'Przed chwila sluchalem informacji o BB w Polsat News przy okazji promowali swoje pozal sie
boze seriale i uslyszalem jak napierw prezenter potem lektor czytajacy serial i kolejni "eXperci"
wszyscy jak jeden mąż mówią" brejking bed "co mi sie kojarzy z dzieleniem chlebem albo z
seksem. Czy ja pownienem isc od zakladu zamknietego ?
Może mówili o jakimś innym serialu :D
Może to będzie taka polsatowska wersja BB, coś w deseń Kac Wawy :DDD
http://media2. pl/media/106407- Trzeci-sezon-Breaking-Bad-w-Polsacie.html - i wszystko powinno się dla was stać jasne :P
(usuńcie 2 spacje przed .pl i przed Trzeci)
ten sam ktory powiedzial lektorowi, że wymawia się bed... to pewnie 6 letni siostrzeniec kogoś ze stacji, ten sam który tłumaczy tytuły filmów
A przepraszam językowców, jak się to poprawnie wymawia?
Owszem to ostatnie 'd' w słowie BAD nie jest tak wyraźny, praktycznie niesłyszalne, ale nie rozumiem o co tyle hałasu.
Zresztą, zarówno ja jak i masa innych oglądających mówiąc o tym serialu mówi 'Brejkin Bed' i nikomu to nie przeszkadza.
Sam już nie wiem, byłem przekonany że czyta się brejkin bad, bo to nie łóżko ale już sam nie wiem. I nie chodzi mi o ludzi tylko o lektora który powinien czytać poprawnie.
Z brytyjska raczej będzie bad, z amerykańska chyba bed, przynajmniej tak mi się wydaje.
Tak, ale jak już koniecznie ktoś musi wybrać, to bezpieczniej jest powiedzieć [bad] :)
Wiem do czego pije autor tematu. Niejednemu lektorowi przydałby się kurs angielskiego. Najlepsze co słyszałam, to chyba dżony dip :P Zresztą, sporo tego.
Widzew ma rację. Nie ma tak żadnego "a" ani "e". Jest to charakterystyczna dźwięk zwany "ash", czyli æ.
No też tak mi się właśnie wydaje.
Jednak brejking bed brzmi głupio, a brejking bAd tak odpowiednio
No ludzie, przecież w każdym odcinku amerykański lektor mówi "Previously on AMC's Breaking Bad". Tylko posłuchać...
Mówimy o lektorze z Polsatu, nikt nie mówi amerykanom jak mają mówić w swoim języku :) w bad jest ae, a bed jest e...
Bo to ma być taki pseudoamerykański akcent Polaków.
Tak jak Spiderman czyli spajderman wypowiadali w bajce i wszędzie jako spajdermen, a to przecież jeden człowiek pająk.
Może to przez to, że dla wielu Polaków a w angielskim to jest a zmieszane z e, nie wiem sam.
Ale tak czy siak wiele osób szpanujących swoim angielskim mówi o serialu o łóżkach zamiast Walcie.
Przepraszam, Łelcie.
Polacy mówią niechlujnie nawet własnym językiem i połykają co tylko da się połknąć. Po prostu mają leniwe wargi.
Z całym szacunkiem ale w Polsce językiem panującym jest język polski, a nie jakikolwiek inny język obcy. To, że zapewne większość Polaków nie potrafi posługiwać się np. językiem angielskim ze wspaniałym brytyjskim akcentem (jednym z wielu), bądź gównianym amerykańskim akcentem nie powinien być w żadnym razie powodem do wstydu. Wręcz przeciwnie. Przesadne dbanie o obcy akcent, jeśli nie wynika z zawodowego obowiązku, jest wyrazem małostkowości i zaściankowości. Żałosna jest ta "moda", która wymaga znajomości języka angielskiego od każdego Polaka.
Prawda jest taka, że języka obcego może się nauczyć każdy idiota w przeciwieństwie do innych znacznie trudniejszych dziedzin, które wymagają intensywnej pracy mózgu. Dlatego śmiać mi się chcę z wielmożnych rodzimych pseudo lingwistów, drwiących z innych Polaków. Najczęściej taki osobnik ma blade pojęcie o rzeczach, wymagających szerokiej wiedzy. Trochę lepiej sytuacja się przedstawia z dobrymi tłumaczami przysięgłymi, aczkolwiek oni także nawet nie zbliżają się do specjalistycznej wiedzy z danego zakresu. Mimo tego, jako człowiek na poziomie, płytki poziom wiedzy takich ludzi nie jest dla mnie powodem do drwienia z nich.
