W roli Edie połączyła w sobie urok Natalie Portman i Audrey Hepburn. Miło się na nią patrzyło.
O, tak!
Faktycznie jest tam wprost fenomenalna. Rola wprost kongenialna.
Jej Edie to dziewczyna do rany przyłóż, a jednocześnie prawdziwa artystka - udręczona dusza, która chce przede wszystkim być. Jednocześnie kruchutka i dzielna. Poruszająca swą troską o innych, tylko pozornie wulgarna, czy wyzwolona. W istocie romantyczka. Serce na dłoni. Niestety narkomanka. Rola warta każdego Oscara.
Zgadzam się. Bardzo podobna do Edie nie tylko dzięki charakteryzacji, która była świetna ale także gestom i tonacji głosu.