Nigdy nie zapomnę roli margrabiego Ansbacha w "Czarnych Chmurach" i ojca Nel "W pustyni i w puszczy" oraz szwagra Korczyńskich w "Nad Niemnem"
Kapitalna barwa głosu i dykcja. Któż teraz w tym kraju potrafi tak świetnie władać naszym językiem. O zgrozo, aktorzy powinni być autorytetami, a jak się widzi polskie kino dziś to krew zalewa. Czy to polskiego używają, czy co to jest? 90% ówczesnych aktorów powinno iść do logopedy, a nie do filmu