Recenzja filmu

Furioza (2021)
Cyprian T. Olencki
Mateusz Banasiuk
Weronika Książkiewicz

Historię piszą zwycięzcy

Zdecydowanie lepiej Cyprianowi T. Olenckiemu wyszedł scenariusz niż sama reżyseria. Jest zawiły, skomplikowany, ale też bardzo ciekawy. Trzeba szczególnie wyróżnić dialogi, które dają znakomite
Prawdopodobnie pierwszym świadomym filmem, jaki w życiu obejrzałem, był "Hooligans" w reżyserii Lexi Alexander. Jako młody człowiek interesujący się piłką nożną, byłem pod ogromnym wrażeniem, jak prezentuje się świat angielskich pseudokibiców przedstawiony w tej produkcji. Ich zasady, sposób myślenia, braterstwo pozwoliły mi spojrzeć w nieco inny jak dotychczas sposób na tę dyscyplinę sportu. Od tamtej pory miałem nadzieję, że w ten sposób ktoś równie ciekawie i sprawnie przedstawi polską scenę kibicowską, która jest równie, a może i nawet bardziej fascynująca. Pierwszą próbę podjął Patryk Vega, którego "Bad Boy" okazał się efekciarską i absurdalną tandetą. Teraz rękawice podjął Cyprian T. Olencki. Mało znany twórca, który miał na koncie jedynie bardzo kiepsko przyjętą produkcję "PolandJa", kilka lat wcześniej.

Funkcjonariuszka "Dzika" (Weronika Książkiewicz), wraca po wielu latach do trójmiasta, by rozpracować grupę chuliganów, której przywódcą jest ,"Kaszub" (Wojciech Zieliński). Pomóc ma jej w tym Dawid (Mateusz Banasiuk). Jej dawny bliski znajomy i brat Kaszuba, który ma przeniknąć do struktur jego gangu.

Zdecydowanie lepiej Cyprianowi T. Olenckiemu wyszedł scenariusz niż sama reżyseria. Jest zawiły, skomplikowany, ale też bardzo ciekawy. Trzeba szczególnie wyróżnić dialogi, które dają znakomite pole do popisu aktorom i wypadają bardzo naturalnie. Jest tutaj również sporo humoru, za który głównie odpowiada postać grana przez Sebastiana Stankiewicza. Oczywiście co typowe dla tego typu obrazów, jest sporo efektownych, ale i bardzo dobrze zrobionych scen, jak m.in. ustawka w lesie z udziałem kilkudziesięciu chuliganów. Tło całej historii jest bardzo enigmatyczne. Wiadomo tylko tyle, że akcja dzieje się w trójmieście. Nie padają nazwy klubów czy miasta. Praktycznie żadna scena nie rozgrywa się na stadionie. Jest za to masa nawiązań, do prawdziwych historii, anegdot i postaci, które miały miejsce na polskiej scenie kibicowskiej. Dużo gorzej wypada sama reżyseria. Film momentami traci rytm i nieco gubi się w swojej koncepcji efektownego kina akcji. Sporo za to wnosi bardzo umiejętnie dobrana muzyka autorstwa Miro Kępińskiego.

Jeśli chodzi o aktorów to mamy tutaj dwa światy. Bardzo przeciętny i dość bezbarwny pierwszy plan w osobach Mateusza Banasiuka i Weroniki Książkiewicz oraz znakomite kreacje drugoplanowe. To dość niezwykłe, ale na wyróżnienie zasługuje tutaj co najmniej 7-8 aktorów. Pierwsze skrzypce gra Szymon Bobrowski jako gangster-kibol "Mrówka". Bobrowski doskonale odnajduje się w roli głównego czarnego charakteru, jest przerażający, ekscentryczny, brutalny, ironiczny, a przy tym charyzmatyczny. Równie kapitalnie wypada Mateusz Damięcki w roli "Goldena". Sama jego przemiana fizyczna wygląda niesamowicie, ale głównym atutem jego kreacji jest fakt, że udało mu się stworzyć najbardziej skomplikowaną wewnętrznie postać w całym filmie. Kapitalny jest również Wojciech Zieliński. Jego "Kaszub" to chuligan starej daty. Stara się być dla swoich podopiecznych jak starszy brat i jako jedyny kieruje się zasadami i kodeksem honorowym. Niedostatki fizyczne nadrabia charyzmą i charakterem. Nie odstają Janusz Chabior, Łukasz Simlat, czy wspomniany wcześniej Sebastian Stankiewicz, ale mi szczególnie zapadł w pamięci Konrad Eleryk, który wypowiada swoje kwestie z takim przekonaniem i pasją, jakby rzeczywiście spędził długie lata na stadionie i znał ten klimat z autopsji.

"Furioza" to przede wszystkim dobra rozrywka. Poziomem balansuje między takimi produkcjami jak "Pitbull. Nowe porządki" a "Jak zostałem gangsterem". Jest sporo efekciarstwa, humoru, ale też wzorcowo przedstawione relacje, jakie panują w polskim świecie pseudokibiców. Są potknięcia, ale ogólny obraz zdecydowanie na plus. Brakuje tego typu filmów w Polsce, co pokazuje frekwencja, jaką przez lata cieszył się Patryk Vega, robiący podobne gatunkowo, ale zdecydowanie słabsze jakościowo produkcje.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Furioza
"Kibol zawsze będzie kibolem" – słyszymy w buchającej testosteronem "Furiozie". I cóż, trudno oprzeć się... czytaj więcej