Problem masowego exodusu ludzi młodych za granicę stał się coraz mocniej pulsującym ośrodkiem bólu w organizmie społeczeństwa. Ból ten odczuwalny jest zwłaszcza na jego młodej, rozwijającej się
Problem masowego exodusu ludzi młodych za granicę stał się coraz mocniej pulsującym ośrodkiem bólu w organizmie społeczeństwa. Ból ten odczuwalny jest zwłaszcza na jego młodej, rozwijającej się najszybciej i najbardziej perspektywicznej tkance. Podążając dalej za terminologią medyczną można zaryzykować stwierdzenie, że ciągłe ubytki tej tkanki mogą w konsekwencji spowodować różne formy nowotworowych patologii w organizmie. W tym kontekście dziwi nieco sytuacja, że środowisko filmowców tak późno reaguje na ten kłopot. Wyzwanie podejmuje trójka młodych twórców – studentów Łódzkiej Szkoły Filmowej: Anna Kazejak-Dawid, Jan Komasa i Maciej Migas. Na film składają się trzy nowele, każda traktująca o innym człowieku, każda rozgrywająca się w innym punkcie kraju, których jednak wspólnym mianownikiem jest wspomniany wyżej problem. Film próbuje pokazać przyczyny takiego stanu rzeczy. I tak w pierwszej części "Śląsk" spotykamy Agnieszkę, która po roku pracy w Londynie, gdzie, jak sama przyznaje, jeździła na szmacie, wraca do domu. Rzeczywistość jaka się przed nią maluje, jest niemal przerażająca. Ojciec za wszelką cenę nie chce pozwolić na zamknięcie kopalni, w której pracuje, dlatego więcej czasu spędza na ciągłych protestach niż z rodziną. Matka straciła pracę w salonie fryzjerskim. Chłopak, który nijak nie potrafi znaleźć się w tych warunkach, zwłaszcza, gdy bohaterka podejmuje ryzyko i zamiast w nowe mieszkanie inwestuje ciężko zarobione pieniądze w otwarcie salonu fryzjerskiego. Druga część "Warszawa" przynosi spotkanie z Michałem, który zaczyna odnosić sukcesy ze swoim zespołem hip-hopowym. Jego dziewczyna - córka zamożnego biznesmena, dla której tato planuje wyjazd do szkoły w Londynie, namawia Michała do podjęcia pracy w jego firmie i obiecuje jednocześnie, że nie zamierza wyjeżdżać do Londynu. Po Południu i Centrum pora na Północ, w trzeciej części widzimy więc "Pomorze". Wiktor wraca po ukończonych studiach do rodzinnego miasteczka. Praca, jaka umożliwiać ma mu prowadzenie życia, to czyszczenie ryb. Rodzice niechętnie zgadzają się na użyczenie synowi dachu nad głową. Jako przystawkę los podaje mu oczywiście kłopoty uczuciowe, a całość najlepiej smakuje zalana alkoholem... Inwestycje Agnieszki niszczą protestujący koledzy ojca, demolując doszczętnie salon. Michał traci swój zespół, ojciec dziewczyny upokarza i wyrzuca go z pracy, a ona sama ostatecznie wyjeżdża na studia. Wiktor po kłótni z szefem rzuca pracę, rzuca też dziewczynę i rodzinę. Całą trójkę spotykamy w autobusie, który zawiezie ich do Londynu. Londyn staje się w tym kontekście Mekką uchodźców, mitem, legendą przyciągającą swym magnetyzmem rzesze podobnych trójce bohaterów ludzi. O tym, że legenda to tylko ziarnko prawdy, wie tylko Agnieszka, która odczarowała już blask tego miasta, jednak decyduje się na powrót. Jej postać wydaje się być przez to jeszcze bardziej dramatyczna. Dramatyzm ten podkreśla dodatkowo sposób oddania obrazu, zwłaszcza w pierwszej noweli. Ciemne i szare kolory Śląska tworzą przygnębiającą atmosferę. Wyblakłe twarze bohaterów przywołują bardziej na myśl skojarzenia z półżywymi zombie niż z młodymi ludźmi stojącymi u progu dorosłego życia. Smutną zatem aranżację "Ody do radości" zaaplikowali nam młodzi reżyserzy. I choć można filmowi zarzucić powierzchowność, a w niektórych momentach uproszczenia i uogólnienia, to jednak warto zobaczyć go nie tylko ze względu na aktualną i problematyczną tematykę. Warto bowiem również poznać nastroje młodych ludzi, by móc oddać się refleksji co i jak można zrobić by pozbawić na przyszłość tytuł filmu przewrotności i ironii...