Jako młodociana osóbka znałam niektóre filmy Kutza, m.in "Śmierć jak kromka chleba", "Zawróconego" czy też "Upał". Jak zawędrowałam na studia, oglądałam "Sól ziemi czarnej" czy "Perłę w koronie" - z których wówczas wszystkiego nie pojęłam, bo wyświetlano nam kopie bez polskich napisów. Polecane na zajęciach "wnikliwe" lektury poświęcone tymże utworom nie oszałamiały jednak choćby w minimalnym stopniu. Jakkolwiek, ostatnimi laty udało mi się obejrzeć parę starszych filmów autora: fantastyczne "Ktokolwiek wie..." czy też "Nikt nie woła". Niezwykle nowatorskie, nowoczesne, interesujące kino, w którym zastosowano szereg bardzo ciekawych rozwiązań formalnych. Co warte podkreslenia: po seansach próbowalam sobie poszukać jakiś nowych alternatywnych "naukowych" opracowań o twórczości Kutza i cały czas okazuje się, niestety, że przez różnych tytułowanych filmoznawców ciągle analizowana jest głównie fabuła, w dodatku pobieżnie, rzadko kiedy wspomina się o cokolwiek o samej formie. Najwięcej w sumie można się dowiedzieć z komentarzy samego reżysera. Szkoda :(