No właśnie wiem ,żę to chore ale ciekawi mnie w którym momencie komu ześwirowało na jego punkcie. Ja dostałam bzika troche po tym jak zobaczyłam 007 i Władce....
Dawno, dawno temu jak go zobaczyłam jako porucznika Sharpe'a. Przypominał mi mojego ex, ale i tak się w nim zakochałam :)
po obejrzeniu "Skarbu Narodów" stwierdziłam że to tak super przystojny aktor no i przypomniałam sobie że już go przecież znam. ale ślepa byłam...
Lord Fenton - miałam 14 lat , a on był taki cholernie ... popieprzony , strasznie toksyczny i mocno perwersyjny . A potem był Mellors (mrau) i wreszcie Wroński ... A i oczywiście , po drodze jeszcze Janus... Jedyny raz ,kiedy oglądając 007 trzymałam kciuki za "czarny charakter" ...
Wydaje mi się że uwielbiam Seana od zawsze, jak byłam mała oglądałam Go w Clarysie, a potem był SHARP i ANNA KARENINA same wiecie. I tak mi już zostanie, bo ON jest jak szlachetne wino - z wiekiem jeszcze zyskuje na urodzie. Widziałam większość filmów z jego udziałem ale po Caravaggio opadła mi szczęka. W życiu nie widziałam piękniejszego faceta.
Chyba nie będę oryginalna i też napiszę,że po roli Boromira zaczęłam być fanką Seana.Wcześniej to go bardzo nie lubiłam,ale po " Władcy..." wszystko się zmieniło.
mi palma odbiła jak zobaczyłam do w serii filmów z Richardem Sharpe'm, potem Vrońsky rozłożył mnie na łopatki a poprawił Boromir i zaczęło się. Do dziś obejrzałam większość filmów z jego odziałem, a sporo mam na DVD
(na szczęście istnieje sprzedaż internetowa)
Pierwszy raz zobaczyłam go w "Scarlett"dosyć dawno temu.Teraz oglądam tylko te odcinki w których występuje.To jest jeden z tych aktorów których oglądam bez względu na to czy film mi się podoba czy nie tylko po to żeby sobie popatrzeć.
Ja go przyuważyłam w Troi (przysłonił mi Hektora, czy Achillesa - bezczelny jeden :))
A później jak tylko widziałam z nim jakikolwiek film szalałam ze szczęścia. Choć przyznaję bez bicia, że z bohaterów Władcy z braci bardziej lubię Faramira <-- jest taki sympatyczny!
Pamiętam, że pierwszy raz zwróciłam na niego uwagę w którymś z pierwszych filmów o Poruczniku Sharpe, czyli w pierwszej połowie lat 90', ale wtedy tylko z powodu jego wyglądu, potem trafiałam na inne filmy z jego udziałem i doceniłam również talent, a do grona moich ulubionych trafił, gdy obejrzałam Annę Kareninę.
A tak przy okazji, to zdjęcie jest genialne:
http://bestof.provocateuse.com/images/photos/sean_bean_95.jpg
ah te jego zielone oczy... :D u mnie tradycyjnie zaczęło się od Władcy Pierścieni, moja najlepsza koleżanka zachwycała się Aragornem, ale ja myślałam tylko o Boromirze, ale chyba tak na prawdę oszalałam jak zobaczyłam serię filmów o Richardzie Sharpe'ie, obejrzałam wszystkie 16 filmów jeden za drugim ;), uwielbiam go w Troi i strasznie podoba mi się z dłuższymi włosami, a czarne charaktery to jego specjalność, tylko dlaczego potem zawsze wolę ten czarny charakter niż pozytywnego bohatera? ;)
jasne niebieskie jesli już. Autostopowicz z Beanem to remake filmu z Rutgerem Hauerem.
Hauer był lepszy i starsza wersja filmu też jest lepsza. Moim skromnym zdaniem oczywiscie
W połowie lat 90-tych, gdy zobaczyłam porucznika Sharpe'a. Minęło już tyle lat a uczucie nic nie słabnie, wręcz przeciwnie :))
Żyje już trochę lat na tym świecie i kiedyś w tv puszczali taki serial-Scarlett,to wtedy zwróciłam na niego uwag-przystojny zły chłopiec ,prawdziwe ciacho
Podobał mi się jako Boromir, ale później zobaczyłam Czas Patriotów i odleciałam, ha ha. Po tym filmie podobał mi się już w każdej roli, czy jako młodszy, czy jako starszy :D
Cieszę ryj jak go gdzieś widzę.