Pierwsze 4 odcinki naprawdę trzymają poziom, ale te z Domino w kosmosie są tragiczne, tak samo jak z chatem LPG i figo fagot.
Ja myślę, że po prostu następuje już przesyt. Walaszek od ponad dekady wali tymi samymi żartami, tworzy na okrągło te same sceny w różnych wariacjach, i trzyma się tych samych archetypów. Mam wrażenie po spadku jakości ogólnie wszystkich jego produkcji, łącznie z wpadką jaką był Kabura i obecna Blok Ekipa - że sam Walaszek stracił ,,pazura", i robi to już jak wyrobnik na zlecenie platform/stacji, bez już tej większej pasji w tworzeniu najbardziej kiczowatej... tfu, wybitnej kinematografii w historii Polski.
Szczerze powiedziawszy znam jedynie Egzorcystę. W końcu ile można odcinać kupony bazując na pierwotnym pomyśle? To nie tylko jego przypadek. Są chętni to się kręci i wszędzie ten sam schemat:) Dlatego tak bardzo nie lubię seriali tasiemców. Im dalej tym gorzej.
Te seriale od lat odcinają kupony. Egzorcysta kalkuje w archetypach Kapitana Bombę - ubierając te same postacie ,,diabłów, w Bombie identycznych kur**noxów" czy ,,Belzedup i Sułtan Kosmitów" w inne przebrania. To jest praktycznie ciągle jeden i ten sam serial, dla niepoznaki ubrany w inny setting. To nie ma prawa działać tak długo. To jest jak opowiadanie jednego i tego samego dowcipu w koło Macieju :P Bomba działał i ma status kultowego bo był jeszcze w tym co robił świeży, i w zasadzie na tym sukcesie ciągnie się dalej te seriale.
Dokładnie, o tę świeżość właśnie chodzi:) Dlatego, jeśli już, to wybieram mini seriale. Dla przykładu np. pierwsze trzy sezony Dr House'a czy Morderstw w Midsomer znakomite, a potem było coraz gorzej, bo w końcu ile można wymyślać treści opartych na tym samym schemacie, chyba że kuriozalnych:) Ale kasa leci i są widzowie, którzy mają płonną nadzieję, że może jednak czymś zaskoczą i z przyzwyczajenia oglądają. Są i o to właśnie, chyba że powoli znikają i pojawia się punkt krytyczny opłacalności. W końcu przemysł filmowy, to taki sam przemysł jak każdy inny obliczony na zysk.