Recenzja serialu

Uwaga, faceci! (2006)
Wendey Stanzler
Rick Wallace
Anne Heche
James Tupper

Menaissance

Jak zostało to wielokrotnie już podkreślone, formuła serialu "Uwaga, faceci!" to wypadkowa "Seksu w wielkim mieście" i "Przystanku Alaska", obu bijących rekordy oglądalności i posiadających już
Jak zostało to wielokrotnie już podkreślone, formuła serialu "Uwaga, faceci!" to wypadkowa "Seksu w wielkim mieście" i "Przystanku Alaska", obu bijących rekordy oglądalności i posiadających już stałych fanów. Przypomnijmy - pierwszy opowiada o codzienności kobiet sukcesu zamieszkujących najwspanialsze miasto świata - Nowy Jork, o ich podbojach miłosnych, marzeniach i stosunku wobec życia. Na tym serialu wychowało się całe pokolenie czytelniczek Cosmopolitan, niezależnie od szerokości geograficznej. Główna bohaterka, grana przez Sarah Jessicę Parker, jest autorką rubryki w magazynie dla kobiet, dzielącą się z czytelniczkami przemyśleniami na temat mężczyzn i relacji damsko-męskich. Jej głos często prowadzi narrację zza kadru, opisując przygody jej przyjaciółek, czy też podsumowując wydarzenia kolejnego odcinka. Głównym punktem programu są babskie spotkania i narady strategiczne, mające na celu zmianę statusu samotnej kobiety albo rozwiązanie problemu z aktualnym partnerem. Mężczyźni występują raczej, jako postaci anonimowe, przedmiot pożądania, romantyczni kochankowie, ale z zasady są pozbawieni prawa głosu, niczym okazy innego gatunku. Każdy kolejny związek głównej bohaterki kończy się definitywnym rozstaniem, jedynie postać Mr. Big wraca niczym bumerang do sfery jej marzeń i życia. Podsumowując, "Seks w wielkim mieście" to obraz dosyć smutnej egzystencji jaka czeka kobietę, która pragnie niezależności emocjonalnej i finansowej, a co gorsza ją uzyskuje. Świat nie ma dla niej litości, kolejni mężczyźni, w których szuka oparcia okazują się słabi i niegodni zaufania, zakochani tylko w sobie, niezdolni do kompromisów. Ale i same panie nie wypadają tu najlepiej, mają dość instrumentalne podejście do swoich partnerów. "Przystanek Alaska" to z kolei historia młodego lekarza z wielkiego miasta, który trafia na rubieże cywilizacji, by odpracować stypendium naukowe, jakie uzyskał na studia. Od pierwszych chwil nie kryje swojej frustracji i zniesmaczeni obyczajami panującymi w miasteczku, jego prowincjonalnym trybem życia i zachowaniami ludzi. Jednak z czasem, powoli przekonuje się, że nie wszystko jest takie jak wydawało się na pierwszy rzut oka, ludzie są przyjaźni i pomocni, a każdy z nich ma historię, która czyni go wyjątkowym. W ten sposób zdobywa wiedzę o świecie, która byłaby mu niedostępna, gdyby nie ten wymuszony kontakt z naturą, ale nade wszystko dowiaduje się wielu rzeczy o sobie samym. Alaska zmienia jego spojrzenie na rzeczywistość, otwiera na wiele nowych problemów, choć nie pozbawia go sarkastycznego spojrzenia. Wszystkie te elementy znajdują swoje miejsce, czasem w przewrotny sposób, także w scenariuszu "Uwaga, faceci!". Bohaterka - Marin Frist - jest kobietą sukcesu z Nowego Jorku, profesjonalnie zajmującą się doradzaniem w kwestiach związków damsko-męskich, pisze bestsellerowe poradniki i wygłasza odczyty przed szeroką publicznością, głównie na temat odpowiedniego odczytywania sygnałów wysyłanych przez partnera. Ona sama ma być najlepszym przykładem na skuteczność owych porad - niedługo wychodzi za mąż za swego przystojnego, metroseksualnego narzeczonego. Sprawy jednak komplikują się, gdy przez pomyłkę