Emily VanCamp to bez wątpienia jedna z moich ulubionych aktorek. Choć do geniuszu sporo jej
brakuje, jej rola Emily Thorne zasługuje na chociażby kilka porządnych statuetek.
A że dzisiaj są jej urodziny, życzę jej przede wszystkim szczęścia w życiu prywatnym, które jak na
razie wydaje się być stabilne, oraz uznania widzów! No i mam nadzieję, że rola Sharon Carter
zostanie rozwinięta kosztem Czarnej Wdowy.
Long live Emily & David Clarke!