Koleś zdziera motywy z klasyki horroru i wszyscy uważają go za geniusza. Tymczasem jest to
absolutnie pozbawiony kreatywności typ. Jedna z "najstraszniejszych" scen w "The Conjuring" jest
przykładnym odwzorowaniem motywu z któregoś sequelu "Paranormal Activity" (ciągnięcie za włosy
przez demona). Wan jest tak leniwym scenarzystą, że kopiuje nawet własne wątki - postać w mroku
za drzwiami w "The Conjuring" to odpowiedź na scenę z "Piły". Nie uważam, że jest beznadziejnym
filmowcem, "Obecność" miała swoje momenty. Jest po prostu przereklamowany...
Kreatywność to nie tylko wymyślanie nowego, to także umiejętność bawienia się tym, co było.
Ale zgadzam się z tym, że gościu jest przereklamowany.
Moim zdaniem to trochę inaczej działa. To trochę tak jak z tym przysłowiem: na bezrakowiu i ryba rakiem. Facet jest sprawnym rzemieślnikiem. W obecnych czasach większość filmów grozy jest słaba, poniżej poziomu dobrego czy przynajmniej znośnego rzemiosła. No to rzemieślnicy mają szansę się wybić....
Bzdura. Współczesne kino grozy ma swoich plugawców, ale nie można przez nich z góry kwitować obecnego horroru jako poniżej dobrego poziomu. To bardzo stereotypowe myślenie, według którego horror nie jest gatunkiem ambitnym. Jest przecież garstka utalentowanych twórców mainstreamowych, jest cała armia niezależnych reżyserów, którzy kręcą fascynujące filmy. Polecam przegląd najlepszych horrorów ubiegłego roku na moim blogu: hisnameisdeath.wordpress.com.
OK – pisałem o mainstreamie. Nie bardzo rozumiem też dlaczego przypisujesz mi stereotypowe myślenie. Gdybym faktycznie uważał, że „horror nie jest gatunkiem ambitnym”, to bym się nim nie interesował. Fakt faktem, lepiej znam literaturę, niż film grozy. Jeśli chodzi to co w horrorze jest poza głównym nurtem może faktycznie jestem ignorantem? Tak czy inaczej za zaproszenie do lektury Twojego bloga dziękuje, skorzystam... w zasadzie, już korzystam.... Pierwsze miejsce dla Roba Zombiego? Cóż.... Może i zasłużone? Dobra, przekonamy się.