zabiera zamiast swojego laptopa komputer narzeczonego, w którym odkrywa dość jednoznaczne dowody jego zdrady. Podróż do małego miasteczka na Alasce - Elmo, gdzie na zaproszenie jednego ze swoich fanów, ma wygłosić odczyt, staje się punktem zwrotnym w jej życiu. Wszystko wygląda tu inaczej niż w Nowym Jorku - w barze nie słyszeli nigdy o drinkach z palemką, w szafie pomieszkuje szop pracz, a wokół roi się od samotnych mężczyzn, przesiadujących nad kuflem piwa w jedynym lokalnym barze. Nie trzeba specjalisty, żeby stwierdzić, że Marin zupełnie tam nie pasuje. Ona sama nie kwestionuje tego wcale, jednak za sprawą tajemniczego zrządzenia losu postanawia zostać tu dłużej niż jeden dzień i przemyśleć swoje dotychczasowe wybory. Rozpocząć nowy rozdział swego życia. Z czasem do miasteczka na końcu świata, zaczynają zjeżdżać bliskie jej osoby, czy to na moment jak jej menadżerka, czy na stałe - jak Annie, jej najzagorzalsza wielbicielka, recytująca poradniki na wyrywki. Powoli zaczynają pojawiać się też lokalne kobiety, o silnych osobowościach, zdolne przetrwać w tych trudnych warunkach: dziewczyna to towarzystwa, niezależna Sara, była piosenkarka i była żona właściciela baru Theresa, nieugięta pani szeryf i kilka innych postaci, które od czasu do czasu zakłócają spokój Elmo. Z czasem relacje między bohaterami zacieśniają się, przyjaźnie umacniają i jak to w życiu bywa, są kształtowane przez kolejne wydarzenia. Tym, co decyduje o potencjale tego serialu, jest postać grana przez Anne Heche, silnej, ale i wrażliwej kobiety, która chociaż pogubiła się trochę w swoim życiu, to jednego jest pewna - samej siebie. Przyjeżdża jako nowojorska kobieta sukcesu i wkracza w zupełnie obcą sobie przestrzeń, gdzie codzienność kształtuje wszechmocna przyroda, której jeden grymas starczy, by uniemożliwić jakikolwiek kontakt ze światem zewnętrznym. A z drugiej strony jej piękno jest tak oszałamiające, że potrafi na moment odebrać oddech i zatrzymać czas, o czym z resztą mamy okazję sami się przekonać dzięki wspaniałym widokom parku narodowego w okolicach Vancouver w Kanadzie. Niepowtarzalna aura tego miejsca przenika i do środka naszej bohaterki, powoli zmieniając jej podejście do otoczenia i wzmacniając jej wrodzony optymizm. Ale nie dajmy zwieść się opisowi, nie jest to żadne New Age, kolejne uduchowione praktyki ludzi Zachodu szukających prawdy w kontakcie z nieujarzmioną naturą. Tutaj przyroda po prostu jest i rządzi niepodzielnie - mróz skuwa jezioro warstwą lodu, lecz nie na tyle grubego by utrzymać człowieka, śnieżyca zamyka wszystkie statki i samoloty w portach, a śpiew ptaka o poranku budzi skuteczniej niż niejeden budzik. Z tym wszystkim można nauczyć się żyć, a przy okazji poznać siebie. Ale nie poprzez siedzenie i dyskutowanie o tym, co zrobiło się źle, czy dobrze, ale w działaniu. Ze słowami trzeba obchodzić się ostrożnie, bo zabierają całą masę czasu, która może się przydać na coś innego. Nie oznacza to jednak, że Marin rezygnuje ze swoich przyzwyczajeń łatwo i dobrowolnie. Pewnych rzeczy nie da się zmienić, przede wszystkim potrzeby mediacji i rozwiązywania cudzych problemów. Bo przecież łatwiej dać radę komuś, niż samemu się do niej zastosować. Jednak uczy się żyć w nowych warunkach, przypominając trochę ludzi Zachodu odwiedzających Indie, czy Japonię, na nowo uczących się reguł zachowania obowiązujących w tej obcej społeczności. Wiele jej dotychczasowych postaw ulega zmianie, a zasady ulegają przewartościowaniu. Frist