Recenzja filmu

Logan: Wolverine (2017)
James Mangold
Jerzy Dominik
Hugh Jackman
Patrick Stewart

Logan: Na drodze gniewu

"Logan" udowadnia, że można zrobić film maksymalnie emocjonujący bez setek niepotrzebnych wybuchów i sztucznego CGI. W porównaniu z wieloma doskonale zarabiającymi hitami jest on niemal kameralny
Pierwsza część "X-men" dziś uważana jest za klasykę kina superbohaterskiego i doskonały blockbuster. Dzieło Bryana Singera cechowało się nie tylko dobrymi efektami specjalnymi, ale i komiksowym klimatem i całkiem przyzwoitą fabułą. Film ten uczynił gwiazdę z Hugha Jackmana, którego widzowie na zawsze zapamiętali jako Wolverine'a. Mimo początkowej krytyki rola ta została doceniona przez większość widzów i trudno dziś wyobrazić sobie kogoś innego w roli Rosomaka. Niestety dwa solowe filmy o tym bohaterze spotkały się ze sporą krytyką. Dlatego wiele osób patrzyło na zapowiedzi "Logana" z niepokojem. Jednocześnie jednak zwiastuny prezentowały się widowiskowo. Ostatecznie fani serii mogą odetchnąć z ulgą – Wolverine został godnie pożegnany.


Mamy rok 2029. Logan (Hugh Jackman) jest podstarzałym kierowcą. Przez zanikanie swych nadludzkich mocy odczuwa coraz większy ból, a nocami dręczą go koszmary dotyczące zabitych przez niego ludzi. Tracący chęć do życia mutant w wolnych chwilach opiekuje się cierpiącym na alzheimera Xavierem (Patrick Stewart). Wkrótce oboje zostają zmuszeni do ucieczki w towarzystwie ściganej przez czarne charaktery Laury (Dafne Keen). Wolverine po raz ostatni postanawia stawić czoła przestępcom.


Całość dzieje się w niemal postapokaliptycznym świecie skrajnie różniącym się od tego z poprzednich filmów. Smutna ponura rzeczywistość miesza się tu z odrobiną groteski i przerysowania, co daje nam niesamowity klimat. Nie możemy być pewni czy mamy tu do czynienia z najbardziej realnym, czy też najbardziej odrealnionym filmem z serii. Poza tym możemy tu wyczuć mocny wydźwięk, jaki zapewniła nam kategoria wiekowa R. Większa brutalność w scenach pojedynków dodawała emocji i pozwalała na większe delektowanie się świetnie wykonanymi walkami. W końcu Rosomak mógł się wyszaleć, a sekwencje, w których bezlitośnie sieka wrogów maksymalnie podnoszą adrenalinę. Dynamiczne starcia z przeciwnikami dzięki odrobinie "gore" nie tylko stawały się bardziej realistyczne, ale i pozwalały niemal namacalnie poczuć emocje bohaterów – zarówno ból, gorycz i strach. Dlatego też eRka nie jest bezsensownym chwytem reklamowym, a naprawdę ważnym elementem produkcji.


Sama historia naprawdę angażuje i jest skrajnie różna od tej znanej z "lekkich" blockbusterów. Co najważniejsze wreszcie ukazuje Wolverine'a jako naprawdę barwną postać. Ukazano go zarówno jako znanego z komiksów szaleńca, który w przypływie złości zdolny jest bestialsko zadźgać każdego, kto stoi mu na drodze jak i zdolnego do poświęceń bohatera ryzykującego własnym życiem aby ratować niewinnych. Jackman gra tego bohatera całym sercem i wkłada w tą rolę tyle, ile tylko można. Wszelkie emocje oddane zostały w sposób bezbłędny, a postać ta otrzymała w pewien sposób głębię – film opowiada niebezpośrednio o ruinie człowieka, dawnym herosie który mimo okropnych cech charakteru w duszy wciąż jest dobrym człowiekiem. Nie tylko Logan pozytywnie zaskakuje – Patrick Stewart jako Profesor X ukazał nam tą postać od zupełnie innej strony. Z poczciwego i inteligentnego starca stał się zgrzybiałym dziadkiem wymęczonym bezbarwnym życiem. Dafne Keen zagrała bardzo dobrze jak na młody wiek i nawet kilka wypowiadanych przez nią naiwnych kwestii brzmi całkiem przyzwoicie. Główny protagonista nie prezentuje się wybitnie, ale budzi raczej szacunek i respekt, niż rozżalenie jakie można poczuć po zobaczeniu chociażby nowych łotrów z kinowego uniwersum DC.


Strona techniczna jest zachwycająca. Twórcy postawili na znakomitą choreografię walk oraz oszałamiające wizualnie pościgi i bójki nie wykorzystując przy tym masy komputeryzacji i irytującego greenscreena. "Logan" udowadnia, że można zrobić film maksymalnie emocjonujący bez setek niepotrzebnych wybuchów i sztucznego CGI. W porównaniu z wieloma doskonale zarabiającymi hitami jest on niemal kameralny i skupiający się bardziej na bohaterach i ich relacjach niż na wartkiej akcji. Scenariusz jest świetnie rozpisany, aczkolwiek można się do paru detali przyczepić. Przede wszystkim znajdą się tu dialogi przesadzone i nijakie (finalny monolog Laury), czy też naciągane decyzje niektórych postaci (nagła zmiana poglądów Wolverine'a). Klimat skutecznie maskuje wszystkie idiotyzmy i nie pozwala widzowi się nimi przejmować. Na oklaski zasługuje również reżyser – są tu bowiem sceny miażdżące pomysłowymi rozwiązaniami takimi jak chociażby ciekawe ukazanie epilepsji profesora X. Poza tym film okraszany jest doskonałymi zdjęciami, szybkim montażem i przyjemną dla uszu muzyką.


"Logan" to petarda kina rozrywkowego ostatnich lat. Sprawnie łączy on w sobie dramat sci-fi i męski film akcji. James Mangold zachował umiar – nie uczynił filmu ani infantylną sieczką, ani boleśnie prostym i nudnym obrazem. Reżyser zaserwował nam obraz zadowalający pod każdym względem i prawdopodobnie jedno z najlepszych dzieł w tej tematyce.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Logan: Wolverine
Kto by przypuszczał ponad dekadę temu, że niepozorny Hugh Jackman objęciem roli Wolverine'a... czytaj więcej
Recenzja Logan: Wolverine
"Logan" to film w pewnym sensie kameralny. Pokazuje mutantów w świecie, w którym supermoce nie tylko nie... czytaj więcej
Recenzja Logan: Wolverine
Gdy usłyszałem o filmie, miałem mieszane uczucia: dystopia, zmierzch mutantów, podstarzały główny bohater... czytaj więcej