Recenzja filmu

Godzilla II: Król potworów (2019)
Michael Dougherty
Agnieszka Zwolińska
Kyle Chandler
Vera Farmiga

Bezkrólewie

"Godzilla II: Król potworów" jest kolejnym odcinkiem kinowego serialu. Nic więc dziwnego, że scenariusz pęka w szwach od niepotrzebnych wątków. Jest tu historia szlachetnej pani naukowiec, która
Skoro twórcy filmów o przygodach Godzilli już go koronowali, powinni wiedzieć doskonale, że sztuka nie znosi demokracji. Zrobili tymczasem coś, czego robić nie wypada: odpowiedzieli na lament fanów pokłonem do samej ziemi. Pojedynki gigantycznych monstrów były w poprzednim filmie pysznym deserem? Zróbmy z nich trzydaniowy posiłek z przystawką! Homo sapiens przynudzali, a ich rozterki wpędzały w objęcia Morfeusza? Pomnóżmy obsadę i dajmy jej jeszcze mniej do roboty! Mitologia gargantuicznych monstrów zwanych Tytanami była niewystarczająco rozwinięta? Rozwiejmy wątpliwości naukowym żargonem i jeszcze większą ilością starożytnych rycin! Co może się nie udać?


Rzeczona strategia może i sprawdziłaby się w przypadku filmu o autonomicznym statusie, jednak "Godzilla II: Król potworów" jest przecież kolejnym odcinkiem kinowego serialu, pomostem łączącym odległe części jednego uniwersum. Nic więc dziwnego, że scenariusz pęka w szwach od niepotrzebnych wątków. Jest tu historia szlachetnej pani naukowiec (Vera Farmiga), która zamienia się w bezwzględną ekoterrorystkę. Jest opowieść o jej córce (Millie Bobby Brown), która bardzo kocha swojego ojca, szlachetnego twardziela w typie podtatusiałego Indiany Jonesa (Kyle Chandler). Powraca katalogująca wszelkiej maści bestie organizacja Monarch - teraz na celowniku rządu USA, który chciałby objąć ją wojskową jurysdykcją. Wreszcie pojawia się i Godzilla, tym razem stając do walki ze swoim nemesis, trójgłowym Królem Gidorą. Nie muszę dodawać, który z tych czterech filmów da się oglądać na trzeźwo.


Podczas gdy potwory łapią się za łby i strzelają piorunami z paszcz, ludzie raczą nas akademickimi dyskusjami o zgubnych skutkach eksploatowania planety. Sklejony z wyblakłych klisz scenariusz dosłownie rozłazi się w szwach: miejsce połowy postaci jest w koszu, dialogi to ułożone piętrowo tautologie, zaś logika przyczynowo-skutkowa była najwyraźniej przesadną ekstrawagancją. Jedyne, za co można scenarzystów pochwalić, to kompilacja dotychczasowych narracji o tytułowym bohaterze: ekranowy Godzilla to trochę superbohater z odlotowymi mocami, trochę pocieszny misio, a momentami - srogi, starotestamentowy Bóg. Podobnie jak w filmach z wytwórni Toho, pojawia się na ekranie głównie po to, by urządzić nam moralną połajankę i posprzątać bałagan po ułomnych próbach zabawy w Najwyższego.


I cóż to są za porządki! Reżyser Michael Dougherty nie kłamał, mówiąc, że jest fanem przerośniętego gada - miłość, którą obdarowuje wykreowane w komputerze monstra, czuć tutaj w każdej scenie. Powietrzne starcie myśliwców z płonącym Rodanem, narodziny gigantycznej Mothry w aseptycznych wnętrzach wojskowej bazy, wreszcie - bombastyczny finał, w którym stuningowany Godzilla staje do walki z monumentalnym Gidorą. Kamera wiruje pomiędzy potężnymi bestiami, fachowcy od efektów specjalnych zadbali o to, by od każdego podwójnego nelsona rozbolały nas plecy, zaś montażyści domyślili się, że jeszcze kiedyś będziemy potrzebować oczu. I chociaż reżyser poprzedniego filmu, Gareth Edwards, miał kilka ciekawszych pomysłów inscenizacyjnych (podglądany zza węgła, spod kołdry i dzięki przekazom telewizyjnym Godzilla zachowywał resztki tajemnicy), nie będziecie zgrzytać zębami - to naprawdę piękna, zerojedynkowa apokalipsa.

Układ jest prosty: jeśli pielęgnujecie w sobie ośmiolatka-mizantropa, Godzilla będzie i waszym królem, reszta to tylko radioaktywny, hollywoodzki odpad. "Tym razem dołączamy do walki" - grozi dziarski bohater grany przez Kyle’a Chandlera. Proszę, nie.
1 10
Moja ocena:
5
Michał Walkiewicz - krytyk filmowy, dziennikarz, absolwent filmoznawstwa UAM w Poznaniu. Laureat dwóch nagród PISF (2015, 2017) oraz zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008). Stały... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Godzilla II: Król potworów
Każde pokolenie ma swoją własną "Godzillę". Wszystko zaczęło się w latach pięćdziesiątych za sprawą... czytaj więcej
Recenzja Godzilla II: Król potworów
"Godzilla" z 2014 roku pozostawił po sobie lekki niedosyt. Film trzymał w miarę dobry poziom, ale mimo to... czytaj więcej
Recenzja Godzilla II: Król potworów
Uniwersum potworów od Warner Bros, w którym pierwsze skrzypce grają Godzilla oraz King Kong, nareszcie... czytaj więcej