To, że Polacy generalnie mówią niechlujnie, nawet wtedy jak występują publicznie w TV jest faktem, nad czym boleją poloniści i językoznawcy, wiec nie wiem, po co ten monolog. A dyskusja nie dotyczy poprawnego akcentu, tylko błędów językowych, bo "man" znaczy coś innego niż "men".
A myślisz, że np. Niemcy czy Brytyjczycy mówią "chlujnie"? W ramach terapii na zaściankowość proponuję zawieszenie lektury GW, Newsweeka, POlityki etc. oraz oglądania TVN i innych POstępowych mediów.
Różnym "specom", którzy się czepiają, że Polak ma kłopoty z wypowiedzeniem takiej czy innej specyficznej głoski, przez co "ae" zmienia w "e" a nie w "a" (albo w "a", a nie w "e") proponuję w ramach testu poradzić sobie z prostym wyrazem "quxiang". Jakiś miliard ludzi daje radę, to i spec powinien wiedzieć.
Ależ jesteś okrutny otis. Ja w przeciwieństwie do ciebie łagodnam i dam słówko z łatwiutkiego angielksiego: proszę wymówić poprawnie queue :D
Nie mówiąc już o tym, że i niby "bezpiecznej" wymowy "bad" z "a w środku" też się można przyczepić. W języku polskim występuje ubezdźwięcznienie ostatniej spółgłoski ("chlep", "dąp" etc.), więc "bad" wyjdzie jako "bat", co oczywiście będzie dobrym powodem do śmichów-chichów, że panie, nietoperza (albo spójnik "ale", o "tyłku" - "butt" - nie wspominając) łamio!.
Owszem, jakieś zasady obcych języków wypada znać, żeby wiedzieć, iż Hank nie nazywał się Shredder, Skyler i Walter nie mieli na nazwisko "Wait", francuski filozof to nie "woltejr", a Xi Jinping to nie "ksi dżinpink", ale czepianie się bardzo specyficznej wymowy niektórych głosek, które po prostu nie występują w polskim - to już jest, często nieusprawiedliwiony, snobizm.
Ja miałam koleżankę, która chodziła i se śpiewała: ulala, aj low ju bejbe, ulalala, low mi czunaj" i uj, tak jej pasiło i koniec.
Poza tym rozmawiałam z Hamerykanami, Australijczykami, Nowozelandczykami, i Angolami z różnych części UK, ba, nawet z kobitą z RPA i każda nacja wymawia te same angielskie słowa w inny sposób. No to jak oni mogą, to my też, a co :D
Polecam pogadanie z Irlandczykami, ooo, polski lektor mówi po ang. wyraźniej :D
Z drugiej strony jak już ktoś jest lektorem w tiwi to pasowałoby, żeby naumiał się wymawiać obcojęzyczne nazwy i imiona (i to nie tylko ang, ale również chińskie czy z azerskie, bo to po prostu jest jego praca). A jak nie wie, to ma obowiązek się dowiedzieć. Jest to również forma edukowania społeczeństwa, które dzięki temu nie będzie mówiło np. fajna ta kiecka od Wersejs.
Zgoda. Ale o ile można nauczyć, że francuskie -au to polskie "o", niemieckie "-sch" to "sz", to z angielskim jest już trochę problem, bo zapis często odbiega od "najprawdopodobniejszej" wymowy ("tough" - "taf"? "tołf"? "tołg? "tałg"?), póki nie usłyszysz, to nie wiesz. Co więcej, angielskich jest kilka, więc często wygląda to tak, że nejtiw z brytyjskim akcentem uczy przez godzinę człowieka z Polski angielskiego w wersji BBC, po czym uczeń idzie i ogląda trzy godziny seriali, produkowanych w USA, z amerykańską wymową, zaś do tego wszystkiego usiłuje dopasować fonemy z własnego języka.
Natomiast jeszcze większy problem jest z głoskami, które nie mają polskiego odpowiednika - no owszem, można nauczyć angielskiego "th", "ae", trzystu rodzajów francuskiego "e", składania ryjka w niemieckich umlautach, mandaryńskich nosówek - ale ktoś, kto sobie z tym wszystkim poradzi, naprawdę znajdzie fajniejsze zajęcie niż bycie panią z telewizji. Zwłaszcza, że ta umiejętność nijak nie wpływa tam na prestiż, karierę czy pieniądze.
