Recenzja filmu

Incepcja (2010)

Dekady mijają, a on ma do zaoferowania coraz więcej. Nolan wrócił z innowacyjnym majstersztykiem, jego projekty są coraz mroczniejsze, a ten uderza w ludzką psychikę i podświadomość. Czemu więc hipnotyzer, a zarazem wizjonerski reżyser serwuje nam coś, co wygląda na kompilacje z różnych kasowych hitów? Bo triumfalnie zapowiadaną innowacyjnością tego filmu jest jego moc oddziaływania na naszą mentalność, chociaż to wszystko widzieliśmy już wcześniej. Tu pokazane to zostało w sposób godny podziwu.

Po "Bezsenności", "Śledząc" i jak na razie dylogii opowiadającej losy mrocznego rycerza, postać, jakże rozpoznawalna w światowej kinematografii, powraca.Nolan nakręcił swój największy oraz dosłownie najcenniejszy film. Relacjonuje on losy grupy futurystycznych złodziei, a nie są to podrzędni kryminaliści. Dom Cobb zajmuje się ekstrakcją, czyli wydobywaniem z umysłów ofiar najcenniejszych informacji. Swoimi zleceniami zwrócił na siebie uwagę korporacji i agencji ochronnych. Stracił wszystko, co kochał. Na horyzoncie pojawia się nadzieja, otóż otrzymuje ofertę dzięki, której może odkupić swoje czyny. Musi dokonać niemożliwego - incepcji. Kompletuje zespół i rozpoczyna najtrudniejszą misję. Wkrótce na ich drodze staje przeciwnik, który tylko Cobbowimógł się przyśnić.

Hipnotyzujący obraz twórcy "Memento" jest odchodzącym od stereotypów superprodukcjimrocznym filmem akcjiusytuowanym w ludzkiej podświadomości. Celem takiego nowatorskiego zabiegu jest, aby rozrywka nie kończyła się na odbiorze wizualnym,a odbiorca skupiał się na mało przewidywalnym scenariuszu. Fabuła "Incepcji" jest zawiła jak labirynt albo logo firmy Syncopy. Zostajemy wrzuceni w sam środek epickich sekwencji rozgrywających się od Japonii po te w snach postaci. Rozkręcająca się akcja, chwilami zwodzi nas i silnie zaskakuje, a niestety błyskawicznie można zgubić wątek.Prestiż filmu podwyższa kapitalna muzyka, również montaż efektów dźwiękowych nie zawodzi.Misterne zdjęcia to kolejny popis twórców filmu, jednak łudząco podobne są niektóre ujęcia do kultowego "Zawrotu głowy" Alfreda Hitchcocka. Wizualnie obraz Nolana jest perfekcyjny tudzież fabularnie również się sprawdza. W pewnym momencie film się dłuży, ale jest to mała niedogodność w porównaniu z całością. Nie można przegapić nawiązań do "Matrixa" oraz przygód agenta 007, chociaż o plagiacie nie mamowy. Pierwszym(warto dodać)odczuciem po seansie jest mały zawrót głowy.

"Tego lata nasze umysły stały się sceną zbrodni".Znakomicie spisująca się obsada wykreowała wiele pamiętnych postaci, chociaż największy popis dała Marion Cotillard w zaskakującej roli Mal. Nie można zapomnieć o mistrzowskim Leonardo DiCaprio, ten rok dlaniego tospecyficzne filmy (przedtem "Wyspa Tajemnic"). Tom Hardy, Ellen Page, Joseph Gordon Levitt mają za sobą kilka wartych uwagi tytułów, jednak można śmiało powiedzieć, że ten film będzie dla nich kamieniem milowym i wizytówką do kolejnych projektów z ich udziałem. Cillian Murphy i Sir Michael Caine już wcześniej współpracowali z twórcą "Mrocznego Rycerza", po raz kolejnywyśmienicie się sprawdzają.Widowisko kreuje cała obsada, nie zarzucimy im niczego prócz tego, że można by trochę więcej dodać momentówz nutką humoru, ale to nic wielkiego jeśliprzyjrzymy się ich popisom na ekranie.Doborowa ekipa to wisienka na torcie Nolana, którym nie pogardzą miliony widzów.

Brytyjski reżyser osiągnął "Incepcją" miano niezawodnego. Określa się go jako nowego Stanleya Kubricka, ale według mnie za szybko z taką oceną. Stworzył arcydzieło w swoim gatunku. Finezyjne, wyróżniające się w gronie napływających z każdej strony filmów, celujące, tymiepitetami określimy jego najnowsze dziecko.Na koncie ma kilka wybitnych filmów, jednak trzeba jeszcze chwilę poczekać, bo przecież nie wiemy, czy przypadkiem nie zostaliśmy ofiarami incepcji.