Natura wampirów zwykle przedstawiana jest w filmach (zwykle horrorach) dosyć płytko. Twórcy nie zagłębiają się w temat, przedstawiają wampiry jako puste potwory. Złe, niedobre, straszliwe,
Natura wampirów zwykle przedstawiana jest w filmach (zwykle horrorach) dosyć płytko. Twórcy nie zagłębiają się w temat, przedstawiają wampiry jako puste potwory. Złe, niedobre, straszliwe, okrutne stworzenia. Nie przypominam sobie jakiegoś "wejścia" wewnątrz ich psychiki, pokazania odczuć, problemów. "Wywiad z wampirem" kompletnie odbiega od tej konwencji i właśnie głównie przez swoją oryginalność, innowacyjność, "głębokość" jest pewnego rodzaju ewenementem. Neil Jordan wpadł na doskonały pomysł, by zekranizować "mroczną" powieść Anne Rice. I idei bynajmniej nie zmarnował. To opowieść o ciągłym poszukiwaniu odpowiedzi, swojego miejsca na świecie, w bardzo sugestywny sposób - mimo całej "fantastyczności" - przedstawiająca problemy i zwyczaje wampirów, istot - jak się okazuje - bardzo bliskich Nam, ludziom . Louise - główny bohater - opisuje historię swojego życia, poczynając od przemiany, kończąc na bolesnym stanie bezcelowej wegetacji, w którym się znajduje. Przedstawia swą historię bardzo wyraziście, ukazuje osobiste, często "wewnętrzne" problemy. Opowiada m.in. o brzemieniu, na które sam się skazał, podejmując decyzję o przeistoczeniu w istotę ciemności - przymusowym sączeniu krwi innych, żyjących osób. Wnikliwie opisuje - że tak to nazwę - przyjaźń ze swym "stwórcą", Lestatem, mającą wiele, różnorakich podtekstów, aluzji. Najbardziej intryguje podtekst erotyczny, sercowy. Niewidoczny bezpośrednio, ukazywany skromnie, delikatnie, subtelnie, ledwo zauważalnie, przez co - piękny. Fascynacja, która nigdy nie mogła przerodzić się w "coś więcej". Louise mówi o "narodzinach" Claudii, osoby, którą kochał najbardziej w świecie, z którą łączyła go więź, podobna do tej, która łączy ojca z córką. Opowiada nam o jej dorastaniu umysłowym, sukcesywnym, odpowiednim dla wampirów egzystowaniu, powiększającej się nienawiści do Lestata, wciąż narastającej nostalgii do bycia dorosłą fizycznie kobietą i innych, mniej istotnych aspektach. W efekcie "wampirza" historia znakomicie gra na emocjach, wywołuje empatię, wzruszenie. Oprócz tej oryginalności i niepowtarzalności historii, ukazania życia strzyg w całkiem innym świetle, ogromnym pozytywem filmu jest jego klimat. Pod tym względem "Wywiad..." to bezsprzecznie najlepsza ekranizacja powieści grozy. Jordan, poprzez zaangażowanie świetnych scenografów, kamerzysty i bardzo osławionego już kompozytora, Elliota Goldenthala, stworzył, może nawet niezupełnie świadomie, coś wielce absorbującego, aż ciężkiego do opisania. Rzadko kiedy "magia" książki tak umiejętnie oddana jest przez twórcę ekranizacji. To nie koniec superlatyw "Wywiadu...". Zdecydowanie mocną stronę stanowi tutaj także aktorstwo. Dwójka artystów odegrała role swojego życia - Tom Cruise i młodziutka wtedy Kirsten Dunst. Cruise, który wcielił się w postać Lestata, w końcu pokazał, na co go stać, przełamał stereotypy wcześniej krążące wokół jego osoby. Wykreował charakter nietypowy dla siebie. Od początku do końca trzymał znakomity poziom, odzwierciedlił wszystkie cechy książkowego "arystokraty", lepiej niż mógłby się ktokolwiek tego spodziewać. Nawet sama autorka, po seansie, przepraszała, że wcześniej przeciwna była powierzenia mu roli. Kirsten mająca podczas projekcji lat zaledwie dwanaście, stworzyła jedną z najlepszych dziecięcych kreacji w historii. Jej Claudia to nie tylko malutka córeczka, bawiąca się lalkami, ale również urokliwa kobieta, mimo zupełnie niepozornego wyglądu. Udało się jej zrobić coś niesamowitego - mając do dyspozycji jedynie charakter, wnętrze, sprawiła wrażenie osoby dojrzałej, momentami zagubionej, ale w pełni świadomej uczuciowo. Trochę z tyłu, przyćmiony przez wyżej wymienionych artystów, został Brad Pitt (Louis). Choć zagrał nieźle, również "inaczej" niż we wcześniejszych produkcjach, to jednak ma w swym dorobku lepsze, bardziej przekonujące i wyróżniające się role. Niezwykle interesującym dopełnieniem całego, świetnego widowiska jest forma opowiadania historii przez Louisa - w postaci tytułowego wywiadu, mającego miejsce w czasach obecnych. Sceny z udziałem indagującego Slatera przenikają się z klimatycznymi obrazami "krwawego" świata. Pod koniec widzimy natomiast ostateczne, bardzo spontaniczne przejście w teraźniejszość, kontynuację zaoferowanej przez Louisa opowieści, w wersji "na żywo". I mimo że w kinie taki "trick" już niejednokrotnie wykorzystywano, tutaj działa to zdecydowanie na korzyść. Nie przeszkadza pewna wtórność. Innego, trafniejszego rozwiązania sobie nie wyobrażam. "Wywiad z wampirem" to obowiązkowy film dla każdego kinomana, znudzonego typowym wizerunkiem bezmyślnego wampira. Właściwie sama niezwykła konwencja, forma powinna zaciekawić nawet tych zupełnie niezainteresowanych tematem.