Tak jakby serial kiedykolwiek wcześniej serwował tani crap w stylu "to był tylko sen". Biczpliz. Jeszcze niech o inspiracjach Lynchem, oniryzmem i realizmem magicznym zaczną pier.dolić :)
Myślałam że tylko TWD cierpi na szalone teorie fanów, pt "to był tylko sen" :(
Wow! To faktycznie jest znacznie lepsze. Swoją drogą coś mi nie pasowało właśnie w reakcji Walta, gdy dowiaduje się o chorobie. Zastanawiałem się nad czym w tedy myślał, po co ta scena. Teraz już wszystko jasne ;)
Polscy fani jak rozkapryszone gęsi, a tymczasem cała Ameryka żyje tą koncepcją:
http://www.buzzfeed.com/daves4/was-the-breaking-bad-finale-all-just-a-fantasy-in -walter-whi
http://metro.co.uk/2013/10/04/breaking-bad-finale-was-all-a-dream-oh-come-on-now -4134695/
http://www.huffingtonpost.com/2013/10/03/breaking-bad-walter-white-fantasy-theor y_n_4037297.html
http://www.huffingtonpost.com/ben-townsend/was-the-entire-breaking-b_b_4037586.h tml
http://www.theatlanticwire.com/entertainment/2013/10/breaking-down-breaking-bad- theories/70085/
http://douthat.blogs.nytimes.com/2013/10/01/walter-whites-dream/?_r=1
W dodatku "The New Yorker" i "New York Times" - to jakby nie było opiniotwórcze i poważne tytuły.
Argument za tą koncepcją jest dość prosty: błąd kompozycyjny.
Jak się wyraził jeden internautów: "If it wasn't a dream it wasn't very good writing."
Brednie wymyślone przez ludzi, którzy nie są w stanie zaakceptować zakończenia i potknięć scenariuszowych ;) Nawet najbardziej szalona interpretacja potrzebuje zakotwiczenia w rzeczywistości, a tu takiego nie widać.