Marceu jest niesamowicie zjawiskowa, piękna kobieta, z klasą. Żadna tam wydmuszka typu Johanson czy Portman, to są gówniary pozbawione sex appealu. Włoszki i Francuski to najpiękniejsze kobiety na świecie, Sophie Marceau to przykład francuskiego ideału, a Violante Placido to przykład stricte gorącej Włoszki. Nie można oczu oderwać od tych pań.
Większość Polek jest nudna, pyskata i pozbawione klasy (dla nich szczytem możliwości są leginsy, a później okazuje się, że puste bimbo zalewają polskie ulice). Co innego Włoszki, Francuzki. Potrafią się ubrać elegancko. Marceau, to przykład wyrafinowanej urody otulonej przez elegancję najwyższą z możliwych. Johnasson i Portman, to nudziary o urodzie typu: widział i po chwili zapomniał. Pierwsza jest pospolitą blondyną jakby spod monopolowego, druga wychudzona kukła czająca się w nocy gdzieś przy latarni. Tymczasem Marceau zachwyca po dziś dzień. Zawsze zachwycała. Miłośnikom jej urody polecam: "Braveheart:, "Po tamtej stronie chmur", a zwłaszcza "Świat to za mało" i "Anthony'ego Zimmera", gdzie była zimna, drapieżna i oszałamiająca.
Viola Placido powinna grać w skomplikowanych dramatach psychologicznych. Potężny talent i niebanalne, ekhem... znaczy się figura wyśmienita.
Akurat tu się grubo mylisz, bo po "Prywatkach" miała we Francji status gwiazdy, a współpraca z AŻ nie wydawała się wtedy mądrym posunięciem.