Bezdroża, krajobraz pozbawiony jakiejkolwiek zieleni, którą zastępują piasek, skały i wszechobecny żar. W taki sposób przedstawia autor Teksas w swojej najbardziej surowej postaci. W środku tej wydawałoby się niekończącej pustki pojawia się człowiek w mocno zużytym garniturze i czerwonej czapce.
Wim Wenders stopniowo wprowadza nas w historię tego człowieka, historię jego rodziny i tego, jak znalazł pośrodku pustyni. Główny bohater intryguje na początku nie tylko swoim ubiorem, ale również zachowaniem. Można tylko się domyślać, że pod całkowicie obojętnym wyrazem twarzy i milczeniem skrywa jakąś tajemnicę. Jego historia będzie odkrywana w "
Paryż, Teksas" powoli i niedosłownie. Dopiero w końcowych, genialnie wyreżyserowanych i zagranych scenach przy lustrze weneckim opowie on część swojego życia pewnej znanej mu bardzo dobrze kobiecie.
"
Paryż, Teksas" można podzielić na dwie części. Pierwsza (zdecydowanie krótsza) to milczenie głównego bohatera Travisa, bardzo intrygująca, zmuszająca oglądającego do zgadywania, skąd się wziął ten człowiek i co się z nim działo. Niepokojąca muzyka i pięknie sfilmowany krajobraz potęgują aurę tajemnicy. Za początek części drugiej można uznać pierwsze słowa Travisa. Reżyser skupia się tu na relacjach z głównego bohatera z rodziną i jego "powrotu" do życia. Jak wiadomo, wśród najbliższych nie zawsze jest zgoda, ale autor wierzy w dobre relacje i przekonuje, że jednak rodzina pomaga sobie wzajemnie. W filmie wplecione zostały również elementy kina drogi. Podróże odbyte przez Travisa okazały się bardzo ważne, ponieważ dzięki nim pogłębił swoje relacje z współtowarzyszami, najpierw bratem, a później synem.
"
Paryż, Teksas", jak można wywnioskować z powyższych słów, jest filmem zdecydowanie refleksyjnym, wymagającym od widza pewnego wyciszenia. Porusza on zbyt dużo trudnych i ważnych tematów, takich jak miłość, samotność czy odnalezienie własnej drogi w życiu, aby można było go oglądać na poczekaniu. Akcja płynie tu niespiesznie i to niejako zmusza nas do zastanowienie się nad poruszanymi problemami.
Nie wątpię, że wiele osób zraziło się do tego tytułu, ale jestem zdania, że film trzeba obejrzeć w całości, żeby go naprawdę ocenić. Polecam.