Seans w TVP. 1992 rok. Wtedy zrozumiałem, że istnieje też Kino poza
Arnoldem Schwarzeneggerem, Freddim Krugerem i wygłupami Chevy Chase'a.
Później był "Kandydat" Michaela Ritchie, Woody Allen i cudowny cykl "100 filmów
na stulecie kina".
Ale De Sica zawsze będzie dla mnie tym pierwszym. I za to mu dziękuję.
P.S.
A po latach nadal kocham Arnolda Schwarzeneggera, Freddie Krugera
i wygłupy Chevy Chase'a. Tak samo jak "Złodziei rowerów". I to jest piękne :)