Pensylwania. Na kolei dzień jak co dzień. Dzienna zmiana szykuje się do drogi. Jeden z pociągów będzie wiózł dzieci, inne – wagony pełne różnych towarów. Maszyniści do swojej pracy podchodzą z nonszalancją wynikającą z praktyki, rutyny i przekonania, że nic złego nie może się stać. Tyle że tym razem coś złego naprawdę się stało. I cała aglomeracja z ponad 700-tysięcznym Stanton na czele stanęła przed groźbą straszliwej tragedii.
Przez głupi błąd pociąg przewożący toksyczne i łatwopalne substancje wyrwie się spod ludzkiej kontroli. Pozbawiony maszynisty pędzić będzie po torach grożąc śmiercią wszystkiemu, co znajduje się na drodze. Dramatyczne próby zatrzymania pociągu nie przynoszą rezultatów. W końcu los tysięcy ludzi spocznie w rękach doświadczonego maszynisty i konduktora-żółtodzioba.
Tony Scott tym razem nie bawił się w skomplikowaną intrygę. Fabuła jest prosta niczym konstrukcja cepa. Jest pociąg, który trzeba zatrzymać. I tyle. Przez prawie półtorej godziny oglądamy różne próby osiągnięcia tego celu.
"Niepowstrzymany" jest niczym
"Speed" tyle że bez dodatkowego wątku sensacyjnego. Tu nie ma drugiego dna, opowieści o jakieś rywalizacji, zemście. Wszystko jest od początku jasne. Jeden facet nawali, a inni muszą teraz to naprawić.
Przy takiej konstrukcji filmu może zaskakiwać zaangażowanie rozpoznawalnych gwiazd. W zasadzie niewiele mają bowiem do zagrania.
Denzel Washington,
Chris Pine i
Rosario Dawson pełnią jednak zupełnie inną funkcję: są magnesami przyciągającymi widzów do kin. Za to, by ci mieli frajdę oglądając film, odpowiada wyłącznie
Scott, operator
Ben Seresin i montażyści
Robert Duffy i
Chris Lebenzon. I trzeba przyznać, że ze swego zadania wywiązują się należycie.
"Niepowstrzymany" rozkręca się powoli, ale kiedy nabierze tempa, pędzi do przodu zapierając dech. Akcja toczy się wartko, dynamiczny montaż i efektowne (a czasem efekciarskie) zdjęcia sprawiają, że widz nie ma czasu się nudzić. Cały czas coś się dzieje, co chwilę sytuacja zostaje podkręcona i kiedy wydaje się, że już nic więcej nie da się z historii wycisnąć,
Scott i spółka przeskakują na kolejny bieg i zawrotne tempo jeszcze się zwiększa.
"Niepowstrzymany" to doskonały dodatek do popcornu i coli. W tym filmie próżno szukać przesłania czy głębszej myśli.
Scott postawił na prostą bodźcową stymulację bawiąc się obrazem. Jeśli pragniecie takiej właśnie rozrywki, najnowsze dzieło
Tony'ego Scotta spełni wasze oczekiwania.