Są aktorzy i jest
Nic Cage. Żywa legenda kina. Człowiek dysponujący monumentalnym talentem. Ekscentryk, który dzięki odważnym szarżom i nieposkromionej charyzmie zasłużył nie tylko na miejsce w filmoznawczych annałach, lecz przede wszystkim – w sercach kinomanów. Film
Toma Gormicana to list miłosny do gwiazdora odbijającego się od dna po latach występów w B-klasowych produkcjach, a zarazem prezent od fana dla fanów.
Jak powszechnie wiadomo, nie ma czegoś takiego jak "za dużo
Nicolasa Cage'a". Mając tę świadomość, reżyser inkrustuje swoją opowieść odniesieniami do kariery bohatera – czy to w dialogach, czy to przytaczając finałową scenę z "
Con Air – lotu skazańców". Podobną strategię przyjął, pisząc scenariusz wraz z
Kevinem Ettenem. Na poziomie fabularnym "
Nieznośny ciężar wielkiego talentu" to historia złożona z klisz znanych z akcyjniaków, w których
Cage okopał się po artystycznych sukcesach takich produkcji jak "
Dzikość serca" czy "
Zostawić Las Vegas".
Za punkt wyjścia twórcy obierają jednak całkiem przyziemne problemy będące chlebem powszednim niejednego artysty. Wyrazy sympatii ze strony znanego reżysera (
David Gordon Green) nie przekładają się na nową rolę, nastoletnia córka (
Lily Mo Sheen) domaga się atencji w innej formie niż wspólny seans klasyki niemieckiego ekspresjonizmu, a najlepszą oferta, jaką udaje się załatwić agentowi (
Neil Patrick Harris), to chałtura na urodzinach fana – milionera z Ameryki Południowej. Tkwiąca z tyłu głowy myśl o długach pomaga aktorowi przełknąć dumę i przyjąć zaproszenie.
Misja nieoczekiwanie narzucona protagoniście przez spotkaną na lotnisku agentkę CIA (
Tiffany Haddish) jest dość podobna do tej z "
Więźniów Ghostland"
Siona Sono. Gwiazdor goszczący w posiadłości Javiego (
Pedro Pascal), milionera o niejasnych powiązaniach z kartelem narkotykowym, ma odnaleźć uprowadzoną dziewczynę. Co może pójść nie tak, jeśli zamiast zaprogramowanego na samounicestwienie skafandra ma się doświadczenie zdobywane przez lata na planach "
Twierdzy", "
Bez twarzy" czy "
60 sekund"?
Choć film stoi kinofilską nostalgią,
Gormicanowi udaje się zachować dystans wobec swojego bohatera. Reżyser umożliwia
Nicolasowi Cage’owi konfrontację ze swoją ekranową personą, której najgłośniejszą manifestacją jest Nicky – przekonany o swoim geniuszu i upierdliwy jak wyrzut sumienia. To właśnie tu, na styku młodzieńczych ideałów i zniechęcenia odmowami ze strony kolejnych reżyserów, ujawnia się komediowy potencjał historii. Metatekstualna gra pozwala aktorowi wziąć oczekiwania publiczności w ironiczny nawias, a przy okazji pokazać, że jest w wyśmienitej formie.
Obsadzony w roli Javiego
Pedro Pascal to dla
Cage’a wspaniały kompan. Jako piszący do szuflady scenarzysta, który marzy, by przedstawić swe dzieło podziwianemu aktorowi, potrafi zarazem wzruszać i bawić. Jest także katalizatorem zmian, jakie zachodzą w protagoniście. To właśnie on skłania swego idola do porzucenia hamujących go przekonań i przewartościowania priorytetów. Wątek rodzącej się między bohaterami przyjaźni to z pewnością jeden z najlepiej poprowadzonych bromance’ów ostatnich lat.
Rozpinając kinofilskie zainteresowania bohatera między "
Gabinetem doktora Caligari" a nieoczekiwanie odkrytym geniuszem "
Paddingtona 2"
Tom Gormican w symboliczny sposób pokazuje skalę jego aktorskich możliwości: od szalonych, ekspresyjnych szarż po te bardziej stonowane występy, w których trzyma swe skłonności do przesady w ryzach. W "
Nieznośnym ciężarze wielkiego talentu"
Nicolas Cage pokazuje, że ten barokowy tytuł nie jest dziełem przypadku. Film mógłby być wspaniałym ukoronowaniem jego kariery. Wolę jednak wierzyć, że mamy do czynienia z symbolicznym nowym początkiem, a w najbliższych latach
Nic Cage jeszcze nas zaskoczy.