To prawda, jeżeli dla nas i np. dla Japończyka całe życie o było o, i tak je zawsze wymawiamy, to np. dla usańczyka jak chce się nauczyć wymawiać zwykłe woda czy ohayo, to mu to "o" nigdy nie wyjdzie czyste, tylko zawsze coś zbliżonego "oł" :)
Tak samo z miękkim i śpiewnym rosyjskim, czy szeleszczącym szszsz chińskim.
Fajna dyskusja lingwistyczna, z jednym małym "ale". Nie ma mowy, aby brytyjska wymowa mogła być brana pod uwagę. Wyrażenie "breaking bad" to slang amerykański z południa Stanów. Koniec, kropka.
Nawiasem mówiąc był taki dowcip "BB w wersji dla UK". Walt: "Chyba zacznę produkować metę". Skyler: "Poco, przecież masz leczenie refundowane z ubezpieczenia".
W teorii tak, w praktyce... no, w praktyce często bywa tak, jak pisałem: angielski szkolny, amerykański z serialu, jeśli na przykład do tego oglądasz z napisami (albo i lektorem) po polsku to nie zwracasz uwagi na różnice, więc mówisz "po uważaniu", często nawet sugerując się zapisem.
Zgadza się, często jest to czysty snobizm, ale nie zawsze. Jeżeli ktoś na co dzień ma styczność z angielskim, a potem słyszy w tv takie przekręcanie wyrazów (akurat [bed], w porównaniu do innych, dużym problemem nie jest), to uszy go trochę zabolą. Nazwij to "zboczeniem zawodowym". Lektor to lektor, powinien się liczyć z tym, że nieraz przyjdzie mu wymawianie słów w innym języku, a angielski nie jest chińskim, jest to język międzynarodowy i nauczenie się poprawnego wymawiania kilku podstawowych słów, fizyką kwantową nie jest. Dla mnie jest to zwykłe niechlujstwo, pójście na łatwiznę, nawet pewnego stopnia ignorancja. Wymagajmy od siebie więcej, a nie mniej. Od innych raz od czasu wymagać ciut więcej też chyba nie zaszkodzi? :)
P.S. Sam czepiasz się o to, że ludzie się czepiają... Brzmi komicznie, prawda? :P
"jest to język międzynarodowy"
No właśnie. Stąd problem, bo ileś-tam narodów (w praktyce - dwa, Amerykanie i Brytyjczycy) ma swoją własną "poprawną" wymowę, do tego ludzie, którzy znają angielski jako drugi, modyfikują ją po swojemu.
https://pl.wiktionary.org/wiki/bad#bad_.28j.C4.99zyk_angiels ki.29
W angielskim masz względnie czyste "bad", w usańskim jest "baed" i dla niektórych naprawdę może to brzmieć bardziej jak "ea" czy zgoła "e".
Nota bene, pinyin jest oficjalną romanizacją mandaryńskiego, wszystkie nazwiska, nazwy geograficzne, nazwy firm są nim zapisywane, a że pojawiają się coraz częściej, to naprawdę wypadałoby znać podstawy wymowy.
Dlatego napisałam, że to [bed] wcale aż tak dużym problemem nie jest, ale rozumiem do czego pije autor tematu. Nie wiem na przykład czy da się wyjaśnić takiego dżonego diiipa? Jak lektor się wypowiada o aktorach, to nauczyłby się chociaż poprawnej wymowy ich nazwisk. No to już jest zwykłe niechlujstwo, niektórzy nazwaliby to nawet brakiem szacunku... Nie dziwię się więc, że jak LEKTOR robi takie byki, jest narażony na bycie pośmiewiskiem. Z drugiej strony, każdy z nas jest człowiekiem i ma prawo do popełnienia błędu, jednak tak jak pisałam – nigdy nie możemy być pewni czy to zwykła pomyłka, czy raczej już czysta ignorancja.
Nie wiem na przykład czy da się wyjaśnić takiego dżonego diiipa?
======
Nijak. Podobnie jak miejskolegendarnej (ale czy prawdziwej - nie wiem) "najki z Samotraki". Tu oczywiście masz rację.
Czepiamy się lektora i prezentera wiadomości czyli dwóch osób które powinny prawidłowo wymiawiać podkreślam nazwę własną serialu.
brejkin bad? o matko, a skąd tyś wytrzasnął takie cudo? przecież w każdym odcinku masz "previously on AMC's Breaking Bad" i temu`ae` zdecydowanie bliżej do `e` niż do `a` bo to amerykańska wymowa. poza tym żyjesz w Polsce, więc siłą rzeczy musisz pogodzić się ze swego rodzaju polonizacją i łamaniem wymowy nazw tytułów i innych rzeczy