przebywając na dobrowolnym wygnaniu, pisze książkę. Pierwotnie miała nosić tytuł "I am married and so can you", ale z oczywistych przyczyn musiał on ulec zmianie. A skoro jej pisarstwo polega na wyciąganiu wniosków z własnych doświadczeń, to inspiracji dostarczają jej kontakty z mieszkańcami Elmo, zwłaszcza jej męską reprezentacją. I tak zamiast poradnika o tym, jak wyjść za mąż, powstaje refleksja o współczesnych mężczyznach, ale tych wyrosłych z dala od świateł wielkiego miasta, codziennie stawiających czoła trudom życia i nie zastanawiających się nad psychoanalitycznym bełkotem, którego nigdy nie mieli okazji usłyszeć. Ich naturalnym stanem jest działanie - czy to na kutrach rybackich, czy za sterem samolotu, a jedyne rozmowy, jakie prowadzą, toczą się w barze i tam też rozwiązywane są wszelkie problemy. Trzeba przyznać, jeden fałszywy krok ze strony scenarzystów, a ta sytuacja mogłaby stracić jakikolwiek powab. Jednak fabuła omija mielizny i wypływa na głębokie wody, oferując dzisiejszym sfrustrowanym kobietom wizję "menaissance'u", czyli powrotu prawdziwych mężczyzn - takich co to sami wystrugają kajak i to dlatego, że jest im naprawdę potrzebny. To taka rozszerzona wersja polskiego hydraulika, z tą różnicą, że z niektórymi z nich można nawet porozmawiać, czy wspólnie rozwiązać problem. W Elmo panują zasady życia w zespole, gdy ktoś jest w potrzebie, społeczność mobilizuje się i przychodzi mu z pomocą. Jak to określa jeden z bohaterów: "Gdy ktoś już raz wpisze Cię na swoją listę osób, którymi się opiekuje, zostajesz już na niej do końca", bez względu na to, co wydarzyło się po drodze. I trzeba przyznać, że ta zasada działa. Może dzieje się tak za sprawą kapryśnego klimatu, którego nagłe niespodzianki mogą nawet odebrać życie, a może dlatego, że to tylko bardzo optymistyczna, filmowa wizja świata. Bajka ma też i swoje ciemne strony, bo przecież szczęście nie trwa wiecznie, nagle pojawiają się przeszkody, z którym trzeba nauczyć się żyć. Tyle tylko że w niewytłumaczalny sposób ma to moc kojącą, wzmacnia, sprawia, że łatwiej spojrzeć na nasze życie, skomplikowane i trudne do ogarnięcia jednym spojrzeniem. Optymizm powinien pojawić się tu automatycznie. Bo w przeciwieństwie do "Seksu w wielkim mieście", który wybierał z życia współczesnej kobiety momenty jej największych zawodów i gorycz rozczarowania, "Uwaga, faceci!" pomaga spojrzeć na rzeczywistość z nadzieją. Mamy dosyć siły w środku, by znieść najgorsze przypadki losu, zdradę zaufania, niespodziewaną samotność. Ta ostatnia jest jednak pozorna, wystarczy się trochę rozejrzeć, otworzyć na ludzi, nie tracić do nich zaufania, a pomoc nadejdzie z najmniej oczekiwanej strony. Marin pomogło Elmo. I nawet, jeśli nie uda się za pierwszym razem odzyskać równowagi, to przecież o ile przyjemniej jest myśleć o życiu dobrze i cieszyć na myśl o każdym poranku, niż pogrążać w myślach o tym, gdzie popełniło się błąd albo że jesteśmy skazane na niepowodzenie. Przecież dostosowanie się do zmieniających okoliczności nie zawsze oznacza przegraną, koniec z syndromem ofiary - same jesteśmy odpowiedzialne za nasze szczęście i jeśli myślimy o sobie dobrze, to nikt inny tego nie zburzy. Drogie Panie, głowa do góry, nawet jeśli nie uda nam się znaleźć prawdziwych mężczyzn w drzewach na naszej drodze, to może odnajdziemy na niej same siebie. A to może być początek wyjątkowo owocnej znajomości...
1 10
Moja ocena serialu:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones