Najpierw była pozytywnie przyjęta przez większość krytyki i publiczność trzeciaodsłona "
Obcego", która wniosłapowiew świeżości do cyklu izwróciła uwagęświata nanowąosobistość pośród reżyserskiej braci. Prawda jednak jest taka, że to dopiero "
Siedem" objawiło na arenie międzynarodowej prawdziwą, oryginalną jakość, jaką reprezentował sobą do niedawna znany jedynie z pracy przy wideoklipach
David Fincher. Nowatorskie spojrzenie na filmowe opowieści o seryjnych mordercach stało się przyczyną ogromnego sukcesu, jaki odniósł ten tytuł, a jego autora wprowadził na salony w glorii i chwale jako młodą nadzieję Hollywood. Po takim wejściu
Finchermógł swobodnie przebierać w propozycjach i scenariuszach, co wiązało się też ze sporym ryzykiem. Ryzykiem poddania się zaszufladkowaniu jako reżyser wyspecjalizowany w mrocznych, brutalnych thrillerach. Ryzykiem sięgnięcia po chybiony temat. Ryzykiem wypadnięcia z pierwszej ligi "młodych, zdolnych". Jak się okazało,
Fincherświetnie zdawał sobie sprawę z sytuacji i doskonale z niej wybrnął. Jego trzeci pełnometrażowy obraz pod tytułem "
Gra" pozornie kontynuuje konwencję przyjętą w poprzednich dwóch filmach, a jednocześnie zgrabnie unika wszelkich oczywistych powiązań, które z czasem mogłyby się przerodzić w oskarżenie o odcinanie kuponów...
"
Gra" to historia zamożnego i wpływowego biznesmena nazwiskiem Nicholas van Orton (
Michael Douglas), który na swe czterdzieste ósme urodziny dostaje w prezencie od brata Conrada (
Sean Penn) zaproszenie do tajemniczej gry. Nicholas owym podarunkiem z początku zbytnio się nie przejmuje, tym bardziej że ma na głowie inne sprawy.Nie bez znaczenia jest teżfakt, że wiek 48 lat ma dla niego wymiar symboliczny: jego ojciec ukończywszy właśnie tyle lat popełnił niegdyś samobójstwo. I w takich okolicznościach van Orton, bezwzględny rekin finansjery, nagle pakuje się w sam środek niezwykłych wydarzeń.W miarę czasu nabiera przekonania, że jest obserwowany przez członków tajemniczej organizacji, którzy dybią na jegoogromne oszczędności i zagrażają jego życiu. Co więcej, wszystkowskazuje na to, że jego coraz bardziej beznadziejna sytuacja jest wynikiem urodzinowegopodarunku...
Dzieło
Finchera nie bawi się w zbyt rozbudowane wstępy i praktycznie od samego początku skupia się na budowaniu napięcia oraz posępnej atmosfery. Twórca"
Podziemnego kręgu" postawił na chłodne barwy i sterylne kadry, co tylko pogłębia wrażenie obcości i wyalienowania, które stają się udziałem bohatera. W miarę rozwijania intrygi mnożą się tropy, pojawiają kolejne pytania, aż w końcu widz jest zdezorientowany na równiz bezradnym Nicholasem. Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Kto stoi za tym koszmarem na jawie? I jaki tak naprawdę ma cel? Odpowiedzi rzecz jasna znajdą się na wszystko w finale.
Tu zresztą tkwi główny mankament "
Gry" - to film, który "działa" tylko raz, za pierwszym obejrzeniem. Kiedy główny element zaskoczenia zostaje odsłonięty, nic już nie jest takie samo i stąd też kolejne seanse tej pozycji nie przyniosą takich emocji, jakie towarzyszyły pierwszemu oglądaniu. Co gorsza, kiedy już zna się rozwiązanie zawikłanej intrygi, wiele jej elementów zaczyna odsłaniać swe niedociągnięcia i luki logiczne. Na szczęście są one stosunkowo nieliczne, a całość idealnie broni się perfekcyjną realizacją, stroną wizualną oraz znakomitym aktorstwem. Odtwarzający główną rolę
Michael Douglas to klasa w stanie czystym i obserwowanie jego gry jest przyjemnością samą w sobie. Podobnie jest z
Pennem, który tutaj jednak posiada znacznie mniejsze pole do popisu, bo i rola zdecydowanie mniejsza. Bardzo dobrze jednak radzi sobie również urodziwa
Deborah Kara Unger, która jako poznana przypadkiem przez Nicholasa kelnerka z czasem staje się jego pomocniczką w rozwiązywaniu zagadki tytułowej gry.
"
Gra" posiada swe pewne mankamenty, o których wspomniałem wyżej i ustępuje pod wieloma względami wybuchowemu "
Siedem", co jednak nie zmienia faktu, że jest to precyzyjnie i ze znawstwem przyrządzony dreszczowiec. Pozycja z najwyższej półki w swym przedziale gatunkowym, która dzięki swymzaletomdostarcza przyjemności i satysfakcji również oglądana po raz n-ty.