Recenzja filmu

Bal maturalny (2008)
Nelson McCormick
Brittany Snow
Scott Porter

Film dla wszystkich, czyli dla nikogo

Nelson McCormick, reżyser znanych i lubianych seriali, tym razem postanowił nakręcić remake hitu z laty 80-tych pt. <b>”Bal maturalny”</b>. Tak jak seriale, które mówią o wielu rzeczach, aby
Nelson McCormick, reżyser znanych i lubianych seriali, tym razem postanowił nakręcić remake hitu z laty 80-tych pt. ”Bal maturalny”. Tak jak seriale, które mówią o wielu rzeczach, aby przyciągnąć jak najwięcej widzów, tak i ten film nakręcił tak, by zadowolić wszystkich. Niestety ponad przeciętność nie wzleciał. Nie jest to za bardzo horror, krwawo też nie jest, więc dolna granica wieku widzów nie będzie zbyt wysoka, z górną już gorzej, bo film jest płytki i banalny, więc wątpię, by samą ideą zainteresował kogokolwiek. „Mrożąca krew w żyłach” historia dotyczy losów Donny Keppel (w tej roli śliczna i słodka Brittany Snow), której rodzinę kilka lat wcześniej zamordował zakochany w niej nauczyciel Richard Fenton (Johnathon Schaech). Na trzy dni przed balem maturalnym ucieka z więzienia, aby jeszcze raz podjąć próbę zdobycia ukochanej. Tym razem jednak na jego drodze stają jej przyjaciele, których musi zlikwidować. To wszystko już było. Film jest przewidywalny, a wiele rzeczy jest tak oczywistych, że momentami dziwne jest, że bohaterowie na to nie wpadli. Piękne dziewczynki i inteligentni chłopcy giną jak owieczki prowadzone na rzeź, a ich ciała nikomu nie rzucają się w oczy. Pokój hotelowy wynajęty w celu konsumowania związków zmienia się w grobowiec i jakże irytujące jest to, że oni zamiast dobrze się bawić, krążą we wszystkich kierunkach, najczęściej tych najbardziej odosobnionych, prosząc się o: „Zabij mnie i ukryj”. Psychicznie chory Fenton jest tak sprytny, że zabija policjantów pilnujących domu i w ogóle zachowuje się, jakby posiadał supermoce. Nic oryginalnego w tym filmie nie ma, jednak można znieść to "nic" trwające niecałe półtorej godziny. Reżyser wiedział, że zabraknie pomysłu na dłuższy film, bo odcinek serialu ma maksymalnie sześćdziesiąt minut. Jego fabularne "nic" jest jednak dobrze zapakowane. Barwne zdjęcia, ładne kobiety, atmosfera wystawnego przyjęcia sprawiają, że ”Bal maturalny” można obejrzeć bez szkody dla zdrowia. Akcja toczy się w miarę szybko i poza nudnawym początkiem wypełnia te 90 minut, co jest jakimś plusem, gdyż widziałam produkcje półtoragodzinne, gdzie akcja zaczynała się w osiemdziesiątej minucie. Podsumowując, ”Bal maturalny” wygląda ładnie i estetycznie, aktorstwo średnie, tak jak i cały film, fabuła niestety bardzo słaba. Lepiej więc, żeby Nelson McCormick pozostał przy serialach.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Bal maturalny
Czyżby w najpotężniejszym państwie świata ekonomicznie i filmowo zabrakło pomysłów na nowy film? Po... czytaj więcej
Recenzja Bal maturalny
Niemal zawsze, gdy hollywoodzkie studio wykopuje z magazynów klasyczny horror sprzed lat i odświeża jego... czytaj więcej