Recenzja gry

Guild Wars 2 (2012)
Nolan North
April Stewart

Ratunek dla MMORPG?

NCsoft to południowokoreańska korporacja specjalizująca się przede wszystkim w MMO. Pod koniec roku 2002 kupiła firmę ArenaNet. Jej członkowie chcieli stworzyć coś, co będzie należało do
NCsoft to południowokoreańska korporacja specjalizująca się przede wszystkim w MMO. Pod koniec roku 2002 kupiła firmę ArenaNet. Jej członkowie chcieli stworzyć coś, co będzie należało do ich ulubionego gatunku, jednocześnie rezygnując z najpopularniejszej, ale bezsensownej formy bazującej na grindzie (np. bicie tych samych potworów w tej samej lokacji przez kilka godzin, czy nawet dni by postać zyskała trochę doświadczenia).

Z takich założeń w 2005 roku powstało pierwsze dzieło AN - Guild Wars. Tam chodziło przede wszystkim o fabułę, współpracę (choć każdą misję dało się zrobić z samymi botami, zabawa z ludzkimi towarzyszami była oczywiście znacznie lepsza) oraz PvP - w tym tytułowe Wojny Gildii. Jak żadna inna gra na świecie - przetrzymała mnie przez parę tysięcy godzin przed ekranem.

W "Guild Wars 2" dostaliśmy wreszcie otwarty świat, 5 ras (Ludzie, małe Asury, kotopodobni Popielcy, zmiennokształtni Nornowie, roślinki Sylvari) i 8 klas (elementalista, wojownik, nekromanta, ranger, guardian, mesmer, thief, inżynier). Rasa nie ma żadnego znaczenia na statystyki czy wybór klasy - możesz być kimkolwiek zechcesz. Nacisk na roleplay w tym MMORPGu jest niebagatelny. Otóż po wyborze jednej z 5 ras musisz dokonać wyboru historii przeszłości Swojego bohatera (tak jak np. środowisko, w którym się urodził - co przypomina system z Mass Effecta). O ile na początku nie wydaje się to znaczące, każda z 3 opowieści każdej rasy jest unikalna. Po spersonalizowaniu protagonisty i rozpoczęciu przygody nie następuje koniec dla wolnej woli - da się często ustalać przebieg następnych misji (np. da się zrobić zasadzkę na transportujących coś w małej grupce wrogów albo zrobić im bezpardonowo najazd na chatę, wszystko w środku niszcząc). W końcu u wszystkich historie się splatają w jednym celu: by ubić archetyp złego wroga - wszystko niszczącego smoka Zhaitana.

Żeby za bardzo nie psuć zabawy, kończę temat fabuły. Teraz co nieco o widoczkach: GW1 było najładniejszym MMO jakie poznałem w pierwszej dekadzie XXI wieku. GW2 jest najładniejszym obecnie, mimo to chodzi bez zbytnich zgrzytów na moim kilkuletnim sprzęcie w wysokiej rozdzielczości. Twórcy wiedzieli o tej dużej zalecie swojego produktu i postanowili uatrakcyjnić graczom oglądanie co ciekawszych budowli czy panoram. Stworzyli tzw. "jump questy", czyli takie questy, w których czujemy się jak w budżetowej wersji "Assassin's Creeda" - należy skakać m.in. po rusztowaniu kościoła, by wdrapać się na sam szczyt, skąd na samej górze uaktywniamy krótki filmik, w którym kamera prezentuje, co się dzieje dookoła.

Po raz kolejny za sprawą świetnego kompozytora Jeremiego Soule (po za serią GW komponował do m.in. "Skyrim", "Icewind Dale" czy "Neverwinter Nights") muzyka jest bardzo dobra. Każda rasa ma własny motyw muzyczny, co również fantastycznie buduje klimat. Głosy postaci są przeważnie świetne - raz na jakiś czas tylko zdarzał się aktor zupełnie niepasujący do swojej roli, bądź robiący ją od niechcenia. No i cały czas kołata mi się jedno pytanie w głowie: Dlaczego WSZYSTKIE rasy mówią perfekcyjnym angielskim a ich głosy są identyczne z ludzkim? Na przykład tacy żabopodobni Quagganie charakteryzują się jedynie tym, że dodają "hoo" na końcu każdego zdania. I koniec. Nie dało się użyć paru syntezatorów, by obcy brzmieli jak obcy w "Mass Effekcie"?

Interesujący jest tryb World vs. World, który pozwala na walki setek graczy. Walczą ze sobą 3 najbliższe rankingowo siebie serwery - można prowadzić oblężenia zarówno od 1 poziomu do maksymalnego 80. Gdy już dostaniesz się do walki (czasem kolejki mogą trwać i godzinę), szybko załapiesz o co chodzi, chociaż najlepiej iść z dużą grupą (np. własną gildią) na taki bój. Główne wady to padający czasem Auction House oraz brak możliwości wymiany przedmiotów innej niż we wspomnianym AH. Smuci jeszcze nieobecność pelerynek gildii oraz domów gildyjnych. Można tylko liczyć na to, że wejdą w następnym dodatku.

"Guild Wars 2" na pewno stanowi jakiś ratunek dla gatunku MMORPG. Brak abonamentu, piękna grafika, dynamiczne eventy i innowacyjne tryby współzawodnictwa z innymi graczami. Ostrzegam tylko, że lepiej przed zakupem mieć do przegrania trochę wieczorów przed sobą. Zwłaszcza przez pierwsze dni ciężko się wyrwać. A jak trafisz na dobrą gildię, później będzie jeszcze ciężej.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
ArenaNET i NCsoft długo kazali sobie czekać na sequel "Guild Wars". Siedem lat - tyle dzieli pierwszą... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones